Kręte ścieżki filozofii

philosophers-club

Tak sobie obserwuję w internecie histeryczne nieraz dyskusje o problemie muzułmańskich uchodźców i trochę mi się już odechciewa nawet zabierać głos w tej sprawie. Ale kiedy wydaje mi się, że nic mnie już nie ruszy, zawsze trafię na ten najbardziej mnie wkurzający rodzaj tekstu: pisany z pozycji „mędrca patrzącego na świat z dystansu” a jednocześnie świadczący o absolutnej ignorancji piszącego w temacie. Takim tekstem jest ostatni tekst Włodzimierza Zybertala na stronie „Spółki Miejskie”.

Pomimo tego, ze miałem już nie zabierać głosu w sprawie uchodźców, z zapałem zabrałem się do obalania zawartych w nich mitów i przeinaczeń. Wytłumaczyłem, dlaczego błędnym jest uważanie Muzułmanów za niezdolnych do asymilacji, podając przykłady np. z Wielkiej Brytanii, gdzie przybysze z Pakistanu praktycznie zdominowali handel i branżę jedzenia na wynos, jak wpłynęli na kulturę i kuchnię Wyspiarzy. Odniosłem się do dość niejasnego fragmentu, jakoby kulturotwórcza tożsamość zbiorowa Polaków „skończyła się na kill’em’all” (no dobra, w oryginale było „w połowie XVI w.”) i próbowałem ustalić, czy autor, podobnie jak co radykalniejsi islamiści, uważa, że to wolność prowadzi do upadku kultury, a co za tym idzie cywilizacji. Obśmiałem bzdurne założenie jakoby bycie Muzułmaninem było równoznaczne z posiadaniem „świadomości totalitarnego zdobywcy” – w końcu jeśli każdy z półtora miliarda Muzułmanów to totalitarny zdobywca, to muszą być w tym podbijaniu świata wyjątkowo nieudolni, więc chyba nie mamy co się bać tych kilkunastu tysięcy, którzy mają znaleźć schronienie u nas w kraju.

W ogóle przyrównywanie Islamu do systemu totalitarnego to całkowita kompromitacja – system totalitarny ma to do siebie, że nie ma w nim absolutnie miejsca na dyskusję a wszyscy zmuszani są do podążania za wytycznymi centrum decyzyjnego. Islam, choć prawdą jest, że (jak każda inna religia) usiłuje regulować każdy aspekt życia swoich wyznawców, zdecydowanie w definicję tą się nie wpisuje, ponieważ jest religią pluralistyczną, nie mającą jednego przywództwa. Dlatego właśnie w islamie ścierają się różne sekty i ruchy ekstremistyczne, podczas gdy znakomita większość wyznawców tej religii wiedzie spokojne, codzienne życie. Jeśli dla pana Włodzimierza wycieczka na Wyspy stanowi zbyt wielkie wyzwanie, zapraszam na Podlasie. Tak, tak, polscy Tatarzy to też Muzułmanie. Jakoś nie wyglądają na „totalitarne społeczeństwo zdobywców” co? Już prędzej totalitarnym nazwać można Kościół Katolicki, w którym jego nieomylną głową jest papież, będący obiektem kultu jednostki (szczególnie ten „nasz, polski”), jego urzędnicy ślubują mu bezwarunkowe posłuszeństwo a ich zadaniem jest rozliczanie wyznawców z tego, czy nawet w najbardziej intymnych momentach swojego życia kierowali się nakazami zapisanymi w Katechizmie, do czego służy rytuał spowiedzi…

Błędnym także było twierdzenie, jakoby dla Muzułmanina życie jednostki było nieistotne. Jest wręcz przeciwnie – Muzułmanin w chwili niebezpieczeństwa ma prawo wyrzec się wiary aby ratować swoje życie, a, jak wiemy z Nowego Testamentu, kiedy to samo zrobił Piotr Apostoł, świadczyło to o jego słabości. To w naszej kulturze Kościół Katolicki pielęgnuje czczenie świętych męczenników i ramię w ramię z polskim patriotyzmem pielęgnuje pamięć o tych, co to „na tygrysy mieli visy” i oddawali życie w beznadziejnej sprawie lub wręcz dla samej idei.

Dalsza część artykułu pana Zybertala jedynie utwierdzała mnie w moim podejrzeniu, że wiedzę o Islamie i tego, jak wyglądają kultury państw Zachodniej Europy, w których Muzułmanie stanowią już znaczący procent, czerpie zapewne głównie z polskiego Internetu. Wystarczy zajrzeć na popularne portale takie jak wykop.pl, czy przejrzeć to, co wyprawia się na polskim Facebooku czy w komentarzach pod artykułami prasowymi aby dla każdego było jasne, jaką wizję Muzułmanina ma przeciętny Polak.

Ja jednak wiedzy o tym, jak w Zachodniej Europie integrują się Muzułmanie nie czerpię z internetowych wrzutek prawicowych aktywistów. Od dziesięciu lat mieszkam w mieście wielkości Wrocławia, w którym Muzułmanie stanowią ok. 14% ludności. Do największego meczetu w mieście mam 15 minut piechotą, na moim osiedlu niedawno rozbudowała się siedziba organizacji Dżimah Islamija i jakoś nie widzę tych wszystkich niebezpieczeństw i zagrożeń, którymi straszy nas autor artykułu. Być może dlatego mniej więcej w połowie artykułu odechciało mi się prostowania zawartych w nim bzdur i postanowiłem skupić się na odpowiedzi na pytanie, na którym zasadza się cały ów felieton: „Więc jak będzie u nas?”

Bo jak będzie? Tak samo jak na Zachodzie. Muzułmanie tu przyjadą, osiedlą się, założą biznesy, pójdą do pracy. Znakomita większość pogodzi swoją kulturę z naszymi zwyczajami. Niektórzy całkowicie się spolszczą, inni znowu pielęgnować będą swoją odrębność. My także przejmiemy od nich różne rzeczy, i za kilkadziesiąt-kilkaset lat nawet nie będziemy sobie zdawali sprawy, skąd się one u nas wzięły, tak jak dzisiaj Polacy nie zdają sobie sprawy, że elementy naszej wojskowości – takie jak tradycje ułańskie czy czapki rogatywki – zawdzięczamy przyjęciu na nasze ziemie Tatarów. Podobne pochodzenie mają liczne potrawy, które dziś uważamy za „tradycyjnie polskie” – takie jak nasze ulubione bułki drożdżówki, kołduny czy… tatar, bez którego wielu naszych rodaków nie wyobraża sobie dziś posiedzenia przy wódeczce.

Owszem, wśród osiedleńców znajdzie się pewnie paru nierobów i cwaniaków wyłudzających zasiłki, kilku przestępców a może nawet jakiś islamista. Każdy z takich przypadków będzie rozdymany przez media i internety do granicy absurdu, dzięki czemu dzisiejsi wieszczący kataklizm oraz ich następcy będą się mogli utwierdzać w swoim przekonaniu o tym, jakim błędem było wpuszczenie do Polski islamistów, bo, jak przystało na wychowanych w wierze katolickiej Polaków, źdźbło w oku bliźniego widzimy, a belki we własnym już nie bardzo.

Ale nie ma co się martwić. Większość polskiego społeczeństwa, tak jak dzisiaj robią to społeczeństwa Zachodnie, zamiast wymyślać niestworzone historie o „muzułmańskich hordach najeźdźców poszukujących Lebensraumu”, o „rozmnażających się tu kolejnych pokoleniach zdobywców” czy „zbytniej słabości naszej kultury, która przez to nie będzie w stanie się obronić przed muzułmańskim totalitaryzmem”, będzie szła ze swoimi przyjaciółmi o nieco ciemniejszej skórze na pogaduchy przy piwku, po drodze wstępując na prawdziwego, aromatycznego kebaba.

* * *

Napisaną przeze mnie polemikę podesłałem redaktorce portalu z prośbą o opublikowanie. Nie wyglądała na osobę zbytnio zainteresowaną. Do swoich racji przekonywała mnie argumentując, że autor jest cenionym filozofem i jego przemyślenia są głębokie. Moja polemika nie była jednak na poziomie przemyśleń a dotyczyła faktów. Z próżnego i Salomon nie naleje, więc i przemyślenia najmądrzejszego filozofa niekoniecznie będą coś warte, jeśli rozumowanie zamiast od faktów wychodzi od czegoś, co można jedynie nazwać wynikającym z ignorancji stekiem bzdur.

Lecz to nie jest tekst o Islamie – to jest tekst o tym, skąd się biorą lęki Europejczyków – brzmiała odpowiedź. I trafiła w sedno. Jeśli tak na to spojrzeć, to ten tekst jest bardzo ważny. On faktycznie pokazuje, skąd się biorą lęki Europejczyków, a w szczególności zapewne Polaków: z ignorancji. Polacy nie mają pojęcia o Islamie, większość z nas nie widziała nigdy Muzułmanina. Stąd te wieszczenie kataklizmu, niezdolności do integracji i podejrzenie wrogich zamiarów, na które to problemy lekarstwem pana Zybertala miałoby być stworzenie takiego mitu kulturowo-historycznego, że na widok naszych wspaniałych sukcesów i potęgi naszej cywilizacji, Muzułmanie wyzbyli by się swojej „totalitarno-najeźdźczej mentalności”, uznając, jak rozumiem, naszą kulturową wyższość. Czyli takie międzykulturowe porównywanie wacków.

Ten tekst uczy nas czegoś innego, niż było założeniem jego autora: pokazuje, że nasz lęk przed uchodźcami bierze się z tego, że o Islamie i Muzułmanach wiemy niewiele, a to, czego nie wiemy, dopowiemy sobie w oparciu o nasze własne uprzedzenia i kompleksy. I dlatego ów tekst jest taki istotny. Czytajcie: https://spolkimiejskie.wordpress.com/2015/09/15/zapiski-dinozaura-tak-sobie-obserwuje/


Zdjęcie: Telstar Logistics via Flickr. Licencja Creative Commons

Comments

comments