M jak Matematyka

„Niech będzie o miłości i śmierci, ale wszystko to musi być wyrażone językiem wyższej matematyki, a zwłaszcza algebry tensorów. Może być również wyższa topologia i analiza. A przy tym erotycznie silne, nawet zuchwałe, i w sferach cybernetycznych.” – takie warunki brzegowe co do wiersza postawił Klapaucjusz Trurlowemu Elektrybałtowi w „Cyberiadzie” mistrza Lema. Mój kolega znów dla żartów parodiował podręczniki do fizyki tworząc teorie absurdalnie łączące skrajnie odmienne dziedziny, zapewniając sceptyków, że to wszystko to nic innego jak „szczególne przypadki Ogólnej Teorii Wszystkiego”. Lubiliśmy słuchać przy piwie tych jego „wykładów”. A gdyby tak coś takiego odbywało się naprawdę?

8144344750_f12c05ba02_o    – Witam szanownych państwa. Na dzisiejszym wykładzie z propedeutyki związkologii zajmiemy się podstawami, czyli klasyczną fizyką związków międzyludzkich. Powszechnie przyjmowana przez współczesnych fizyków fazy zakochanej Ogólna Teoria Związków mówi nam o tym, że dla wystąpienia związku potrzebne jest aby po obu stronach zgodnie wystąpiły trzy elementy składowe: przyjaźń, seks oraz „to coś” (jak widać nie tylko odkrywcy kwarków nie mieli dobrych pomysłów na ich nazwanie).

Każdy z tych związków oczywiście występuje w naturze, jednak układy homogeniczne nie zapewniają rozwoju związku właściwego. W przypadku występowania zgodności jedynie na obszarze przyjaźni oczywiście rezultat wychodzi odmienny, ale jak najbardziej pozytywny, także sam seks znajduje zastosowanie w niektórych przypadkach. Natomiast już występowanie tylko i jedynie składnika zwanego „tym czymś” prowadzi do zjawiska znanego nauce jako miłość romantyczna lub też, od nazwiska pierwszego opisanego przypadku „syndromem młodego Wertera”.

W przypadku występowania zgodności na obszarze dwóch z trzech składników sytuacja prowadzi do powstawania układów niestabilnych. Para „przyjaźń” i „seks” często owocuje powstaniem układu zwanego z angielska „Fuck buddy”, jednak ta relacja bardzo łatwo ulega rozpadowi jeśli w pobliżu pojawia się możliwość związania w układ w którym występują wszystkie trzy składniki. Jeśli występują składniki „To coś” oraz „Seks”, może powstać związek, ale układ taki jest bardzo niestabilny. Literatura określa to, także z angielska, układem „Love&Hate”. W przypadku kiedy z trzech składników brakuje seksu,  układ jest dosyć stabilny, ale brak trzeciego składnika często powoduje, że „to coś” się ulatnia i pozostaje tylko przyjaźń.

Jednak nawet występowanie wszystkich trzech filarów dobrego związku nie zapewnia jego stabilności. Układ trzech składników musi  być zrównoważony. Przedstawia się to zwykle w literaturze w postaci tradycyjnego graficznego dodawania wektorów, które zaczepione są we wspólnym punkcie. W przypadku idealnym ich suma wynosi zero. Natomiast kiedy wypadkowa przesuwa końcowy punkt w kierunku seksu, występuje znaczne zagrożenie, że podmioty związku mogą stracić z oczu otaczającą ich rzeczywistość. Kiedy zaś punkt końcowy wypada w obszarze przyjaźni – wtedy zagrożenie niestabilnością jest szczególnie wielkie na początku: otóż potencjalny związek może przerodzić się w klasyczną przyjaźń, z obawy o popsucie której podmioty nie będą podejmować żadnych kroków w celu stabilizacji układu. Niezdrowym jest także kiedy końcowy punkt znajduje się w obszarze „tego czegoś” – prowadzi to do sytuacji patologicznych – czy to chorobliwej zazdrości, czy też na przykład znanego syndromu „Tak moje kochanie, zrobię dla Ciebie wszystko, gdyż kocham Cię tak bardzo, że Twe najmniejsze życzenie jest dla mnie rozkazem” w literaturze przedmiotu określane mianem pantoflarstwa.

– No dobrze, panie profesorze, ale przecież w życiu to tak trudno zachować równowagę

– Oczywiście. Pani z pierwszego rzędu ma rację – ale musimy pamiętać, że rozpatrywaliśmy tu dotychczas sytuację idealną – bo takich dotyczy teoria. W praktyce, tak jak w fizyce, potrzebne jest nam pojęcie Dostatecznie Dobrego Przybliżenia (DDP). Innymi słowy: związek udany to taki, w którym punkt końcowy sumy wektorów znajduje się wewnątrz koła o środku w punkcie początkowym i promieniu równym mniejszej z wartości „Dostatecznie Dobrego Przybliżenia” dla obu z podmiotów związku.

– Ale nad wszystkim można popracować z odrobiną chęci, prawda? Nie zawsze jest tak, że wszystko jest cacy od razu?

– Tak, oczywiście, można czasem pracą przybliżyć się do naszej teoretycznej sytuacji, ale nie zawsze warto pracować. Praca nad związkiem pozwala o przesunięcie punktu końcowego tylko w pewnym zakresie. Jeśli związek od początku nie ma szans, to choćby się na uszach stanęło, nic to nie da. Będziecie to zagadnienie szczegółowo analizować na ćwiczeniach z docentem Kasanowskim. Podobnie w przypadku, jeśli w udanym poprzednio związku wystąpiły pewne zmiany, jeśli ich wypadkowa jest większa niż maksymalna wartość wektora „pracy nad związkiem” także niestety próby utrzymania jego stabilności skazane będą na niepowodzenie.

Jeśli natomiast brakuje niewiele, to przykładając odpowiednio wektor pracy możemy przesunąć wynik dodawania wszystkich wektorów z powrotem do wewnątrz koła o promieniu DDP. I jak długo ten punkt mieści się wewnątrz koła o promieniu mniejszego z dwóch DDP, związek jest udany.

Dziękuję państwu za uwagę, i jeśli nie było pytań, proszę o zapoznanie się z materiałami znajdującymi się na stronie internetowej naszego kursu z Teorii wszystkiego. W przyszłym tygodniu będziemy omawiać kwestie tego, skąd się biorą dzieci, zarówno w ujęciu klasycznym, zwanym także „Teorią Bocianowo-kapuścianą” jak i niepunktowym ujęciu kwantowym. A dziś dziękuję Państwu za uwagę.


 

Tekst ukazał się w portalu gazetae.com

Grafika: użytkownik AJC1, http://www.flickr.com/photos/ajc1/8144344750/ (CC)

Comments

comments