O tym jak lemingi zjedzą Jarosława.


607px-Tunturisopuli_Lemmus_LemmusPolacy wybrali Prawo i Sprawiedliwość, bo uwierzyli w obietnice “nowej jakości demokracji”. Jednak ostatnie działania Jarosława Kaczyńskiego to chyba nie do końca taka zmiana, jakiej się spodziewali. Niedawne proby zagarnięcia instytucji państwowych sprawiły, że sprawa osiągnęła stadium kryterium ulicznego. Według różnych źródeł w manifestacji zorganizowanej przez Komitet Obrony Demokracji przemaszerowało dziś przez Warszawę od 50 do 70 tysięcy Polaków. Symultaniczne manifestacje odbyły się w wielu innych miastach, między innymi w Szczecinie, Lublinie, Poznaniu, Wrocławiu i Bielsku Białej. Co wiec tak rozzłościło Polaków, że zdecydowali się wyjść na ulice?

1. Bezpośrednim impulsem dla powstania organizatora tych manifestacji, Komitetu Obrony Demokracji, była próba zawłaszczenia przez PiS Trybunału Konstytucyjnego. Jednak, jak słusznie zwracają uwagę zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego, cała afera zaczęła się jeszcze w poprzednim parlamencie, w którym większość miała koalicja Platformy Obywatelskiej i PSL.

Kiedy było już do przewidzenia, że PO i PSL utracą władzę w nadchodzących wyborach parlamentarnych, do nowej ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, nad którą pracowano od dwóch lat,wprowadzono niewielką zmianę. Zezwalała ona na wybieranie sędziów “awansem” – na długo przed tym, niż kończyła się ich kadencja w Trybunale. Ta pozornie nieistotna zmiana pozwoliła na wybranie sędziów jeszcze przez stary parlament, uniemożliwiając w ten sposób dokonanie ich wyboru przez ten, w którym większość będzie miało Prawo i Sprawiedliwość.

2. Prezydent Andrzej Duda miał do wyboru: albo przyjąć ślubowanie nowowybranych sędziów, albo zakwestionować legalnosć nowego prawa w Trybunale Konstytucyjnym. Nie zrobił żadnej z tych rzeczy (ustawę zgłoszono do Trybunału niezależnie od niego).

3. Nowo wybrany parlament, w którym PiS wraz ze swoimi satelitami ma większość, przegłosował uchwałę, na mocy której wybór pięciu sędziów przez poprzedni parlament miałby być nieważny. Następnie, po wprowadzeniu własnych zmian do ustawy i regulaminu sejmu, wybrano nowych pięcioro sędziów. Czterech z nich zaprzysiężono jeszcze tej samej nocy, aby następnego ranka byli gotowi podjąć pracę w Trybunale.

4. Kolejnego dnia, czyli trzeciego grudnia, Trybunał miał zająć się sprawą tego, czy zmiany wprowadzone przez poprzedni parlament są zgodne z konstytucją. Przewodniczący Trybunału zdecydował, że trybunał obradował będzie w niepełnym składzie pięciu sędów, co było zgodne z prawem (decyzja w tej dziedzinie leży w gestii przewodniczącego) i uczciwe (dzięki temu żaden z sędziów nie orzekał we własnej sprawie). Trybunał zawyrokowal, że choć wybór dwóch sędziów “awansem” był niezgodny z konstytucją, pozostali trzej sędziowie zostali wybrani przez poprzedni parlament zgodnie z prawem i powinni zostać niezwłocznie zaprzysiężeni przez prezydenta.

5. Tego wieczora prezydent Duda wygłosił orędzie do narodu, w którym w okrągłych słowach wyjaśnił motywy swojego postępowania, jednocześnie kompletnie ignorując wyrok Trybunału. Prawo i Sprawiedliwość tłumaczyło, że wyrok obowiązuje dopiero po jego publikacji, jednak dziwnym trafem choć prawo uchwalone przez PiS publikowane jest niemalże natychmiastowo, rząd Beaty Szydło, na którym spoczywa obowiązek publikacji aktów prawnych, nie śpieszył się z publikacją akurat tego aktu prawnego, na który wszyscy czekali.

6. Na kolejnym posiedzeniu, które miało miejsce dziewiątego grudnia, Trybunał rozpatrzył skargę na prawo uchwalone w nowym parlamencie przez Prawo i Sprawiedliwość. Tym razem Trybunał uznał, że owo prawo jest niekonstytucyjne, a wybór nowych pięciorga sędziów nielegalny. Trybunał podkreślił ponownie, że trzech z pięciu sędziów wybranych przez poprzedni parlament zostało wybranych zgodnie z prawem i powinno zostać niezwłocznie zaprzysiężonych przez prezydenta.

7. Prezydent Duda zignorował również ten wyrok, odebrawszy w tym samym dniu przysięge od kolejnego sędziego wybranego przez PiS. Dzięki temu jego urzędnicy mogli argumentować, że zaprzysiegając owych trzech sędziów złamałby konstytucję, która mówi, że Trybunał nie powinien liczyć więcej niż piętnastu sędziów.

8. Tymczasem Beata Kempa, minister w rządzie Beaty Szydło, napisała list do przewodniczącego Trybunału, w którym domaga się wyjaśnienia, dlaczego Trybunał nie obradował w pełnym składzie. W tym liście poinformowała, że “w jej opinii” wyrok jest nieważny i dlatego rząd wstrzymuje jego publikację do momentu uzyskania wyjaśnień.

Przewodniczący Trybunału w odpowiedzi przesłał krotki list, w którym cytuje dwa paragrafy konstytucji:
– zgodnie z art. 190 ust. 1 Konstytucji – orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają „moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne”,
– zgodnie z art. 190 ust. 2 Konstytucji – ogłaszanie orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego jest obowiązkiem konstytucyjnym i podlega wykonaniu niezwłocznie przez organ do tego zobowiązany, którym jest Prezes Rady Ministrów.

* * *

Według ekspertów w dziedzinie prawa, konstytucja została złamana przez PiS wielokrotnie:

– Kiedy prezydent Andrzej Duda powstrzymał się od zaprzysiężenia nowo wybranych sędziów, nie składając jednoczesnie zapytania do Trybunału o legalność zmian w prawie. Według PiS miał do tego prawo, ponieważ zostali oni wybrani nielegalnie, co zostało później potwierdzone uchwałą sejmu. Jednak według podstawowej zasady trójpodziału władzy ocena takich rzeczy leży poza kompetencjami zarówno sejmu jak i prezydenta – jest to zadanie Trybunału Konstytucyjnego.

– Kiedy prezydent Andrzej Duda zignorował wyrok trybunału (art. 190 ust. 1 Konstytucji)

– Kiedy rząd odmówił publikacji orzeczenia Trybunału (art. 190 ust. 2 Konstytucji)

– Kiedy minister Beata Kempa podważała legalność wyroku Trybunału (art. 190 ust. 1 Konstytucji; wchodzenie w kompetencje władzy sądowniczej)

Eksperci zwracają również uwagę na fakt, że konstytucja złamana została już wczesniej. Prezydent Duda wszedł w kompetencje władzy sądowniczej kiedy “ułaskawił” Mariusza Kamińskiego zanim ów miał okazję zostać prawomocnie skazanym lub uniewinnionym, argumentując że chce od tej sprawy wymiar sprawiedliwości “uwolnić”. (Mariusz Kamiński został skazany w sądzie pierwszej instancji na 3 lata więzienia oraz 10 lat pozbawienia prawa wykonywania funkcji publicznych za nadużycia władzy, jednak był potrzebny w nowym rządzie PiS jako minister-koordynator służb specjalnych).

Jednak choć owe zarzuty wobec PiS są bardzo silne, gniew ludzi spowodowany był także innymi czynnikami:

– ludzie poczuli się oszukani po tym, jak PiS przedstawiał się w czasie kampanii jako nową, umiarkowaną wersję samego siebie, a jak tylko dorwał sie do władzy, powrócił do swoich, znanych sprzed dekady, metod ze zwielokrotnioną siłą (więcej tutaj)

– Polakom nie podoba się to, że podczas gdy oficjalnie PiS głosi wprowadzanie “nowej jakości” i walkę z pozostałościami komunizmu w życiu publicznym, czołówka jego działaczy składa się w dużej mierze ze skompromitowanych polityków, podejrzanych o przestępstwa, przestępców ułaskawionych lub takich, których sprawy zostały w kontrowersyjny sposób umorzone oraz byłych przedstawicieli reżimu komunistycznego (na sejmowym froncie bitwy o Trybunał pierwsze skrzypce grał poseł Stanisław Piotrowicz, prokurator Stanu Wojennego).

– PiS niezwłocznie przystąpił do czystek w instytucjach państwowych i spółkach kontrolowanych przez skarb państwa. Z powodu wyjątkowo małego zasobu specjalistów musieli poluzować prawo, dotychczas wymagające od kandydatów na niektóre z nich wykazania się stosownymi kwalifikacjami i doświadczeniem.

– Nominacja paranoika Antoniego Macierewicza na stanowisko Ministra Obrony spowodowała, że nasza armia staje się pośmiewiskiem. W ciągu kilku tylko tygodni na tym stanowisku zdołał on zasugerować, że udowodnienie Zamachu Smoleńskiego stanie się priorytetem naszego wojska, wydać rozkaz aby wszyscy żołnierze będący na służbie nosili mundury niezależnie od okoliczności i wykonywanej pracy (nie jest jasne, czy dotyczy to także agentów naszego wywiadu podczas misji zagranicznych), zdążył narazić na szwank budowaną przez długie lata współpracę kontrwywiadów dziewięciu członków NATO z naszego regionu, ustanowić dwudziestoletniego syna swoich znajomych swoim doradcą, ogłosić że Polska aspiruje do zostania nuklearnym mocarstwem i przyobiecać eskortę kompanii reprezentacyjnej miesięcznicom smoleńskim. Mówi się także, że zwolnił oficera kontrwywiadu za to, że ów w czasie wydarzeń w Smoleńsku znajdował się w Afganistanie.

Cały ten gniew podgrzewany jest jednak faktem, że ludzie mają dosyć pogardy, z którą odnoszą się do niej Prawo i Sprawiedliwosć oraz jego zwolennicy. Większość polityków PiS podczas swoich występach w mediach traktuje widzów i słuchaczy jak idiotów, otwarcie odmawiając przyznania nawet najoczywistszych faktów i powtarzając w kółko jak mantrę “prawo łamane było za rządów Platformy!”. Jedynym, który wysunął się przed szereg okazał się być rzecznik prasowy prezydenta, który we freudowskim przejęzyczeniu powiedział, że za Platformy prawo łamane było również.

Sam Jarosław Kaczyński w niedawnym wywiadzie dla Telewizji Republika powiedział, że ci, którzy “donoszą na Polskę za granicą” są kontynuatorami “fatalnej tradycji zdrady narodowej” ponieważ, jako “Polacy najgorszego sortu” mają to w genach. Jego zwolennicy wszystkich, którzy nie popierają Prawa i Sprawiedliwosci, określają mianem lemingów, ponieważ według nich osoby te, będące ofiarami “Platformerskiego prania mózgu”, niczym te małe zwierzęta, nie są w stanie samodzielnie myśleć i podążają za stadem biegnącym ku własnej zagładzie. Ale pamiętajmy, że jedna z najstarszych polskich legend opowiada o przykrym losie podłego władcy, który uzurpował sobi władzę absolutną. To legenda o tym, jak myszy zjadły Popiela. Na miejscu Jarosława Kaczyńskiego nie lekceważyłbym siły gryzoni…


Fotografia: Domena Publiczna (za Wikipedią).

Tekst ukazał się w portalu Britske Listy

Comments

comments