Tymczasem w Absurdystanie 161

Opublikowano wreszcie uzasadnienie wyroku Trybunału Przyłębskiej, który de facto delegalizuje w Polsce aborcję. Eksperci znęcali się już nad nim od każdej strony – od czysto prawnej, przez referencje, do których się odwołuje, aż do moralnej. Nie będe się więc tym zajmował, a zamiast tego przyjrzę się temu, jakie niesie on ze sobą konsekwencje dla zwykłych ludzi. Bo już zaczęło się w związku z ową publikacją dziać. I nawet nie mówię o protestach, bo to akurat nic nowego. Mówię o tym, że ludzie powołują się na ten wyrok domagając się od ZUS przeliczenia emerytur albo żadając wypłacenia zaległego 500+ – bo skoro życie człowieka liczy się od poczęcia, a nie od narodzin, to 4500 złotych się należy, prawda? 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Ale oczywiście protesty też są, a publikacja uzasadnienia wyroku, po której nowe regulacje weszły w życie, zaowocowało nową falą ulicznego wyrażania sprzeciwu. Pod dawną siedzibą Trybunału Konstytucyjnego, a dziś budynkiem w którym urzeduje mgr Przyłębska z kolegami rozlano wiadra czerwonej farby. Policja poczyna sobie coraz bardziej brutalnie – protestujący są otaczani i trzymani godzinami w tym kotle na mrozie (oczywiście bezprawnie), podczas gdy pojedyncze osoby są wyciągane z tłumu siłą i wywożone do odległych komisariatów, co samo w sobie również uważane jest za formę represji.  Aktywistka Katarzyna Augustynek, znana jako Babcia Kasia, wydaje się wyjątkowo działać na nerwy policjantom przez swoją niezłomność, bo za każdym razem traktują ją coraz gorzej. Po ostatnim zatrzymaniu skarży się, że była pobita, obrażana i upodlona na komisariacie, gdzie siłą ją rozbierano w obecności funkcjonariuszy płci męskiej. Według policji jednak Babcia Kasia, lub jak ją nazywają, Katarzyna A., kłamie, a tak naprawdę to ona zaatakowała policjantów.

Praktyka szykanowania protestujących przez wywożenie ich na totalne zadupia zainteresowała dziennikarkę Annę Dryjańską, która zapytała służby prasowe policji o powód wywiezienia na odległy komisariat jednego z aktywistów. Policja poinformowała ją, że nie może jej udzielić takiej informacji, bo naruszałaby to prawo do prywatności zatrzymanego. W takiej sytuacji sam zatrzymany napisał do służb prasowych że wyraża zgodę, aby tych informacji dziennikarce udzielono – zapewne sam chciałby się dowiedzieć dlaczego wywieziono go tak daleko. Niestety, jedyną odpowiedzią którą uzyskał było upomnienie, że ma na ten adres e-mail nie pisać, bo jest on tylko dla dziennikarzy. 

Protestujący jednak się nie poddają. Nastroje wydają się dobre. Ci, którzy otoczeni zostali przez armię policjantów pilnującą Domu Złego na Żoliborzu postanowili odtańczyć poloneza. Poloneza, taniec nadziei, ale również tradycyjnie tańczony na studniówkach, które markują 100 dni do zakończenia szkoły. Czyżby liczyli na to, że za 100 dni skończy się także władza PiS? 

Oczywiscie jednak nie wszyscy są w tanecznym nastroju. Ostatnie dni były szczególnie bolesne dla kobiet, które oczekiwały – nierzadko już w szpitalu – na zabieg przerwania ciąży z powodu ciężkiego upośledzenia płodu. Niektóre dowiedziawszy się o tym, że z procedury nici, zareagowały agresją lub szokiem – pacjentka jednego ze szpitali zaanektowała windę, którą jeździła w tę i wewtę za nic nie chcąc jej opuścić. Wiele z nich zwyczajnie udało się do cywilizowanych krajów takich jak Holandia czy Słowacja. I wygląda na to, że gdyby zdarzyła się TAKA WYJĄTKOWA SYTUACJA, że sprawa dotyczyłaby rodzin polityków PiS, to pewnie zrobiliby to samo. Stanisław Karczewski na przykład zapytany przez dziennikarkę Radia Zet czy gdyby jego córka byłaby w sytuacji ciężkiego uszkodzenia płodu to czy zmuszałby ją do urodzenia odpowiedział, że nie, bo to “absolutnie decyzja córki”. Ty kretynie: dzięki działaniom Twojej partii to już nie jest jej decyzja. Chociaż pewnie Twoja córka jest Twojsza niż inne, więc Ty byś ją zawiózł do południowych sąsiadów, może nawet rządowym samolotem jak to masz w zwyczaju. Ale tysiące Polek nie stać na to, żeby wyjechać na zabieg w prywatnej klinice za granicą… Gardzę takimi hipokrytami jak ty, obleśna kreaturo.

Więc co ma do zaoferowania kobietom w takiej sytuacji państwo? Trwają pracę nad uruchomieniem sieci “hospicjów prenatalnych”, gdzie rodziny w trudnej sytuacji takiej jak bycie w ciąży z płodem u którego stwierdzono wady letalne, będą mogły liczyć na opiekę medyczną i psychologiczną. Krytycy jednak zwracają uwagę, że w sytuacji, w których kobiety bedą dostawać od swoich lekarzy skierowania do takich instytucji może to posłużyć do kontrolowania kobiet w ciąży. Bo niby wyjazd za granicę w celu przeprowadzenia zabiegu jeszcze nie jest nielegalny, ale kto wie, co miłościwie nam panujący mają jeszcze w zanadrzu?

Tymczasem Strajk Kobiet to nie jedyne wydarzenia, które dają zajęcie policjantom. Kolejni przedsiębiorcy otwierają swoje lokale dla klientów pomimo rządowego zakazu. Widząc, że sądy jeden za drugim umarzają nakładane przez Policję i Sanepid kary, argumentując że wprowadzane przez PiS z typowym dla nich brakiem poszanowania prawa zakazy są nieważne, przedsiębiorcy będący już na skraju bankructwa (bo rządowy program pomocowy przypomina skrzyżowanie biurokratycznego piekła z grą w ruletkę na miedziaki) po prostu stawiają wszystko na jedną kartę, nie mając nic do stracenia. Rząd postanowił odpowiedzieć siłą. We Wrocławiu policjanci zablokowali własnymi ciałami wejście do klubu nocnego. Doszło do przepychanek z klientami – jednego z mężczyzn kilku policjantów przydusiło tak, że stracił przytomność. Pomimo tego, że tłum domagał się wezwania karetki, policjanci po prostu zanieśli nieprzytomnego człowieka do radiowozu i gdzieś wywieźli. Dziennikarze próbowali uzyskać jakieś informacje od służb prasowych policji. Co usłyszeli? “Nie doszło do żadnego zgonu, nie jest to wydarzenie nadzwyczajnie, więc proszę o telefon rano.”. A rano, oczywiście, przekaz już był gotowy. Nietrudno zgadnąć jaki:  “Podczas działań zatrzymano mężczyznę, który awanturował się, nie stosował do poleceń zaniechania działań naruszających obowiązujące prawo i popełnił przestępstwo polegające na naruszeniu nietykalności cielesnej interweniujących funkcjonariuszy. Symulował stan chorobowy, w którym faktycznie się nie znajdował”Klub pod którym doszło do tej sytuacji nazywa się “Wall Street”. Widocznie każdy kraj ma takie “occupy Wall Street” na jakie zasługuje. Ale wydarzenia we Wrocławiu to jeszcze nic. W Rybniku policja dokonała po prostu bandyckiego rajdu na klub nocny a starcia z siłą wyrzucanymi na mróz klientami przerodziły się w regularne zamieszki, podczas których użyto broni gładkolufowej i gazu. 

Ale w Polsce PiS ludzie będą “przekonywani” do podążania za wytycznymi rządu nie tylko pałką. Są i inne metody. Niektóre totalnie absurdalnie – jak sytuacja, w której 17-letni uczeń, lider Młodzieżowego Strajku Klimatycznego ma odpowiadać przed sądem za zanieczyszczanie środowiska hałasem – w trakcie manifestacji przemawiał przez megafon. Dyrektorka prywatnej szkoły w Tczewie może utracić prawo wykonywania zawodu za to, że organizowała lokalne strajki kobiet. Portalowi Oko.press powiedziała, że również jej mąż stracił pracę – był zatrudniony w spółce skarbu państwa. 

Nawet najwierniejsi słudzy reżimu nie mogą liczyć na odrobinę swobody. Pracownik TVP, który na antenie skrytykował wyrok Trybunału jakoś dziwnie zniknął z anteny. Portal onet.pl ustalił, że zarówno on, jak i jego żona, również pracująca dla TVP, dostali propozycję nie do odrzucenia: swoją karierę będą kontynuować w znacznie mniej prestiżowej TV Polonia, co oczywiście wiązać się będzie ze stosowną redukcją zarobków. Ale oczywiście jest kij, pojawia się też marchewka. Na przykład uczniowie mogą zarobić parę dodatkowych punktów na świadectwie. Wystarczy że napiszą wiersz lub nagrają piosenkę o treści krytykującej aborcję. Generalnie, polska szkoła pod nadzorem ministra Czarnka przechodzi metamorfozę. Dzięki staraniom nowego kato-talibskiego ministra w programie nauczania ma pojawić się więcej treści patriotyczno-katolickich. Uda je się wcisnąć dzięki wyrzuceniu takich tematów jak antykoncepcja czy społeczeństwo obywatelskie. No i koniecznie trzeba będzie uczyć dzieci, że Wałęsa to Agent Bolek. Zmiany zresztą już widać – w czasie niedawnej olimpiady języka angielskiego na przykład uczniom kazano analizować teksty promujące poglądy dyskryminujące osoby transpłciowe, z których znana jest np. pisarka J.K. Rowling.

Jednym z tematów rozgrzewających internautów w ostatnich tygodniach był start najnowszego projektu pro-PiSowskich mediów: portalu społecznościowego Albicla.com. Portal pojawił się jako odpowiedź na usunięcie Donalda Trumpa z Facebooka i Twittera i ma być rzekomo ostoją wolnego słowa. Próbowałem zarejestrować się na nim już tydzień temu, w chwili, w której piszę ten artykuł nie otrzymałem jeszcze e-maila potwierdzającego rejestrację. Dziś zdecydowałem się zatem podjać próbę numer dwa i zarejestrować się na portalu jako osoba publiczna – dziennikarz portalu Britské Listy. Tu także bez sukcesu [Aktualizacja: po tym, jak upomniałem się o to u redaktora Sakiewicza na Twitterze wysłano do mnie e-maila pozwalającego na otwarcie konta. Wciąż nie wiem, jak mam potwierdzić swoją tożsamość ale przynajmniej mogę sobie już posiedzieć na portalu którego wiekszość użytkowników wydaje się być anty-PiSowskimi trollami. Nikogo tam oczywiście nie znam, więc mogę sobie polajkować posty administracji portalu Albicla (ale już ich komentowanie jest niedozwolone – taka to ostoja wolności słowa).]. Tak czy tak, ważne że Tomasz Sakiewicz jest bardzo z siebie zadowolony. Co chwila chwali się na Twitterze kolejnymi osiągnięciami tego przełomowego na skalę całej Doliny Chrzanowej projektu: dopiero co zaimplementowano system powiadomień a już pojawia się możliwość odpowiadania na komentarze. Administracja portalu już planuje ekspansje na kolejny obiecujący rynek: WęgryA potem już tylko Rosja, Białoruś, Chiny i zanim się obejrzymy, będziemy sobie czatować na Albicli z obywatelami Korei Północnej!

Na razie jednak portal boryka się z poważnymi problemami technicznymi, za jego bezpieczeństwo odpowiadają najwyraźniej specjaliści ze Szwajcarii (sądząc po ilości dziur są to serowarzy) a jedynymi, którzy nie wydają się mieć problemów z zakładaniem konta są trolle i internetowi piewcy chwały PiS (co w sumie jest tym samym, tylko o przeciwnym zwrocie). Już nie mogę się doczekać reportażu w TVP o tym, jak wspaniały jest nowy portal Tomasza Sakiewicza! Mam nadzieję, że będzie to materiał co najmniej tak fajny, jak niedawny sześciominutowy fragment o tym, że TVP jest przewspaniałą stacją TVP, oglądającą przez tłumy Polaków łaknących jej niesłychanej wiarygodności … Ech… 

Tymczasem wojsko też się ostatnio nieźle bawi. Mieliśmy okazję przekonać sie, jak w praktyce sprawdzą się reformy naszej strategii wprowadzane przez Antoniego Macierewicza i jego następcę. Przeprowadzono zakrojone na szeroką skale gry wojenne pod kryptonimem “Zima 20”, podczas których nasza symulowana, na szczęście, armia, została rozgromiona przez najeźdźcę w pięć dni. Choć założenie było takie, że mamy bronić się przez 22 dni, już czwartego dnia ćwiczeń symulowana armia ze wschodu otoczyła Warszawę. Ciekawe na ile odpowiedzialny był za to fakt, że, jak podają niektóre źródła, rozkazy płynące ze sztabu były momentami tak idiotyczne, że dowódcy zamiast je wykonywać domagali się potwierdzenia, że to na pewno nie jest pomyłka. 

Ale niektórzy mówią, że to dobra wiadomość. Okazuje się, że wszystkie problemy trapiące nasz kraj można rozwiązać w mniej niż tydzień. Wystarczy wypowiedzieć wojnę Czechom a już kilka dni później podczas gdy rząd PiS bedzie zakładał polskie państwo na uchodźstwie w Białorusi czy innym Naddniestrzu, Polska zarządzana będzie przez w miarę normalnych ludzi z Pragi. Tylko czy Czesi by się na to zgodzili? 


Na koniec jeszcze uwaga do poprzedniego odcinka. Pisałem w nim o tym, że mój ojciec, podobnie jak wielu innych seniorów, ma wyznaczone miejsce szczepienia w oddalonym o ponad 100 km od miejsca jego zamieszkania miasteczku. Pisząc o dystansie do pokonania i innych związanych z tym problemach umknął mi jeden istotny fakt: termin owego szczepienia przypada ZA DWA MIESIĄCE. Można by pomyśleć, że dwa miesiące to wystarczająco czasu, aby zorientować się, że w dużych miastach brakuje szczepionek, podczas gdy w mniejszych jest ich zbyt dużo, przez co seniorzy zmuszani będą odbywać takie eskapady i odpowiednio zmienić program dystrybucji  w taki sposób, aby szczepienia mogły odbywać się na miejscu, prawda?


Zobaczymy. Obiecuję trzymać rękę na pulsie.


Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Ilustracja powstała z użyciem wyłącznie grafik z domeny publicznej

Comments

comments

Dodaj komentarz