Fascynuje mnie – ale tak w smutny sposób – że zwolennikom Trzaskowskiego wydaje się ogóle nie przeszkadzać to, że w kwestii sytuacji na granicy mówi on toczka w toczkę to, co Kamiński, Wąsik czy co mniej radykalni zwolennicy konfederacji (zerknijcie na poniższy klip). I jest to stanowisko które, jak się wydaje, przyjęła cała partia, bo głosy przeciwne całkowicie ucichły.
Adam Bodnar, który w naszym podkaście jak się jeszcze starał o nasze głosy mówił, że to co się dzieje na granicy to zbrodnie i łamanie praw człowieka na niesamowitą skalę dziś już nie jest zainteresowany rozmową z nami.
Poseł Franek Sterczewski, który kiedyś może naiwnie, ale szlachetnie i dzielnie próbował dostarczyć pomoc humanitarną ludziom uwięzionym na granicy w Usnarzu Górnym dziś z entuzjazmem zbiera pod kandydaturą człowieka, który uważa, że „trzeba bronić granicy, nawet zawieszając prawo”.
Próbowałem skontaktować się z politykami PO – czy to oficjalnie prosząc o komentarz ich służby prasowe, czy to zaczepiając ich w mediach społecznościowych – i nic.
Przypadkiem na Twitterze trafiłem na entuzjastyczną zwolenniczkę Rafała Trzaskowskiego, przedstawiającą się jako prawniczkę i wdającą się w jakieś pyskówki pod swoim postem, w którym wyjaśniała innym użytkownikom tego portalu że głosowanie na „tak odpowiedzialnego polityka” jest „obowiązkiem każdego patrioty„.
Zadałem jej pytanie o kwestię poglądów Trzaskowskiego, według których powinniśmy zawieszać prawa człowieka. Byłem ciekaw, co sądzi o tym prawniczka. Najpierw nie chciała przyjąć do wiadomości, że to są poglądy jej kandydata, potem próbowała rozdzielać włos na czworo i wyślizgiwać się z tematu, ale przyparta do muru w końcu przyznała, że tak, popiera jego poglądy.
I tak mi się smutno zrobiło. Bo pokazuje to jak łatwo jest nam wyzbyć się zwykłej ludzkiej przyzwoitości. Jeśli zastanowić byśmy się mieli nad pytaniem brzmiącym „czy jesteś za tym, żeby ludzi na granicy pozbawiać praw człowieka, pozwalać na to, żeby byli bici, brutalnie wyrzucani za druty i narażani na nieludzkie traktowanie ze strony białoruskich pograniczników albo umierali, ukrywając się w lesie przed służbami z obu stron płotu – a wszystko dlatego, że ktoś nam wmówił, że ich jest za dużo” to jednak większość przyzwoitych ludzi odpowiedziałoby, że nie.
Ale wystarczy to ubrać w jakieś ładnie i mądrze brzmiące słowa, takie prawnicze techno-babble, na przykład napisać że „w tym przedmiocie podzielam pogląd, iż definicja pr. azylowego nie odpowiada jego dzisiejszemu ususowi (weaponizacja)” i już jesteśmy fajni, wykształceni, mądrzy, patriotyczni, nowocześni, uśmiechnięci i humanitarni. I kochamy zwierzątka, jak pani prawnik z Twittera, która chwali sie, że ma dużo piesków, kotków i papug.
Rzygać mi się chce.