Tymczasem w Absurdystanie 180

Pracownik oczyszczalni ścieków znalazł w jednym ze zbiorników płod. Ocenia się, że płód miał około 20 tygodni. Policja momentalnie przystąpiła do działania i rozpoczęła poszukiwania matki płodu. A że rzecz nie działa się w El Salvadorze a w Polsce wnet pojawiły się pytania: na jakiej podstawie, skoro w tym kraju ani poronienie, ani nawet aborcja nie są (jeszcze) karalne?

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Policja trochę się zmieszała, bo wygląda na to, że faktycznie nie przemyśleli tego na jakiej podstawie rozpoczęli te poszukiwania. Szczególnie, że otrzymali także parę listów, w których kobiety które poroniły same na siebie zaczęły donosić. Coś tam przebąkiwali, że podejrzewają, że to poronienie mogło być skutkiem przemocy, aż w końcu ustalili, że o ile faktycznie aborcje nie są nielegalne, to muszą sprawdzić, czy kobiety do aborcji nikt nie zmuszał, bo to już byłoby przestępstwo. Jest w tym pewna logika, bo faktycznie, zmuszanie kogoś do rzeczy, których ten ktoś nie chce robić może byc nieprzyjemne. Tyle, że to chyba dotyczy nie tylko aborcji? Z pewnością zmuszenie kogoś siłą do zrobienia kupy także byłoby przestępstwem? Niech się więc policjanci lepiej modlą, żeby pracownicy oczyszczalni nie znaleźli przypadkiem w ściekach jakiegoś gówna, bo wtedy dopiero mieliby pełne ręce roboty!

Ale ogólnie to ja się cieszę, że policji tak na sercu leży przemoc. Co prawda ostatnio głównie znani są z tego, że sami ją stosują wobec przeciwników obecnego rządu, ale to nie jest tak, że policjanci są tylko źli. Jak przekonuje nas zmasowana akcja propagandowa na twitterowym koncie Polskiej Policji, które desperacko próbuje ocieplać wizerunek funkcjonariuszy, nadszarpnięty służalczą rolą wobec łamiących prawo rządzących, policjanci dbają też o zwierzątka! To pewnie dlatego jedna z protestujących podczas strajku kobiet, nauczycielka z Tczewa, odpowiadać będzie za hasło “Kaczor do wora, wór do jeziora”. W końcu jest to nawoływanie do przemocy wobec zwierząt!

Jednak największą, bezmyślną brutalnością, cechuje się w tym kraju rządowa propaganda. I nie chodzi mi o te ciągłe pitolenie bez ładu i składu, że rząd wspaniały a opozycja zła. Ostatnio nasila się ilość przekazów podprogowych i bezczelnych manipulacji. Tylko zerknijcie na ten wykres obrazujący wydatki na służbę zdrowia w Polsce:

Jeśli przyjrzycie się bliżej, zauważycie, że skala na osi pionowej zaczyna się od 4% – co pozwala sprawić wrażenie, że różnice są większe. Potem mamy kwestię kolorków – “czasy opozycji” to blady, nijaki szarobury błękit. Czasy PiSu to soczysta, nastawiająca pozytywnie zieleń. Ale zaraz, czasy PiSu? Coś tu jest nie tak. Przyjrzyjcie się bliżej liczbom na osi poziomej: gdzie podziały się lata 2017, 2018 i 2019? Ta skala też jest przekłamana. Chodzi o to, żeby nieuważny widz odniósł wrażenie, że pod rządami PiS te wydatki wzrastają. Ale nawet to nie jest prawdą: słupki zaczynają rosnąć dopiero w przyszłosci, ten największy to jest obietnica na rok 2027.

To jest rodzaj propagandy, którą bombardowani są odbiorcy mediów kontrolowanych przez rząd. A bywa jeszcze gorzej. Na przykład ostatnio Donald Tusk zasugerował, że może wrócić do krajowej polityki. TVP natychmiast ruszyła do akcji, sugerując w każdy możliwy sposób, że jest on tak naprawdę agentem Niemiec. Na przykład gdzie tylko się da wpychając wycinek z jego przemówienia po niemiecku, aby ludziom wbijało się do podświadomości, że Donald Tusk działa “fur Deutchland”. Sami zobaczcie:

Nawet tam, gdzie temat tak naprawdę nie dotyczy Tuska, przekaz podprogowy znaleźć się musi. Spójrzcie na ten artykuł: czy widoczny na pierwszym planie Niemiec kogoś Wam nie przypomina?


A że media publiczne jednak mimo wszystko wciąż dyktują standardy, tego rodzaju przekaz przecieka również do innych elementów życia publicznego. Po internecie krąży ostatnio na przykład takie ciekawe ogłoszenie:

To się nazywa “małym druczkiem”, prawda?

Mimo wszystkiego 12 000 złotych brutto na trzy miesiące po wliczeniu dodatków to wciąż więcej, niż zarabia Ryszard Czarnecki – znany z okradania europarlamentu poprzez pobieranie nienależnej kilometrówki. Zgodził się on pełnić funkcję wiceprzewodniczącego Polskiego Związku Piłki Siatkowej bez pobierania pensji. Niestety jednak zatroskani członkowie tej organizacji nie mogli przeboleć faktu, że jeden z ich prezesów nie pobiera pensji i zmusili Czarneckiego do pobierania wynagrodzenia. Ale może i słusznie, bo wygląda na to, że również w PZPS Czarnecki wykonuje pracę kierowcy. Swoim służbowym citroenem przejechał w trzy lata dystans większy niż obwód Ziemi na równiku, spalając paliwa za 75000. Tylko w ciągu ostatniego pół roku wydał na benzynę 19 000 złotych. Nawet mi ta kwota imponuje a pamiętajcie, że przez trzy dni w tygodniu jezdżę ciężarówką…

Ale być może on musi być ciągle w ruchu aby nie dopadli go agenci zza wschodniej granicy? Takiego Dworczyka, szefa kancelarii premiera, przez lata aktywnie wspierającego demokratyczną opozycję w Mińsku dopadli rosyjskojęzyczni hakerzy. Na swoim koncie na Telegramie publikują teraz rzekome dokumenty, które wykradli z jego prywatnej skrzynki (bo okazuje się, że jedne z najważniejszych osób w państwie korzystają w celach służbowych z ogólnie dostepnych komercyjnych adresów e-mail).

Co by jednak nie było powodem, że Czarnecki musi tyle jeździć, jak będzie tyle jeździł, to niedługo wyjeździ nam koleiny we wszystkich drogach w kraju i okolicy. Dlatego dobrze, że pojawiają się nowatorskie pomysły – takie jak w gminie Brańsk, gdzie wójt zdecydował, że gmina będzie sama sobie budowała własne drogi – z betonu. Zainwestowano w kopalnię żwiru i maszynę do betonu oraz szkolenia dla pracowników a wydatki szybko się zwrócą, bo teraz lokalne drogi powstają za 20% tego, ile za ich budowę skasowałaby prywatna firma z branży. Niewątpliwie wójtowi pomógł fakt, że sam jest z zawodu budowlańcem, ale wygląda na to, że jego pomysł znajdzie wielu naśladowców.

A skoro jestesmy już przy dobrych wiadomosciach, to jest kolejna okazja do świętowania. Zwodowano jacht, który przez 14 lat budowała grupa osób bezdomnych. Na cześć zakonnika, który wyszedł z tym pomysłem, nazwano go “Ojciec Bogusław”. Bezdomni, którzy pracowali przy budowie tej jednostki, wyruszą teraz w rejs dookoła świata, który pomoże im nabrać zaufania i podbudować poczucie wartości własnej (to, że umieją współpracować z pewnością już udowodnili). W przyszłosći jacht będzie czarterowany a zyski z tego wspierać bedą organizację charytatywną ojców Kamilianów, która pomaga osobom w kryzysie bedomności. Chciałem o tym napisać, bo to sytuacja, o której rzadko się ostatnio słyszy – księża i Kościół odwalający kawał dobrej roboty w czyms innym niż wysysanie pieniędzy z kieszeni podatnika.

A teraz pora na wiadomości, które choć dobre dla jednych, dla innych wydawać się mogą kompletną katastrofą. Kandydat opozycji Konrad Fijołek w pierwszej rundzie wygrał wybory na prezydenta Rzeszowa, otrzymując grubo ponad 50% głosów. Kandydatka PiS zajęła drugie miejsce otrzymując nieco ponad 20% (i to nawet pomimo tego, że poza typową propagandą w mediach rządowych z pomocą ruszył jej sam Kaczyński, choć fakt, że pomylił Rzeszów ze Szczecinem poddaje w wątpliwość skuteczność jego wizyty. Inny kandydat “zjednoczonej” prawicy – Marcin Warchoł z partii Zbigniewa Ziobry, pomimo tego, że – jak to ma ta partia w zwyczaju – sprytnie operował pieniędzmi z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości w taki sposób, aby wspierały jego kampanię i pomimo tego, że został namaszczony przez odchodzącego prezydenta, dostał jedynie nieco ponad 10% – tyle co ultrakatolicki i antyszczepionkowy szur Grzegorz Braun.

Premier Morawiecki pogratulował zwycięzcy i przyznał, że wystawienie przez jego koalicję dwóch wzajemnie konkurujących ze sobą kandydatów nie było zbyt szczęsliwym pomysłem, ale nie omieszkał zwrócić uwagi na to, że pomimo tego, że Fijołka popierała praktycznie cała opozycja uzyskał on mniej głosów niż odchodzący prezydent w poprzednich wyborach. Tak jakby to było ważne: przerżnęliście, Morawiecki, bo myśleliście że wystawienie do wyborów partyjnych aparatczyków przeciwko sprawdzonemu samorzadowcowi wystarczy, jeśli wspierać ich będzie rzadowa propaganda. A takiego!

A nie była to jedyna porażka rządu. Morawiecki jak widać dostał po głowie na spotkaniu z międzynarodowymi liderami, bo z Trybunału Prostytucyjnego Julii Przyłebskiej wycofano cichaczem sprawę, w której Trybunał miał osądzić, że prawo Unii Europejskiej jest niezgodne z konstytucją.

Ale przynajmniej minister Czarnek idzie jak burza. Jego najnowszy pomysł to zmiana, dzięki której dyrektorzy szkół – nie tylko samorządowych, ale i niepublicznych – mianowani (a przede wszystkim: zwalniani za nieposłuszeństwo) będą przez Kuratorów Oświaty. Jeśli więc jesteś dyrektorem szkoły, któremu nie podobają się pomysły ministra, takie jak na przykład uczenie przedsiębiorczości na podstawie nauk Jana Pawła Drugiego (a w przyszłości zapewne i matematyki czy chemii), to nawet jeśli w twoim mieście rządzi opozycja, kuratorium na Twoje miejsce wsadzi jakiegoś miłośnika Papieża.

Bo jeśli PiS cokolwiek z historii pamięta, to są to słowa Jana Zamoyskiego: “Takie będą Rzeczpospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. I dlatego tak zależy im na wychowywaniu młodzieży na swoją modłę – kościółkowej, pokornej i nie wykazującej chęci do samodzielnego myślenia. I stąd ta Czarnkowa ofensywa. Ale to się nie uda. Komunistom się nie udało. A już teraz młodzież w rekordowym tempie odwraca się od kościoła – wątpię, żeby wpychanie im do gardła jeszcze więcej papieża mogło odwrócić ten trend.


Tekst powstał dla portalu Britské Listy.
Ilustracja główna: Wiadomości TVP

Comments

comments

Dodaj komentarz