Tymczasem w Absurdystanie 64


Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii

Kliknij tutaj aby zobaczyć wszystkie odcinki


Wielkanoc… Najważniejsze święta dla Katolików i innych Chrześcijan. W porównaniu do Europy Zachodniej, w Polsce wciąż obchodzone są z pompą i w swoisty dla Polski sposób. I nawet nie chodzi mi tu o Śmigusa Dyngusa, bo przecież mamy wiele innych tradycji. Jedną z nich, na przykład, jest budowanie grobów Jezusa na te trzy dni, przez które Katolicy oczekują na jego zmartwychwstanie.

Jest już tradycją, że te groby stają się artystyczną instalacją nawiązującą do bieżącej sytuacji w kraju. I tak na przykład w Lwówku Śląskim krzyż nad grobem udekorowano kałasznikowami i wieszakami do ubrań.  Wieszaki, jak wiadomo, to symbol Czarnego Protestu, a tamtejszy ksiądz nie pozostawił wątpliwosci, że chciał w ten sposób porównać walczące o swoje prawa kobiety do terrorystów z ISIS.

Tymczasem w Rumii grób Jezusa umiejscowiono we wraku Tupolewa. “Chcieliśmy pokazać, że tragedia smoleńska nie kończy niczego. Pozostała po niej jednak pustka i tylko Jezus Chrystus może tę pustkę zapełnić” – tłumaczył ksiądz. Biedny Jezus, jeszcze niedawno wielbiono go jako władcę wszechświata i koronowano na króla Polski, a dziś już jest tylko marnym wypełniaczem przestrzeni po Lechu Kaczyńskim…

Smoleńsk okazuje się być popularnym motywem tegorocznych grobów, brzozy i ogony Tu-154 rozlały się po kościołach w całym kraju. Ale nie jest to oczywiście jedyny polityczny motyw obecny w tegorocznej eucharystii Wielkiego Tygodnia. Arcybiskup Depo na przykład w swoim kazaniu lamentował, że Europa, a nawet cały świat, są przeciwko Polsce. Odniósł się także do kwestii aborcji zwracając uwagę, że podczas gdy lewactwo walczy o prawa zwierząt, polskie dzieci zabijane są w majestacie prawa każdego dnia! Z kolei arcybiskup Jędraszewski przypomniał nam historię Poncjusza Piłata, który uległ presji “ulicy i zagranicy” i wszyscy wiemy, jak to się skończyło. Zapewne ucieszy go zatem fakt, że PiS nie jednokrotnie deklarował, że “ulicy i zagranicy” się nie da… No chyba, że użycie tego samego zwrotu to nie był przypadek, bo ksiądz biskup już o tym wie?

Gazety jak co roku publikują okolicznosciowe artykuły. W Gazecie Polskiej Codziennie przeczytać możemy o tym, że proces Jezusa to była zbrodnia sądowa na miarę procesów Żołnierzy Wyklętych:

Jak zwykle w święta, wielu ludzi zdecydowało się na wysłanie kartek pocztowych. Większośc z nich zawierała typowe życzenia pełne życzliwości i miłości. Niektóre jednak zawierały tylko życzenia, a z typowych dla wielkanocy motywów takich jak pisanki, zajączki czy kurczaczki zawierały tylko krzyż. Celtycki. Z podpisem “White Power”. I zdjęciem bramy do Auschwitz ze słynnym napisem “Arbeit Macht Frei”. Taką pocztówkę otrzymała fundacja Bęc! Zmiana. Życzenia były krótkie: “WYPIERDALAĆ, ŻYDY Z MOKOTOWSKIEJ!

Jak to na Wielkanoc zdarzały się cuda. W tym roku gazety pisały o cudzie zadłużonego poczęcia: dziecko wpadło w długi zanim zdążyło się urodzić.  Dziś, w wieku pięciu lat, musi borykać się z komornikami. Okazało się, że kiedy jego matka odrzuciła spadek po swoim zadłużonym ojcu, powinna także odrzucić go w imieniu swojego nienarodzonego dziecka. Teraz jest już na to za późno, okienko w którym można było odrzucić spadek minęło, a nieznajomość prawa szkodzi. Sama zresztą jest sobie winna: przecież sama nie urodziła się wczoraj. Nie wie, w jakim kraju żyje? Przecież u nas podobne absurdy zdarzają się na każdym kroku!

W takim Krakowie na przykład, sklepikarzowi nakazano rozbiórkę nielegalnie wybudowanego chodnika. Sęk w tym, że chodnik wybudowany został na długo przed tym, kiedy rzeczony przedsiębiorca otworzył w znajdującym się na sąsiedniej działce budynku sklep. Próbował on wyjaśnić nieporozumienie, ale nie dopełnił formalności (przecież nie wystarczy zwrócić urzędnikom uwagę na to, że popełnili oczywisty błąd – należy zgodnie z procedurami dokonać apelacji od decyzji administracyjnej), więc miasto uznało, że z decyzją się zgadza i próbuje ukarać go za nie zastosowanie się do niej…

Na szczęście inspektorzy w Ełku są bardziej przyjaźni sklepikarzom niż ci w Krakowie. Po zbadaniu sprawy żony posła, która oskarżona została przez dziennikarkę o to, że otworzyła sklep w niedzielę (pisałem o tym w poprzednich dwóch odcinkach) ustalono, że owszem, sklep otworzyła, ale za ladą stanęła sama, więc wszystko jest w porządku. I całe szczęście, bo w świetle tego, że te ustalenia stoją w sprzeczności nie tylko z relacjami dziennikarzy ale i z tłumaczeniami samej żony posła można by pomyśleć, że byliśmy świadkami przykładu daleko posuniętej hipokryzji!

A przecież to opozycja to hipokryci. “A za PO…” to koronny argument PiSowców znajdujący zastosowanie w każdej dyskusji. Nawet wbrew faktom. Jeden z posłów PiS wystąpił o informacje na temat tego, ile nagród wypłacono  ministrom rządu Donalda Tuska. Okazało się to niedźwiedzią przysługą wyrządzoną swojej partii, bo z danych tych wynika, że podczas gdy Beata Szydło w ciągu roku obdzieliła swoich kolegów i siebie kwotą 800 000 zł, Donald Tusk przez pięć lat wypłacił swoim ministrom jedynie 38 000 zł… No, ale dla nieśmiertelnego rycerza PiSowskiej propagandy to tylko powierzchowna rana, dlatego w Wiadomościach pokazano grafikę, z której wynika, że podczas gdy Tusk wypłacił wszystkim pracownikom instytucji rządowych 626 000 000 zł premii, Beata Szydło zadowoliła się skromnym 1 500 000 zł dla siebie i swoich kolegów. TVP zaprzecza, że była to manipulacja, bo przecież jasno było powiedziane, że nie porównywano dwóch takich samych rzeczy. Ale wszyscy wiemy, że po prostu chcieli stworzyć omyłkowe wrażenie, że to 1.5 miliona to nic, stąd dobór akurat takiej kwoty, przy której słupek reprezentujący premie dla rządu Szydło będzie wydawał się znikomie mały. A i tak wykazali się powściągliwością, przecież mogli isć na całość. Jestem w stanie wyobrazić sobie grafikę krzyczącą “podczas gdy Beata Szydło wypłaciła sobie tylko 75 000 złotych nagrody, za rządów Tuska odległość od Słońca do Proximy Centauri wynosiła 40 208 000 000 000 km!!!!”

Ale to by było totalne przegięcie. A TVP nie zajmuje się totalnymi przegięciami, ich zadowalają przegięcia regularne. I tak wkrótce w reżimowej telewizji mogliśmy zobaczyć wykres, w którym 1.5 nagrod dla Szydło zestawiono z 381 000 000 000 zł rzekomych strat dla budżetu, które miały miejsce za czasów rządu Platformy i PSL:

Wisienką na torcie był towarzyszący wykresowi pasek. Nie można się nie zgodzić, że coś tu obraża inteligencję Polaków, ale czy jest to konwój samochodów z bilbordami, na których prezentowane są wypłacane ministrom rządu Beaty Szydło nagrody?

Skoro jesteśmy w temacie reklam na kółkach, wreszcie zauważono, że Polska wysyła w świat ciężarówki pomalowane w promujące nasz kraj hasła – jedna z takich ciężarówek wylądowała w holenderskim rowie a jej kierowca był tak pijany, że nie mógł ustać na nogach. Z pewnością teraz wielu holenderskich kierowców będzie omijało polskie tiry szerokim łukiem – być może ktoś na prawicy uzna to za objaw szacunku jakim nas darzą. Tymczasem Polska promowana będzie nie tylko na europejskich autostradach, ale na falach mórz i oceanów! To świetny pomysł na promocję naszego prężnie rozwijającego się przemysłu budowy jachtów… A raczej to byłby świetny pomysł, gdyby wykorzystano do tego jacht zbudowany przez polską firmę, a nie kupiony gdzieś za granicą z drugiej ręki. No, ale może przynajmniej Mateusz Kusznierewicz, mający zostać kapitanem owej jednostki, nie będzie zachowywał się jak drunken sailor z popularnej szanty? Trzeba przyznać, że ma on odważne pomysły na promocję naszego kraju: “np. w Kapsztadzie odwiedzimy w pełnym rynsztunku jedną ze szkół ubrani w sztormiaki, z długimi brodami i opowiemy o Polsce” – planuje. Zaiste, wyborny pomysł, wart tych 20 000 000 złotych, które na to pójdą z kieszeni podatnika. Ciekawe, czy będą to robione na zamówienie Sztormiaki Narodowe w stylu tych prezentowanych jakiś czas temu przez wierchuszkę PiS? Bo przecież dobra promocja musi kosztować. Dobrze opłacana z kasy państwowej załoga Narodowego Jachtu Polski prezentująca swoje sztormiaki i brody w szkole w Kapsztadzie to poważna sprawa, nie to co jakaś okładka w New York Timesie na którą dostać się może byle emeryt-kajakarz!

Dygresja: Żarty żartami, ale znającym angielski polecam lekturę pięknego reportażu o Aleksandrze Dobie:

A jeśli ciężarówki, żaglówki i kajak pana Doby nie wystarczą, aby obcokrajowcy zaczęli obdarzać nasz kraj należną mu czcią i szacunkiem, to wszystkich zakasujemy nowoczesnymi technologiami. Aby ułatwić ich rozwój, rząd wprowadził właśnie nowe przepisy dotyczące start-upów. Od teraz rząd przyznał sobie prawo pierwokupu obiecujących przedsięwzięć za ustaloną przez siebie samego cenę. I dobrze, nie będzie nam tu jakieś Google czy inne Wall Street pluć w twarz i obiecujących wynalazców nam amerykanić, sami sobie powykupujemy co lepsze start upy. I jeszcze tak zrobimy, żeby było tanio, jeśli będzie trzeba.

Tylko się zastanawiam – kto w takich warunkach będzie chciał inwestować w polskie młode przedsiębiorstwa, skoro może zainwestować np. w Czechach i nie bać się o to, że kiedy inwestycja okaże się trafiona przyjdzie jakiś Gowin czy Morawiecki i pogoni tych, którzy widzieli w niej potencjał zanim zobaczył go rząd? Jak tu prowadzić interesy w których państwo nie tylko nie potrafi zadbać o stabilność prawa, ale jeszcze zmienia je pod siebie jak mu pasuje?

Okazuje się, że nie jestem sam w moich poglądach. I znajduję się w doborowym towarzystwie, bo podobnie rozumuje sam książę Adán Carlos Jesús María José Francisco de Sales y todos los Santos Czartoryski-Bórbon Krasinski y Orléans, znany także – wśród tych, którzy nie przegapili faktu, że konstytucja z 1921 roku zniosła w Polsce system klasowy – jako pan Adam Czartoryski… Ale zacznijmy od początku.

Fundacja XX Czartoryskich to organizacja ustanowiona w 1991 w celu sprawowania pieczy nad kolekcją Czartoryskich, zawierającą arcydzieła artystów takich jak Da Vinci, Rembrandt, Matejko, Dürer i wielu innych, a także posiadająca prawa do zrabowanych przez nazistów dzieł takich jak “Portret młodego mężczyzny” pióra Rafaela. Zbiory te, formalnie pozostając własnością fundacji, były de facto w posiadaniu Muzeum Narodowego i powszechnie uważane za nasze narodowe skarby.

Około dwa lata temu PiS wpadł na pomysł, że duma narodowa wymaga, aby Naród Polski był posiadaczem tych arcydzieł również oficjalnie. Postanowiono dokonać zakupu kolekcji i przystąpiono do negocjacji, o tyle dziwnych, że negocjowano z założycielem fundacji Adamem Czartoryskim a pominięto zarząd fundacji. Prezes zarządu zrezygnował w proteście, ale wakat szybko wypełniony został przez Macieja Radziwiłła, potomka innej słynnej rodziny magnatów oraz, tak się akurat składa, brata ministra zdrowia w rządzie PiS, Konstantego Radziwiłła. Odtąd negocjacje poszły jak po maśle, i my, naród Polski staliśmy się właścicielami “Damy z łasiczką” i jej kolegów, a Czartoryscy dostali sto milionów wypracowanych przez polskiego podatnika euro. Niektórzy mówią, że to super okazja, inni zwracają uwagę, że kolekcja ta i tak była niesprzedawalna – nie tylko z powodu ograniczeń prawnych ale i statutu samej fundacji. Ale PiS zapewniał protestującą opozycję, że przecież pieniądze te zostaną u nas, bo Czartoryscy zamierzają używać ich do wpierania polskiej kultury i w ogóle. Bo przecież arystokraci znani są z tego, że leży im na sercu dobro narodu, prawda?

Dlatego dla wielu (może poza wyborcami Razem) niespodzianką było, kiedy Czartoryscy zwrócili się do sądu z prośbą o likwidację fundacji, jako powód podając brak pieniędzy w kasie. Gdzie się więc podziała ta góra szmalu? Cóż, pieniędzmi dysponuje teraz inna fundacja, Le Jour Viendra, z siedzibą w księstwie Liechtenstein. Według Fundacji XX Czartoryskich przenosiny konieczne były z powodu tego, że polskie prawo jest niestabilne i utrudnia działania bogatym fundacjom. Fakt, że rządzone przez pociotka Adána Carlosa Jesúsa Maríi Joségo Francisca de Salesa y todos los Santosa Czartoryskiego-Bórbona Krasinskiego y Orléana księstwo Lichtenstein jest także powszechnie znane z bycia rajem podatkowym to na pewno zwykły zbieg okoliczności…

Podsumowując, PiS darował właśnie górę pieniędzy bogatej rodzinie arystokratów, a ci przepompowali ją do raju podatkowego, śmiejąc się w twarz plebsowi, który złożył się na całe przedsięwzięcie, że ten ich żałosny kraik nie spełnia wyśrubowanych standardów jaśnie państwa. Bo, jak od początku zwracała uwagę partia “Razem”, to jest właśnie to, co naprawdę robią arystokraci.

Wygląda na to, że to wstawanie z kolan idzie nam co raz lepiej. Bijąc pokłony klerowi nie zapominamy o usłużnym podstawieniu zadków potomkom magnatów.


Ten tekst powstał dla portalu Britske Listy
Fotografia “Damy z Gronostajem”autosrstwa Cezarego Piwowarskiego (Creative Commons)
Przedruk Gazety Polskiej i zrzut ekranu z TVP zalinkowane z portalu Reddit

Comments

comments

Dodaj komentarz