Tymczasem w Absurdystanie 67


Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii

Kliknij tutaj aby zobaczyć wszystkie odcinki


Z ostatniej chwili! Kosmici wylądowali! Wyglądają całkiem podobnie do nas, tylko mają 33 metry wzrostu a z głowy sterczą im anteny! Jeden z nich wylądował w zachodniej Polsce…. A nie, zaraz. Przecież to nasz Jezus ze Świebodzina! Cóż, w sumie skoro jego oficjalny tytuł to “Jezus Chrystus Król Wszechświata” to w pewnym sensie jest to chyba jednak gość z kosmosu. Ale o co chodzi z tymi antenami? 

Pewni wścibscy operatorzy dronów zauważyli, że w koronie, którą nosi na głowie nasz megajezus ukryte są anteny. Wygląda na to, że dostarczają okolicznym mieszkańcom bezprzewodowy internet. Lokalny ksiądz zaprzecza, żeby mu było wiadomo cokolwiek na ten temat, nie mówiąc już o uzyskiwaniu z tego tytułu jakichś przychodów. Tak czy tak, niniejszym Jezus ze Świebodzina stał się jeszcze trafniejszą analogią polskiego katolicyzmu: beton z wierzchu, pustka w środku, dominuje nad całą okolicą, zbudowany kosztem nierzadko ubogich wiernych, a kiedy ktoś trzaska na tym kasę, to przeciętny człowiek nie zobaczy z niej ani złamanego grosza…

Gości niczym prosto z kosmosu miała także Anglia. Pod liverpoolskim szpitalem, w którym umierał odcięty od sztucznie podtrzymującymi procesy w życiowe w jego ciele urzadzeń Alfie Evans, grupa dziwnych ludzi w paramilitarnych wdziankach kręciła się wokół zaparkowanego na parkingu BMW udającego radiowóz. Na jego boku widniał dumny napis “Rutkowski Patrol”. Krzysztof Rutkowski, jak zwykle, nie przepuścił okazji do tego, żeby sobie zapewnić trochę darmowej reklamy na czyimś nieszczęściu, choć oczywiście według niego o zajęcie się sprawą poprosili go sami rodzice chłopca. Anglicy byli nieco zaszokowani tym odpryskiem medialnej sraczki, którą zaowocowała tragedia tej nieszczęśliwej rodziny w naszym kraju. W narodowym koncercie hipokryzji prym, jak zwykle, wiedli politycy PiS.

Beata Szydło na przykład oznajmiła swoje zdumienie tym, że dziecku odmawia się prawa do opieki medycznej. A potem olawszy protestujących w sejmie rodziców niepełnosprawnych dzieci udała się na spływ Dunajcem. Nie była ona jedynym politykiem PiS, który “miał przyjemniejsze rzeczy do roboty”. President Duda zdecydowanie zatweetował, że Alfiego Evansa należy uratować i wystarczy do tego odrobina woli ze strony osób decyzyjnych:

Beata Szydło wyjaśniła nawet o kogo może chodzić: Powinny zareagować Rada Europejska i Donald Tusk. Zabawne, prawda? Jak instytucje europejskie interweniowały w sprawie łamania przez Beatę Szydło konstytucji to była wielce oburzona tym, że wtrącają się w nieswoje sprawy. Teraz nagle jednak jest w porządku, aby te same instytucje interweniowały w sprawach, które są przecież suwerennymi decyzjami niepodległych państw. No chyba, że jeśli chodzi o niepełnosprawne dzieci to są jakieś inne zasady. Ciekawe, czy Beata Szydło miałaby coś przeciwko, żeby instytucje unijne zainterweniowały w sprawie losu osób niepełnosprawnych, w których imieniu protestują w sejmie ich rodzice?

Ale może w tej sprawie politycy PiS podzielają zdanie Janusza Korwin-Mikkego, któremu szybko znudziło się bycie piątą kolumną prawicy w Unii Europejskiej a z racji tego, że zamiast zachwytów nad jego bełkotliwymi wypowiedziami spotkał się tam tylko z karami finansowymi, postanowił dać sobie spokój i zamiast tego wrócić na stare świecie. Swój come-back rozpoczął z przytupem, oskarżając rodziców niepełnosprawnych o to, że są szantażystami. Według niego, skoro dotychczas radzili sobie bez tych zasiłków to znaczy,z ę nie były im one do niczego potrzebne.

Ale nie martw się Europo, może straciłaś Korwina, ale Polska nie zaprzestanie dostarczać Ci kolejnych absurdów. Polska Fundacja Narodowa na przykład wypuściła ostatnio klip wspominający powstanie w Getcie Warszawskim. Udało im się mówić o tym wydarzeniu przez dwie minuty, nie wspominając o przywódcach powstania, zamiast tego wymieniając pomagającym walczącym Żydom Polaków. Klip ten, którego angielszczyzna pozostawia również nieco do życzenia, można zobaczyć tutaj:

Dla kogoś ze znajomością podstawowych faktów jest oczywiste, że celem autorów klipu nie było upamiętnienie bohaterskich Żydów, a umacnianie PiSowskiej narracji o bohaterskich Polakach, jako jedynych w Europie stających w obronie Żydów. Jest to nieco naciągana interpretacja, bo prawda jest taka, że pomoc dla powstańców z getta była stosunkowo niewielka, a większość Polaków była zbyt zajęta własnym przetrwaniem aby angażować się w to, co działo się za murem. Lecz czego oczekiwać od fundacji, której głównym osiągnięciem dotychczas była kampania bilboardowa o tym, że sędzia ukradł kiełbasę i plany zasponsorowania Mateuszowi Kusznierewiczowi wycieczki jachtowej dookoła świata? Sama fundacja również nie wydaje się zbyt ufać swoim własnym umiejętnościom, bo do poprawienia własnego wizerunku wynajęli profesjonalną agencję PR. To chyba pierwszy przypadek, w którym ktoś, kto za swój cel stawia sobie poprawianie PR swojego kraju musi zatrudniać agencję PR aby przekonywała innych, że robi to dobrze…

Ale kto bogatemu zabroni? Fundacja Narodowa może liczyć na sowite dotacje z kontrolowanych przez państwo firm i instytucji. Bo jedno o PiSie można powiedzieć – Dojna Zmiana pracuje na najwyższych obrotach. Własnie wyszło na jaw, że w ministerstwie kultury nawet kierowcy dostali średnio po 21 000 zł premii na głowę. Dla porównania pierwszoligowy polityk PiS Patryk Jaki jako wiceminister sprawiedliwości dostał tylko marne 30 000 zł. No, ale trzeba to tak czy tak jakoś sfinansować, więc szyszkodniki nie poddają się w Puszczy Białowieskiej: aktywiści donoszą, że Lasy Państwowe nielegalnie wywiozły z lasu nielegalnie wycięte drzewa, które miały zostać pozostawione na miejscu, aby swoim naturalnym rozkładem ułatwić życie swoim następcom…

Niektórzy (choć akurat z opozycji) mają nadzieje, że do budżetu dorzuci się także sam Jarosław Kaczyński. .Nowoczesna domaga się, aby fiskus przyjrzał się jego finansom. Zwracają uwagę na to, że jego ochrona kosztuje ponad półtora miliona rocznie, a jest raczej osobiście że Kaczyński nie moze sobie pozwolić na taki wydatek z własnej kieszeni. W tym przypadku mamy do czynienia z nieodpłatnymi usługami, od których wartości należy odprowadzić stosowny podatek. Jest także wątpliwe, czy ochrona dla paranoicznego lidera jest właściwym wydawaniem partyjnych pieniędzy, które w końcu pochodzą z kieszeni podatnika.

Tymczasem jeśli coś potrzebuje ochrony, to jest to polskie środowisko naturalne. Pisaliśmy już o problemach ze smogiem, a ostatnio New York Times doniósł, że z 50 najbardziej zanieczyszczonych miast Unii Europejskiej aż 33 znajdują się w Polsce. Ale to nie jest nasz jedyny problem: Polskę zatruwają także przemysłowe fermy zwierząt. Niedawny raport Greenpeace pokazuje, że jest to branża wyjątkowo szkodliwa dla środowiska. Tymczasem w Polsce tego rodzaju fermy otwierają się masowo – do czego zachęcać może również fakt, że z kontrolą ich wpływu na środowisko nie jest najlepiej. Pojawiające się w całej polsce jak grzyby po deszczu fermy kurczaków, krów czy świń coraz bardziej dokuczają okolicznym mieszkańcom, jednocześnie jednak będąc często w okolicy jedynymi liczącymi się pracodawcami. Nie można też zapominać, że przedsiębiorstwa te wprowadzają do lokalnej gospodarki miliony, które otrzymują z Unii Europejskiej w ramach dotacji rolniczych. Ale czy rozwój gospodarczy jest wart każdej ceny? Mieszkańcy Mielca uznali, że nie. Na proteście przeciwko lokalnej fabryce płyt drewnopochodnych, która od lat 90-tych jest miejscem pracy wielu Mielczan, obecny był co czwarty mieszkaniec miasta.

Tymczasem lokalne samorządy, choć często patrzą przez palce na wybryki dużych przedsiębiorstw, są bardzo wymagające jeśli chodzi o zwykłego człowieka. W Kudowie-Zdroju zorganizowano konkurs pod hasłem “Mój dom na medal”. Do konkursu przystąpił tylko jeden uczestnik i… zajął trzecie miejsce.

* * *

W ciągu ostatnich paru tygodni starałem się przybliżyć moim czytelnikom jakie polscy wyborcy mają alternatywy. Jak na razie przyjrzeliśmy się Platformie Obywatelskiej, która zdaje się nie mieć pomysłu na siebie, i dlatego stara się bardzo stać się nieco tylko mniej radykalnym PiSem. Wspomnieliśmy też o SLD, która udaje partię lewicową, ale jedynym pomysłem wydaje się łapanie wyborców na nowe twarze. Próbowano tego dekadę temu, kiedy twarzą SLD stał się Wojciech Olejniczach, ale chyba okazał się on zbyt radykalny dla postkomunistycznych dziadków, bo dziś praktycznie zniknął ze sceny politycznej. Stare dziadki wróciły do władzy, ale świadome tego, że nie mają co liczyć na nowych wyborców, postanowiły wabić ich pięknym licem Magdaleny Ogórek. Ta jednak okazała się nie tylko niesterowalna, ale bardzo szybko zaczęła przesuwać się w stronę PiS, na którego orbicie pozostaje po dziś. Ostatnim pomysłem jest połączenie nowych twarzy ze znanym nazwiskiem, ale nie wydaje się, żeby Monika Jaruzelska miała cokolwiek do zaproponowania lewicowym wyborcom. 

Po tym, jak ostatecznie rozpadł się nieco zwariowany pomysł Janusza Palikota, jedyną propozycją dla zwolenników lewicy jest młoda socjaldemokratyczna partia Razem. Na scenę polityczną wdarła się przebojem w 2015, gdzie w niecały rok od założenia udało jej się wystartować w wyborach do parlamentu we wszystkich okręgach. I choć nie udało się wprowadzić do sejmu ani jednego posła, te ponad 3% głosów pozwoliło uzyskać dotacje budżetowe, co umożliwia młodym socjaldemokratom dalsze działania. Choć angażują się w wiele lokalnych projektów a ich liderzy cenieni są jako komentatorzy polityczni, Razem wydaje się jednak mieć trudności ze zwiększeniem swojej popularności w rankingach. Częściowo być może powodem jest to, że brakuje w partii znanych twarzy (jeśli nie liczyć Adriana Zandberga, który zaskoczył wszystkich nadspodziewanie dobrze wypadając w debacie prezydenckiej). Ale moim zdaniem w dużej mierze odpowiada również za to fakt, że Razem przyczepiono łatkę “ekstremalnych lewaków”, od którego to niesłusznego zaszufladkowania nie potrafią się uwolnić. Owszem, na polskiej politycznej scenie, która tak bardzo przechylona jest na prawą stronę, lewicowe Razem wydawać się może faktycznie skrajnością, ale już w odniesieniu do sceny politycznej innych krajów w Europie ich propozycje nie są wcale takie radykalne. Z postulatami takimi jak ochrona i wzmocnienie praw pracowniczych, progresywny system podatkowy, walka z dyskryminacją i sprzeciw wobec prywatyzacji służby zdrowia, Razem ma bardzo wiele wspólnego na przykład ze szkocką partią narodową, od ponad dekady rządzącej Szkocją z całkiem przyzwoitymi wynikami.

Dla wielu młodych wyborców Razem może wydawać się jedyną alternatywą dla skostniałej sceny politycznej, dla dużej jednak częsci pozostałych są oni jedynie lustrzanym odbiciem radykalnej prawicy. Czy uda im się wreszcie przebić szklany sufit i wpłynąć na szerokie wody głównego nurtu polskiej polityki? Nadchodzące wybory samorządowe będą pierwszym testem tego, czy faktycznie, jak twierdzi w wielu wywiadach Zandberg, nie należy zbytnio sugerować się kiepskimi wynikami w sondażach…


Tekst ukazał się w portalu  Britske Listy
Ilustracje: domena publiczna (CC.0)

Comments

comments

Dodaj komentarz