Przez długie lata naturalną drogą aby dostać się na wyspę Skye była The Road To The Isles – z Fort William do Mallaig. Dziś, po zbudowaniu mostu na wyspę Skye w Kyle of Lochalsch przeprawa promowa w Mallaig straciła nieco na ważności na rzecz nowej trasy, której również jednak nie brakuje walorów turystycznych.
Podobnie jak słynna Rathad nan Eilean trasa ta zaczyna się w Fort Wiliam. W lewo skręcimy jednak dopiero w miejscowości Spean Bridge. Wkrótce za nią po lewej stronie znajduje się punkt widokowy w którym stoi „Commando monument” – pomnik upamiętniający komandosów którzy zginęli podczas drugiej wojnie światowej. Postacie żołnierzy spoglądają na piękną spektakularną krainę, która była ich poligonem treningowym. Niedługo potem droga zacznie iść równolegle do Caledonian Canal, który poprzez Loch Ness i Loch Lochy łączy ze sobą zatoki morskie, nad którymi leżą Fort William i Inverness umożliwiając drogę „na skróty przez Szkocję” całkiem dużym jednostkom. Zanim dojedziemy do Invergarry, gdzie skręcimy w lewo za drogowskazem na Kyle of Lochalsch miniemy zespół śluz oraz przejedziemy przez most zwodzony. Warto zatrzymać się nad urokliwym Loch Oich lub w samym Invergarry gdzie, jak w wielu miejscach w Szkocji, obejrzeć możemy ruiny zamku oraz zespół zamkowych zabudowań.
Parę mil za Invergarry, zaraz po tym jak droga zacznie wspinać się stromo pod górę warto zwolnić, aby nie przeoczyć drogowskazu kierującego nas na leśny parking. Bita droga odbija stromo w dół aby po ok. 150 metrów przekroczyć rzekę i zakręcić w lewo. W tym momencie znaleźliśmy się w Glen Garry, dolinie porośniętej naturalnym lasem sosnowym, po którym możemy przespacerować się jednym z kilku szlaków przyrodniczo-spacerowych przygotowanych przez Forrestry Commision, czyli szkockich leśników. Piękne widoki i obcowanie z dziką przyrodą wynagrodzą nam trudy trwającej od kilkudziesięciu minut do kilku godzin przechadzki.
Niedługo potem droga znowu zaczyna piąć się pod górę. Na szczycie wzniesienia znajduje się mały parking, na którym warto na chwilę przystanąć. Rozpościera się stamtąd niesamowity widok na znajdującą się w dole dolinę z charakterystycznym mostkiem przez jezioro będącym jedynym śladem ludzkiej obecności.. W miejscu tym często, szczególnie w sezonie turystycznym, spotkać możemy dudziarza w pełnym rynsztunku, w którego szerokim repertuarze znajduje się między innymi hymn Polski. Usłyszenie tej znajomej melodii w tak nietypowym wykonaniu w sercu pięknej, choć obcej górskiej krainy jest zaskakującym doznaniem…
Kilka zakrętów dalej kolejna zatoczka i kolejny piękny widok. Uwagę przykuwają proste kamienne konstrukcje – od kilku kamieni położonych jeden na drugim po całkiem pokaźne stosy. Jest to ciekawa tradycja – tak jak my stawiamy znicze ku pamięci naszych zmarłych, tak Szkoci ustawiają im kamienne wieżyczki w wyjątkowo pięknych miejscach.
Dalsza droga praktycznie co zakręt zachwycać nas będzie przepięknymi widokami – to piękna dolina, to znowu groźne góry. Szczególnie piękne są jednak liczne jeziora – fakt, że większość z nich jest wynikiem spiętrzenia wód tamami na potrzeby elektrowni wodnych w żaden sposób nie ujmuje im uroku.
Jak okiem sięgnąć nie widać żadnych siedzib ludzkich – jedna czy dwie farmy mijane po drodze są dobrze ukryte w zadrzewionych dolinkach. Po pewnym jednak czasie wioski zaczynają pojawiać się coraz częściej – to znak, że zbliżamy się do głównych atrakcji naszej wycieczki.
Pierwszą z nich będzie pocztówkowy Eilean Donan Castle, niemalże bajkowy symbol Szkocji. Od nazwy miejscowości, w której się znajduje, jest on czasem zwany także Zamkiem Dornie. Mała skalista wysepka, na której jest położony połączona jest ze stałym lądem kamiennym mostkiem umożliwiającym przejście suchą nogą w czasie przypływu. Zamek jest udostępniony do zwiedzania i naprawdę warto do niego zajrzeć – ekspozycje przygotowane są naprawdę z pomysłem. Szczególne wrażenie robi dopracowana co do najmniejszego szczególiku kuchnia, gdzie wśród naturalnej wielkości postaci i otoczeni typowymi dla niej dźwiękami (wliczając to piski myszek podgryzających jakieś smakołyki w spiżarce) możemy poczuć atmosferę zamkowej garkuchni.
Nieco dalej na północny zachód znajduje się równie słynne miejsce, urocza miejscowość Plockton (można dostać się tam skręcając z drogi A87 w miejscowości Balmacara, istnieje także połączenie kolejowe z Inverness). Sława tego miasteczka jako jednego z najpiękniejszych w Szkocji jest w pełni zasłużona – mała przystań położona nad zatoką otoczoną praktycznie ze wszystkich stron groźnymi górami robi naprawdę niesamowite wrażenie. Szczególnie zaskakującym widokiem są palmy, które radzą sobie tam świetnie dzięki opływającemu północną Szkocję ciepłemu prądowi atlantyckiemu, dzięki któremu klimat w Plockton jest niezwykle łagodny. Ciemną, i to dosłownie, stroną Plockton jest fakt, że przez kilka miesięcy w roku do tej zagubionej na północy rajskiej dolinki nie zagląda Słońce całą zimę chowające się za otaczającymi dolinę górami, co dla tamtejszych mieszkańców potrafi być prawdziwie przygnębiające. Lato jednak czy zima – Plockton jest na pewno miejscem wartym odwiedzin.
Ostatnią miejscowością przez Skye Bridge jest miasteczko Kyle of Lochalsh, którego dziwna nazwa pochodzi od gaelickiego „Caol Loch Aillse” – co można przetłumaczyć mniej więcej jako „cieśnina spienionego jeziora”. Do niedawna przystań promowa na wyspę Skye, od momentu wybudowania mostu większość podróżnych zwyczajnie nie zatrzymuje się w nim. A tracą wiele! Pomimo że na pierwszy rzut oka miasteczko nie wygląda ciekawie, ma ono wiele do zaoferowania. Jako końcowa stacja linii kolejowej i dawna ważna przystań (odpływały stąd nie tylko promy na Skye ale również i do Stornoway) było w swoim czasie najważniejszym ośrodkiem w okolicy, o czym świadczą okazałe budynki takie jak Lochalsh Hotel. W Kyle znajduje się także supermarket, stacja ratownictwa morskiego, stacja badawcza oraz dość aktywny port. Znajdziemy tam także małe ale ciekawe muzeum linii kolejowej mieszczące się w budynku stacji, gdzie oprócz ściśle kolejowych memorabiliów możemy zobaczyć między innymi jak wyglądała przeprawa samochodowa przed erą promów roll-on – roll-off. Mogące zmrozić krew w żyłach zdjęcie automobilu wjeżdżającego po drewnianych deskach na chybotliwą łódkę pozwala nam docenić zdobycze cywilizacji.
Główną atrakcją jednak są rejsy turystycznymi łodziami, szczególnie jednostką ze szklanym dnem pozwalającym bliższe zapoznanie się z podwodnym światem (poza samą przyrodą atrakcją jest wrak statku z okresu II wojny światowej). Nawet jednak na powierzchni atrakcji jest co niemiara – od nietypowego ujęcia mostu Skye po kolonie fok i kormoranów. Spotkanie delfinów również nie jest niczym nadzwyczajnym. Przy wietrznej pogodzie łódź dzielnie skacze po olbrzymich falach dając dowód na to, że gaelicka nazwa owej cieśniny nie wzięła się znikąd.
I tak krok po kroku dotarliśmy do mostu – bramy na słynną wyspę Skye. Warto nadmienić, że ze względu na jego wysokość przy wietrznej pogodzie może być on nieprzejezdny dla motocyklistów i większych pojazdów (np. camperów albo autobusów) a w skrajnych przypadkach nawet i całkowicie zamknięty dla ruchu. Jak widać jednak i przed nim nie brakuje naprawdę pięknych miejsc, przy czym to, że są one mniej znane mogą być dodatkową zaletą dla unikających turystycznego tłumu.
Tekst ukazał się w 2009 roku w miesięczniku Scotland.pl
1. “W drodze na Skye”
2. “Wester Ross – Kawał w bok od szosy głównej”
3. “Broom Ewe, Inverewe Gardens i Ullapool”
4. “Ullapool do Inverness”
następnie po przejechaniu z Inverness do Nairn podążyć trasą opisaną w artykule “Szkocja od gór do morza” w przeciwnym do opisanego kierunku, a z Braemar wedle woli można udać się na wschód do Aberdeen, lub przez Perth powrócić do Glasgow lub do Edynburga.Powyższe teksty ukazywały się drukiem co nakładało radykalne ograniczenia objętościowe, należy je więc traktować nie jako pełen przewodnik a raczej jako szkic planowanej wyprawy. Jestem jednak przekonany że “zrobienie” tej “pętli” (na co należy przeznaczyć minimum trzy dni) pozwoli początkującemu ekslploratorowi Szkocji zobaczyć możliwie wiele zróżnicowanych krajobrazów w tak krótkim okresie czasu.