W naszym kąciku kierowcy rozpoczynamy krótką przebieżkę po Brytyjskiej motoryzacji. Choć dzisiaj praktycznie nie ma już masowej produkcji aut pod angielskimi markami, wciąż jeszcze możemy spotkać na ulicach stare poczciwe Austiny, Rovery czy też na przykład ciężarówki ERF. W kolejnych odcinkach postaram się przybliżyć Wam niektóre z tych marek.
Zacznijmy zatem od literki A. Austin, którego korzenie sięgają 1905 roku zniknął już dawno z rynku lecz kanciasty Austin Maestro jest wciąż częstym widokiem na brytyjskich drogach. I choć dziś marka ta jest już praktycznie zapomniana, to w latach 50-tych pobierał u niej lekcje japoński Nissan.
Mało kto wie, że kultowy Mini Morris miał identycznego bliźniaka zwanego Austin Seven. Nazwa Mini pobiła jednak wszelkie rekordy popularności i stała się marką sama w sobie. Sam Austin tymczasem stał się częścią British Leyland, skupiającej znaczną część brytyjskiego przemysłu motoryzacyjnego. Spółka ewoluowała potem w Austin Rover Group, gdzie zadaniem Austina była produkcja aut z dolnej półki. Marka jednak nie wytrzymała konkurencji tak z nieco bardziej luksusowymi Roverami jak i z konkurencją w postaci Vauxhalla czy producentów zagranicznych . Oficjalnie przestała istnieć w roku 1987, choć model metro był produkowany do 1990 roku a modele Maestro i Montego do roku 1994. Nie było jednak na nich symbolu marki – jedynym oznaczeniem była nazwa modelu.
Kolejną marką, której pojazdy wciąż są częstym widokiem na brytyjskich drogach jest Seddon Atkinson. Ciężarówki te są łatwo rozpoznawalne dzięki wielkiemu chromowanemu A w kole, które zdobi ich przednie atrapy. Historia marki sięga ponad sto lat wstecz, do roku 1907, w którym to bracia Atkinson otworzyli w Lancashire warsztat mechaniczny. W roku 1912 firma otworzyła kolejny punkt w dokach w Liverpoolu, gdzie dokonywano napraw i obsługi licznych tam parowych ciężarówek. Wraz z rozwojem warsztatu a także wzrostem zapotrzebowania na nowoczesne środki transportu w roku 1916 Atkinsonowie podjęli się konstrukcji własnego pojazdu. Wkrótce stali się potentatem w branży, jednak nadmierny entuzjazm wobec napędu parowego spowodował przegapienie momentu, w którym świat poszedł do przodu i w ciężarówkach rozpoczął swoje panowanie silnik Diesla.
W wyniku zapóźnień firma popadła w kłopoty, jednak marce udało się przetrwać – po części dzięki połączeniu z firmą Seddons of Oldham. Po licznych turbulencjach marka trafiła pod skrzydła Iveco. Od tego czasu kolejne modele stawały się coraz bardziej podobne do Iveco aż jedynie charakterystyczny symbol różnił je od włoskich bliźniaków. Po zamknięciu fabryki w Anglii produkcja Seddonów przeniosła się na taśmy we Włoszech, a „wielkie A” można było spotkać już tylko na unikalnych niskopodłogowych śmieciarkach produkowanych na rynek UK. Jednak nawet i ich produkcja zakończyła się w roku 2006 z powodu braku następcy spełniającego normy emisji spalin Euro 4. To był moment ostatecznego wsiąknięcia Seddonów w markę Iveco.
Więcej o minionej brytyjskiej motoryzacji przeczytasz tutaj.
Tekst ukazał się w miesięczniku Scotland.pl w 2010 roku.