Chyba nikt z nas przybywszy na wyspy nie pozostał obojętny wobec faktu że panuje tu ruch lewostronny. Konieczność zmiany nawyków i zwiększonej ostrożności, poczucie egzotyki, nieswojo wyglądające samochody… Oczywiście po pewnym czasie przywyka się do tego, jednak zbyt długi pobyt za wodą powoduje analogiczne uczucia przy powrocie na kontynent. Nawet ludziom którzy regularnie przeprawiają się przez kanał wciąż zdarza się zastanawiać z której strony objechać rondo. Ale czy zastanawialiśmy się, skąd właściwie wziął się ten dziwaczny pomysł jeżdżenia po przeciwnej stronie drogi niż wszyscy?
Wbrew pozorom to właśnie ruch lewostronny jest bardziej naturalny. Około 90% ludzi jest praworęcznych, a więc w przypadku ataku ze strony człowieka nadchodzącego z przeciwka, łatwiej było się bronić czy osłonić jeśli mieliśmy go po naszej prawej. Jednocześnie prawa ręka była widoczniejsza, więc łatwiej było zobaczyć, że mijany ma wrogie zamiary i trzyma w dłoni broń. Dodatkowym argumentem było to, że broń nosiło się przy lewym boku, a więc łatwiej było mijać się w ciasnych uliczkach miast bez zahaczania mieczami…
Skąd zatem wziął się ruch prawostronny? Pierwsi wyłamali się Francuzi, a legenda przypisuje odpowiedzialność za to Napoleonowi, który idąc na Moskwę, czyli na wschód, chciał, aby jego żołnierze korzystali z cienia rosnących przy drogach drzew i dlatego nakazał im maszerować po prawej stronie. Ile w tym prawdy? Nie wiadomo, jednak zasada przyjęła się i kolejne kraje przechodziły na ruch prawostronny – ostatnia w naszych okolicach była Islandia, która dokonała tego w roku 1968. Dziś jedynie 1/3 ludności świata oraz co czwarty pojazd porusza się po lewej stronie drogi. Z trendu tego wyłamała się jedynie Samoa, która przeszła na ruch lewostronny dwa lata temu motywując to chęcią ułatwienia swoim mieszkańcom dostępu do tanich samochodów osobowych importowanych z Australii, Nowej Zelandii oraz Japonii. Co ciekawe w wielu krajach „prawostronnych” na kolei jeździ się lewym torem – jest to spadek po Brytyjskich pionierach kolei pracujących „na gościnnych występach”. Do tych krajów należą Włochy, Szwajcaria czy Francja.
Jeśli pochodzisz z Galicji, Twoi dziadkowie mogą jeszcze pamiętać ruch lewostronny obowiązujący na terenie dzisiejszej Polski, gdyż w cesarstwie Austro-Węgierskim po lewej stronie jeździło się aż do końca. Po odzyskaniu niepodległości mieszkańcy tych terenów musieli dostosować się do ruchu prawostronnego panującego w pozostałych częściach kraju, jednak infrastruktura nie zawsze za tym nadążała i tak Krakowskie tramwaje zasuwały „pod prąd” aż do roku 1925!
Czy doczekamy się kiedyś ujednolicenia systemu? Cóż, biorąc pod uwagę nakłady finansowe potrzebne na dostosowanie pojazdów i infrastruktury wydaje się to nierealne. No chyba, że zrobilibyśmy to na raty – dziś po drugiej stronie jezdni zaczęłyby jeździć ciężarówki, za rok autobusy a za dwa lata osobowe…
Tekst ukazał się w magazynie 48 oraz portalu wapnet.pl w lutym 2011 roku.