(… ) a czego trzeba, prócz wiatru, aby w żagle dął – czyli dzisiaj o szantach. Nikt nie wie, jak to jest, ale Polska, która raczej potęgą morskich dróg nie jest, stała się światowym zagłębiem piosenki żeglarskiej. Istnieje u nas blisko 100 festiwali szantowych, a sameMorskie Opowieści, według najnowszych danych ze strony szanty.pl, mają 238 zwrotek.
Zaczęło się wszystko dawno, dawno temu: przed laty stu żaglowiec był potęgą morskich dróg. Tam brzmiała pieśń – żeglarska pieśń, czy to dzień, czy noc, czy to west czy ost, w znajomym rytmie codziennych prac, gdy w żagle dmucha wiatr – jak śpiewał zespółCztery Refy. Pieśń pomagała w utrzymaniu rytmu pracy wśród marynarzy – ciągnąc za liny, można by krzyczeć przez pół godziny: “Hej, hop!”, ale milej chyba zaśpiewać? Tym bardziej, że odpowiednio dobierając długość zwrotek czy wersów, można dostosować szantę idealnie do rytmu konkretnej czynności na statku. Najczęściej śpiew prowadziłszantymen, a pozostali marynarze odpowiadali mu chórem i tak właśnie wygląda klasyczna szanta, będąca morską krewniaczką np. pieśni murzyńskich niewolników zbierających bawełnę. Osobną gałęzią pieśni śpiewanych na morzu były tzw. pieśni kubryku, którymi żeglarze umilali sobie rzadkie chwile wolnego czasu. Były to najczęściej ballady o przygodach na morskim szlaku lub też sprośne piosenki, opowiadające o tym, co dany marynarz zamierza spsocić z portowymi dziewkami, gdy tylko zejdzie na ląd. Osobną gałęzią pieśni powiązanych z morzem są pieśni kobiet z niepokojem oczekujących powrotu swego ukochanego. Wraz z upowszechnieniem się żeglarstwa jako hobby powstały nowe piosenki o wakacyjnym żeglowaniu na Mazurach, szybko ochrzczone mianem szanty szuwarowo-bagiennej.
Polskie szanty to w większości covery światowych standardów szantowych, co wcale nie znaczy, że nie warto ich posłuchać – szczególnie że wiele tekstów uzyskało ciekawe polskie tłumaczenia, a wielu wykonawców prezentuje naprawdę wysoki poziom muzyczny. Nie brakuje jednak rodzimych przebojów (szczególnie w branży poetyckiej pieśni marynistycznej), a i niejeden kawałek udało się spopularyzować na eksport. Wśród setek zespołów każdy znajdzie coś dla siebie. Jeśli chodzi o mnie, to moim ulubionym zespołem są Smugglersi, tematykę żeglarską łączący z klimatami irlandzkiego rocka. Polecam!
Tekst ukazał się w miesięczniku studenckim “Semestr” w numerze czerwcowym 2006