Tymczasem w Absurdystanie 125

Jeśli wierzyć rządowej propagandzie w TVP, Polska jest światowym liderem w dziedzinie walki z koronawirusem. Cała Europa zazdrości nam tego, jak sprawnie radzimy sobie z kryzysem. Nawet Donald Trump potrzebuje pomocy naszych dzielnych lekarzy, co się dobrze składa, bo zapewne nie mają co robić i się nudzą.

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Jeśli jednak informacje czerpiecie z innych źródeł, to sprawy nie mają się tak różowo. Ja na przykład na miejscu Trumpa modliłbym się, aby Polska nie przysłała mi lekarzy ze szpitala w Grójcu, który z powodu skandalicznego ignorowania zasad bezpieczeństwa  “runął pod ciężarem własnych błędów”. Wystarczył jeden zakażony lekarz a już po kilku dniach zapanował totalny chaos. Z braku załogi – która albo zachorowała, albo musiała być poddana kwarantannie – szpital nie był w stanie zapewnić opieki swoim pacjentom, więc zaczęto ich wypisywać do domów lub przenosić do innych szpitali – również tych z podejrzeniem koronawirusa. Nikt nad tym nie panował, więc zdesperowane rodziny szukały swoich bliskich po całym województwie. W końcu podczas dezynfekcji budynku o mało co nie zagazowano dwóch laborantek, które zapomniano poinformować o tym, że wszyscy muszą opuścić budynek.

Jeszcze gorsza sytuacja jest w wielu domach opieki – z powodu braku środków ochrony osobistej coraz więcej członków załogi ulega zakażeniom. W Kaliszu ostatnia kwalifikowana pielęgniarka mająca pod sobą 160 pacjentów pracowała przez trzy doby niemal bez przerwy aż w końcu, skrajnie wyczerpana zeszła z posterunku. Rząd wydaje pracownikom służby zdrowia nakazy pracy w tych miejscach, ale w świetle tego, że wciąż nie wprowadzono stanu wyjątkowego i że owym pracownikom wciąż nie zapewnia się testów i środków ochrony osobistej wielu z objętych nakazem odmawia jego wykonania. Zbigniew Ziobro straszy lekarzy i pielęgniarki postępowaniem karnym. Pojawiają się także desperackie poszukiwania wolontariuszy. W Kaliszu do akcji wkroczyło pięć dzielnych zakonnic, ale zarażeni pacjenci wciąż musieli być ewakuowani do szpitali zakaźnych – co okazało się problemem, bo większość z nich i bez pacjentów wymagających specjalnej opieki ma pełne ręce roboty. Do akcji wkroczyła armia i przewiozła zakażonych do szpitala w odległym o blisko 150 km Poznaniu.

Sytuacje takie jak ta powodują, że Polska jest w czołówce pod względem procentu zakażonych pracowników służby zdrowia, a mimo tego PiS wciąż sprzeciwia się wprowadzeniu regularnych testów dla medyków. To dla nich typowe – drakońskie kary dla tych, którzy nie chcą narażać życia i zdrowia jak najbardziej, ale już zadbanie o to, żeby mogli bezpiecznie pracować to nie. To samo na arenie europejskiej – europosłowie PiS głosowali przeciwko unijnemu programowi koordynacji walki z epidemią – prawdopodobnie po to, żeby dalej można było atakować Unię Europejską za to, że “nic nie robi”. Ale PiS wykazuje także własne inicjatywy – pojawił się na przykład pomysł, aby znakować domy osób zakażonych. Tak wygląda pomoc według partii Kaczyńskiego.

Ale oczywiście to nie jest tak, że wszystko robią źle. Ściągnęli na przykład do Polski 80 ton sprzętu i środków ochrony osobistej z Chin. Oczywiście jednak nie dało się tego zrobić bez propagandowej hucpy, więc ładunek przyleciał do Polski An-255 Mrija, największym samolotem na świecie, a na lotnisku powitała go wierchuszka PiS w ramach zorganizowanego “uroczystego rozładunku”. Tak było, nie zmyślam: tak tą imprezę nazywano na rządowym Twitterze. Do tego na tle samolotu przemówił Mateusz Morawiecki, nazywając ów przelot  “bezprecedensowym transportem”. Rządowe media tak rozgłaszały przylot owego kolosa, że okolice lotniska zalały tłumy miłośników lotnictwa chcących zobaczyć lądowanie na własne oczy – było to podobno jedno z większych zgromadzeń od czasu wprowadzenia ograniczeń.

Trochę powietrza z tego propagandowego balonu spuszcza fakt, że bez kamer i blasku fleszy oraz transmisji na żywo do kraju 57 ton sprzętu sprowadziła spadkobierczyni fortuny oligarchy Kulczyka, 40 WOŚP a samo Województwo Lubuskie, w którym mieszka około 2.6% Polaków sprowadziło 23 tony, czyli ponad jedną czwartą tego, co na potrzeby całego kraju sprowadził rząd PiS. Nikogo pewnie nie zaskoczy fakt, że w Lubuskiem rządzi opozycja..

No, ale lokalne samorządy nie mają na głowie tyle co rząd. Ich pierwszym priorytetem nie jest na przykład zorganizowanie za wszelką cenę wyborów. Pomimo miażdżącej krytyki ze strony Unii Europejskiej, PiS wciąż wyskakuje z kolejnymi pomysłami, a co jeden, to bardziej idiotyczny. Ostatnio na przykład słychać pomysły zorganizowania wyborów przez internet. W tym legislacyjnym chaosie Państwowa Komisja Wyborcza pozbawiona została praktycznie wszystkich swoich istotnych prerogatyw, którymi obdzielono instytucje będące w pełni pod kontrolą PiS. Inne rządowe agencje z kolei prowadzą za pieniądze podatnika kampanię wyborczą Andrzeja Dudy – KRUS na przykład rozesłał propagandowe materiały wychwalające rząd i prezydenta a udające istotne informacje do 1.3 miliona rolników.

Posłowie opozycji nie mają zbyt wielkiego pola do działania, szczególnie, że prace sejmu stały się po prostu totalną farsą. Jakakolwiek dyskusja jest niemożliwa, oprogramowanie do pracy zdalnej co chwila się zawiesza a  transmisja do posłów pracujących z domu lub z innych lokalizacji dociera do nawet z minutowym opóźnieniem. Biorąc pod uwagę, że marszałek Witek proceduje obrady z szybkością, której nie powstydziłby się amerykański aukcjoner bydła, stwarza możliwość, że PiS przegłosuje sobie co chce, zanim większość posłów nawet dowie się, że ma być jakieś glosowanie. A do tego po wprowadzeniu obowiązkowych maseczek nawet po tej minucie posłowie nie są w stanie dowiedzieć się o czym mowa:

Maseczki jednak oczywiście nie wszystkich obowiązują. Rzecznik Ministerstwa Zdrowia na przykład twierdzi, że podczas konferencji prasowej jego ten obowiązek nie dotyczy. Inne zasady także wydają się dotyczyć tylko plebsu – Jarosław Kaczyński na przykład złamał zakaz niepotrzebnych podróży i udał się do Krakowa odwiedzić grób swojego brata na Wawelu. Również Kościół wydaje się być ponad prawem – policja nie podjęła żadnych działań pomimo dwukrotnego zgłoszenia, że we mszy, pomimo limitu 5 osób, brało udział kilkudziesięcioro wiernych. I to pomimo tego, że ksiądz groził zgłaszającemu i próbował wyrwać mu telefon.

Ale pewnie te drobne niesprawiedliwości staną się wkrótce najmniejszym z naszych zmartwień. Zanosi się na srogi kryzys ekonomiczny – specjaliści uciekają z Ministerstwa Finansów jak szczury z tonącego okrętu. Z braku laku zastępuje się ich przypadkowymi osobami – wiceministrami zostali właśnie 28-letni asystent premiera bez żadnych kwalifikacji ani doświadczenia w temacie oraz PiSowska karierowiczka, której nominacja na dyrektorkę Izby Administracji Skarbowej we Wrocławiu parę lat temu także była zaskoczeniem, ponieważ kandydatka nie posiadała wystarczającego doświadczenia nawet na to stanowisko. Usłyszeliśmy wtedy, że sobie poradzi, bo jest harcerką i pracuje z zuchami. Biorąc pod uwagę, że jest harcerką w ultrakatolickiej organizacji Zawisza nie dziwi mnie, że rząd uważa, że ma ona wystarczające kwalifikacje.

No ale przynajmniej nie musimy się martwić globalnym ociepleniem. Owszem, w Polsce rozkręca się właśnie susza, która według ekspertów ma być najgorszą od 50 lat ale jeśli wierzyć autorom przygotowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej lekcji na ten temat, choć zmiany klimatu mogą przynieść pewnie niedogodności takie jak podniesienie się poziomu mórz – co spowoduje powodzie i podtopienia oraz to, że huragany mogą zacząć pojawiać się tam, gdzie ich wcześniej nie było, korzyści będą znacznie bardziej widoczne: wraz z ocieplaniem się klimatu gospodarstwa domowe zaoszczędzą na ogrzewaniu w zimie, dzięki opóźnieniu kolejnego zlodowacenia zyska rolnictwo, topiące się czapy lodowe na biegunach ułatwią dostęp do nowych złóż ropy a lody Grenlandii spływające do Atlantyku dostarczą morskim żyjątkom łatwo przyswajalnych minerałów. Rolnictwo w ogóle będzie miało zajebiście, bo nie dość, że węgiel w atmosferze spowoduje, że rośliny będą bujniejsze, to jeszcze dzięki wydłużeniu sezonu będziemy mieli żniwa dwa razy do roku.

Niestety autorzy tej lekcji nie wspomnieli o pewnym problemie – Polska już teraz ma problemy z dostępnością wody. Sytuacja jest gorsza niż w Egipcie. Nie są już niczym nadzwyczajnym w naszym kraju burze piaskowe  na wyschniętych na wiór polach. Ale nie martwcie się, bo dzięki globalnemu ociepleniu będzie możliwa hodowla roślin, które wcześniej nie miałyby szans w naszym klimacie. Zawsze więc jest szansa, że staniemy się globalną potęgą w hodowli kaktusów!


Już po publikacji tego tekstu skandaliczna lekcja na temat globalnego ocieplenia zniknęła ze strony MEN


Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Zdjęcie główne: Neuwieser na portalu Flickr (CC 2.0)

Comments

comments

Dodaj komentarz