Drodzy czytelnicy.
Chciałem przeprosić, że ostatnio nie ukazywały się teksty z mojego cyklu o Absurdystanie – jestem właśnie w trakcie przeprowadzki z Glasgow do Helsinek. Ale nie chciałem, żebyście byli stratni, na szczęście Polska jak zwykle dostarcza, wiec nawet nie muszę się specjalnie wysilać:
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Pozwólcie jednak, że najpierw wprowadzę was w kontekst. Ostatnio ku zaskoczeniu wszystkich w polskich miastach zaczęły się pojawiać polskokształtne ławeczki udekorowane rosyjskimi barwami narodowymi (choc zakładam, że ich projektant chciał, żeby było patriotyczne, a niebieski dodał tak dla kontrastu tylko nie do końca to przemyślał).
Ciekawostki ze świata: mamy w Rzeszowie nową ławkę. Z obszernym regulaminem. Nie można na nią wchodzić ze zwierzętami, na ławce mogą przebywać max 3 osoby, a ludzie czekający w kolejce(!) do odpoczynku muszą oczekiwać minimum 1,5 metra od instalacji pic.twitter.com/DKXOwSBuo2
— Matka Kebaboska (@MarksMikkelsen) August 29, 2022
Ławeczki objęte są absurdalnym regulaminem dla ich użytkowników. Krótkie śledztwo wykazało, że jest to projekt rządowy. Ławeczki ustawiane są w miejscach strategicznych a siedzący na nich ludzie mogą z podwyższenia podziwiać najnowsze projekty wybudowane przez nasz wspaniały rząd. Ławeczek ma być 16 – po jednej na każde województwo – a cały projekt kosztował 1.6 miliona złotych, czyli po jakieś 100 000 złotych na ławczkę. Pamiętacie ławeczki patriotyczne z melodyjką i przemówieniem piłsudskiego? Tamte kosztowały tylko 30 000… Inflacja…
Więc za cenę nawet nie dwóch całorocznych drewnianych domków otrzymaliśmy ławeczkę w wiacie w kształcie Polski. Ławeczkę, z której nie mogą skorzystać niepełnosprawni, w wiacie, która nie uchroni Cię ani od wiatru, ani od słońca. To podobno propocja Polski. Bo to nie jest zwykła ławeczka. To symbol. A symbole są potrzebne.
I dlatego właśnie potrzebujemy regulaminu. Bo z ławeczki to każdy głupi umie skorzystać. Ale symbol? To co innego!
Widzicie, drodzy czytelnicy? Nawet nic nie muszę robić. Absurdystan w tym kraju pisze się sam.
Post Scriptum:
Dziś czekałem z moją dziewczyną na tramwaj na wrocławskim dworcu głównym. Z głośników poleciała zapowiedź jednego z pociągów (cytuję z pamięci, więc numery mogą być nie te, ale sens jest zachowany)
„Pociąg do stacji Gdynia Głowna Osobowa wjedzie na tor trzeci przy peronie drugim. Pociąg objęty jest całkowitą rezerwacją miejsc. Wagony numer 6, 7 i 9 znajdują się na początku pociagu. Wagony numer 2, 10 i 14 znajdują sie na końcu pociągu. Wagony numer 4, 8 i 11 znajdują sie w środku pociagu. Czyli wagony pociagu ponumerowane zostały mniej więcej w tej kolejności: 6, 7, 9, 4, 8, 11, 2, 10, 14.
Nie mam nic do dodania. W tym kraju po prostu nie może być normalnie.
Tekst powstał dla portalu Britské Listy