Kliknij aby przeczytać poprzedni odcinek
Kliknij aby zobaczyć wszystkie dotychczasowe odcinki
PiS ni ustaje w swym marszu ku szczytom absurdu, zapewniając fanom Monty Pythona ciągłą rozrywkę. Jednak byłoby to znacznie bardziej zabawne, gdyby nie było prawdziwe.
Pamiętacie Misiewicza, 26-letniego pomocnika Ministra Obrony Narodowej nie mającego w tym kierunku żadnych kwalifikacji który mimo tego zasłużył na medal i ciepłą posadkę w państwowym holdingu zbrojeniowym? Po tym jak zrobiło się o tym głośno, poprosił on swojego pryncypała o “zawieszenie w czynnościach”. Podobno bezprecedensowy atak Newsweeka na jego nieskazitelnie czysty honor przeszkadzałby mu w pracy na rzecz ministerstwa. Jakoś jednak dziwnie ów atak nie przeszkadza mu w piastowaniu ciepłej posadki w zarządzie Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Czy powodem może być fakt, że PGZ płaci znacznie lepiej niż ministerstwo?
Tymczasem okazuje się, że Pisiewiczów jest więcej. Inny dwudziestosześciolatek, syn europosła PiS Ryszarda Czarneckiego, dostał pracę jako doradca w tym samym holdingu zbrojeniowym. Jak podaje jego tata, zawdzięcza on tą pracę jedynie swoim kwalifikacjom a jego patriotyzm jest wart pochwały – okazuje się bowiem, że kiedy tylko pojawiła się możliwość pracy w kraju ojczystym porzucił znacznie lepiej płatną pracę dla zagranicznej firmy. Cóż, wygląda na to, że musi mieć niesamowite wykształcenie i wartościowe doświadczenie, skoro holdingi zbrojeniowe z całej Europy zabijają się o niego. Dziwnie jednak jakoś w internetach nic o jego zasługach nie słyszano – ale cóż, być może wykonywał tą pracę i zdobywał edukację pod przykrywką. Na tak delikatnym rynku nigdy nic nie wiadomo!
Kolejną błyskotliwą karierę zauważono w Państwowym Górnictwie Naftowym i Gazownictwie. Inny aktywista PiS, 31-letni politolog Maciej Szota który poprzednio prowadził stoisko z fast foodem został wicedyrektorem departementu ds. badań. Wątpię, żeby jego dyplom z politologii był w jaki sposób przydatny w górnictwie naftowym, więc podejrzewam, że doceniono jego umiejętności nabyte w biznesie, bo wbrew pozorom branża fast foodowa i gazownicza mają wiele wspólnego. Ja sam jak kiedyś zjadłem kebaba to miałem potem straszne gazy.
Jednak nie każdy jeszcze posmakował miodów z Dojnej Zmiany. Niektórzy muszą się bardziej postarać aby udowodnić swą wierność Kaczyńskiemu. Selim Chazbijewicz, polski Tatar, opublikował na swoim Facebooku „Odę do Jarosława Kaczyńskiego”. “Ty, który od nowa Polską godność wskrzeszasz / Jak orzeł ponad skałą wzlatujesz i zawsze / To Ty masz rację, Ty na pomoc śpieszysz” – zwraca się do lidera swojej partii. W jego wizji Jarosław Polskęzbaw znów sprawi, że kraj nasz będzie rozciągać się „od morza do morza” a wszystkie narody „od Bałkanów po Bałtyk” wraz z ptakami w przestworzach wielbić będą Polskę i jej wodza. Jak na razie jednak nie słychać o nominacji dla tatarskiego lizusa – ciekawe, czy może mieć to coś wspólnego z tym, że jest on tak nielubianym przez PiS Muzułmaninem? Ale nic straconego, jak z Odą do Kaczyńskiego się nie uda, zawsze może spróbować sprzedać format do Korei Północnej.
Jednak nie wszyscy myślą tylko o swojej karierze. Są jeszcze w Polsce prawi mężowie którzy pozostają wierni jedynie prawdzie. Komisja Macierewicza, której zadaniem jest udowodnić, że w Smoleńsku był zamach (tylko przypadkiem niezbyt szybko, bo czym się będzie mydlić oczy wyborcom) znalazła sobie nowego eksperta. Frank Taylor, emerytowany brytyjski teoretyk bezpieczeństwa lotu wsławił się głównie tym, ze wbrew faktom forsował teorię, że samolot który spadł na ziemię we Włoszech w 1980 roku został strącony z nieba za pomocą podłożonej w nim bomby. No, komisja Macierewicza na lepszego eksperta liczyć nie mogła. Dlatego, wzmocniwszy siły, przystąpiła od razu do pracy, którą jednak wkrótce musiano wstrzymać. Podobno przyczyną jest “awaria hangaru”. Nie bardzo wiadomo co to może oznaczać, ale biorąc pod uwagę fakt, że pracują oni na modelu o długości ok 50 cm, być może to jest po prostu bardziej profesjonalny sposób na powiedzenie “rozmokło nam pudło po lodówce w którym bawiliśmy się samolocikiem”?
Skoro przy żartach jesteśmy, od dłuższego czasu po internetach krąży dowcip jakoby komisja smoleńska chciała przeprowadzić symulację zderzenia kupionego od Czechów TU-154 z umocowaną na jadącym po po pasie startowym samochodzie brzozą. Było to nawet zabawne, do momentu w którym członkowie komisji potwierdzili że poważnie rozważali taką opcję… I chyba nikomu nie trzeba więcej żeby uświadomić sobie jak głęboko w odmęty absurdu udało nam się zanurzyć. Na razie…
Fotografia przedstawiająca Brzozę Smoleńską należy do domeny publicznej
Tekst został także opublikowany po czesku w portalu Britské Listy.
[…] Kliknij aby przeczytać poprzedni odcinek […]
[…] działacz Tatarski i autor “Ody do Jarosława Kaczyńskiego” (było już o tym tutaj) jest obecnie typowany na nowego ambasadora w […]
[…] już właściwie tak jest. Działa ona sobie właściwie wirtualnie od lat (pisałem o niej już w trzecim odcinku tego cyklu!), nic istotnego dla normalnego człowieka tam się nie dzieje i dziać nie ma prawa, jeśli […]