Pozwolę sobie nie zawracać wam głowy takimi oczywistościami jak Jimi Hendrix czy John Lee Hooker.
Zacznę od jednego z moich ulubionych polskich zespołów rockowych – Harlemu. Szczególnie popularny wśród harleyowców, jest gwiazdą wielu motocyklowych zlotów. Nic dziwnego – gra melodyjnego rocka w amerykańskim stylu. Jednak jeżeli nie znacie żadnych z ich przebojów (np. Kora czy Jak lunatycy z gościnnym udziałem Krzysztofa Cugowskiego), nie przejmujcie się. Bardzo możliwe, że macie styczność z ich muzyką, kiedy przy ognisku śpiewacie oklepany do niemożliwości standard Hej przyjaciele, zostańcie ze mną… – a to dlatego, że podpory Harlemu, czyli wokalista Ryszard Wolbach i gitarzysta Krzysztof Jaworski, stawiali swoje pierwsze kroki w świecie piosenki turystycznej i wraz z zespołem Babsztyl wykonywali ten właśnie przebój. Potem z Babsztyla wyewoluował Country’owy Zayazd, a Wolbach z Jaworskim, współpracując po drodze z Czerwonym Tulipanem, utworzyli Harlem.
Kolejną z wartych posłuchania polskich kapel rockowych jest Hetman. Założona przez Jarka Hertmanowskiego grupa już od ponad 15 lat bawi nas coverami wszelakich piosenek w starym heavy-metalowym stylu. Nikt nie gra tak Balu na Gnojnej czy Góralu, czy ci nie żal jak oni. Są to przede wszystkim dobrzy instrumentaliści. Ale i własna twórczość nie jest im obca. Kupić ich płyty jest bardzo ciężko (o dziwo – nawet zamówienie bezpośrednio ze strony zespołu nie pomaga, zawsze mówią: “już wysyłamy”), ale można ściągnąć sobie parę kawałków z ich strony . Warto!
Warto też wspomnieć o zespole Hak, w którym w starych jarocinowych czasach śpiewał Paweł Kukiz. Zresztą, gdzie i z kim on nie śpiewał – Hak, Aya RL, Emigranci, Piersi, Borysewicz, Irena Santor…
A co ze świata? Przede wszystkim musical Hair, który wylansował wiele przebojów takich jak Aquarius czy Let the sunshine in… Na ekrany kinowe przeniósł go w 1979 roku Milos Forman.
Do zobaczenia za miesiąc!
Tekst ukazał się w miesięczniku studenckim “Semestr” w numerze z kwietnia 2005