Brytyjczykom pod rozwagę

Kilka dni temu na Twitterze zobaczyłem powyższy obrazek. Przedstawia on pracownicę brytyjskiej służby zdrowia, niczym Atlas na swoich ramionach trzymającą całą opanowaną przez koronawirusa planetę. Pomyślałem sobie że to po prostu kolejny przykład brytyjskiej megalomanii i nie przejmowałem się tym zbytnio. Przypomniałem sobie o nim dopiero dzisiaj, kiedy w jednym z artykułów dotyczących pandemii wyczytałem, że Polska ma więcej łóżek na intensywnej terapii na obywatela niż Wielka Brytania. Niewiele więcej, ale więcej. Pomyślałem sobie, że powinno to dać do myślenia tym wszystkim Brytyjczykom wierzącym w to, że ich służba zdrowia jest najlepsza na świecie i wyśmiewających się z krajów Europy Wschodniej.

Z moją dziewczyną mamy rodziny i w Polsce, i we Włoszech. Wczoraj Polska zamknęła swoje granice. Okazuje się, że można być nie tylko w Unii Europejskiej, ale nawet w Schengen a pomimo tego mieć kontrolę nad swoimi granicami. Powinno to dać do myślenia Brexitowcom, którzy głosowali za wyjściem z UE aby “odzyskać kontrolę nad granicami” (szczególnie, że to akurat Wielka Brytania jest jednym z nielicznych krajów w Europie które jeszcze nie zamknęły granic).

Potem poczytałem sobie trochę o tym, jak Polska służba już dziś ugina się pod ciężarem koronawirusa. Do walki z nim państwo próbuje zaprząc emerytowanych lekarzy, studentów medycyny i kogo tylko może. Słyszałem także plotki o tym, że i w brytyjskich szpitalach nie jest wesoło – podobno kończą się tam już maseczki, rękawice, płyn do odkażania rąk jest już dawno marzeniem (pracownicy z firmy dostarczającej tego rodzaju produkty powiedzieli mi, że zapasy skończyły im się kilka tygodni temu i nie ma szans na nową dostawę co najmniej aż do kwietnia). I tak sobie pomyślałem: przy tej skali pandemii, na którą nikt nie był przygotowany, lekarze i pracownicy służby zdrowia będą ryzykować życiem żeby nieść pomoc innym. Gdybym był Brexitowcem to modliłbym się dziś o to, żeby ci wszyscy “cholerni emigranci” w brytyjskiej służby zdrowia nie wzięli sobie moich rad do serca i nie postanowili “pojechać do domu” zdecydowawszy, że wolą ryzykować życie ratując swoich współrodaków, niż ludzi, którzy tak podle traktowali ich przez ostatnie trzy lata…

Comments

comments

Dodaj komentarz