Jest wiele rzeczy które róznią jazdę po Polsce od jazdy po Irlandii czy Zjednoczonym królestwie. Często wiele z nich nie wiemy, a jeszcze częściej wydaje nam się że wiemy, a tak naprawdę jesteśmy w błędzie. W dzisiejszym numerze postaramy się przyjrzeć kilku zagadnieniom z bliska.
Zacznijmy może od podstawowej informacji i najczęściej pokutującego mitu: jeżdżąc samochodem zarówno w Irlandii Północnej jak i w Wielkiej Brytanii nie musimy wcale wymieniać prawa jazdy. Nawet, jeśli jeździmy zawodowo.
Przepisy mówią wyraźnie, że prawo jazdy wymienić należy po trzech latach od zamieszkania na terenie Zjednoczonego Królewstwa lub po przekroczeniu wieku 70 lat (dla kierowców zawodowych z wyższymi kategoriami prawa jazdy – 45), którekolwiek jest okresem dłuższym. Oznacza to, że przeprowadziliwszy się do Belfastu czy Londynu w wieku 20 lat to możemy jeździć aż do swoich 70tych urodzin (lub 45 jak mowa o cięzarówkach lub autobusach). Jeśli natomiast przywieźlibyśmy ze sobą naszego 70-letniego dziadka, to on na wymianę prawka miałby trzy lata.
Oczywiście jazda na polskim prawie jazdy może pociągnąć za sobą pewne niedogodności – w przypadku gdy coś nabroimy i posiadacz irlandzkiego prawka otrzymałby propozycję zapłacenia „fixed penalty”, czyli ryczałtowy mandat i punkty karne, my będziemy musieli pofatygować się do sądu. Ale i na to jest rada – wystarczy wystąpić do DVA o rejestrację swojego prawa jazdy i wydanie tzw. Counterpart License czyli papierka na który wpisuje się ewentualne punkty, przewinienia i ograniczenia (oraz dodatkowe uprawnienia). Dzięki temu będziemy w bazie danych, co ułatwi pracę policji, pozwoli na zaproponowanie nam „fixed penalty” oraz pomoże w obniżeniach kosztów ubezpieczenia naszego pojazdu ponieważ ubezpieczyciele będą mogli nas traktować tak jak tubylca – wyższa cena ubezpieczenia dla kierowców z obcymi prawami jazdy wynika tylko i wyłącznie z niemożliwości sprawdzenia ich konta punktowego. Niestety, w odróznieniu od Brytyjskiego DVLA, opcja ta nie jest otwarcie opisana na stronach DVA z odesłaniem do odpowiednich formularzy zamieszczonych on-line, dlatego bez kontaktu telefonicznego ani osobistego się nie obędzie. Tu uwaga: wielu z urzędników nie zdaje sobie sprawy z tej możliwości – jest to rzadkość nawet w Wielkiej Brytanii, a co dopiero w małej Irlandii Północnej.
Kolejną różnicą do tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni jest inna zasada obowiązywania zakazów i ograniczeń prędkości. Tu skrzyżowanie nie odwołuje zakazu – obowiązuje on nas dopóki, dopóty nie miniemy znaku go odwołującego. Tu uwaga: znak, jaki znamy z Polski jako „koniec wszystkich zakazów” to na wyspach jedynie informacja o tym, że obowiązuje „national speed limit” czyli że możemy poruszać się z maksymalną dla danego rodzaju drogi prędkością. Na drogach jednojezdniowych w przypadku UK jest to 60 mph, w przypadku Irlandii 100 km/h a na wyspie Man żadne ograniczenie prędkości poza obszarem zabudowanym nie obowiązuje.
Kolejną ciekawostką, która jest dla nas nowością jest to, że w odróżnieniu od Polski tu podwójna linia ciągła nie jest święta. Oczywiście nie można w takiej sytuacji wyprzedzać, natomiast można całkiem legalnie skręcić w prawo. Możemy zauważyć to na małych skrzyżowaniach gdzieś poza miastem – pomimo że na głównej drodze jest podwójna ciągła, drogowskazy zachęcają do zjazdu w drogę boczną. Podobną rzeczą jest namalowana wysepka z ukośnymi pasami – jeżeli tylko jest obramowana linią przerywaną, to znaczy to, że można na nią wjechać „jeśli następuje taka potrzeba a jest to bezpieczne”. Pojęcie potrzeby nie jest zdefiniowane w przepisach, więc jest to kwestia właściwie uznaniowa. Podobnie jeżeli ścieżka dla rowerów jest oddzielona od głównej części jezdni linią przerywaną, można na niej parkować jeśli w pobliżu nie ma wolnego miejsca parkingowego.
Jak już jesteśmy przy liniach, to warto wiedzieć co oznaczają ciągłe linie wzdłuż krawężników, bo o ile większość z nas orientuje się, że to jest zakaz parkowania, to już nie każdy zna szczegóły. I tak: pojedyncza żółta linia oznacza zakaz postoju w godzinach podanych na znajdujących się w pobliżu tabliczkach. Podwójna żółta linia oznacza całodobowy zakaz postoju, natomiast zwykle nic nie stoi na przeszkodzie aby zatrzymać się w celu np. rozładowania pojazdu (w tym ciężarówek) lub wysadzenia pasażera – chyba, że oprócz podwójnej żółtej są także tabliczki z napisem „No loading” lub/oraz poprzeczne kreski na krawężniku. W takim przypadku analogicznie do linii podłużnych pojedyncza oznacza zakaz zatrzymywania się w podanych godzinach a podwójna – o dowolnej porze.
Pewną wariacją na temat żółtych linii są linie czerwone oznaczające tzw. Red Route. W tym przypadku zakazy dotyczą tak zatrzymywania się jak i postoju, natomiast podwójna linia wciąż oznacza zakaz całodobowy a pojedyncza tylko w określonych godzinach.
I na koniec mała ciekawostka: z nieznanych nikomu przyczyn w Edynburgu Red Routes występują jako Green Routes i linie przykrawężnikowe są w kolorze zielonym. Oczywiście ich znaczenie pozostaje bez zmian.
Tekst ukazał się w magazynie 48 i równolegle na portalu wapnet.pl w kwietniu 2011 roku