Nawet tych, którzy nie mieszkają w UK zapraszam do przeczytania tego tekstu, bo być może zrozumiecie, dlaczego tak ważnym jest, aby wziąć udział w tych wyborach.
Jak wiecie, mieszkam w Szkocji. Już głosowałem. A teraz chcę się z Wami podzielić tym, jak to u nas wygląda:
Karty do głosowania w UK (gdzie głosowanie jest tylko korespondencyjne) przychodzą w GIGANTYCZNYCH kopertach, większych niż format A4:
Oczywiście koperty te nie mieszczą się w skrzynkach, więc albo listonosze wpychają je na siłę, zginając, w rezultacie czego są bardzo pomięte:
albo zostawiają awizo z informacją że “przesyłka nie mieści się w skrzynce” i trzeba po nią iść na pocztę.
Kilka lat temu, kiedy można było głosować korespondencyjnie także wybrałem tą opcję i wtedy przesyłka przyszła w standardowej nieco większej kopercie brytyjskiej. Nie jestem 100% pewien, bo nie pamiętam dobrze, ale chyba z opłaconą kopertą zwrotną, a na pewno z kopertą zwrotną w standardowym rozmiarze.
Gdyby karty do głosowania wysłano standardowym listem, kosztowałoby to konsulat 76 pensów. Zamiast tego wysłano go jako duży list za podpisem, co jest w sumie trochę marnowaniem pieniędzy, bo z okazji korona wirusa listonosze w UK i tak nie zbierają podpisów tylko po prostu wrzucają takie listy do skrzynek (o ile się mieszczą) jak każde inne. Niemniej jednak konsulat za wysłanie do mnie tej koperty wielkości niewielkiego miejsca parkingowego zapłacił £2.94.
Dodatkowo karty do głosowania odsyła się na koszt głosującego i ta przyjemność kosztuje £1.15 jeśli się wysyła to jako standardowy duży list pierwszej klasy. Dla porównania niedawno Szkocja zaprosiła mnie do rejestracji w spisie wyborców i choć bez problemu można tego dokonać on-line, do formularza załączona była koperta zwrotna z omarkowaniem na koszt odbiorcy.
Biorąc pod uwagę, że poczta pobiera opłaty za dostarczenie listu w takiej kopercie – a nie za samo wydrukowanie tej koperty – oraz, że taka usługa zapewne w hurcie kosztuje mniej niż standardowy znaczek, wysyłając zestaw do głosowania w kopercie normalnej wielkości rząd polski zaoszczędziłby tyle, że swobodnie mógłby Polakom opłacić odesłanie swojego głosu do konsulatu (co byłoby zgodne z prawem, bo przecież głosowanie ma być powszechne, a więc z definicji nie może wyborcy nic kosztować).
Dostaliśmy wielkie koperty, po które wielu z nas musi się fatygować na pocztę. Wielu nie zdąży, bo karty rozsyłane są w ostatniej chwili (wielu z moich znajomych jeszcze ich nie otrzymało, a żeby mieć pewność, że dojdzie na czas najpóźniej trzeba je odesłać w czwartek). Wiele kolejnych osób będzie musiało się pofatygować na inną pocztę po znaczek (listy odbiera się w specjalnych punktach wydawczych, nierzadko umieszczonych na kompletnych zadupiach, te punkty nie są normalnymi urzędami pocztowymi i nie sprzedają znaczków, więc żeby taki list nadać trzeba pójść na inną pocztę albo szukać znaczków na large letter po sklepach (wiele z nich sprzedaje tylko standardowe znaczki). Dodatkowo koperta zwrotna jest w formacie A4, więc nawet jak ktoś ma znaczek w domu, to ona się nie zmieści do standardowej brytyjskiej skrzynki pocztowej bez jej złożenia…
Zapewne wielu Polaków w UK nie zdąży zagłosować, albo da sobie spokój, widząc ile z tym zachodu.
Powstaje pytanie: czy decyzja o pakowaniu pakietów wyborczych w tak gigantyczne koperty wynika ze złej woli rządzących czy ze zwyczajnej głupoty?