Tymczasem w Absurdystanie 133

Pamiętacie Wójta Tuszowa Narodowego, znanego ze swojego ultrakatolickiego fanatyzmu? Jeśli nie, zajrzyjcie tutaj. A czemu o nim mówię? Otóż dlatego, że napisał list do Rzecznika Praw Obywatelskich, w którym broni tego, że jego gmina “stawia opór ideologii LGBT”. Twierdzi, że inaczej nie może, bo oznaczałoby to wsparcie dla tęczowej zarazy i zgodę na to, żeby najmłodsze pokolenie było demoralizowane już od przedszkola. Według niego, człowiek powinien w pierwszej kolejności kierować się prawem bożym, a dopiero potem ludzkim. A że tego nie robi, to świat opanowany jest przez Szatana, erotyzm i sex, w rezultacie czego skończymy gorzej niż Sodoma i Gomora. 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

To perfekcyjny przykład tego, jaka fiksacja na temat życia erotycznego opanowała polską prawicę. A że temat ludzi nieheteronormatywnych jest teraz tematem gorącym z racji tego, że PiS próbuje go używać jako bata na Trzaskowkiego, kandydata opozycji, który zagraża reelekcji Andrzeja Dudy, tego szaleństwa jest wszędzie pełno. Posłowie PiS całkiem poważnie pytają na Twitterze, czy w przedszkolach i żłobkach będą “obowiązkowe lekcje masturbacji”. Antoni Macierewicz z kolei grzmi na spotkaniu ze swoimi wyznawcami, że Trzaskowski chce “wychowanie w pedofilii uczynić obowiązkiem samorządu”.

Zresztą, sam fakt, że Macierewicza wypuścili ze schowka na szczotki tuż przed wyborami świadczy o panice w PiS. Zwykle przed wyborami się go ukrywa, w obawie, że jego kolejne wyskoki dadzą kolejne preteksty do spekulacji na temat jego zdrowia psychicznego (i, jak widać na przykładzie tego nieszczęsnego reportera próbującego zadać Macierewiczowi proste pytanie, obawy te są słuszne). Dlatego, to, że wraz z innymi politykami PiS podróżuje on po kraju mobilizując fanatyków PiS do głosowania na Dudę świadczy o tym, że teraz taktyka jest inna: PiS wie, że u wyborców innych partii Duda nie ma żadnych szans, dlatego jedyną nadzieją jest mobilizacja istniejących zwolenników za wszelką cenę, a zatem wyskoki Macierewicza są nieistotne, wszystkie ręce na podkład, statek tonie!

W tych zabiegach PiS jest, jak zwykle, wspierany aktywnie przez Kościół, który politykom partii takim jak Jadwiga Emilewicz czy Antoni Macierewicz oddaje swoje ambony. Oczywiście oficjalnie episkopat uważa, że w kościołach nie ma miejsca na politykę, ale jak zwykle co innego mówi, a co innego robi. A PiS się za to odwdzięcza, na przykład przemycaniem w kolejnej wersji tarczy antykryzysowej zapisów w prawie de facto zwiększających kary za aborcję. Ten PiSowski styl wrzucania do kolejnych iteracji tarcz antypracowniczych antykryzysowych wszystkiego jak leci wyśmiał Grzegorz Braun zgłaszając poprawkę o następującej treści: “żeby wszyscy byli zdrowi, piękni i bogaci a pani minister Emilewicz aby miała helikopter, własny, do rozrzucania pieniędzy nad Polską na każde wezwanie”:

Ale wróćmy do Kościoła. Kościołowi puściły już wszelkie hamulce jeśli chodzi o angażowanie się w politykę. I nikt się temu nie dziwi, bo jeśli PiS zostanie odsunięty od władzy, to dla Kościoła skończy się finansowe eldorado. Reporterzy śledczy Oko.Press ujawnili kolejny skandal: podczas poprzednich rządów PiS, Kościół otrzymał ziemię i budynki w pobliżu Olsztyna, które miał przeznaczyć na działalność Caritasu. Tymczasem okazuje się, że – wbrew warunkom umowy – w budynkach tych działa hotel, w jednym z nich biskup urządził sobie letnią rezydencję a magazyny wynajmowane są – za sowitą opłatą – państwowej instytucji. Czyli nie dość, że Kościół dostał to wszystko za darmo, to jeszcze wynajmuje to z powrotem państwu. A jakby tego jeszcze było mało, dostał z rezerwy budżetowej grant na remont wchodzącego w skład tych włości hotelu i obiektów sportowych…

Nawet jednak przy największym zaangażowaniu Kościoła trudno jest dotrzeć do ludzi, którzy na msze regularnie nie chodzą. A takich, wbrew nieustającej propagandzie o tym, że Polak = katolik, jest w naszym kraju większość. Tu, ponieważ Duda jaki jest, każdy widzi, PiSowi pozostaje jedynie atakowanie głównego konkurenta. Stada pracowników TVP i innych PiSowskich aktywistów odwiedzają wiece i konferencje Trzaskowskiego, desperacko próbując znaleźć jakiś sposób na skompromitowanie go. Zwykle ze skutkiem odwrotnym od zamierzonego jak wtedy, kiedy “dziennikarz” TVP chciał z kandydatem rozmawiać o tym, że dwa lata temu kupował dżem na targu:

Kiedy indziej znowu Trzaskowskiego, który jako jeden ze swoich atutów odróżniających go od Dudy promuje swoją znajomość języków obcych, zaczepił człowiek podający się za Amerykanina z Virginii. Trzaskowski momentalnie rozpoznał po akcencie, że rzekomy gość zza oceanu jest Polakiem:

Nie powiodła się także próba oskarżenia Rafała Trzaskowskiego o kłamstwo. Pozew o wypowiedziane przez niego zdanie “Dziś w Polsce prawie milion ludzi straciło pracę” został oddalony, a pomimo tego sztab Trzaskowskiego posypał głowę popiołem przyznając, że ich kandydat faktycznie minął się z prawdą, bo pracę straciło więcej niż milion osób. Tymczasem PiS dalej rżnie głupa nie zgadzając się z tym wyrokiem. Ich argumentacją jest to, że wbrew stanowisku sądu “dzisiaj” w tym zdaniu nie było jedynie figurą mowy, ale rzekomo Trzaskowski mówił o tym, że to w tym konkretnym dniu na bruk poszło blisko milion Polaków… Tak czy tak, cała akcja z hasztagiem #RafałNieKłam okazała się kapiszonem, chociaż sztabowcy Dudy przygotowali tak piękny spot wyborczy, który w 100% poświęcili kontrkandydatowi (próbując go, w chamski, ale nieumiejętny sposób, zdyskredytować):

Ostatecznym upokorzeniem była parodia spotu przygotowana przez nikogo innego a bratanka samego premiera Morawieckiego, w którym o niekłamanie proszony jest Andrzej Duda. Okazuje się, że do obsadzenia w roli żałosnego nieudacznika urzędujący prezydent nadaje się znacznie lepiej:

Andrzej Duda desperacko potrzebuje jakichś sukcesów. Tymczasem nawet ustawiona pod niego debata w TVP, w której pytania nie dość, że “zainspirowane” były jego materiałami wyborczymi, to jeszcze dobrano je w taki sposób, aby uderzały w Trzaskowskiego nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Trzaskowski wyszedł ze starcia obronną ręką, a Duda wypadł blado i nijako. A do tego jeszcze idiotyczny dobór pytań przez TVP (pytano o Euro, o LGBT, o uchodźców, o szczepionkę na koronawirusa oraz o to, czy dzieci powinny przygotowywać się do pierwszej komunii w szkołach – żaden z tych problemów nie jest obecnie istotnym tematem w polityce) obciąża dodatkowo urzędującego prezydenta, bo wszyscy doskonale wiedzą, że TVP stoi w jego narożniku. No, ale przynajmniej tym razem nie pytano o kupowanie dżemu.

Organizatorzy kampanii Dudy wydają się prawdziwie zdesperowani. W Rogoźnie spotkanie z jedną z ministrów rządu agitującego za urzędującym prezydentem zorganizowano w tym samym czasie co procesję Kościelną. Procesję opóźniono, dzięki czemu oczekujący na nią wierni robili dodatkowy tłum. Tych, którzy do kościoła nie chodzą, ściągnięto na rynek obietnicą darmowych testów na koronawirusa. Z desperacji zdecydowano się zagrać va banque i na kilka ostatnich dni kampanii Duda opuści kraj, aby spotkać się z prezydentem Trumpem. Co też, jak na razie, nie idzie dobrze, bo przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów wzywa prezydenta USA do odwołania spotkania z Andrzejem Dudą, jako ze skompromitowanym homofobem

W zanadrzu jest jeszcze jedna opcja: szykanowanie opozycji: człowiek, który udekorował swoją furgonetkę zdjęciem Dudy w błazeńskiej czapce i sloganem “Wolę w szambie zanurkować niż na Dudę zagłosować” już po kilku godzinach został zatrzymany przez policję która przez ponad 30 minut zastanawiała się, co z nim zrobić aż w końcu aresztowała go za obrazę prezydenta. Ciasno skutego rozebrano do naga i przeszukano, a samochód zwrócono mu dopiero po weekendzie.

Mniej więcej w tym samym czasie internet obiegły zdjęcia samochodu z przyczepą kempingową oblepioną anty-Dudowymi hasłami w otoczeniu ośmiu radiowozów Policji. Policja zaprzeczyła jakoby te radiowozy zajmowały się załogą pojazdu z przyczepą, co owa załoga potwierdziła, zwracając uwagę, że za nimi akurat przez cały dzień jeździły radiowozy nieoznakowane. Te oznakowane natomiast broniły willi Jarosława Kaczyńskiego przed kilkuosobową demonstracją – jakby nie wystarczyło to, że dom Kaczyńskiego, posiadającego przecież ochronę złożoną z byłych komandosów Gromu jest i tak na koszt podatnika dodatkowo chroniony przez dwadzieścia cztery godziny na dobę przez policję, co oznacza, że do tego zadania oddelegowanych jest na stałe osiemnastu policjantów.

No i tak nam mija ostatni tydzień przed wyborami, które odbędą się w najbliższą niedzielę. Rząd próbuje zachęcić wyborców do udziału w nich obiecując, że w każdym województwie gmina, w której frekwencja będzie najwyższa otrzyma w nagrodę wóz strażacki. Konkurs dotyczy jednak jedynie gmin zamieszkałych przez mniej niż 20 000 osób, co oznacza, że w szranki o wozy strażackie stawać będą jedynie mieszkańcy regionów, w których PiS ma tradycyjnie największe poparcie. Przypadek? Nie sądzę…


 Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Ilustracja na podstawie zdjęć z domeny publicznej

 

Comments

comments

Dodaj komentarz