Tymczasem w Absurdystanie 105

– Słyszałeś że Czesi mają nowego ministra gospodarki morskiej?
– Jak to? Przecież oni nie mają dostępu do morza!
– Polska ma ministerstwo sprawiedliwości i jakoś nikomu to nie przeszkadza… 

Ten żart widziałem już w internecie kilkukrotnie. Pojawił się w związku ze skandalem ujawnionym przez portal Onet.pl. Według informacji, do których dotarli dziennikarze, wysoko postawieni urzędnicy ministerstwa (w tym sam wiceminister Łukasz Plebiak) ujawniali tajne dokumenty dotyczące sędziów sprzeciwiających się próbom przejęcia przez PiS polskiego sądownictwa (w tym dokumenty dotyczące ich prywatnego życia) internetowej hejterce Emilce. Ona z kolei w porozumieniu z pracownikami ministerstwa przekazywała te dokumenty prorządowym dziennikarzom lub siatce internetowych trolli starając się jak najbardziej skompromitować niewygodnych dla PiS sędziów. Emilka okazała się żoną jednego z sędziów zatrudnionych w ministerstwie, który szybko odciął się od niej wypuściwszy oświadczenie, że jest ona niespełna rozumu alkoholiczką. 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Grupa organizowała także nienawistne akcje takie jak masowe wysyłanie pocztówek o treści “Wypierdalaj” do prezeski sądu najwyższego. Jeśli wierzyć zapisom rozmów ujawnionych przez Emilkę, ten konkretny pomysł wyszedł od szefa izby dyscyplinarnej, czyli od człowieka odpowiedzialnego za dbanie o to, aby sędziowie zachowywali jak najwyższe standardy!

PiS oczywiście próbuje zamieść problem pod dywan. Pomimo, że z ujawnionych konwersacji wynika, że “minister dał zielone światło”, premierowi wystarczyło zapewnienie ministra Ziobry, że “nic o tym nie wiedział”. Sprawą zajmie się prokurator zasłużony dla PiS, umorzył już słynną sprawę “córki leśnika” oraz nielegalnego głosowania w Sali Kolumnowej, do której nie chciano wpuścić posłów opozycji. Oficjalny przekaz PIS mówi, że cała afera to po prostu jeszcze jeden element “wojny sędziów”, który świadczy o tym, że reforma wymiaru sprawiedliwości jest niezbędna. Tymczasem TVP próbuje przykryć sprawę rozdmuchiwaniem jakiejś afery jakoby rzekomo jeden z najbardziej pracowitych posłów opozycji zarządzał siatką trolli z Inowrocławskiego ratusza już w 2014 roku.

To jednak nie zmienia faktu, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji, w której zarówno minister sprawiedliwości jak i minister spraw wewnętrznych to ludzie, którzy, dyplomatycznie mówiąc, nie są ludźmi o nieposzlakowanej opinii. Tym pierwszym rządzi Zbigniew Ziobro, który ledwo co uniknął stanięcia przed Trybunałem Stanu, a kto wie, czego dowiedzielibyśmy się o jego poprzednich rządach w tym ministerstwie gdyby nie to, że w dziwnych okolicznościach laptopy jego oraz jego podwładnych zostały rozbite na kawałeczki. To drugie objął właśnie Mariusz Kamiński, skazany na karę więzienia za przekroczenie uprawnień i nielegalnie ułaskawiony przez prezydenta Dudę zanim wyrok miał szansę się uprawomocnić. Sam prezydent Duda zaś dba o to, żeby do więzienia nie trafili koledzy, ale nie ma nic przeciwko przetrzymywaniu w więzieniach innych ludzi – podpisał właśnie ustawę, według której prokuratura będzie mogła przetrzymywać w areszcie nawet ludzi, których wypuszczenie nakazał sąd.

W sprawie list poparcia kandydatów do “zreformowanej” Krajowej Rady Sądownictwa PiS także wykazuje ostrą niechęć do postępowania zgodnie z regułami prawa. Po tym, jak Naczelny Sąd Administracyjny nakazał ujawnienie nazwisk popierających PiSowskich kandydatów do marionetkowej rady, rząd zwrócił się do marionetkowego Trybunału Konstytucyjnego z prośbą o zamrożenie wykonalności tego wyroku, aby sprawa nie wyszła na jaw przynajmniej do wyborów. Argumentują, że jest to w trosce o tych, którzy podpisali się na tych listach, bo ujawnienie ich nazwisk może spowodować, że spotkają się z ostrą krytyką a nawet ostracyzmem. Ale właśnie o to chodzi – ludzie, którzy przykładają się do dekonstrukcji wymiaru sprawiedliwości jak najbardziej powinni ponieść przynajmniej takie konsekwencje!

No, ale tak czy tak, PiSowi przed wyborami kryzysów nie brakuje. Co prawda marszałek Marek Kuchciński, który nie robił nic złego latając samolotami na koszt podatnika gdzie popadnie, bo mu się należało, mimo wszystko podał się do dymisji, ale to nie znaczy, ze to koniec jego problemów. Tym bardziej, że ta druga afera jest znacznie poważniejsza: oskarża się go o to, że korzystał z usług nielegalnych prostytutek. Niedawno kolejny, już trzeci ze świadków w tej sprawie, padł ofiarą seryjnego samobójcy. Politycy opozycji domagają się, aby ostatniego z żyjących świadków objąć policyjną ochroną ale PiSowi się nie śpieszy…

A Kuchciński nie jest jedynym marszałkiem, który ma problemy – kolejnym skandalem było ujawnienie faktu, że marszałek Senatu mieszka na koszt państwa w luksusowej rządowej willi. Jego zdaniem to jednak żaden problem. Po pierwsze, gdyby w niej nie mieszkał, to willa stałaby pusta. Po drugie – koszty jego pobytu w niej ponosi budżet państwa, sama willa też należy do państwa, więc de facto to nic nie kosztuje.

A jakby tych afer nie wystarczyło to jeszcze ci cholerni totalniacy z opozycji brużdżą jak mogą. Kilka tygodni temu oburzyli się, że TVP reklamowało na paskach jedynki na listach PiS. Twierdzili że to niby stronnicze było:

Ale jak im się nie podoba, to ich strata. Za karę na paskach nie będzie żadnych kandydatów – i dobrze, w końcu ci z PiS i tak już byli…

Poza tym życie w Polsce toczy się bez większych rewolucji. Rząd na przykład dalej wspiera radykalnych prawicowców:
sąd w Kielcach uznał, że okrzyki stadionowych chuliganów takie jak “Nie dla Islamskiej dziczy” czy “cała Polska śpiewa z nami – wypierdalać z uchodźcami” nie są nawoływaniem do nienawiści a jedynie wyrażaniem swojej opinii, do której każdy ma prawo;
– biegacz, który o włos uniknął dźgnięcia nożem po tym, jak został zaatakowany przez człowieka, który wziął go za homoseksualistę dowiedział się na policji, że przestępstwo nie może zostać uznane za homofobiczne, bo choć atakujący myślał, że atakuje geja, to był w błędzie;
– prawicowi aktywiści, którzy atakowali Marsz Równości w Białymstoku otrzymali 700 000 zł grantu – to jedna z większych sum przyznanych organizacjom pozarządowym. Co ciekawe, kilka z największych grantów poszło do organizacji związanej z politykami i zwolennikami PiS.

W mediach społecznościowych wielkie oburzenie wywołał tekst z tabloidu, z którego wynikało, że w Polsce jest ponad 1700 limuzyn rządowych a jedynie 1500 karetek. Oburzenie jednak szybko ucichło kiedy okazało się, że dane pochodzą z roku 2014, czyli z czasów kiedy przy władzy była Platforma Obywatelska. Ja nawet z chęcią dowiedziałbym się jak te liczby wyglądają dzisiaj – czy przybyło limuzyn, czy karetek, i czy rząd PiS kupił więcej limuzyn niż rozbił, jednak nie udało mi się znaleźć żadnego artykułu na ten temat, choć informacje z tabloidu powieliło wielu. Trochę świadczy to niestety o jakości mediów po stronie opozycyjnej – jak się nie da wykorzystać czegoś, żeby uderzyć w PiS to temat nagle staje się mniej interesujący…

Ministerstwo środowiska zezwoliło na odstrzelenie 1270 złotych szakali – zwierząt, które dopiero niedawno pojawiły się w Polsce i jak dotychczas udało się zaobserwować jedynie 10 sztuk, z których 6 już nie żyje. Myśliwi jednak się cieszą, i nawet się nie kryją z tym, że nie o szakale tu chodzi:  od lat marzyło im się zabijanie wilków, te oficjalnie wciąż są pod ochroną, ale że bardzo łatwo pomylić je z szakalami, zawsze można będzie jakiegoś odstrzelić i potem twierdzić, że to była pomyłka. Skoro mylenie spacerowiczów i grzybiarzy z dzikami nikogo nie dziwi, to kto się będzie czepiał pomylenia wilka z szakalem?

W polityce zagranicznej europosłanka PiSu została ośmieszona przez szwedzkiego ministra, który odniósł się do jej twierdzenia, jakoby Szwedzi masowo ubiegali się o azyl w Polsce, nie mogąc wytrzymać w swoim kraju targanym problemami z islamem, uchodźcami i LGBT. Szwed przywołał oficjalne dane, z których wynika, że akurat to Polacy masowo emigrują do Szwecji a następnie podziękował za zainteresowanie i poprosił o pomoc w zwalczaniu polskich gangów przestępczych, które stały się utrapieniem szwedzkiej policji.

Beata Szydło także jest już europosłanką, więc nie korzysta już z rządowej limuzyny. Nie przeszkadza jej to jednak dalej siać chaosu i zniszczenia na polskich drogach – tym razem spowodowała wypadek osobiście siedząc za kółkiem, nie ustąpiwszy pojazdowi jadącemu po drodze z pierwszeństwem. I pomimo tego, że przyznała się do winy i przyjęła mandat oraz punkty karne, PiSowskie media wciąż przedstawiały sytuację tak jakby to drugi kierowca był winny wjechania w jej samochód.

A’propos PiSowskich mediów: te coraz bardziej zamieniają się w parodię. W wakacyjnym wydaniu pisma wydawanego przez sieć SKOK-ów – Czas Stefczyka – poza treściami dotyczącymi finansów można było przeczytać następujące artykuły:
– “Donald Tusk – człowiek demolka – to dziś żaden europejski mąż stanu a wielki pusty balon, z którego zeszło powietrze“;
– “Byli ambasadorowie w imię tak bardzo postulowanej przez nich polskiej racji stanu mogliby przynajmniej zamilczeć”;
– “Polska jest jednak silnym krajem, skoro wytrzymała rządy takich premierów” (ilustrowane fotografią Ewy Kopacz);
– “Zanim nastąpi potop” – przerażający tekst o tym, jak Polska staje się ostatnim bastionem broniącym się przed neo-marksistowskimi atakami ze strony przygłupich przedstawicieli UE, którzy desperacko próbują zalać nasz kraj tęczową zarazą”.

Podkreślmy to jeszcze raz: to nie jest propagandowa gazetka PiS czy materiały kościelne (pomimo tego, że liczne artykuły z tego samego numeru nadawałyby się raczej do gazetki parafialnej). To jest, przynajmniej w teorii, branżowy magazyn finansowej instytucji skierowany do jej klientów.

A jeśli chodzi o tęczową zarazę: pamiętacie biskupa, który tymi słowami określił społeczność LGBT (patrz poprzedni odcinek cyklu)? Kościół podjął decyzję o zawieszeniu… nie, nie jego. Dominikanina, który odważył się zaprotestować przeciwko takiemu językowi i powiedział, że biskup powinien podać się do dymisji. Sam biskup – wręcz przeciwnie. Dostał jeszcze wsparcie ze strony swoich kolegów w kraju jak i za granicą. Inni księża również walczą z inwazją nieprawych ideologii. Ksiądz z Pcimia na przykład przekonany jest, że kogut, namalowany na ścianie przez lokalne dzieci, to symbol zdrady. “I to tej najgorszej – piotrowej”.

Ale widocznie takie są oczekiwania jego stadka. Społeczeństwo domaga się od Kościoła zajęcia stanowiska. W Błaszkach napisano nawet do lokalnego księdza donos, że dyrektorka lokalnej podstawówki ma syna, który jest działaczem ruchów homoseksualnych, a pomimo tego nie tylko się go nie wyrzekła, ale jeszcze go wspiera. Czy tacy ludzie powinni mieć kontakt z naszymi dziećmi?

Bo kontakty z dziećmi powinni mieć tylko prawi Polacy, którzy byliby zdolni wpoić nieletnim szlachetne zasady wynikające z naszej pradawnej chrześcijańskiej tradycji. Przykład takiego rodzica można obejrzeć na filmie poniżej: w pierwszej części wysłuchamy wypowiedzi Prawdziwej Polki, w drugiej zobaczymy ją w działaniu:

Sam PiS zresztą również zajmuje się wysoce istotnymi problemami mając na celu pielęgnacje naszych katolickich tradycji. Jeden z ich posłów na przykład wpadł na pomysł, że powinniśmy w muzeach i podręcznikach szkolnych zastąpić określenia “naszej ery” i “przed naszą erą” określeniami “przed Chrystusem” i “po Chrystusie”. W sumie to by było nawet zabawne, przeczytać w podręczniku, że Chrystus został ukrzyżowany w 33 roku po Chrystusie. Albo, że kalendarze są nieścisłe i Chrystus tak naprawdę urodził się kilka lat przed Chrystusem 🙂

Ale religijne odchyły przysłaniające rzeczywiste problemy to w Polsce nic nowego. Ostatnio pioruny uderzyły w tłumy na wierzchołku Giewontu, zabijając 4 osoby i raniąc ponad sto. Z tej okazji powróciła dyskusja dotycząca tego, czy to przypadkiem nie wieńczący Giewont piętnastometrowy żelazny krzyż jest magnesem na pioruny i czy nie stanowi dodatkowego zagrożenia. Ja bym był ciekaw usłyszeć, co ma na ten temat do powiedzenia na przykład jakiś fizyk, ale jak zwykle skończyło się na wrzaskach, że lewaki chcą zniszczyć nasze chrześcijańskie dziedzictwo…

A to się może dopiero rozkręcić. Katolickie organizacje próbują zainteresować rząd swoimi pomysłami. Jednym z nich jest zakaz wprowadzania społecznych i politycznych zmian, które nie były przetestowane na Zachodzie przez co najmniej 200 lat. Ciekawe, czy ludzie, którzy na to wpadli są świadomi tego, że obserwowane na Zachodzie przez mniej niż 200 lat są takie społeczno-polityczne sprawy jak prawa wyborcze kobiet, wolne soboty, zakaz zatrudniania 10-latków czy – olaboga! – Internet…

Niniejszy artykuł zilustrowałem zdjęciem z marszu Sufrażystek – był to ruch dążący do wprowadzenia radykalnych społecznopolitycznych zmian. Zmiany te do dziś jeszcze nie zakończyły dwusetletniego okresu testów.


Zdjęcie: domena publiczna.
Tekst opublikowano w portalu
Britské Listy

Comments

comments

Dodaj komentarz