Muzyczny alfabet – K

“A po nocy przychodzi dzień… ” – a po literce ‘J` – literka ‘K`. I znów zaczniemy nietypowo, bo nie od pojedynczego zespołu, a od nurtu Krainy Łagodności.

Wiele osób zastanawia się, co to właściwie jest, a ci, co już mniej więcej wiedzą, głowią się, którzy wykonawcy w nurcie Krainy Łagodności się mieszczą. Powszechnie kojarzony jest on z takimi wykonawcami jak Stare Dobre Małżeństwo czy Elżbieta Adamiak. Myślę, że można pokusić się o stwierdzenie, że do tego worka można wrzucać muzykę delikatną, łagodną, z pogranicza piosenki poetyckiej, aktorskiej, turystycznej i jazzu… Sama nazwa wywodzi się z piosenki Wolnej Grupy Bukowina, która dla mnie jest niczym wzorzec z S’65vres dla tego gatunku muzyki: “niech się wznosi, niech się wznosi, aż zabłyśnie tęczą, do krainy łagodności bramą… “.

Na przeciwległym biegunie polskiej muzyki znajdziemy zespół KAT, pełniący rolę “dyżurnej polskiej kapeli satanistycznej”. Jednak z tego chyba się wyrasta, bo ostatnio okazało się, że jej członkowie nawrócili się na protestantyzm. Trudno się temu dziwić, bo czy inteligentny człowiek może traktować poważnie takie teksty jak: “Spijam dziewczęcą krew błony dziewiczej / Jak zagęszczony sok własnej czci”?

Nietypowym pomysłem na muzykę wykazał się duet Krzyż Kross. Ich muzyka, choć ma pewne pokrewieństwo z hip hopem, punkiem i disco, wciąż pozostaje niepowtarzalna, a to dlatego że cały akompaniament tworzony jest przy użyciu przedpotopowego już dziś komputera Commodore-64.

Jako że jak zwykle poruszamy się po opłotkach muzyki, to nie wszyscy wiedzą, co dzieje się na naszym własnym studenckim podwórku. A tu dość znana jest kapela Kuśka Brothers, już od 10 lat przewijająca się przez wszystkie studenckie imprezy i festiwale. Kuśka znani są bardziej z wygłupów niż dobrej muzyki, ale różne eksperymenty nie były im obce. “Ostatecznie grupa skoncentrowała się na skocznym punk rocku, odważnie łącząc go z tradycjami disco-polo i trzy-akordową piosenką harcerską” – jak możemy wyczytać z ich strony internetowej.

No to do następnego spotkania przy ‘L`!


Tekst ukazał się w miesięczniku studenckim “Semestr” w numerze październikowym 2005

Comments

comments