O brytyjskich korzeniach Dobrego Wojaka Szwejka.


Dziś w internecie nadziałem się na filmik w którym satyryk Joe Lycett opowiada w jaki sposób przy pomocy brytyjskiego humoru punktując nieudolnosć służb miejskich udało mu się wykręcić od mandatu za nieprawidłowe parkowanie. Jako dowód wykroczenia służby miejskie przedstawiły zdjęcie okna samochodu Joego na którym napisane było “Postój taksówek”. Kiedy ów wypunktował słusznie, że zdjęcie napisu na oknie niczego jeszcze nie udowadnia powiedziano mu, że mandat zostanie anulowany kiedy przedstawi dowód na to, że jego samochód zaparkowany był gdzie indziej. W odpowiedzi przesłał im zdjęcie okna swojego samochodu na którym napisane było “Księżyc”.


Wśród komentujących filmik powtarzało się stwierdzenie że “tylko Brytyjczyk mógłby wykręcić się od mandatu będąc nieziemsko uprzejmy a jednocześnie wysmiewając oponenta”. Cóż – najwyraźniej jestem Brytyjczykiem. Na dowód przybliżę Wam wydarzenia sprzed pięciu lat kiedy w analogiczny sposób wybrnąłem ze znacznie bardziej skomplikowanej sytuacji. Zacznijmy zatem od początku.

1. Pewnego letniego niedzielnego popołudnia przeprowadzałem się do nowego mieszkania. Parkowanie pod wejściem do budynku było niedozwolone, można było tam jednak zatrzymać się w celu rozładunku. Po wniesieniu wszystkich pudeł postanowiłem chwilę odpocząć i czegoś się napić, więc musiałem zacząć grzebać po pudłach w poszukiwaniu szklanek, jedno rozpakowane pudło przesło do drugiego, to do trzeciego i tak dalej. Skończyłem urządzać mieszkanie o drugiej w nocy i udałem się na zasłużony spoczynek.

2. Kiedy we wtorek zszedłem na dół, zobaczyłem, że zapomniałem przestawić swojego samochodu. “Kurczę, mam nadzieję, że nie wlepili mi mandatu” – pomyślałem. Za wycieraczką nic nie było, pocztą też w najbliższym czasie nic nie przyszło, dlatego zapomniałem o sprawie.

3. Późną jesienią przyszedł do mnie list. W liście napisane było, że mam niezapłacony mandat, i że wkrótce kwota do zapłaty wzrośnie o 50%. Zdziwiłem się, bo nie przypominałem sobie, żebym kiedykolwiek dostał jakiś mandat. Odpisałem, prosząc o wyjaśnienie za co jest ten mandat i z kiedy.

4. W kolejnym liście była informacja, że mandat jest za złe parkowanie. Odpisałem, zgodnie z prawdą, że zawsze staram sie parkować przepisowo i że nie przypominam sobie żebym zostawił auto w miejscu niedozwolonym nie mówiąc już o mandacie.

5. Odpowierdzią był krótki list, że oni mają dowód. Poprosiłem zatem o ów dowód.

6. Dowodem okazało się zdjęcie mojego samochodu zaparkowanego na podwójnej żółtej linii. Momentalnie przypomniałem sobie o tej sytuacji. Ponieważ do listu załączona była także kopia mandatu na kwotę 60 funtów z informacją, że jeśli zapłaci się w ciągu 28 dni od otrzymania (otrzymania, nie: wystawienia) mandatu to wtedy jest zniżka 50%. Odpisałem więc uprzejmie, że teraz sobie przypominam, że faktycznie tak było, że zapomniałem przestawić samochodu po jego rozładowaniu, ale oczywiście wykroczenie jest wykroczeniem więc się nie wykręcam. Do listu załączyłem czek na 30 funtów.

7. Czek został zrealizowany, jednak ja po jakimś czasie znowu otrzymałem wezwanie do zapłaty. W liście napisane było, ze ponieważ mineło już 3 miesiące od otrzymania mandatu a ja wciąż go nie zapłaciłem, kwota wzrasta do 90 funtów. Odpisałem, że jak to, że przecież zapłaciłem 30 funtów, czek był w ostatnim liście, został zrealizowany.

8. Odpisano mi, że zaliczają mi owo 30 funtów na poczet owych 90, więc do zapłaty pozostaje mi jeszcze sześćdziesiąt. Odpowiedziałem, ze przecież zapłaciłem w ciągu 28 dni od otrzymania mandatu – bo kiedy przesłano mi jego kopię było to pierwszy raz kiedy go widziałem na oczy – wiec wszystko powinno być w porządku.

9. Pouczono mnie, że mandat został mi włożony za wycieraczkę, a zatem został dostarczony prawidłowo już w dniu wykroczenia. Wyraziłem powątpiewanie zwracając uwagę, że gdyby został dostarczony prawidłowo to by do mnie dotarł, a wkładanie go za wycieraczkę, zza której każdy może go wyciągnąć nie może być uznane za bezpieczną metodę dostarczania ważnych dokumentów.

10. W odpowiedzi otrzymałem kolejne pouczenie. Otóż jak najbardziej jest to metoda słuszna: mandat włożony za wycieraczkę pojazdu który jest zarejestrowany na mnie można uważać za mandat dostarczony. Usuwanie włożonego za wycieraczkę mandatu jest wykroczeniem, więc nie można zakładać, że ktoś taki mandat wyciągnie. W odpowiedzi podziękowałem za to wyczerpujące wyjaśnienie i poinformowałem, że kopertę z czekiem na 60 funtów włożyłem za wycieraczkę śmieciarki.

11. Tym razem na odpowiedź przyszło mi czekać troszkę dłużej. Jej treść można streścić w bardzo zwięźliwy sposób: “Jakiej, kurna śmieciarki?”? Pośpieszyłem z wyjasnieniem, że była to śmieciarka należaca do miasta Glasgow. A ponieważ włożenie ważnego dokumentu za wycieraczkę pojazdu zarejestrowanego na jego adresata uważa się za prawidłowe doręczenie, tuszę, że sprawa jest już załatwiona.

12. Kolejna odpowiedź przyszła szybko, na karb czego składam to, że nie była napisana do końca zgodnie ze standardami urzędniczej korespondencji. W skrócie list zwracał uwagę na to, że nie można przecież koperty wkładać za wycieraczkę, bo przecież każdy może sobie ją ukraść. Było też dośc ex plicite wyrażone podejrzenie, że mnie posrało. Odpowiedziałem, że przecież kradzież jest przestępstwem a zatem nie mozemy zakładać, że taką kopertę ktoś ukradnie.

13. Tu chyba skończyła się urzędnicza cierpliwość bo kolejny list nie podejmował już żadnego z wątku dyskusji. Zamiast tego było w nim DUŻO WIELKICH CZERWONYCH LITER które informowały mnie, że sprawa została przekazana do komornika, a jak mi się nie podoba, to mogę się odwołać do Trybunału Parkingowego w Edynburgu. Oczywiście odwołałem się do Trybunału Parkingowego w Edynburgu.

14. Trybunał Parkingowy w Edynburgu troszkę nie mógł zrozumieć o co mi chodzi – zapłaciłem przecież mandat, zgadzam się, że źle parkowałem, więc o co chodzi? Wyjaśniłem, że mandat zapłaciłem, a oni chcą więcej pieniędzy, a z tym się nie zgadzam. Po konsultacjach z prawnikami Trybunał przyjął moją sprawę do rozpatrzenia. Dla mojej wygody zaproponowano nawet termin podczas jednej z wyjazdowych sesji Trybunału w Glasgow abym nie musiał fatygować się do stolicy.

15. Na tydzień przed wyznaczonym terminem otrzymałem list z miasta, w którym poinformowano mnie, że wystawiony za złe parkowanie mandat został anulowany. Odpisałem, że skoro został anulowany, to widocznie został wystawiony niesłusznie a to całkowicie zmienia postać rzeczy i w takim razie wnoszę o zwrot moich niesłusznie zapłaconych 30 funtów.

16. Nie otrzymałem już żadnego listu od miasta. Ale w pewien słoneczny majowy poranek na moim koncie pojawiła się wpłata  w wysokości 30 funtów od Glasgow City Council.

4629642235_fe60a4afa9_b
Skoro więc już pięć lat temu potrafiłem rozprawić się z urzędniczą niekompetencją w sposób, w jaki tylko Brytyjczyk by potrafił, to być może jestem już Brytyjczykiem? Ale ale, ja z pokorą i uprzejmością trzymając się jak najściślej się tylko dało litery prawa i postępując w myśl mądrości spływającej na mnie z rąk urzędników państwowych inspirowałem się jedną z moich ulubionych postaci literackich – Dobrym Wojakiem Szwejkiem. Czy to znaczy, że on też był Brytyjczykiem?


Photo by Magnus D., CC 2.0 via Flickr 

Comments

comments