Polska – kraj podzielony.

19_poludnik-Polska.svgProjekt stworzenia Wszechświata Równoległego PiS, który opisałem w moim pierwszym artykule dla portalu Britske Listy (Tu można przeczytać ten tekst w języku angielskim) odniósł oszałamiający sukces. System zazębiających się teorii spiskowych i alternatywnych wersji historii okazał się dla wielu Polaków atrakcyjnym i dziś w niego wierzy. I “wiara” jest tu jak najbadziej dobrym słowem, ponieważ podobieństwa między PiS a sektą religijną są uderzające. Można to sprawdzić samemu posługując się ulotką pomagającą rozpoznać religijne sekty którą kolportują organizacje katolickie a której autorką jest mgr Danuta Skarżeńska

1. “Już pierwszy kontakt z grupą otwiera całkowicie nowe widzenie świata (przeżycie)” – zgadza się. PiS roztacza przed człowiekiem całkowicie nową wizję historii, według ktorej negocjacje Okrągłego Stołu nie były sukcesem a zdradą, dzięki której układ zdrajców Solidarności i funkcjonariuszy poprzedniego reżimu podzielił się władzą i majątkiem narodowym.

2. “Obraz świata jest bardzo prosty i wyjaśnia każdy problem.” – zgadza się. W rzeczywistości PiSu wszystkiemu winien jest układ – czyli zmowa komunistów oraz ich potomków, pomocników i innych sprzedawczyków, a wszystko to wspierane przez “wiadome siły” z zagranicy. To układ odpowiada za to, że pomimo niesamowitych bogactw naturalnych i wyjątkowych cech narodu polskiego klepiemy biedę i jesteśmy popychadłem Europy.

3. “W grupie znajduje się wszystko, czego do tej pory na próżno szukano” – zgadza się. Już sama nazwa partii – Prawo i Sprawiedliwość – niesie ze sobą właśnie to przesłanie: nie ma sprawiedliwości w tym kraju pełnym bezprawia, tylko my możemy to zagwarantować!

4. “Grupa ma mistrza lub przywódcę, Ojca, Guru, który jedynie posiada całą prawdę i często jest czczony jak Bóg. Jego władza jest nieograniczona” – zgadza się. Jarosław Kaczyński ma wyjątkową nawet w polskiej polityce pozycję – nie piastując żadnej oficjalnej funkcji, stał się zwierzchnikiem tak prezydenta jak i rządu. Chaotyczne zachowanie swoich podwładnych, które Kaczyński musi czasem swoimi szybkimi ruchami korygować, pokazuje, że nawet prezydentowi czy premier nie jest ujawniona całość Jarosławowego planu. No i nie zapominajmy o okrzykach “Jarosław, Polskę zbaw” które często słyszane są podczas spotkań z ukochanym przywódcą…

5. “Świat zmierza nieuchronnie ku katastrofie i tylko grupa wie, jak go uratować” – zgadza się. PiS jest często przedstawiany nie tylko jako nadzieja dla Polski, ale jako ostatni bastion i nadzieja dla Europy, w której trwa lasowanie mózgów obywateli i niszczenie tradycyjnych wartości bez których nasz kontynent pogrąży sie w odmętach zagłady – a wszystkiemu winne są oczywiście lewacko-cyklistyzno-wegetariańskie spiski…

6. “Grupa jest elitą. Pozostała ludzkość jest chora i zagubiona. Jeżeli nie będzie w grupie współuczestniczyć – nie może się uratować.” – zgadza się. W cytowanym powyżej artykule Łukasza Warzechy jest to aż nazbyt widoczne. Wystarczy przytoczyć jedno zdanie: “sygnał, który wysyła Waszczykowski, powinien być zrozumiały dla tych, którzy pojmują, jak tkana jest skomplikowana materia rzeczywistości i umieją w niej dostrzec wątki po cichu wplatane przez wrogów zachodniej cywilizacji.” Innymi słowy – jeśli nie widzisz, że Waszczykowski ma rację, to nic nie rozumiesz.

I tak dalej, i tak dalej, punktów jest 17, jeśli kto ciekaw, może sam sprawdzić, że PiS spełnia praktycznie wszystkie warunki wymagane do uznania organizacji za sektę. Kolejnym symptomem może być fakt, że zarówno ludzie religijni jak i zwolennicy PiS są w stanie wykonywać naprawdę karkołomne sztuczki erystyczne żeby jakoś usprawiedliwić oczywiste sprzeczności w nauczaniu swoich przywódców. Podobnie jak ludzie głębokiej wiary, zwolennicy PiSu są całkowicie odporni na logiczne argumenty i twarde fakty z tego prostego powodu, że z definicji odrzucają każdą argumentację która nie jest po linii organizacji jako “myślenie nieuświadomionego leminga” (co spełnia warunek zawarty w punkcie ósmym anty-sekciarskiej ulotki). W rezultacie jakakolwiek dyskusja jest bezcelowa: przeciwnicy PiS czują się bezsilni wobec muru pogardy, jaką otaczają się zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego, a fakt, że rząd Beaty Szydło każdym swoim kolejnym krokiem pokazauje jak bardzo nie liczy się ze swoimi współobywatelami tylko powiększa ich frustrację. Z kolei ze strony PiSu inni ludzie widziani są jako ci, którzy nie doznali jeszcze oświecenia. Ciemne Lemingi, poddawane praniu mózgu przez reżimowe lub lewackie media, które z jakiegoś powodu (prawdopodobnie z głupoty albo dzięki funduszom żydowskich bankierów lub Petru) nie chcą otworzyć się na Prawdę.

W przeszłości opisywałem dyskusję publiczną w Polsce za pomocą następującej alegorii: Po przeciwnych stronach boiska stoją dwie grupy i widzą przed sobą mur. Obie strony zadowalają się rzucaniem ponad murem kamieniami i nikt nie jest zainteresowany zajrzeniem za jego wierzchołek. A szkoda, bo gdyby zajrzeli, okazałoby się, że tak naprawdę nie ma jednego muru, lecz są dwa. A między nimi znaleźliby większość niezradykalizowanego społeczeństwa, która boi się wychylić w obawie, że dostanie jej się kamieniami wciąż przelatującymi nad ich głowami w obu kierunkach.

Obawiam się, że ta alegoria już jest nieaktualna. PiS idzie jak czołg, pchając przed sobą mur i zgniatając przestrzeń którą do tej pory zajmowali ludzie nie chcący opowiadać sie za żadną ze stron sporu. W rezultacie muszą oni wyskoczyć z zacieśniającej się przestrzeni i wybrać, czy chcą dołączyć do PiSowskiej części, czy do przeciwnej. Dla PiS oczywiście kto nie z PiSem ten wspiera “skompromitowany reżim Platformy Obywatelskiej”. Takie założenie jest oczywistą bzdurą, ale nadzwyczaj pomocną dla kogoś, dla którego główną linią obrony przed oskarżeniami o łamanie prawa i psucie demokracji jest “A Platforma robiła to samo!”.

Racjonalna dyskusja pomiędzy przeciwnikami politycznymi jest na wymarciu. Jeszcze 15 lat temu był to niemalże nasz sport narodowy, o politce dyskutowało się podczas spotkań rodzinnych, w pociągach, na parkowych ławkach i na forum.gazeta.pl, które było największym internetowym forum w całej Europie. Jednak nastąpiła drastyczna zmiana. Dziś politycznych tematów się unika, nie chcąc ryzykować kłótni i awantur. Rozmowa z nieznajomymi momentami przypomina chodzenie po polu minowym. Internet (ale także całe społeczeństwo) rozdzielił się na mniejsze i większe bąble złożone z ludzi o podobnych sobie poglądach. Jedyne wyprawy międzybąbelkowe dokonywane są przez zwolenników PiS i innych prawicowców, jednak rzadko kiedy w celu podjęcia kulturalnej i rzeczowej dyskusji. Dziś coraz bardziej popularniejszym sportem jest “masakrowanie lewaka”. Internet zalewają zwolennicy PiS próbujący ugrać kilka punktów w tej dyscyplinie, choć po prawdzie trudno ocenić ilu z nich należy do pisowskich brygad trolli internetowych. Jednak ta forma dyskusji nie jest tylko domeną internetu – także w mediach prawicowi eksperci czy politycy nie są już nawet zainteresowani podejmowaniem dyskusji z adwersarzem. Dziś punkty zdobywa się poprzez zrzucenie (zwykle przygotowanej wcześniej) bomby, która choć na chwilę zbiłaby przeciwnika z pantałyku. Takie momenty są następnie wycinane i w postaci krótkich filmików zatytułowanych “Genialny X masakruje Y” lub “A zaorał durnego lewaka” wrzucane na Youtube a następnie rozprowadzane po prawicowym internecie. W mediach społecznosciowych zdominowanych przez prawicę, takich jak np. portal wykop.pl, tego rodzaju filmiki należą często do najpopularniejszych. Poza tym można tam znaleźć przydługie wykłady guru prawicy takich jak Kukiz, Braun czy im podobni – z dyskusji pod takimi materiałami wynika, że pomimo tego, że często mają one godzinę albo i więcej, są one uważnie oglądane, dyskutowane i komentowane. Próżno jednak szukać tam jakiegokolwiek przedstawienia argumentów drugiej strony (nawet z filmików o masakracji wypowiedzi adwersarzy bohaterów prawicy są wycinane), jakiekolwiek sugestie że np. KOD może mieć w czymkolwiek rację są z założenia odrzucane, a sam KOD nie jest określany inaczej jak bandą zdrajców desperacko próbujących bronić sprawiedliwie odbieranych im przywilejów. nieliczni zwolennicy przeciwnej opcji są na takich portalach regularnie obrażani, nierzadko w bardzo wulgarny sposób. Już sam fakt, że krytykują oni PiS jest dowodem na to, że działania PiS są słuszne (co spełnia wymogi postawione w jednym z kolejnych punktów naszej antysekciarskiej ulotki).

Ta atmosfera nie tylko uniemożliwia jakąkolwiek dyskusję, ale także kładzie się cieniem na życiu niejednej rodziny. Sam znam przypadek, w którym jedna z sióstr, zwolenniczka PiS, robi karczemne awantury drugiej, oskarżając ja o pranie mózgu ich matce – nie jest ona w stanie przyjąć do wiadomosci, że najważniejsza dla niej osoba może nie być zwolenniczką PiS z własnej woli. To typowy argument w sytuacji, w której na PiSizm nie chce nawrócić się ktoś, na kim nawracającemu mimo wszystko zależy, bo trudno jest uznać swoją najbliższą rodzinę za idiotów. Zamiast tego podejrzewa się, że poglądy naszych bliskich wynikają z nieświadomości lub z wrogiego działania osób trzecich. Moja własna ciotka przez wiele lat wykorzystywała każdą okazję aby tłumaczyć mi, że to, że nie jestem w stanie zrozumieć oczywistego faktu, że Jarosław Kaczyński jest prawdziwym mężem stanu i jedyną nadzieją dla Polski wynika jedynie z mojego młodego wieku i historycznej ignorancji. Dziś, kiedy legitymuję się dyplomem dobrego uniwersytetu uzyskanym w dziedzinie ściśle związanej z polską polityką (choć możnaby argumentować, że zdobytym na jakiejś lewackiej uczelni na zgniłym Zachodzie), trudno zarzucać mi braki w wykształceniu, a fakt, że nie jestem już młokosem, utrudnia zrzucanie mej oporności na karb typowej dla nastolatków przekory. Najwyraźniej więc zostałem spisany na straty, albowiem moja ciotka zerwała ze mną wszelkie kontakty. A mój przypadek nie jest nawet jakiś szczególnie jaskrawy, szczególnie że ciotka od lat nie była isotną postacią w moim życiu. W Polsce są jednak tysiące rodzin których członkowie nie odzywają się do siebie pomimo tego, że codziennie zasiadają wspólnie do posiłku. Tak jak Mur Berliński przeciął tkankę miasta, dzieląc na pół ulice, skwery, kamienice i parki, tak dziś podziały w polskim społeczeństwie tworzą pęknięcia w gronach przyjaciół, współpracowników czy w rodzinach.

Podziały te jednak nie dotyczą jedynie polskiej polityki. Niemożliwa jest dyskusja praktycznie na żaden temat w którym PiS zajął jasen stanowisko. Kryzys uchodźczy, miejsce Kościoła w państwie, rola Polski w Unii Europejskiej… I nie ma nadziei na to, że pojawi się jakiś autorytet który pogodzi Polaków – nie ostała się żadna postać, która byłaby autorytetem dla obu stron sporu. Polscy intelektualiści, którzy mają odwagę krytykować PiS stają się momentalnie celem zmasowanej kampani nienawiści – czasem praktycznie z dnia na dzień, jak to miało miejsce w przypadku Jadwigi Sztaniskis, która początkowo popierała rządy PiS ale po pewnym czasie doszła do wniosku, że ludzie Kaczyńskiego posunęli się za daleko. Wbrew prawicowo-katolickiej propagandzie Jan Paweł II, choć ceniony także przez ateistów, nigdy nie był uniwersalnym autorytem całego narodu. Nie można także liczyć na obecnego papieża, nie tylko dlatego, że ma inne sprawy na głowie, ale także dlatego, że niejeden z Polaków-Katolików uważa go za lewackiego agenta i nie mogą się doczekać jego abdykacji. Nawet Lech Wałęsa, noblista i ikona Solidarności jest dziś obrzucany błotem po tym, jak w szafie Kiszczaka odnalazły się jakieś nowe dokumenty w jego sprawie (i to pomimo tego, że o jego stosunkach z SB wiadomo nie od dziś, a w nowo odkrytych dokumentach, nawet jesli są prawdziwe, próżno szukać jakichś przełomowych sensacji potwierdzających absurdalną tezę, że był komunistycznym agentem do końca, a jego zadaniem było sfałszowanie obalenia komunizmu).

Śledzenie debaty w Polsce przypomina mi oglądanie dyskusji Richarda Dawkinsa z islamskimi fanatykami. Dawkins się frustruje, Islamiści jeszcze bardziej go nie nawidzą i nic z tego nie wynika. Choć w tym przypadku jeszcze może jakiś niezdecydowany słuchacz mógłby przekonać się do ateizmu (albo wręcz przeciwnie, nawrócić na Islam). Polska jest dziś jednak tak podzielona, że nie ma już praktycznie nikogo, kto pozostałby po środku. Częśc Polaków ma nadzieję, że jeśli PiS dalej będzie pchał nas w stronę przepaści, utraci część swoich zwolenników. Jak na radzie jednak pomimo tego, że pierwsze 100 dni rządu Beaty Szydło okazały się totalną porażką, nie zachwiało to wiary wyznawców Jarosława Kaczyńskiego. Z wyborczych obietnic nie udało się sprawnie wprowadzić w życie ani jednej, zdecydowane działania rządu ograniczają się do prowadzenia czystek wśród urzędników i zastępowanie swoimi ignorantami fachowców nawet w tak, wydawałoby się, nieistotnych politycznie instytucjach jak stadnina koni. Pokazywana w kampanii “teczka pełna gotowych ustaw” wydaje się zawierać tylko projekty ograniczania demokracji pisane pod dyktanto prokuratora Piotrowicza. Mimo to prawicowe fora z dumą ogłaszają, że “Beata Szydło w 100 dni zrobiła więcej niż PO w osiem lat!”.

Miny pozostałych Polaków są jednak nietęgie. PiS ma wciąż silne poparcie, opozycja jest wciąż w rozsypce. Ci, którzy wierzą, że dojście PiSu do władzy jest tylko nieszczęślią fluktuacją na drodze ku lepszemu mogą się jednak zdziwić. Wielu Węgrów także liczyło na rychły upadek kiedy do władzy dostał się tam Orban. A dziś, jedynym realnym wyborem jest dla nich Fidesz lub neonazistowski Jobbik. Ale nawet jeśli Polska nie podąży śladem swoich bratanków, jeśli nie uda się ponownie nauczyć Polaków rzeczowej dyskusji, ciśnienie i frustracje w podzielonym kraju mogą osiągnąć naprawdę niebezpieczny poziom.


 

Ilustracja: Krzysztof Maria Różański (CC 1.0 via Wikipedia)

Tekst opublikował także portal OpenMagazyn

Comments

comments