Tymczasem w Absurdystanie 108

Wyniki wyborów raczej nikogo nie zaskoczyły. Największa koalicja opozycyjna pod wodzą Platformy Obywatelskiej w starciu z PiSem poległa. Wyniki pozostałych ugrupowań – Lewicy, PSLu z Kukizem oraz Konfederacji – pokazały to, o czym wiedzieli wszyscy z wyjątkiem liderów Platformy już od ładnych paru lat: straszenie PiSem już nie wystarcza do wygrania wyborów. Wyborcy chcą mieć możliwość oddania głos na ugrupowanie, które ma konkretną wizję tego, jak zmieniać kraj. 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Wyborcy wiedzą dziś czy jest PiS a wszystkie skandale i naruszenia podstaw demokratycznego państwa są dobrze udokumentowane (ktoś nawet stworzył kompendium wiedzy o PiSowskich skandalach). Najwyraźniej jednak dla większej części wyborców to, co im oferuje PiS jest ważniejsze niż kto tam ile pieniędzy ukradł, czyj bratanek dostał synekurkę i co się wyprawia w Trybunale. W rezultacie nic dziwnego, że wszystkie te afery spływają po PiSie jak po kaczce – jak na przykład niedawna afera z Polską Fundacją Narodową płacąca znaczące sumy amerykańskiej agencji PR która promuje Polskę w ten sposób, że kazała komuś nie mającemu o naszym kraju pojęcia wrzucać przypadkowe zdjęcia na Instagrama – w tym zdjęcie czeskiej Pragi czy freestylowego narciarza w koncercie sukcesów skoczka narciarskiego Stocha. Konto na Instragramie kiedy ostatnio sprawdzałem miało ok. 40 obserwujących (a dziś już nie istnieje) ale wiadomo, że chodziło nie o promocję kraju, tylko o to, żeby polonijni zwolennicy PiS stojący za ową agencją także mogli się załapać na Dobrą Zmianę. Nikogo także nie dziwią manipulację przy sprawie kraksy Beaty Szydło w Oświęcimiu – ostatnio okazało się, że CD z nagraniem z kamer przemysłowych, będące jedną jedyną kopią, zostało zniszczone a dane utracone bezpowrotnie. Nagranie to, zdaniem obrońców kierowcy staranowanego przez rządową limuzynę Seicento mogłoby potwierdzić prawdziwość jego słów, ale prokurator nie widzi problemu – jego zdaniem nagranie i tak nic by nie wniosło do sprawy i nie wpłynęłoby na decyzję prokuratury. Cóż, w to akurat jestem w stanie uwierzyć.

Ale mówiliśmy o Wyborach. O ile w Sejmie PiS utrzymał swoją większość pozwalającą na samodzielne rządy, w Senacie sprawy nie poszły po myśli Kaczyńskiego. Opozycja ma tu niewielką większość (51 do 49) i PiSowi będzie raczej trudno podkupić senatorów opozycji (nie to, że nie próbowali – już jednemu z senatorów PO zaproponowali posadę Ministra Zdrowia w zamian za przejście na drugą stronę, co jest dość smutne, bo pokazuje jak nisko na liście ich priorytetów znajduje się będąca w zapaści służba zdrowia…). Według posła PiS Marka Suskiego, opozycja w senacie wygrała, bo była nieuczciwa, wystawiając wspólnych kandydatów w większości obwodów wyborczych. Ciekawe, że posłowi Suskiemu nie przeszkadza, że kandydaci PiS również nie konkurowali z kandydatami na przykład partii Gowina…

Wybory pokazały również, że nawet wyborcom PiS nie podoba się chamstwo, bezczelność i styl prowadzenia polityki niektórych posłów. Co bardziej odrażające postacie, takie jak były prokurator stanu wojennego, odpowiedzialny za rozmontowanie wymiaru sprawiedliwości, do sejmu się nie dostał. Podobnie, między innymi, Bernardeta Krynicka, której odrażające traktowanie protestujących w sejmie rodziców osób niepełnosprawnych zostało uwiecznione na zdjęciu, które stało się chyba ikoną ostatniej kadencji sejmu. Ironią losu jest to, że o ile Krynicka do sejmu już nie wróci, widoczna w tle matka chłopaka na wózku została nowowybraną posłanką opozycji:

Na zebranie się nowo wybranego parlamentu przyjdzie jeszcze poczekać. Na razie zebrał się powtórnie tylko parlament w odchodzącym składzie. Były obawy, że termin tego posiedzenia został przez PiS ustalony po to, żeby mogli coś zadziałać jeśli wybory poszłyby nie po ich myśli, nie wiemy jednak, czy obawy te były uzasadnione bo taka potrzeba nie zaszła. Parlamient zajął się zatem innymi sprawami. Posłowie głosowali na przykład nad zmianami w prawie, które mogą zaowocować de facto uniemożliwieniem prowadzenia edukacji seksualnej. Według nowej ustawy mówienie szesnastolatce że sex jest fajny może zostać potraktowane jako zachęcanie małoletniego do podejmowania współżycia płciowego, za co może grozić do pięciu lat więzienia (to więcej, niż dostaje dziś typowy gwałciciel!). Tymczasem pójście z ową szesnastolatką do łóżka i pokazanie jej, jak fajny jest sex w praktyce, nie będzie problemem, bo wiek zgody w Polsce to 15 lat.

PiS coraz bardziej próbuje zadowalać polską prawicę i Kościół. Innym dokumentem przegłosowanym w sejmie była uchwała o potępieniu anty-katolickiej nienawiści w Polsce (bo, jak wszyscy wiemy, Kościół Katolicki, w przeciwieństwie do homoseksualistów czy uchodźców, jest w naszym kraju bardzo ciemiężony). Wśród głosujących za tą uchwałą, była kandydatka opozycji na premiera, Małgorzata Kidawa-Błońska, którą promowano jako osobę będącą w stanie ogarnąć największe problemy w kraju dzięki bycia czyjąśtam wnuczką. Pani niedoszła premier jednak powiedziała, że zagłosowało za tą uchwałą przez pomyłkę…

Kolejną rzeczą która miała miejsce podczas tych obrad odchodzącego sejmu było zaprzysiężenie nowej posłanki Edyty Kubik, która w sejmie zajęła miejsce Kornela Morawieckiego. Posłanką była przez dwa dni, a teraz należy jej się odprawa w wysokości 24 000 złotych…

Poza tym wygląda na to, że po przedwyborczej gorączce życie w kraju wraca do normy. Poukrywani przez PiS skompromitowani działacze wychodzą z szaf: szef NIK, który po ujawnieniu skandalu z kamienicą, którą okazjonalnie wynajmował znanym przestępcom prowadzącym w niej hotel na godziny wrócił z wakacji, podczas których przestał być członkiem PiS, więc problemu nie ma. Antoni Macierewicz wraca z zapowiedziami kolejnych sensacji Smoleńskich. Zresztą, Smoleńsk powrócił już przed wyborami w postaci dawno nie widzianej miesięcznicy – w końcu data tuż przed rozpoczęciem ciszy wyborczej nie mogła się zmarnować. Jak zwykle do obsługi imprezy wysłano znaczące siły policyjne, które wsławiły się w internecie próbą zatrzymania podejrzanego o zamiary wywrotowe inwalidy na wózku. Filmik na którym pięciu policjantów goni odjezdżający w dal wózek inwalidzki przyćmił w internecie całą imprezę:

(akcja od 1:45)

Ministerstwo Sprawiedliwości, znane z tego, że chętnie pompuje pieniądze w imperium Rydzyka i inne przychylne PiSowi organizacje, rozpoczęło nową kampanię, gdzie za 1,5 miliona złotych będą promować instytucję małżeństwa, ponieważ z jakiegoś tam sondażu wyszło im, że “osoby nieczujące odpowiedzialności za kogoś bliskiego [czyli nie będące w związku małżeńskim] są częściej skłonne do popełniania przestępstw”, co według ekspertów jest oczywistą bzdurą.

Dziwnie jednak Ministerstwo nie jest zainteresowane walką z przestępstwami na radykalnej prawicy, co, w przeciwieństwie do gangów żyjących na kocią łapę, staje się coraz poważniejszym problemem. Ostatnio zatrzymano dwie osoby, które planowały odpalić bomby podczas Marszu Równości w Lublinie. Kilka dni później policja ochraniająca podobny marsz we Wrocławiu zatrzymała człowieka idącego w stronę tłumu z nożami. 

Szczęście jeszcze, że można liczyć na policję w takich przypadkach. W szerszym jednak kontekście nie zawsze działają z sensem. Agata Trzebuchowska, znana z głównej roli w oskarowym filmie “Ida” została wezwana na przesłuchanie w sprawie rozwieszanych na ulicach antysemickich plakatów. Dlaczego akurat ona? Otóż strona, która pierwsza poinformowała o owych plakatach użyła fotosu z filmu “Ida” jako swojego zjęcia profilowego na Facebooku. Na szczęście Trzebuchowskiej udało się wyjaśnić policjantom, że to, że jakiś profil na Facebooku ma jako profilowe zdjęcie osoby publicznej nie oznacza, że jest prowadzony przez tą osobę, a z faktu, że dana strona informuje o wydarzeniu nie oznacza, że jest za to wydarzenie odpowiedzialna…

Za to dobrze mają się sprawy za granicą. Pomimo pewnych perturbacji Janusz Wojciechowski został wybrany jako europejski komisarz do spraw rolnictwa. Według Kaczyńskiego jest to olbrzymi sukces, bo Polska nigdy nie miała ważniejszej funkcji w EU. Pomijając fakt, że to nie jest nasz pierwszy komisarz, to znowu wyłazi kompleks Kaczyńskiego wobec Tuska…

Ale co tam Tusk, polska prawica ma nowy powód do przysłowiowego bólu dupy: Nobel dla Tokarczuk. Ta feministka, wspierająca ochronę środowiska i walkę o prawa osób LGBT jest przez prawicę traktowana jako wróg ojczyzny. Nienawidzą jej od lat, nazywając ją anty-polską, anty-chrześcijańską lub oskarżając o obrażanie Polaków lub wręcz o zdradę, ponieważ nie zgadza się z promowaną przez prawicę wersją historii, według których Polacy byli zawsze ofiarami albo bohaterami, nigdy sprawcami nieszczęść innych (wybór prawicowych ataków na Tokarczuk można przeczytać tutaj). Przez lata PiS torpedował wszelkie próby uczczenia znanej pisarki. W 2015 roku radni Nowej Rudy próbowali odebrać jej honorowe obywatelstwo miasta ponieważ “jej słowa stoją w sprzeczności z polską polityką historyczną”. Rok później w Wałbrzychu radni PiS opuścili salę obrad w proteście przeciwko uhonorowania autorki. W 2018 roku Stanisław Michałkiewicz, znany antysemita i prawicowy publicysta sugerował, że jej nagroda Bookera to tylko przystanek w drodze do Nobla, którą lewacy nagradzają polakożerców. W tym samym roku felietonista “Do rzeczy” napisał, że to, co najlepiej wychodzi Tokarczuk to mizdrzenie się i szczekanie na Kaczyńskiego za jego słowa o uchodźcach. Rafał Ziemkiewicz, dawniej pisarz SF a dziś prawicowy publicysta, nazwał ją “beneficjentką dobrej zmiany”, bo jej praca jest promowana na Zachodzie tylko po to, żeby udzielić wsparcia przeciwników PiS. Minister kultury zaś w telewizji poinformował, że nigdy nie udało mu się skończyć żadnej książki Tokarzczuk (w odpowiedzi na co Tokarczuk powiedziała, że w sumie to się nie dziwi, bo wie, że jej książki są trudne).

Nobel dla Tokarczuk, mimo proroctwa Michałkiewicza, zaskoczył prawicę. Tygodnik Solidarność poinformował o tym w kuriozalny sposób: “Olga Tokarczuk, żarliwy “obrońca demokracji” nazywająca Polaków “mordercami Żydów” z Noblem” brzmiał tytuł artykułu w której jej bibliografii towarzyszył wybór “co bardziej oburzających cytatów”.

Inni próbowali się trochę ogrzać w jej chwale. Rafał Ziemkiewicz pogratulował “beneficjencce Dobrej Zmiany” na twitterze, nie mogąc powstrzymać się od komentarza, że był rzekomo jednym z pierwszych recenzentów, którzy poznali się na jej wyjątkowym talencie, a zatem ta nagroda jest trochę jakby także jego

Minister Kultury zapowiedział, że może jednak zmusi się do skończenia jej książek. Minister Finansów zapowiedział zwolnienie Noblistki z obowiązku zapłaty podatku od nagrody. Jeden z senatorów PiS natomiast powiedział, że jest to niewątpliwie sukcesem rządu że podczas rządów premiera Morawieckiego Olga Tokarczuk dostała Nobla”. Byłem przekonany, że to jest fałszywka, ale oto nagranie tej wypowiedzi:

A miałem nadzieję, że po wyborach nie będę miał już tylu absurdów do opisywania… O święta naiwności…


Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Zdjęcia użyte w kolażu: 
Kaczyński z innymi w sejmie: oficjalna strona Sejmu RP na portalu flickr (CC 2.0)
Zdjęcie Olgi Tokarczuk: Martin Kraft via Wikipedia (CC 3.0)

Comments

comments

Dodaj komentarz