Imperator jest już słaby. Imperium zaczyna się sypać. Dotychczasowi wierni słudzy podnoszą głowy. Coraz jaśniej widać, że już rozpoczęli walkę o schedę po swoim przywódcy, nie bacząc na to, ze ich podchody mogą doprowadzić do ostatecznego upadku. Bratobójcza walka wśród najwyższych rangą PiSowców rozkręca się na całego. Człowiek Roku Gazety Polskiej 2007 aresztował Człowieka Roku Gazety Polskiej 2009. Tymczasem wciąż aktywny Człowiek Roku 2004, 2015 i 2019 nakazał wzięcie się za byłego ministra w rządzie Człowieka Roku 2016, 2018 – przeszukano jego gabinet i dom, oraz mieszkania jego córki i syna, a tego ostatniego nawet aresztowano. Aż szkoda mi satyryków, bo czegoś takiego żaden kabaret by nie wymyślił.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Ale OK, bo być może nie wszyscy są na bieżąco. Gazeta Polska – radykalne proPiSowskie pismo co roku nadaje tytuł Człowieka Roku któremuś z czołowych polityków PiS. Po tym jak Człowiek Roku 2009 Tomasz Kaczmarek, znany szerzej jako Agent Tomek poszedł do mediów aby opowiedzieć im o tym, jak łamano prawo w CBA pod rządami Człowieka Roku 2007 Mariusza Kamińskiego za czasów premierostwa Jarosława Kaczyńskiego (Człowieka Lat 2004, 2015 i 2019). Bo przecież jak tak można, skoro może sąd uznał Kamińskiego winnym nadużycia uprawnień i skazał go na 3 lata więzienia i 10 lat zakazu pełnienia funkcji publicznych, skoro prezydent go ułaskawił (nielegalnie, ale kto by się tam przejmował takimi szczegółami). Mariusz Kamiński na coś takiego pozwolić sobie nie może, szczególnie, że dziś jest szefem wszystkich służb specjalnych, więc zdecydowano o tym, że Agent Tomek będzie aresztowany.
W tym samym mniej więcej czasie CBA weszło do biura i domu Mariana Banasia oraz do mieszkań jego dzieci. Banaś, były minister w rządzie Mateusza Morawieckiego (Człowieka Lat 2016, 2017 i 2018) a obecnie szef NIK podejrzany jest o zatajenie majątku – chodzi tu o niesławne należące do niego kamienice, w których znani kryminaliści prowadzą dom schadzek, płacąc Banasiowi śmieszne grosze za wynajem. Banaś nie poddał się bez walki i w odwecie nasłał nasłał kontrolę NIK na Prokuraturę Krajową.
Z ciekawych wydarzeń gangster Broda utracił status Świadka Koronnego. Co prawda Mariusz Kamiński uważał go za człowieka wyjątkowo wiarygodnego, ale ta wiarygodność znikła jak ręką odjąl po tym, jak zeznania Brody potwierdziły krążące od pewnego czasu plotki dotyczące żony Zbigniewa Ziobry – Patrycji Koteckiej. Miała ona w przeszłości obracać się w kręgach kryminalnych. Co prawda inni już od dawna zwracali uwagę, że Broda jest niewiarygodny i plecie co mu ślina na język przyniesie, ale nie przeszkadzało to Kamińskiemu – aż do momentu, w którym oskarżenia poleciały w stronę nie ludzi związanych z opozycją, ale z PiSem. Bo tak to już jest w dzisiejszej Polsce: rób to, czego od ciebie władza oczekuje i będziesz miał się lepiej niż kiedykolwiek. Ale spróbuj tylko podnieść rękę na PiS czy któregoś z ich partnerów, a marny twój los. Przekonała się o tym prokuratorka prowadząca śledztwo w sprawie Jacka Międlara, byłego księdza znanego z antysemickich kazań a dziś lidera wrocławskich faszystów i piewcę nienawiści. Sprawę jej odebrano, a ona sama została zdegradowana.
Tymczasem na światło dzienne wyszły wreszcie dokumenty, których ujawnienia PiS bronił z niezwykłą zaciekłością, pomimo nakazujących ujawnienie ich wyroków sądu. I od razu wiadomo dlaczego PiSowi tak zależało na tym, aby nie zostały one upublicznione. Chodzi o listy poparcia dla sędziów kandydujących do nowej Krajowej Rady Sądownictwa (tej, którą wszyscy poza PiS uznają za nielegalną). Okazuje się, że nawet jeśli sama rada byłaby w porządku, to PiSowscy sędziowie niekonieczne znaleźli się w niej zgodnie z prawem. Z list wywnioskować można, że zostały one podpisywane in blanco, że podpisy zbierane były wśród sędziów zawdzięczających „dobrej zmianie” szybkie awanse, że na wielu listach znajdują się te same podpisy niektórzy popierali samych siebie a ponad połowa z 468 podpisów pochodziła od ośmiu zaledwie osób.
Wszystkie te skandale jednak nie dały rady przyćmić faktu, że posłanka PiS pokazała „fucka” opozycji – a pośrednio i milionom Polaków. Dzięki publicznej zbiórce billboardy z tym przesłaniem zaczęły pojawiać się w całym kraju. Sama Lichocka jest zszokowana “kampanią nienawiści przeciwko niej”, rżnięcie głupa jedynie bardziej jednak rozzłaszcza Polaków. Tymbardziej, że w PiS takie zachowanie to norma, co przyznał sam rzecznik dyscyplinarny klubu parlamentarnego mówiąc, że PiS za to zachowanie Lichockiej z swoich szeregów nie usunie, bo jakby za tego typu zachowania usuwać, to rząd by upadł. TVP próbowało co prawda odwrócić uwagę mas i „poinformować” że wbrew oskarżeniom opozycji polska onkologia ma się świetnie, ale trochę im nie wyszło, bo okazało się, że mężczyzna, który jako profesor Góźdź, szef kieleckiej onkologii, wychwalał rząd wcale profesorem Goździem nie jest. W tym samym wydaniu pokazano ciekawy wykres słupkowy, z którego wynika, że za rządów PiS nakłady na słuzbę zdrowia wzrosły dwukrotnie – z 5% do 6% PKB.
Tymczasem kolejna próba kupienia głosów za pomocą rozdawnictwa publicznych pieniędzy nie wypaliła. Po tym jak w sierpniu zeszłego roku zwolniono młodych z podatku dochodowego, okazało się, że pieniądze zamiast do kieszeni potencjalnych wyborców trafiają do kieszeni pracodawców – po prostu stawki brutto dla młodych obniżono o tyle, żeby wyszli na to samo. No, ale przynajmniej raz chociaż PiS nie dał pieniędzy ani potencjalnym wyborcom, ani swoim. Bo zwykle tak to właśnie wygląda: wyszło na jaw, że rządowe pieniądze na budowę dróg przyznawane są głównie gminom, w których rządzi PiS. Ponad połowa gmin rządzonych przez opozycję nie otrzymała złamanego grosza. A niektórym „swoim” PiS potrafi jeszcze dołożyć dokładkę: związany z PiS architekt wygrał parę lat temu ustawiony pod siebie przetarg na projekt muzeum Bitwy Warszawskiej 1920, a ostatnio wygrał kolejny i za poprawienie własnego projektu dostanie kolejne miliony. Na to, że budowa muzeum ruszy na razie jednak sie nie zanosi.
A wszystko to w momencie, kiedy na dobre ruszyła kampania prezydencka. Choć PiS robi dobrą minę do złej gry, pamietają casus Komorowskiego i wcale nie są przekonani, że Andrzej Duda zostanie wybrany ponownie, co jest dla nich bardzo ważne. Dlatego robią wszystko co w ich mocy aby zapewnić jego reelekcję. Zaczęli od skasowania z Twittera wszystkich obietnic, które złożył w 2015 roku, żeby przypadkiem jacyś wścibscy złośliwcy nie wyciągneli na światło dzienne faktu, że praktycznie żadnej z nich nie spełnił. Obsadzenie stanowiska nowej szefowej kampanii Dudy sugeruje, że gotowi są grać naprawdę brudno – jest to kobieta, która dwa lata temu kiedy została przyłapana na roznoszeniu ulotek szkalujących konkurencję PiS pogryzła wzywającego Straż Miejską mężczyznę. Ona oczywiście zaprzecza i twierdzi, że gryzła w samoobronie, bo mężczyzna na nią napadł. To by była ciekawa sprawa, w której napastnik sam wzywa na miejsce służby mundurowe…
Brudna gra już się rozpoczęła. Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka opozycji, która jako prawnuczka przedwojennych prezydenta i premiera jest dumna ze swojego pochodzenia została sparodiowana w jednej z telenoweli w TVP. Pojawiła się tam odrażająca postać niesympatycznej, nadętej „hrabiny” która traktuje „zwykłych ludzi” jak śmiecie. Postać ta (widoczna od 25 sekundy poniższego klipu) dziwnym trafem wygląda i mówi zupełnie tak, jak kandydatka opozycji:
Porównajcie to sobie z prawdziwą Kidawą-Błońską:
W innych materiałach TVP oskarżono ją, że oszukuje po tym, jak na jej konwencji wyborczej tłum skandował „Kidawa, Kidawa”. Według TVP opuszczenie drugiego członu jej nazwiska jest oszustwem, a komentujący „dziennikarz” „Sieci” uważa, że jest to dowód na to, jak płytka jest jej kampania, skoro można sobie żonglować słowami zależnie od bieżących potrzeb.
No, ale przynajmniej ją pokazali. Bo TVP skupia się głównie na pokazywaniu Dudy. Nie jest to trudne, bo ruszył on w objazdówkę po Polsce powiatowej, więc odwiedza po kilka miejscowości dziennnie. Nie przeszkadza to jednak wpychać go do każdego innego materiału – szczególnie do tych, które wychwalają rząd (których oczywiscie w TVP nie brakuje). Do tego zapraszani do telewizji goście wychwalają go w taki sposób, że trener Jarząbek może się schować. Posłuchajmy co o kandydatach ma do powiedzenia ów znany discopolowiec:
#WPełnymŚwietle | @s_swierzynski u @EwaBugala: Kidawa-Błońska nie wie, co powiedzieć, kiedy zabiorą jej kartkę albo zgaśnie tablet. Ta pani jest nieprzygotowana do roli prezydenta. Andrzej Duda doskonale nas reprezentuje. Świetnie dobiera słowa, bez kartki. Jemu miód kapie z ust. pic.twitter.com/fEwVPZh0Bs
— TOP TVP INFO (@TOPTVPINFO) February 16, 2020
Z innych wiadomości: policjanci, którzy torturowali na wrocławskim komisariacie Igora Stachowiaka – co zakończyło się jego śmiercią – skazani zostali na kary więzienia w wysokości od dwóch do dwóch i pół roku. Rodzina jest oburzona niskimi wyrokami – ale wszystko jest przecież względne. Taki na przykład myśliwy, który zastrzelił w lesie spacerowicza, dostał jedynie rok, i to w zawieszeniu.
No, a do tego Polska zaczyna borykać się z zarazą, która coraz szerzej rozlewa się po kraju. W Jordanowie szesnastolatek zmodyfikował herb miasta wkomponowując w niego tęczę aby wyrazić swoje poparcie dla osób LGBT. Na szczęście zwyrodnialcem zajęła się już policja – takie wyskoki zagrożone są karą w wysokości połowy tego, co za zamordowanie Stachowiaka dostali policjanci. Fakt jednak, że prawa gejów w Polsce wielu, w ślad za biskupami, uważa za zarazę nie podoba się za granicą. Miasta takie jak Saint-Jean-de-Braye czy Douai uznały, że swoich polskich partnerów należy poddać kwarantannie dopóki nie zmądrzeją i nie zaczną szanować ludzi o innej orientacji. W rezultacie miasta takie jak Tuchów czy Puławy nie są już miastami partnerskimi swoich francuskich odpowiedników.
Jeśli zaś chodzi o prawdziwą zarazę to nawet koronawirus został wplątany w polityczną grę. Po tym, jak marszałek Senatu (lekarz, z PO) wprowadził dezynfekcję rąk, marszałek Sejmu (także lekarz, ale z PIS) oskarżył go o to, że nie potrafi prawidłowo umyć rąk. W odpowiedzi marszałek Senatu oskarżył marszałka Sejmu o to, że jest śmieszny i zwrocił uwagę na to, że o ile senatorowie od dłuższego już czasu debatują nad koronawirusem, w Sejmie niewiele się w tym temacie dzieje. Wkrótce potem w typowy dla PiS sposób późnym wieczorem pojawił się napisany na kolanie projekt ustawy, który poddano obradom rankiem kolejnego dnia. Projekt ustawy jest dosć chaotyczny, przerzuca odpowiedzialnosć finansową za działania antyepidemiczne z rządu na prywatnych przedsiębiorców i daje władzom wyjątkowe a niejasno określone kompetencje, co opozycja porównuje do dekretu o stanie wojennym.
Tymczasem na pierwszej linii frontu również jest bałagan. W internecie głośny stał się filmik nagrany przez kobietę przetrzymywaną w izolatce. Oskarża ona państwo o to, że jest kompletnie nieprzygotowane – z powodu idiotycznych procedur nie przyjęto jej do szpitala zakaźnego i przebywa w niewielkim szpitalu w swoim mieście. Z podobnego powodu nie można było doprosić się o zbadanie jej próbki, a kiedy wreszcie labolatorium przyjęło ją do badań na wyniki czekać trzeba było 88 godzin – bo labolatorium jest jedne na cały kraj i pracuje tylko do 15. W innym nagraniu sanitariusze z karetki demonstrują środki ochrony przeciwwirusowej które otrzymali – sparciałe gumowe rękawice, które rozpadają się przy próbie ich włożenia (ten klip zniknął już z internetu ale został opisany tutaj).
Cała nadzieja w boskiej interwencji. I tu możemy się cieszyć, bo nasze służby mają duże doświadczenie we współpracy z Matką Boską, co potwierdza poniższy film, na którym widać strażaków eskortujących na sygnale święty obraz:
Tekst został opublikowany w portalu Britské Listy
Ilustracja główna Pixabay (domena publiczna)