Tymczasem w Absurdystanie 192

Jak mógł przewidzieć każdy człowiek o intelekcie porównywalnym ze średnio rozgarniętym chomikiem, działania polskiego rządu na granicy z Białorusią (więcej o nich tutaj) doprowadziły do tragedii. W kraju cywilizowanym po przekroczeniu granicy uchodźcy zwracają się do stosownych służb i instytucji i wnoszą o udzielenie im azylu. Jednak po kilku tygodniach bicia bitymi, więzionymi na granicy czy nielegalnie wywożonymi i przerzucanymi z powrotem na Białoruś, wprost pod lufy żołnierzy Łukaszenki, dziś uchodźcy robią wszystko, aby Straż Graniczna ich nie znalazła. Próbują ukrywać się w dzikim lesie pełnym bagien i moczarów, w którym w kłopoty mógłby wpaść nawet zaprawiony grzybiarz, a co dopiero ludzie z Afganistanu czy z Afryki, dla których taki krajobraz jest czymś całkowicie nieznanym. I tak doszło do tego, że twitterowy profil Straży Granicznej, na co dzień szczycący się tym, ile to nielegalnych prób  przekroczenia granicy nie udaremnił, musiał poinformować o trzech ciałach znalezionych w pobliżu granicy. 

Click HERE to read the previous part of the series
Click HERE to see all chapters of the series so far.

Według dostępnych informacji powodem śmierci było wychłodzenie organizmu. Kancelaria premiera ogłosiła, że stosowne procedury zostaną uruchomione. “Chcemy, żeby każdy traktowany był z godnością” – napisali na Twitterze. Także jest jeszcze nadzieja ma to, że nawet uchodźcy będą traktowani przez polski rząd z godnością. Najwyraźniej po prostu muszą umrzeć, a dalej już z górki.


Posłuchaj również najnowszego odcinku mojego podkastu Lewackie Pitolenie, w którym z Martyną Sokołowską, bieszczadzką reporterką dziennika Super Nowości, rozmawiamy o problemie uchodźców na granicy:


Pojawiły się także doniesienia o kolejnych zwłokach znalezionych przez pograniczników białoruskich. Propaganda Łukaszenki twierdzi, że ślady wskazują na to, że zwłoki zostały przeciągnięte z Polski na białoruską stronę granicy. Propaganda Kaczyńskiego odpowiada, że to nieprawda. Żadne z tych źródeł nie jest wiarygodne i nie dowiemy się, jak sprawa wygląda naprawdę, bo wiadomo jak jest na Białorusi, a od polskiej strony dziennikarze także nie mają dostępu do miejsca, w którym dzieją się te tragedie. Rząd PiS sam strzelił sobie w stopę, bo teraz ton narracji będzie nadawać białoruska propaganda a nie niezależne media z Polski.

Zresztą również i w Polsce coraz trudniej o niezależne media. Po tym jak cała sieć lokalnych gazet została przejęta przez kontrolowany przez rząd Orlen (więcej o tym tutaj), szef Orlenu zapewniał, że media pozostaną niezależne i nie będzie wymuszał w nich zmian personalnych. Oczywiście kłamał i nie trzeba było czekać długo na to, aż pojawią się próby przekształcania tych tytułów w kolejne PiSowskie tuby propagandowe. Dziennikarze oczywiście protestują – z Dziennika Zachodniego, jednej z największych gazet regionalnych w Polsce, odeszło dziewiętnaścioro dziennikarzy, w tym cała redakcja. A to tylko jeden przykład z wielu.

Wciąż jednak niezależna prasa dostarcza nam ważnych informacji. Jak śledztwo dziennikarskie w sprawie podejrzanych interesów Adama Glapińskiego, prezesa NBP, który bardzo okazyjnie wymienił niewielki dom na wielką posiadłość należącą wcześniej do człowieka związanego z Kremlem. Deklarowana wartość – podobnie jak i wielkość – obydwu posiadłości była identyczna, dzięki czemu można było uniknąć podatków. A jakby tego było jeszcze mało, Glapiński zajął przez zasiedzenie pobliską działkę, której wartość może wkrótce znacząco wzrosnąć, bo z jakiegoś powodu lasy państwowe nagle poczuły potrzebę zbudowania do niej drogi dojazdowej. Prokuratura oczywiscie nic z tym nie zrobi, ale przynajmniej o tym wiemy – i dlatego właśnie potrzeba nam niezależnego dziennikarstwa. Nawet jeśli nie wszyscy dziennikarze chcą być niezależni. W niekończącej się sadze o mejlach Dworczyka (pisaliśmy o tym tutaj) pojawił się nowy bohater drugoplanowy: nowo ujawnione mejle, jeśli prawdziwe, świadczą o tym, że dziennikarz TVN24 Krzysztof Skórzyński pomagał rządowi w odpisywaniu na pytania zadawane przez inne media. Skórzyński został zawieszony (stając się na razie jedyną osobą której nazwisko pojawiło się w tych przeciekach która poniosła JAKIEKOLWIEK konsekwencje), co tym bardziej istotnym czyni pytanie: jak to jest, że za całą tą aferę jeszcze nie poleciały żadne głowy, nie mówią o poddaniu się całego rządu do dymisji?

Tymczasem jednak śmierć uchodźców nie była jedyną, która zatrzęsła Polską. W sobotę doszło do tragedii w Białym Miasteczku – obozie, który pod siedzibą premiera rozbili protestujący medycy. Podczas konferencji prasowej starszy mężczyzna popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę. Według niektórych źródeł pozostawił list, w którym psiał, że jest przeciwko protestowi służby zdrowia, ponieważ jego zdaniem jest to “polityczny atak na PiS”.

Ale niektórym to wciaż mało. Idol polskich antyszczepionkowców i podwazających istnienie COVID-19, ultrakatolicki poseł Konfederacji Grzegorz Braun został wykluczony (znów) z obrad sejmu po tym, jak z mównicy wykrzykiwał do ministra zdrowia “Będziesz wisiał!” Dziennikarka Polsatu Agnieszka Gozdyra do dyskusji na ten temat zaprosiła jego kolegę partyjnego Janusza Korwin-Mikkego a potem udawała, że szokuje ją to, że Korwin z przytupem dołączył do kolegi (ciekawe co zobaczymy u Gozdyry za tydzień? Zaprosi do programu stado pawianów i będzie udawać zaskoczoną kiedy zaczną obrzucać się gównem?).

Poza wyskokami Brauna praca w polskim parlamencie toczy się utartymi koleinami. Kiedy w Komisji Finansów Publicznych przeszła poprawka posła Michała Gramatyki, która nie pozwalałaby PiSowi na przejęcie 11 miliardów złotych z PiT które normalnie przynależałyby samorządom, PiS musiał wkroczyć do akcji. Wiem, wiem, już spodziewacie sie, że była kolejna reasumpcja. A tu niespodzianka: po prostu przegłosowano, że “prace nad ustawą wracają do stanu sprzed zgłoszenia przez Michała Gramatyki poprawki“. Sprytnie, prawda?

Żeby tak się dało również jeśli ktoś jest uczciwy. Wystarczyłoby wtedy po odsunięciu PiSu od władzy jedno głosowanie o “przywróceniu wszystkiego do stanu sprzed wyborów w 2015 roku”. Ale w demokratycznym państwie to tak niestety nie działa. No, ale przynajmniej jeszcze odbywają się jakieś głosowania. Kiedy radne w Warszawie zapytały burmistrza dzielnicy jakie były podstawy prawne dla powieszenia w sali obrad krzyża, usłyszały, że “Jezus Chrystus na krzyżu podstawy prawnej nie potrzebuje…”

Kościół w ogóle ma problemy z działaniem w granicach prawa. W niedawno opublikowanej książce “Gomora – władza, strach i pieniądze w polskim kościele” jej autorzy Artur Nowak i Stanisław Obirek szacują, że Kościół obraca rocznie kwotą 17 miliardów złotych, z czego większość poza zasięgiem wzroku instytucji kontrolnych (w tym samych wiernych) czy urzędu podatkowego. To jest kosmiczna ilość pieniędzy. Tym bardziej jednak widać, ile kosztuje nas PiSowska miłość do węgla i pogarda dla sąsiadów, bo Europejski Trybunał Sprawiedliwości właśnie nałożył na Polskę karę pół miliona euro za każdy dzień zwłoki w zastosowaniu się do decyzji zakazującej dalszej eksploatacji kopalni w Turowie  (więcej o sporze z Czechami tutaj). Z tej okazji pozwolę sobie zacytować klasyka:

Tak poważnie jednak, to rząd zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, w jakich finansowych tarapatach za chwilę się znajdzie. Doszło nawet do tego, że wiceminister pisze listy do województw, które mogą stracić unijne fundusze w wyniku ogłoszenia się “strefami wolnymi od LGBT” i zaleca im, aby jeszcze raz przemyślały sprawę. Skąd jednak w PiSie takie zacietrzewienie jeśli chodzi o sprawy związane z ochroną przyrody czy właśnie ze sprawami równouprawnienia osób nieheteroseksualnych? Czy jest w tym jakieś finansowe wyrachowanie, czy to po prostu są totalne głąby?

Wypowiedź posłanki PiS Marii Kurowskiej podczas obrad sejmowej Komisji Ochrony Środowiska sugeruje, że raczej to drugie:

Według niej drzewa należy wycinać, bo jak urosną zbyt wielkie, to zamiast dostarczać nam tlenu, wysysają go z atmosfery. Na szczęście lasy państwowe robią wszystko, aby uratować nas przed uduszeniem: według oficjalnych danych w roku 2020 Polska eksportoweała 1 621 508 kubików samego drzewa sosnowego, a w pierwszych pięciu miesiącach bieżacego już 781 689. To oznacza, że tylko w pierwszych pięciu miesiącach 2021 roku eksportowaliśmy prawie 20% więcej niż w całym roku 2016 (w tamtym roku było to 646 633). Tak wygląda skala rabunkowej gospodarki naszych lasów którą zafundowali nam leśnicy za przyzwoleniem PiS.

Ale przynajmnie Ministrowi Edukacji natura nie jest obojętna i przygląda się jej uważnie. Po tym, jak Parlament Europejski podjął decyzję, że małżeństwa homoseksualne zawarte w jednych krajach Unii będą musiały być uznawane w pozostałych, Przemysław Czarnek wyjaśnił, że PiS nie może się temu podporządkować, ponieważ w naturze małżeństwa homoseksualne nie występują. Mam nadzieję, że nikt nie powie mu, że w naturze nie występują także małżeństwa heteroseksualne, bo PiS w ogóle zabroni ślubów i wesel.

Na razie jednak Czarnek tylko brnie dalej: “Czy ja wszystkim państwu muszę tłumaczyć, że rodzic to jest ten co zradza potomstwo i czy musimy naprawdę sobie po raz kolejny tłumaczyć, że zrodzić potomstwo może tylko kobieta z mężczyzną, a nie kobieta z kobietą czy mężczyzna z mężczyzną. To są tak oczywiste sprawy, znane ludziom od miliardów lat” – mówił w kolejnym wywiadzie. To bardzo niemiłe, biorąc pod uwagę, że jego szef, Mateusz Morawiecki, jest ojcem adoptowanych dzieci (lub, jesli wierzyć Czarnkowi, nie jest, bo ich nie zrodził). Jeśli chodzi o te “miliardy lat”, to najwyraźniej Czarnek musi troszkę się doedukować w kwestii historii życia na naszej planecie, ale spójrzmy na pozytyw: przynajmniej nie twierdzi, że Ziemię stworzono 6000 lat temu jak niektórzy inni religijni fundamentaliści. Zawsze to coś.

A czarnkowi koledzy związani z partią rządzącą wprowadzją jego idee w życie. Według Gazety Wyborczej prokurator, który zasłynął tym, że po pijaku łaził po mieście na golasa, ma juz za sobą inne wyskoki – podobno przystawiał się do jednej z policjantek, co jego koledzy zamietli pod dywan. Ale może słusznie? Może nie ma przestępstwa w tym, że facet dobiera się do baby nie pytając jej o zgodę? W świecie zwierząt takie próby są czymś całkowicie normalnym. Być może prokurator po prostu podąża za “prawem naturalnym”, o którym tyle się słyszy od prawicowych polityków. A latanie po mieście bez gaci to po prostu kolejny etap tego samego – bo czy ktoś kiedyś widział w naturze pawiana w spodniach?


Ten tekst powstał dla portalu Britské Listy
Ilustracja: Domena publiczna

Comments

comments

Dodaj komentarz