Platforma Obywatelska nie przyjęła dobrze porażki w wyborach prezydenckich. Co prawda Tusk od razu przystąpił do akcji, starając się podkreślić swoją dominację poprzez wniosek o wotum zaufania od sejmu (które dostał), ale nawet jego zwolenników nie przekonało to do końca, że będzie w stanie dowieźć zwycięstwo w nadchodzących wyborach parlamentarnych. Tymczasem w Polsce narasta antymigrancka histeria.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Tego felietonu możecie także posłuchać jako podkastu:
Krajobraz po przegranych wyborach
Jak wspominałem w ostatnich odcinkach tej serii, polowanie na kozła ofiary rozpoczęło się od razu. Zwolennicy PO walili na oślep na lewo i prawo, ale dostawało się tym co zwykle – a to głupi niewykształceni wyborcy z Polski B źle głosują, bo nie wiedzą co dobre, a to Zandberg i jego partia Razem ośmielali się czasem skrytykować Tuska, co jest równoznaczne z byciem zdrajcą narodu i zasadniczo hardkorowym PiSowcem. Mimo wszystko jednak, takie jojczenie przekonywało tylko przekonanych, więc trzeba było poszukać winnych gdzie indziej. I tak liderzy Platformy postanowili stanąć przed lustrami, spojrzeć sobie w twarz i zapytać „co robimy nie tak?”. Haha, oczywiście żartuję. Nie, to nie możliwe, żeby partia takich wspanialców przegrała wybory. Głosowanie zostało sfałszowane!
Tą teorię promuje głównie Roman Giertych – kiedyś partner polityczny Kaczyńskiego, w ostatnich latach związany z PO (a ostatnio nawet oficjalnie członek tej partii). Jego społeczność twitterowa momentalnie zaczęła snuć skomplikowane teorie spiskowe, według których w zmowie z PiS liczni kandydaci, którzy nie mieli nawet szans na zebranie wymaganej ilości podpisów, zalali komisje wyborcze swoimi mężami zaufania, których zadaniem było oszukiwanie na korzysć PiS. Jak ostatnio próbowałem policzyć, to wyszło mi, że tych zaangażowanych w spisek powinno być jakieś 40 000, co oczywiście może co najwyżej wzbudzać u poważnego człowieka śmiech (pytanie o te teorie dokładnie taką reakcję wywołało u Adriana Zandberga, który przez to po raz kolejny obwołany został zdrajcą, o czym świadczy fakt, że podczas gdy ojczyzna ginie, zawłaszczana szponami fałszującego wybory PiS on się tylko śmieje!).
Donald Tusk początkowo pozostawał z boku i nawet prosił, aby nie podważać wyniku wyborów, bo to nie służy państwu Polskiemu, ale jak temat zaczął gryźć to jakby zmienił zdanie i już dwa tygodnie później zgodził się, że z punktu widzenia wyborców te wybory nie będą ważne, jeśli nie wyjaśni się wszelkich nieprawidłowości”. Gazeta Wyborcza opublikowała analizę pewnego naukowca, który zwrócił uwag, że w wielu lokalach wyborczych celowo – lub w wyniku błędu – głosy które zostały oddane na Trzaskowskiego przypisano Nawrockiemu. Inni uczeni jednak zaraz zwrócili uwagę na to, że podobne błędy nie są niczym nadzwyczajnym, błędy wystepują podczas każdych wyborów, a autor wydaje się specjalnie wybierać komisje, w których w wyniku nieprawidłowości zyskiwał Nawrocki, ignorując te, w których głosy podmienione zostały na korzyść Trzaskowskiego. Inni zwracali uwagę, że wyniki wyborów praktycznie nie różniły się od spodziewanych na podstawie badań i analiz, i że dla nikogo – może poza PO – to, że Trzaskowski przegrał akurat żadnych zaskoczeniem nie jest.
Minister sprawiedliwośći Adam Bodnar obiecał, że podlegli mu pracownicy resortu zrobią wszystko, aby dojść do prawdy, ale niestety przez to, że PiS rozregulował system prawny w Polsce, o ważności wyborów orzeka teraz izba Sądu Najwyższego obsadzona nielegalnie wybranymi sędziami. Owa izba uznała wybory za ważne, a kiedy Adam Bodnar protestował i zażądał aby wyrok wydali inni sędziowie, zadano mu pytanie o to, czy kiedy wybrano go do Senatu w 2023 i ta sama izba orzekła o ważności tamtych wyborów to uważa, że został wybrany niewłaściwie”. Jak widzicie po źródle, które podlinkowałem, PiSowskie media mają z tej wymiany zdań używanie, i w zasadzie im się nie dziwię, bo było to celne i Bodnar nie miał na to pytanie dobrej odpowiedzi. Odsłania to kolejną słabość rządu Tuska, który obiecywał rozliczenie PiSu i uporządkowanie systemu prawnego, ale można odnieść wrażenie, że tam gdzie im to na rękę „pisowskie złogi” jakoś specjalnie im nie przeszkadzają.
Jeśli zaś chodzi jednak o politykę codzienną, rząd ma wyborcom do zaoferowania po prostu dalej więcej tego samego co wcześniej. Nie widać żadnych zmian kursu, do tego wydają się wynajdować kolejne sposoby na odstraszenie od siebie wyborców. Ostatnio na przykład wydano pozwolenie na odstrzał trzech niedźwiedzi w Bieszczadach, co oburzyło tak naukowców i przyrodników jak i opinię publiczną. Rząd także dalej dociska śrubę i zaostrza anty-imigrancką narrację, co może doprowadzić do pęknięć w koalicji. Lewica nieśmiało przebąkuje, że sprawy zaszły za daleko, natomiast dla PSL najwyraźniej jeszcze nie dość. Pytany o różnicę zdań między nim a lewicą Kosiniak Kamysz odpowiedział w skandaliczny sposób. Najwyraźniej mamy rząd, w którym dla ministrów słowa „migranci” i „bandyci” to synonimy.
Tymczasem teza postawiona przez zadającą Kosiniakowi-Kamyszowi pytanie dziennikarkę wydaje się uzasadniona. Sprawy nie wyglądają dobrze. Ostatnio Szymon Hołownia i Michał Kamiński (ten ostatni do niedawna z PO, a wcześniej z PiS, obecnie związany z PSL) odwiedzili nocą prywatne mieszkanie jednego z posłów PiS, w którym spotkali się z Kaczyńskim. To oczywiście doprowadziło do kolejnej histerii po stronie wyznawców Platformy (w której, tym razem, przodował Tomasz Lis, obrzucający Hołownię obelgami na Twitterze). Sam Hołownia zaprzecza, jakoby próbował układać się z PiSem na wypadek zastąpienia rządu Tuska proponowanym przez Kaczyńskiego „rządem technicznym”. Nie bardzo jednak potrafił przekonująco wyjaśnić do czego potrzebne były sekretne spotkania w środku nocy.
Inni zwolennicy Donalda Tuska także wydają się tracić wiarę w jego zdolności przywódcze. W niedawnym wywiadzie Agnieszka Holland powiedziała wprost, że “wyczerpał się jako lider” i sugerowała, że powinien podać się do dymisji i ustąpić miejsca komuś, kto byłby w stanie odpowiedzieć na oczekiwania wyborców. Okazuje się też że nie tylko dla mnie czy moich współprowadzących podkast Lewackie Pitolenie ale także dla prawdziwych ekspertów – jak politolożki dr hab. Renaty Mieńkowskiej-Norkiene z UW – jest oczywiste że jedyną nadzieją dla PO na uniknięcie katastrofy w kolejnych wyborach jest rozpoczęcie wprowadzania liberalnych reform. Czy jest jednak na to szansa? Jak napisał Marcin Wojciechowski w Liberte ” “To nie wyborcy opuścili Platformę. To PO porzuciła swoich wyborców”, „Tusk z uporem prowadził politykę działania na przekór własnemu elektoratowi” a „Działanie wbrew swoim wyborcom musi skończyć się wyborczą porażką – to wie każdy. Jak to się mogło stać, że Donald Tusk tak głupio wyzbył się wyborców i to pomimo ostrzeżeń?”. Według Wojciechowskiego wielkim błędem PO było to, że jej liderzy ślepo kontynuowali „politykę Tuska, swojego mistrza, wychodząc z założenia, że skoro on tak robił, to widocznie to działa. Nie działa, bo nie może działać. W demokracji parlamentarnej żeby zdobyć głosy wyborców trzeba o nich zabiegać, a nie stale, uporczywie, ostentacyjnie, wbrew ostrzeżeniom i zdrowemu rozsądkowi, działać przeciwko nim, mając nie wiadomo skąd pochodzącą pewność, że i tak się zdobędzie ich głosy. Chodzenie po mediach i opowiadanie, że się ma inne poglądy niż się deklarowało w kampanii wyborczej było szaleństwem. Schlebianie elektoratowi konkurencji kosztem swojego elektoratu było jeszcze większym szaleństwem”. Felieton kończy się oczywistą oczywistością: „aby zdobyć głosy wyborców trzeba im dać powód do głosowania na siebie, a nie zniechęcać ich do tego”.
I ja się z tym wszystkim zgadzam. I dlatego nawet się nie łudzę, że jest szansa na zmianę. A wiecie dlaczego? Bo cytowany przeze mnie felieton opublikowany został w 2015 roku.
Migranci jak grzyby
Drugim tematem, który chciałbym poruszyć w dzisiejszym odcinku jest antyimigrancka histeria, która rozlewa się po kraju. I tu znów, przyczyny tego zjawiska opisywałem już w kilku poprzednich odcinkach: ponieważ PO oparło kampanię Trzaskowskiego o strategię przymilania się do skrajnej prawicy, mówienie w kółko o tym temacie tylko nakręciło jeszcze bardziej skrajną prawicę. PiS postanowił iść za ciosem i pompuje temat jeszcze bardziej. A „ciemny lud to kupuje”, przez co powoli zaczynamy osiągać poziom kompletnego absurdu. W Zamościu odbywał się niedawno 22. doroczny festiwal muzyki ludowej, na który zjechali się artyści z całego świata. Wielu z nich – szczególnie tych z Afryki – spotykało się z agresją i wulgarnymi komentarzami na ulicach a lokalna policja zalana została telefonami od rozhisteryzowanych mieszkańców zgłaszających, że brązowi ludzie chodzą po ulicach. Tymczasem PiS ramię w ramię z ruskimi propagandowcami rozkręca kolejną histerię – rzekomo Niemcy masowo przerzucają do Polski niechcianych migrantów. Skrajna prawica zorganizowała w przygranicznych miejscowościach obywatelskie milicje, które „monitorują” przejścia, nielegalnie zatrzymując samochody i szukając w nich osób o ciemniejszych odcieniach skóry. Rząd problem ignorował przez długi czas, aż w końcu przystąpił do działania, i od razu potknął się o własne nogi próbując wprowadzić dwie przeciwstawne narracje naraz. Najpierw zapewnił, że problem jest wydumany, Niemieckie push-backi są legalne i ekstremalnie rzadkie, a w ogóle to jest ich mniej niż za PiS a następnie przywrócił kontrole drogowe na granicy z Niemcami i – z jakiegoś powodu – Litwą. Nie wiem, kto w mniemaniu samego Tuska jest dla niego wzorcem jeśli chodzi o rządzenie państwem, ale patrząc z boku można odnieść wrażenie, że jest to król lemurów Julian z popularnej kreskówki: Tusk przystepuje do działania kiedy już nie da się problemu ignorować a jego taktykę można opisać słowami „teraz prędko, zanim dotrze do nas, że to bez sensu„.
Wygląda na to, że Agnieszka Holland ma rację: Donald Tusk stracił zdolność nadawania kierunku polskiej polityce. Dziś kurs wyznacza kto inny. Kto? Myslę, że ta krążaca po internecie copy-pasta ładnie opisuje te mechanizmy, więc pozwolę sobie przytoczyć ją tu w całości.
- Na facebookowej grupie „Polscy Patrioci Przeciwko Wrogom Narodu” (dawniej: Stop Ukrainizacji Polski, dawniej: Polska nie Polin, dawniej: stop szczypawkom) admini zamieszczają screenshot z ruskiego Telegrama. Według jego autora w Karkonoszach pojawiły się grzyby w kształcie penisów.
- Inni członkowie grupy potwierdzają, że jest to prawda.
- Jeden z członków grupy – zupełnie przypadkiem działacz prorosyjskiej niszowej organizacji – zwraca uwagę, że takie grzyby mogą zagrażać cnocie polskich kobiet.
- Ktoś wysyła wszystkim zaproszenia do nowej grupy „Stop penisogrzybom – brygada Wałbrzych”. „Musimy się zorganizować” – pisze – „wpisujcie miasta”.
- Ludzie zamieszczają zdjęcia. Grzyby faktycznie wyglądają trochę jak penisy. Zdjęcia w znakomitej większości są ściągnięte z internetu.
- Karina z „brygady Wałbrzych” polizała jeden z grzybów i dostała sraczki. Napisała o tym post. 20 000 udostępnięć. Najpopularniejszy komentarz „KURWA, ONI ZABIJAJĄ POLAKUW!”
- Temat zaczyna trendować na TikToku. W popularnych klipach lektor AI tłumaczy z mnóstwem gramatycznych błędów, że zarodniki tych grzybów pochodzą z Czech.
- Ludzie panikują „Czesi trują nas chujogrzybami!!!”
- Dariusz Matecki zamieszcza na TikToku video, na którym niewiele widać. Sapiąc, oświetla latarką jakieś chaszcze i twierdzi, że jeszcze dwa dni temu było tam pełno penisogrzybów.
- Oko.press i FrontStory opisują tą nową teorię spiskową. Nikt tego nie czyta.
- Profesor mykologii z PAN wyjaśnia w wywiadzie radiowym, że te grzyby to po prostu Phallus Impudicus, znany powszechnie jako Sromotnik Bezwstydny. Są to grzyby rosnące w Polsce od zawsze i ich pojawienie się o tej porze roku jest normalne.
- Matecki udaje się z interwencją poselską do wrocławskiego Sanepidu i domaga się informacji w sprawie epidemii penisogrzybów.
- Sanepid odpowiada, że to sromotniki i że nic mu nie wiadomo o celowym ich rozsiewaniu. W piśmie ostrzegają aby ich nie jeść, ponieważ sromotniki są trujące.
- PiSowskie media: „SANEPID POTWIERDZA!!! PENISOGRZYBY MOGĄ ZABIJAĆ POLAKÓW!!!”
- Prawicowi aktywiści organizują antygrzybowe bojówki. Organizują się na Facebooku „Stop penisogrzybom – Wałbrzych team” ma już ponad 30 000 użytkowników. Poza nim w internecie można znaleźć 27 innych grup o tej tematyce. Ktoś sprzedaje na nich antygrzybowe koszulki po 89 złotych + wysyłka.
- Na instagramie viralem idzie rolka na której jakaś kobieta płacze w swoim samochodzie bo jej córka zobaczyła penisogrzyba. Prosi o wsparcie pieniężne.
- Bojówki organizują patrole antygrzybowe w pobliżu granicy z Czechami.
- Nieznani sprawcy demolują Dom Kultury Czeskiej w Cieszynie i ławeczkę z wojakiem Szwejkiem w Sanoku.
- Popularny zawodnik MMA nagrywa dramatyczny film na instagramie. Woła w nim „Ludzie, obudźcie się! Ile jeszcze jesteśmy w stanie znieść!!!”
- Wygenerowany przez sztuczną inteligencję obrazek na której blond dziewczynka chowa się w ramionach orła białego przed armią penisogrzybów wymachujących czeskimi flagami dostała na Instagramie 200 000 serduszek.
- Antygrzybowe patrole nie znalazły żadnego penisogrzyba. W desperacji jeden z nich zdemolował stoisko z pieczarkami pod Biedronką w Jeleniej Górze.
- Matecki publikuje kolejny film na TikToku. Na filmie widać czeskich pracowników leśnych filmowanych z krzaków po polskiej stronie granicy. W komentarzu Matecki sugeruje, że nie można wykluczyć tego, że szykują się oni do rozsiewania w Polsce penisogrzybów. 2 miliony odsłon.
- Inni użytkownicy potwierdzają, że widzieli Czechów zachowujących się w podejrzany sposób.
- Przejście graniczne Jakuszyce – Harrahov zostało zablokowane przez tłum niosący baner „To jest Polska nie Europa, tu się grzybom daje kopa”. W namiocie stojącym przy drodze stoisko z koszulkami antygrzybowymi. 129 złotych sztuka.
- Politycy prawicy – w tym sam Kaczyński – odwiedzają protestujących.
- Grupka nazioli nagrywa na TikToka film, w których rozdeptują łubiankę kurek z okrzykiem „CHWAŁA WIELKIEJ POLSCE”
- Z tematu robią sobie jaja na MakeLifeHarder na Instagramie i Tygodnik Nie na Facebooku
- Dopiero wtedy media zauważają temat. Pojawiają się napisane na kolanie artykuły o sromotnikach. Nikt ich nie czyta.
- Poseł Konfederacji chwali się, że był w Czechach, a kiedy wracał patrioci sprawdzili bagażnik jego samochodu i nie znaleźli tam nawet plastra sera pleśniowego. Komentujący piszą, że jest wspaniałym Polakiem i że od razu czują się bezpieczniej.
- Jeden z antygrzybowch patroli spotyka w przygranicznym lesie czeskich grzybiarzy. Wdają się w bójkę. 67-letni Jožin Prohazka ze wsi Božanov ląduje w szpitalu z wstrząsem mózgu.
- Mateusz Morawiecki przebiera się za żołnierza brygady antyterrorystycznej i rusza na łów z jednym z antygrzybowych patroli. Wynik: 0 grzybów, 20 filmików na TikToka.
- Inni politycy robią sobie selfiki w parku na Wiejskiej i udają, że są na granicy.
- Matecki zamieszcza na TikToku nagrane z ręki video na którym widać umundurowanych mężczyzn stojących po polskiej stronie granicy. Sugeruje, że są to czescy pogranicznicy. Internauci zwracają uwagę, że jest to po prostu patrol polskiej Inspekcji Transportu Drogowego. Nie robi to żadnej różnicy.
- Stanowski na Kanale Zero organizuje debatę: profesor mykologii z PAN, czterech posłów prawicowych partii + Pola Matysiak.
- Cała Polska rozmawia tylko o penisogrzybach. Cała, poza rządem. Rząd nabrał wody w usta.
- Zdesperowani pracownicy sanepidu nagrywają wideo, na którym rapują o tym, że sromotnik bezwstydny to normalny w Polsce grzyb. Mają nadzieję, że filmik pójdzie viralem. Był tak cringowy, że się to udało. Przesłanie jednak nie przebiło się do odbiorców.
- Stanowski jest krytykowany za swoją pseudodebatę. Odpowiada, że przecież zaprosił eksperta, a ludzie mają prawo wiedzieć i on, jako jedyny prawdziwy dziennikarz w kraju wyszedł na przeciw potrzebom społeczeństwa.
- Dziennikarze pytają Mateckiego ile penisogrzybów znalazły już patrole. Ów przyznaje, że ani jednego, ale dodaje, że to dowodzi ich niezwykłej skuteczności. Czesi już nie śmią podrzucać nam grzybów. Gdyby tylko rząd pilnował naszych granic i nie trzeba było polegać na patriotach – ochotnikach!
- Bąkiewicz mówi w telewizji, że Czesi rozpoczęli wobec nas wojnę hybrydową z użyciem broni biologicznej
- Ewa Zajączkowska-Hernik zabiera głos w europarlamencie i domaga się deportacji wszystkich muzułmanów i Ukraińców.
- W orędziu prezydenckim Andrzej Duda wzywa rząd do pracy wspólnie z opozycją. Jego zdaniem sytuacja jest zbyt poważna, aby pozwolić na to, aby polityka partyjna uniemożliwiała zapewnienie bezpieczeństwa Polaków.
- Donald Tusk wreszcie reaguje. W mocnych słowach pisze na twitterze, że żadnych grzybów nie ma, a w ogóle nawet jesli jakieś są, to za PiSu było ich znacznie więcej. Według niego problem to wymyślona histeria i nie ma potrzeby aby rząd reagował. Dla potwierdzenia swoich słów wysyła na granicę 2000 zołnierzy i policjantów.
- Prawicowe milicje rzucają w żołnierzy kamieniami, nazywając ich czeskimi kurwami i oskarżając o zdradę. Według nich, wojska zostały tam wysłane na rozkaz Ursuli von der Leyen aby ukryć prawdę o penisogrzybach. Tag #muremzapolskimmundurem nagle staje się passe.
- Policja aresztuje prowodyrów zamieszek. Prawicowe media kipią. Aby trochę przykryć temat, rząd polski informuje Unię Europejską o tym, że zdecydował się wystąpić z programu Natura 2000 oraz przywrócić kontrole graniczne na granicy z Czechami oraz w terminalu promowym na linii Świnoujście-Ystad.
- Ściany w całym kraju pokrywają antyczeskie graffiti. Po koncercie Jaromira Nohavicy w Siedlcach pobito jego kierowcę.
- Policja wydaje oświadczenie że przeprowadzono śledztwo które nie wykazało żadnych śladów grzybowej konspiracji
- PO traci 15pp. w sondażach. PiS i skrajna prawica zyskują 10pp. Już co trzeci Polak mówi, że polityka to są jakieś kpiny i że nie zamierza głosować w następnych wyborach.
- #SilniRazem o spadek poparcia dla PO oskarżają Adriana Zandberga bo „w tych trudnych czasach nie stanął na wysokości zadania i nie udzielił poparcia rządowi kiedy na szali ważyła się przyszłość naszego państwa”
- Przychodzą upały. Jedynymi którzy wciąż szukają penisogrzybów w Karkonoszach są jacyś najbardziej wytrwali emeryci.
- Tymczasem na Facebookowej grupie „Tylko Prawdziwi Patrioci” ktoś zamieszcza screenshot z rosyjskiego telegrama, w którym autor posta pyta, czy ktoś jeszcze podczas ostatniej ulewy pod Augustowem widział błyski i słyszał grzmoty, i czy może to być dowód na to, że Litwini testują na nas swoje działa elektromagnetyczne.
Nie wiem, kto jest autorem tego tekstu. Widziałem go w internecie w wielu miejscach, w różniących się szczegółami wersjach, więc zedytowałem go w miarę spójny sposób. Myślę jednak, że genialnie pokazuje on jak za pomocą fake newsów, głodnych władzy prawicowców i armii pożytecznych idiotów Rosjanie są w stanie wywrócić kraj do góry nogami w kilka dni. Bądźmy czujni, te mechanizmy są widoczne nie tylko w Polsce!
Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Zdjęcie: Domena publiczna via Pixabay