Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii
Kliknij tutaj aby zobaczyć wszystkie dotychczasowe odcinki
Z jakiegoś powodu zdjęcie prezydenta Czech Zemana wymachującego atrapą Kałasznikowa z napisem “na dziennikarzy” spodobał się niektórym z moich prawicowych znajomych. Z pewnością więc ucieszą się, że rząd PiS postanowił wreszcie wziąć się za niepokornych pismaków. OK, na razie nie strzela do nich jeszcze z karabinu (nawet Becherovką), ale mogą mieć oni wrażenie, że są już na celowniku.
Jak podaje dziennikarz Onetu Andrzej Stankiewicz, prokuratura Ziobry wreszcie zauważyła aferę SKOKów.
Dla tych, którzy nie są w temacie: SKOK to sieć spółdzielczych kas oszczędnościowo rozliczeniowych które jak się wydaje stały się dla PiS maszynką do robienia pieniędzy. Te instytucje, wzorowane na XIX wiecznych kasach Raiffeisena wprowadzonych na terenie Galicji przez Franciszka Stefczyka, pojawiły się u nas ponownie na początku lat 90-tych. Prawicowi politycy szybko zaczęli wspierać ten projekt, aby w ciagu dłuższego czasu przemienić SKOKI w wielki holding finansowy kontrolowany, między innymi, przez Grzegorza Biereckiego. Wkrótce SKOKi stały się poważną konkurencją dla banków, a ich działaność ułatwiał fakt, że nie podlegały kontroli instytucji finansowych państwa.
Wielu dziennikarzy, szczególnie Bianka Mikołajewska z tygodnika Polityka, zajmowało się sprawą nieprawidłowości w systemie SKOK, zwracając uwagę na to, że z demokratycznie zarządzanych spółdzielni stały się folwarkiem kontrolowanym przez niewielką grupę związaną z PiS. SKOKi silnie wspierały PiS, czy to nie wprost – wykupując akcje reklamowe w mediach wspierających tą partię – czy to otwarcie – czego największym przykładem jest prowadzony przez nie propagandowy portal stefczyk.info. Grzegorz Bierecki zdołał także wypompować z systemu SKOK znaczącą ilość pieniędzy poprzez fundację, której majątek po jej rozwiązaniu przeszedł na własnosć kontrolowanej przez niego spółki. SKOKi próbowały wielokrotnie pozwać Mikołajewską, jednak bez sukcesu, ponieważ za każdym razem wygrywała wytaczane je sprawy, udowadniajac, że jej dziennikarstwo jest na najwyższym poziomie a publikowane informacje dobrze ugruntowane.
Tymczasem w 2012 roku rząd Donalda Tuska postanowił przyjrzeć się sprawie. Jako że SKOKI urosły do jednego z większych graczy na rynku kredytów konsumenckich, fakt, że nie podlegają regulacjom nadzoru finansowego zaczął być problematyczny. Zamówiono audyt, który wykazał, że wiele ze kas znajduje się w tragicznej sytuacji finansowej. Postanowiono zmienić prawo w taki sposób, aby instytucje parabankowe nie działały poza kontrolą państwa, spotkało się to jednak z ostrym sprzeciwem PiS, któremu udało się opóźnić sprawę o kilka lat. Kiedy wreszcie SKOKi weszły do systemu bankowego, okazało się, że dla wielu z nich jest już za późno i nastąpiła seria spektakularnych bankructw a ich klienci musieli być ratowani przez Fundusz Gwarancji Bankowych, który od lat gromadził środki ze składek banków komercyjnych. Innymi słowy wygląda na to, że pieniądze, które ze SKOKów wypompował PiS zostały zwrócone jego klientom kosztem klientów pozostałych banków.
Można by się spodziewać, że taki wielki przekręt mógłby spowodować wielki skandal z rodzaju takich, po którym upadają rządy a scena polityczna wywraca się do góry nogami. Nic takiego jednak nie nastąpiło, pomimo faktu, że przekręt ze SKOKami jest o rząd wielkości większy niż słynna afera Amber Gold. I to ta ostatnia używana jest przez PiS do ataków na Donalda Tuska – powołano nawet specjalną komisję sejmową, ktorej zadaniem wydaje się za wszelką cenę dążyć do odkrycia jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który pozwoliłby za tą aferę personalnie obciążyć byłego premiera. Jest to dość bezczelne, zważywszy na to, że Amber Gold nie miałby możliwosci działania gdyby wprowadzono proponowane przez PO rozwiązania regulujące działalnosć parabanku, które tak ostro blokował PiS. No ale oczywiście jest to chyba po prostu typowy przypadek złodzieja krzyczącego “łapać złodzieja” dla odwrócenia uwagi – kolejną odsłoną tej taktyki byłaby próba powiązania z aferą SKOK osoby prezydenta Komorowskiego mającego rzekomo współpracować z byłymi agentami WSI. Ostatecznym policzkiem dla Polaków było mianowanie przez PiS senatora Biereckiego szefem Komisji Budżetu i Finansów Publicznych.
Można by więc przypuszczać, że najwyższa pora, żeby prokuratura zajęła się przekrętami w SKOK. Wyżej wspomniany dziennikarz został więc wezwany na przesłuchanie, ku jemu zdumieniu okazało się jednak, że to on jest oskarżonym. Chodziło o jego artykuły sprzed kilku lat, w których opisywał ów niekorzystny dla SKOKów audyt – prokuratura uznała to za działanie na szkodę spółki. No i jeśli ktoś miał nadzieję, że partia dumnie nosząca w nazwie słowa Prawo i Sprawiedliwość faktycznie zajmie się łapaniem aferzystów, to to by było na tyle.
Ale co się dziwić, w Polsce nie od dziś są równi i równiejsi. I nie trzeba nawet należeć do PiS. Przyjrzyjmy się głośnemu ostatnio przypadkowi: ile w Polsce można dostać za zabicie człoweika? Otóż, jeśli jesteś myśliwym, możesz spodziewać się roku więzienia. W zawieszeniu na trzy lata. A żona ofiary może liczyć na 10 000 zł odszkodowania. A wszystko to pomimo tego, że sąd nie dał wiary Twoim absurdalnym wyjaśnieniom jakobyś oglądał ofiarę przez ponad kwadrans przez lornetkę i przez ten czas chodziłą ona na czworakach i zachowywała się jak dzik. Co ciekawe, jeśli myśliwym nie jestes, ale zabijesz swojego psa, jak najbardziej spędzisz rok za kratkami. Aż się dziwię że PiS jeszcze nie wykorzystał tej sprawy w swoim ataku na sędziów, z drugiej strony być może bierze pod uwagę, że myśliwi są u nas obecnie jedynym gatunkiem mogącym liczyć na ochronę Ministra Środowiska, a nikt nie chce irytować Szyszkodnika.
Wrócmy jednak do kwestii dziennikarzy. Wygląda na to, że Polska uczy się od najlepszych. W końcu ostatnio był u nas z wizytą prezydent Turcji Recep Erdogan. Podczas jego odwiedzin zorganizowano protest, jednak transparenty przypominające o tym, jak Erdogan traktuje dziennikarzy zostały protestującym skonfiskowane. Przez tureckie służby specjalne. Ten bezprawny atak na polskich obywateli miał miejsce przy całkowitej bierności policji. Według jej rzecznika wszystko jest w porządku, bo policja nie jest od bronienia obywateli tylko od pilnowania VIPów. Ale oczywiscie zgłoszenie policja przyjęła. Jestem pewien, że w trymiga odzyska bezprawnie zabrane transparenty, dzięki czemu protestujący bedą mogli skorzystać ze swoich praw i wyrazić swoją opinię na temat prezydenta Turcji… Ah, wait…
Rząd PiS nie tylko podlizuje się Erdoganowi. Robią także wszystko, aby Rosjanie mieli powody do zadowolenia. Ogłoszono na przykład, że budowa kanału przecinającego Mierzeję Wiślaną i umożliwiającego wejście do portu w Elblągu bez potrzeby przechodzenia przez kontrolowaną przez Rosję Cieśninę Pilawską rozpocznie się w przyszłym roku. OK, przyznaję, Rosyjskie blokowanie portu w Elbląga jest trochę irytujące. Ale czy na pewno potrzebujemy tego kanału? Ekonomicznie projekt nie ma sensu. W końcu Elbląg to tylko prowincjonalny rzeczny port położony ponad 10 km wgłąb lądu (jeśli liczyć od Zalewu Wiślanego). Samo miasto nie jest ani szczególnie ważnym ośrodkiem przemysłowym, ani jakimś ważnym węzłem logistycznym. Do portu w Gdańsku czy Gdyni można dojechać wygodną ekspresówką i nawet w gęstym ruchu ciężarówka spokojnie zajedzie tam w mniej niż dwie godziny. Z drugiej strony Zalew Wiślany jest zbyt płytki i tor wodny trzeba non stop pogłębiać aby dostęp do niego miały nawet niewielkie morskie statki. Znaczenie kanału dla turystyki także jest przeceniane – jachty śródlądowe mogą bez problemu dotrzeć do miasta istniejącymi rzekami i kanałami, a jednostki morskie mają do wyboru ciekawsze miejsca na Bałtyku niż Elbląg (szczególnie, że XIX wieczny Kanał Elbląski z pochylniami i windami nie bardzo się dla nich nadaje). Według ekspertów, inwestycja ta zwróci się nie prędzej niż za 400 lat.
Mimo tego jednak PiS wydaje się być zdecydowany aby rozpocząć budowę. Bo kogo obchodzi jakaś ekonomia jeśli można zagrać na nosie Rosjanom? Tylko czy Rosjan na pewno to zaboli? Na razie udają, że tak jest, żeby nakręcać polską prawicę, ale gdybym ja był Rosjaninem i nie lubił Polski to bym się właśnie wygodnie rozsiadał z przygotowaną miską popcornu. Cóż lepszego mogłoby mnie spotkać niż patrzenie, jak Polska topi miliony w (dosłownie) błocie zamiast wydawać je na bardziej niezbędne rzeczy takie jak np. naprawa systemu służby zdrowia. A kiedy wreszcie skończą, pozwałbym ich do jakiegoś międzynarodowego trybunału o to, że zniszczyli unikalny system Zalewu Wiślanego – który przecież częściowo należy też do Rosji. A na koniec otworzyłbym cieśninę Pilawską dla ruchu morskiego (poza wkurzaniem Polaków nie ma żadnego racjonalnego powodu dla którego miałaby ona pozostać zamknięta) i w ten sposób przejął cały ruch – tak towarowy, jak i turystyczny – bo przecież znacznie lepiej położony i kilkukrotnie większy Kaliningrad jest znacznie ciekawszym celem niż prowincjonalny Elbląg. Tyle katastrof na polskiej głowie, a nawet nie musiałbym kiwać palcem!
Wielu ludzi zastanawia się, czy PiS to są faktycznie idioci, czy może jednak świadomie działają w interesie Rosji. Oczywiście pytanie to pojawia się głównie w kontekście Antoniego Macierewicza ale jak patrzę z jakim zacietrzewieniem strzelają sobie w stopę na każdej płaszczyźnie relacji z Rosją podejrzewam, że problem może być szerszy…
This piece was published in Britske Listy
Picture: Pixabay
[…] Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii […]
[…] czuć bezpiecznie. Niedawno pisałem o jednym z tych odpowiedzialnych miłośników lasu, który zastrzelił człowieka i dostał za to śmiesznie niski wyrok w zawieszeniu. Wspominałem także o innych wybrykach […]