Tymczasem w Absurdystanie 83

W zeszłym tygodniu mieszkańcy Absurdystanu żyli kilkoma istotnymi wydarzeniami. Jednym z nich była długo wyczekiwana wizyta Andrzeja Dudy w Białym Domu. PiS spodziewał się zapewne, że będzie to wielkim sukcesem PR-owym – patrzcie, opozycja mówi, że nas wyrzucają za nawias, a tymczasem nasz Adrian Andrzej gawędzi sobie z tym słusznym Donaldem jak równy z równym i nikt nikomu nie wypomina żadnego łamania konstytucji! No, ale oczywiście skończyło się jak zwykle: po latach wyczekiwania na stołku pod drzwiami Adrian Andrzej wreszcie dostąpił zaszczytu audiencji i… okazało się, że nie mają o czym rozmawiać. 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu. 
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Bo o czym przywódca światowego mocarstwa – choćby i nawet będący pośmiewiskiem swoich przeciwników politycznych – miałby rozmawiać z pacynką, której nawet we własnej partii nie traktuje się poważnie? W kwestii tego, co dzieje się w kraju Duda co najwyżej palnie czasem jakąś głupotę, w polityce światowej jest nikim, w Europie też nikt nie traktuje go poważnie… A i pamiętać należy, że o ile Trump znany jest ze swojej miłości do autorytatywnych rządów to jednak oficjalnie Ameryka wciąż potępia zamach na demokrację w wykonaniu mocodawców naszego biednego Adriana. No, ale żeby nie było, że gawędzili tylko o dudzie marynie, wymyślono, że podpiszą dokument. Co prawda podobny dokument podpisał parę lat temu Sikorski, ale ten jest inny. Po pierwsze: w tym nowym chodzi mniej więcej o to samo, tylko że jest w nim znacznie mniej konkretów, szczególnie jeśli chodzi o amerykańskie obietnice. Po drugie, Sikorski wtedy nie musiał tak żenująco podlizywać się Obamie, jak Duda Trumpowi. 

Co jednak przykuło uwagę wszystkich, to oficjalna fotografia momentu podpisania dokumentu. Widać na niej siedzącego za swoim biurkiem Donalda Trumpa z niezbyt przyjazną miną oraz Andrzeja Dudę, który swoją kopię podpisuje na stojąco, opierając się o róg trumpowego biurka. Na jego twarzy widać uśmiech radości, jakby był pięciolatkiem, któremu rodzice pozwolili zjeść Happy Meal w McDonaldzie i który cieszy się ze znalezionej w zestawie zabawki… Polakom jednak nie było do śmiechu – całe to wchodzenie Trumpowi w tyłek bez wazeliny, obietnice płacenia miliardów na budowę Fortu Trump w naszym kraju, a mimo to Adrian nie zasłużył nawet na krzesło, przy którym mógłby usiąść w celu podpisania dokumentu… Wielu rodaków uznało to za kolejne upokorzenie, które naszej ojczyźnie zafundował PiS, więc jego politycy natychmiast rzucili się ratować sytuację, co tylko pogorszyło sprawę. Najpierw usłyszeliśmy, że już samo dopuszczenie do oparcia się o biurko prezydenta US to zaszczyt. Potem, że jest taka zasada, że w Gabinecie Owalnym może być tylko jedno krzesło (co szybko wyśmiał internet pokazując zdjęcia odwiedzających Trumpa dwóch młodych blondynek (zdaje się, że jakichś prawicowych bloggerek), z których każda dostała krzesło, na którym mogła zasiąść za biurkiem wraz z Trumpem). W końcu prezydencki minister przebił wszystko jako sukces wizyty podając to, że Duda dostał od Trumpa markera, którym ów podpisał ten dokument. Czyli faktycznie, Adrian dostał zabawkę. Rzecz w tym, że to właściwie nawet nie jest śmieszne… 

Tymczasem sam Duda też robił z siebie idiotę na Twitterze, gdzie w krótkim czasie udało mu się zrobić błędy w nazwisku Ronalda Reagana, nazwie rurociągu Nord Stream, i w którym nazwał przyszłą bazę Amerykanów w Polsce “Ford Trump”. Internet dawno nie miał takiego ubawu, wszyscy zrobili sobie z Dudy używanie. Największym przebojem były wpisy Lecha Wałęsy, który trollował go swoimi zdjęciami z Ronaldem Reaganem, czy tym, na którym Trump z adoracją pochyla się nad siedzącym wygodnie w fotelu Wałęsą. Ale i zwykli internauci nie pozostawali w tyle, informując na przykład, że nowy model Forda, Ford Trump, jest już dostępny w Polsce i wygląda tak: 

(C) Europics, fotografia użyta w celach informacyjnych

W końcu PiS uznał swoją porażkę, i postanowił sprawę zamieść pod dywan i zapomnieć o niej. Tak się w tym zapędzili, że wywalili z pracy dziennikarza z Belsat TV (kontrolowanej przez rząd i TVP stacji, która próbuje dla Białorusinów być tym, czym dla nas za komuny było Radio Wolna Europa) za to tylko, że opublikował w swoich mediach społecznościowych oficjalne zdjęcie z Twittera Trumpa…

To recap: I posted this photo of Donald Trump and Andrzej Duda on my personal Facebook page with the capture saying that…

Gepostet von Ivan Shyla am Donnerstag, 20. September 2018

Ale Przygody Adriana W Świecie Poważnej Polityki nie przyćmiły innych wydarzeń tygodnia. Szczególnie dużo mówiło się o premierze nowego filmu Smarzowskiego. Po tym jak dzięki nakręceniu filmu o ukraińskich zbrodniach na Wołyniu stał się ulubieńcem prawicy, postanowił włożyć kij w mrowisko i nakręcił film o nietykalnej kaście, która rządzi Polską. Nie, nie o sędziach – o księżach.  

Film trafił do kin w akompaniamencie kwiku prawicy. Od Tadeusza Rydzyka przez posłanki aż po szeregowych radnych mnożyły się działania mające na celu ograniczenie Polakom możliwości zobaczenia tego dzieła. „Jesteśmy miastem, które ma obywatela honorowego papieża Jana Pawła II, który nazywał Kościół katolicki swoją matką. A więc jeśli jesteśmy katolikami i poczuwamy się do tego, że Kościół jest nasza matką, to nie opluwa się własnej matki!” – argumentował jeden z prawicowych radnych w Ełku kiedy domagał się tego, aby filmu nie puszczano w kontrolowanym przez samorząd kinie. W kilku innych miejscach też to się udało – do konkurencji lub nawet sąsiedniego miasta będą musieli udać się także mieszkańcy Ostrołęki, a w Grodzisku Mazowieckim okazało się, że “wygórowane żądania dystrybutora” uniemożliwiają wprowadzenie filmu na ekrany. Kiedy podczas festiwalu w Gdyni film otrzymał owację rekordowej długości, organizatorzy poprosili widzów o jej zakończenie, co następnie zostało użyte jako pretekst, aby lokalne Radio Gdańsk nie przyznało w tym roku tradycyjnej nagrody Złotego Klakiera – szef kontrolowanej przez PiS stacji twierdzi, że ponieważ aplauz ucięto zbyt wcześnie, nie było możliwe uczciwe stwierdzenie, że “Kler” faktycznie był najbardziej oklaskiwanym filmem. Członkowie redakcji radia w otwartym liście odcięli się od decyzji swojego zwierzchnika. 

W “Wiadomościach” TVPiS filmowi poświęcono prawie pięć minut głównego wydania. Choć właściwie o samym filmie było niewiele, zamiast tego widzowie usłyszeć mogli, że jest to kolejny przykład walki z chrześcijańską europejską kulturą, że film jest wspierany przez Niemców, którzy u nas sobie pozwalają na szkalowanie księży, a u siebie bali by się zrobić film o islamie czy Żydach, że sam film w ogóle to jest raczej kiepski, że jest stronniczy i stara się szkalować księży poprzez wywlekanie na wierzch najbardziej radykalnych przypadków i pokazywanie ich jako normę, że chwali go opozycja (co zapewne ma go dyskryminować w oczach widzów TVP) oraz że film chwalą ci, którzy bronili Romana Polańskiego przed ekstradycją, a przecież to pedofil. Jeśli ktoś nie boi się, że dostanie raka mózgu, to ten żałosny kwik PiSowskiej propagandy można obejrzeć poniżej: 

Polańskim i Niemcami w "Kler"Po roku obejrzałem „Wiadomości” dla tego „materiału”.Padalce:-)

Gepostet von Paolo Luck am Sonntag, 23. September 2018

Wszystkie te działania oczywiście przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. PiS najwyraźniej wciąż nie rozumie, na czym polega efekt Streisand. Myślę, że “Kler” okaże się jednym z większych sukcesów kasowych tego roku. 

Okazuje się więc, że z tych buńczucznych obietnic sprzed kilku lat, jak to pod rządami Dobrej Zmiany polskie kino we współpracy z Hollywood będzie niosło glorię i chwałę polskiej historii na ekrany światowych kin, wyszło to co z innych – i jedynym filmem, który w nowy sposób pokazuje polskie problemy, będzie dzieło skrajnie niewygodne dla największego sojusznika PiS – Kościoła. Na PiSowską odpowiedź na ten “atak na Kościół” raczej nie ma co czekać, szczególnie, że oni nawet głupiego billboardu nie potrafią zrobić bez problemów. Oddział IPN w Szczecinie postanowił uczcić kolejną rocznicę Kampanii Wrześniowej gigantycznym plakatem z napisem “POLAND – FIRST TO FIGTH”. Okazało się, że poza tym rażącym błędem bilboard jest także plagiatem plakatu z epoki… No ale czego się spodziewać po ludziach odpowiedzialnych za tą kompromitację, skoro dziś aby robić karierę w państwowych instytucjach nie jest wymagana fachowość czy doświadczenie a jedynie lojalność wobec PiS? 

Niedawno pracę stracił kolejny fachowiec, po tym, jak ze swoim zespołem szantowym wystąpili na festiwalu ubrani w koszulki z napisem KONSTYTUCJA. Lokalnny poseł PiS zaczął się zastanawiać, czy rządowa firma energetyczna powinna wspierać “antyrządowe protesty” i “działania wiodące do obalenia legalnie wybranej władzy” i zaraz okazało się, że ów pracownik stracił pracę. Podobno z powodu utraty zaufania. W co nie wszyscy wierzą, ale ja akurat tak – jak PiS może ufać, że lojalny wobec niego będzie ktoś, kto oczekuje, że w naszym kraju będzie przestrzegana konstytucja? 

Nawet pisowska specjalność – grzebanie w grobach i okładanie przeciwników trumnami – nie idzie po myśli partii rządzącej. Polska przegrała właśnie kolejną sprawę przed europejskimi sądami, które uznały, że prowadzenie ekshumacji ofiar katastrofy w Smoleńsku przy sprzeciwie ich rodzin narusza ich prawo do prywatności i życia rodzinnego. Państwo musi zapłacić poszkodowanym rodzinom po 16 000 Euro odszkodowania.

Wygląda więc, że przy braku sukcesów wszystko, co pozostało PiSowi to dalsza nachalna propaganda i pranie mózgu. To ostatnie z pewnością ułatwi katastrofalna deforma edukacji, dzięki której w zatłoczonych szkołach uczniowie muszą się uczyć na zmiany – niektórzy zaczynają lekcje o 7 rano, inni kończą o szóstej wieczorem. Na szczęście zadbano o to, że gdyby ze zmęczenia pomyliły im się podręczniki nie było to problemem i książka do języka polskiego jest nie do odróżnienia od podręcznika do religii. Dzięki temu unika się także niebezpiecznej sytuacji, w której dzieci na lekcji polskiego zamiast modlitw nauczą się na przykład zdolności krytycznej analizy tekstu… 

Jeśli jednak liczycie na to, że podczas gdy kontrolowane przez PiS szkoły piorą mózgi waszych dzieciom, prawdziwe wychowanie będą mogły zapewnić im inne organizacje, to tu też sielanka może się niedługo skończyć. Ostatnio na przykład Związek Harcerstwa Polskiego stał się ofiarą kampanii, która sprzeciwia się temu, aby w ZHP uprawiano “homopropagandę”. Według organizatorów tej akcji ZHP “promuje dewiacje”. Podane są przykłady takich dewiacji: na przykład harcerze uczeni są tolerancji i szacunku dla mniejszości albo – o zgrozo! – wmawia im się, że wartość i godność człowieka nie zależy od jego orientacji seksualnej!

Tymczasem premier Mateusz Morawiecki bardzo wkręcił się w temat lokalnych wyborów i coraz bardziej rozkręca się ze swoimi kłamstwami. Jego twierdzenie, jakoby za poprzedniej władzy nie budowano dróg wylądowało w sądzie, który w pierwszej instancji uznał jednak, że nie widzi w tym nic zdrożnego, bo Mateusz Morawiecki ani nie przedstawiał oficjalnego stanowiska rządu, ani nie jest członkiem komitetu wyborczego PiS, więc jego twierdzenia to zwykła opinia zwykłego obywatela, do której wyrażania przecież każdy ma prawo, szczególnie w emocjach wiecowego przemówienia. Czyli innymi słowy może on oczerniać poprzednie rządy tak jak mu się to podoba i kłamać do woli. 

A mnie tylko zastanowiło jedno – jak to możliwe, że zwykły szary obywatel Polski, państwa w ruinie, może przemawiać na tylu wiecach wyborczych, skoro z powodu braku dróg tak trudno jest przemieszczać się po naszym kraju? 


Tekst opublikował portal Britske Listy
Fotografia prezydentów – domena publiczna (White House)
Fotografia samochodu Łada użyta w celach informacyjnych. 

Comments

comments

Dodaj komentarz