Tymczasem w Absurdystanie 94

Święta, święta i po świętach. Ale to nie znaczy, że w Polsce nic się nie działo. Wręcz przeciwnie, sprawy miały się tak jak zwykle. Rządowe kolumny wciąż ścigały się z amerykańskimi żołnierzami w ilości porozwalanych samochodów.  Radni PiS histeryzowali, że księżyc na plakacie bożonarodzeniowym oznacza, że lewactwo chce ukraść chrześcijanom święta, bo przecież wiadomo, że półksiężyc to symbol islamu. Miasto Gdańsk sprzedało prywatnej firmie działkę, przez którą przechodziła bocznica kolejowa do dużej stalowni, odcinając w ten sposób wielkie przedsiębiorstwo od linii kolejowej. Na Śląsku kierowca autobusu wiózł w nim znalezioną przy drodze martwą sarnę, argumentując, że nie ma żadnego przepisu, który by mu tego zakazywał.  Innymi słowy, życie w Absurdystanie toczy się całkowicie normalnie. 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij 
TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

W szerszej perspektywie wciąż nie ustają turbulencje po szczycie klimatycznym w Katowicach – i niestety najbardziej pamiętane są idiotyzmy głoszone przez czołowych polityków PiS. Andrzej Duda na przykład polecił na swoim Twitterze lekturę bloga, którego anonimowy autor zaprzecza zjawisku zmian klimatycznych i sugeruje, że Polska jest wrabiana w ponoszenie odpowiedzialności za emisje szkodliwych gazów, za które odpowiadają Niemcy. Jest to oczywiście spisek IV Rzeszy, znanej także jako Związek Sojedinionnych Sztatów Jewropy. Na szczęście Adrian ogarnął się i przeprosił za rozprzestrzenianie tych bzdur, tłumacząc się, że nie przeczytał artykułu do końca. Pomogło to uniknąć kolejnej sprzeczności, bo autor tego bloga twierdzi, że CO2 to tak naprawdę gaz nieszkodliwy, a nawet przyjazny. Tymczasem Minister Środowiska przyznaje, że może on jednak sprawiać problemy – tak jak wtedy, kiedy wydobywa się z gnijących w rezerwatach Puszczy Białowieskiej martwych drzew, które poza dwutlenkiem węgla emitują także metan, co dowodzi, że za problemy z klimatem powinno obwiniać się naturę i ekologów.

Tymczasem zamiłowanie PiS do węgla przyniosło pewne problemy. Podczas gdy produkcja elektryczności ze źródeł odnawialnych staje się coraz tańsza, prąd z węgla radykalnie drożeje – w czym pomagają również opłaty węglowe dla największych trucicieli. A ponieważ większość polskiego prądu wytwarzane jest z węgla, w przyszłym roku rachunki za energię elektryczną mogą wzrosnąć od 40 do 80%. Z pewnością nie jest to czymś, co PiSowi jest na rękę w roku wyborczym, dlatego natychmiast wyskoczyli z obietnicami, że przeciętny zjadacz chleba i 500+ może liczyć na to, że jego domowy budżet podwyżek nie odczuje. Oczywiście to generuje nowy problem – bo jeśli nie klienci, to kto ma zapłacić za te podwyżki? Rząd wymyślił, że skoro i tak kontroluje większosć firm energetycznych w kraju po prostu zmusi je do tego, żeby to one wypłacały swoim klientom wyrównania za podwyżki.  Firmy nie miały nic do gadania, a jak któraś próbowała, to odpowiedzialne za podminowywanie rządowego przekazu osoby szybko żegnały się z pracą. I wszystko wydawało się załatwione, aż pojawiło się pytanie: skoro firmy energetyczne stać na to, żeby zwracać klientom koszta podwyżek, to właściwie dlaczego w ogóle miałyby podnosić ceny?

W ten sposób cała sprawa zatoczyła koło i wróciła do punktu wyjścia. Na szczęście rząd szybko wyskoczył z nowym pomysłem: odszkodowania dla klientów wypłacane będą z opłat emisyjnych – które wpłacać muszą najwięksi truciciele. Z definicji te opłaty mają służyć temu, żeby przestawić energetykę na bardziej przyjazne środowisku technologie, w absurdystanie z tych pieniędzy będzie się wypłacać odszkodowania ludziom, którzy nie mają wyboru i muszą płacić grube pieniądze za brudną energię z węgla.

A jeśli ktoś w ogóle się zastanawiał dlaczego akurat teraz ceny elektryczności muszą tak bardzo wzrosnąć, to odpowiedź jest oczywista: TO WINA POPRZEDNIEGO RZĄDU!

No i tak widzimy po raz kolejny, że PiS uratował Polaków przed tym, co zgotował im Donald Tusk. A że rozwiązanie przypomina węża zjadającego własny ogon? Co tam, w końcu takie idiotyzmy to nic nadzwyczajnego w naszym kraju. Niedawno na przykład krakowski klub piłkarski wpadł na pomysł, że najlepszym sposobem na spłacenie swoich długów wobec miasta będzie namówienie Krakowa na to, żeby został głównym sponsorem klubu. W ten sposób miasto samo by sobie spłaciło ten dług. Sprytne, prawda? Gdyby tylko Kraków się dał na to namówić…

Tymczasem wygląda na to, że inne miasta też mogą być parę milionów w plecy. Rybnik na przykład stracił 2 miliony europejskiego grantu po tym, jak przesyłka pocztowa zamiast 24 godziny szła kilka dni, w rezultacie czego dokumenty dotarły po czasie składania wniosków

Na szczęście są w tym kraju tacy, którym milionów nie brakuje. Firma braci Karnowskich, znana głównie z wydawania propisowskiej gazetki “Sieci”, dostała obietnicę kredytu w wysokości 51 000 000 Euro, dzięki któremu będzie mogła pozwolić sobie na zakup Radia Zet. Tym, którzy są zaszokowani tym, jak to możliwe, że taka mała firma dostała taki duży kredyt śpieszę z wyjaśnieniem: kredyt przyobiecało Karnowskim kontrolowane przez rząd PKO, które niekoniecznie w swoich decyzjach kieruje się realiami rynkowymi. Zdecydowano niedawno o przedwczesnym unieważnieniu wydanych przez bank we współpracy z WOŚP kart płatniczych. Nieważne, że bank z instytucją Owsiaka współpracował od 1999 roku, ważne, że rząd Owsiaka nie lubi.

Tymczasem “Sieci” robią wszystko, żeby przymilać się rządowi. Opublikowano w nich na przykład wywiad z Adamem Glapińskim, szefem NBP, w którym snuje on swoje wizje, według których ataki na prowadzoną przez niego instytucję (znane także jako to, że znalazł się w gronie podejrzanych o udział w wielkim finansowym skandalu – szerzej tutaj) to spisek, mający na celu podminowanie polskiej gospodarki finansowej i wtrącenie nas w otchłań strefy Euro. Tymczasem ataki nie ustają – niedawno Gazeta Wyborcza opisała jego  “damy dworu” – dwie współpracowniczki, które pomimo nieposiadania stosownych kompetencji zarabiają nawet ponad 65 000 złotych miesięcznie – dla porównania Marek Belka jako szef NBP zarabiał tylko 57 000 zł…

Coś trzeba było zrobić, żeby odsunąć uwagę mediów od afery z KNF. Najlepszą obroną jest atak, więc aresztowano Wojciecha Kwaśniaka, który w KNF odpowiedzialny był za śledztwo w sprawie SKOK i o mały włos nie przypłacił tego życiem kiedy brutalnie pobił go wynajęty zbir. Dziś Kwaśniak oskarżany jest przez PiS o to, że współpracował z ludźmi, którzy wydali na niego wyrok śmierci, a przynajmniej ułatwiał im przekręty poprzez zaniechanie wykonywania swoich obowiązków. Zbigniew Ziobro sugeruje, że sam jest winien swojego pobicia, bo swoimi działaniami “rozzuchwalił przestępców”. Grzegorz Bierecki, senator PiS i mózg przekrętu ze SKOKami, który wciąż unika odpowiedzialności, bezczelnie twierdzi, że “to nie zawsze jest tak, że bandyda bije tego dobrego”. Ręce opadają na taką bezczelność.

W celu stworzenia jeszcze gęstrzej zasłony dymnej rozdmuchano nawet ponownie ogień w śledztwie smoleńskim. PiS wezwał do złożenia zeznań tłumaczkę, która asystowała premierowi Tuskowi w rozmowie z Putinem zaraz po wypadku. Jej zeznania miałyby pomóc w udowodnieniu mu winy w sprawie o “zdradę dyplomatyczną”. Tymczasem tłumacz, szczegłólnie rządowy, jest przecież objęty nie tylko tajemnicą tłumacza, ale także tajemnicą państwową… 

A w kłopoty można się wpakować znacznie mniejszymi występkami niż ujawnianie tak ważnych tajemnic państwowych. Dziennikarka lokalnego radia została ukarana za to, że puściła w swoim programie wypowiedź słuchacza, który nazwał Andrzeja Dudę figurantem. Jakby tego było mało, może teraz odpowiadać za obrazę głowy państwa. A biorąc pod uwagę, że prokuratura już jest praktycznie całkowicie podległa PiS, może się to dla niej źle skończyć. W końcu prokurator krajowy już nawet nie udaje, że jest bezstronny, wręcz przeciwnie, chwali się w telewizji tym, że wyrzucił z tramwaju nastolatków za to, że krytykowali Kaczyńskiego i Rydzyka:

Zresztą, żeby narobić sobie problemów już nawet nie trzeba krytykować PiS. Wystarczy, że się coś robi dobrze. Na przykład pewna drukarnia z Częstochowy wygrała przetarg na drukowanie papierów egzaminacyjnych. Wygrała go, bo zaoferowała, że będzie to robić o 8 000 zł taniej niż poprzednia drukarnia związana z wojskiem. W rezultacie jest teraz gnębiona przez służby, oskarżana o ustawienie przetargu, jej pracownicy są aresztowani a dokumenty zajmowane przez śledczych (a następnie wyciekają do konkurentów). Skończyło się na tym, że po kolejnym przetargu egzaminy znowu drukować będą wojskowi za 17 000 000 złotych. Czyli za połowę tego, co za tą usługę otrzymywali wcześniej. Nic więc dziwnego, konkurencja, która popsuła im ten lukratywny biznes, tak łatwo nie odpuszczą i pewnie borykać się ona będzie musiała z oskarżeniami jeszcze przez długie lata.

Ale tak to już w Polsce jest. Są równi i równiejsi. Na przykład kiedy policant w Bydgoszczy zatrzymał samochód jadący pod prąd, wysiadł z niego agresywny facet, który zagroził mu zwolnieniem z pracy, podając się za kierowcę Kaczyńskiego, skończyło się na tym, że po telefonach z góry samochód odjechał w dalszą drogę, a polijant już nie jest policjantem. Podobno i tak się chciał zwolnić…

Jedyna nadzieja w sądach, które wciąż są jeszcze w dużym stopniu niezależne. Dzięki nim nie ma już w Warszawie ulicy Kaczyńskiego po tym, jak wyrokiem sądu uznano za nieważną decyzję wojewody, który wbrew lokalnej społeczności zmienił nazwy wielu ulic w stolicy. Więc nie wszystko jeszcze stracone.

I dobrze. Bo w czas świąt potrzebna jest nadzieja. Ale nie wolno zapominać także o czasie dla rodziny. Premier Morawiecki próbował ugrać na tym parę punktów pozując do zdjęcia, na którym wraz z trzymanym na rękach synem ubierali wspólnie choinkę. Trochę to nie wyszło, bo zdjęcie wyglądało nienaturalnie – syn premiera jest już na to trochę za duży. Skończyło się zatem jedynie na lawinie parodii. Bo kto jak kto, ale Polacy nie odpuszczą sobie żadnej okazji, żeby wyśmiać rządzących.

W nadchodzącym nowym roku chciałbym także złożyć życzenia wszystkim czytelnikom portalu Britske Listy oraz mojego bloga. Niech nadchodzący rok 2019 przyniesie Wam wiele okazji do śmiechu, ale niech już nie będzie to śmiech przez łzy nad tym, co wyprawia się w naszym kraju…


Tekst ukazał się w portalu Britske Listy
Zdjęcie: Kancelaria Premiera (Public Domain)

 

Comments

comments

Dodaj komentarz