Wokół Planety – dramat w trzech aktach.

Wprowadzenie:

Po pierwszym artykule o Planecie Młodych i paru nieudolnych próbach zdyskredytowania mnie przez jej działaczy i sympatyków (m. in. oskarżanie mnie o bycie kłamcą na różnych forach internetowych) do akcji wkroczył Piotr Midziak z Planety. Zarzucił mi, że artykuł jest tendencyjny, bo wypowiedzi przedstawicieli Planety są nieautoryzowane (nie otrzymałem autoryzacji pomimo wielokrotnych monitów z mojej strony) i w mniejszości (co było nieprawdą, bo w tekście wypowiadali się dwaj przedstawiciele Planety a z ramienia samorządu UWr jedynie Maciej Włodarski) więc on żąda wywiadu. Ponieważ i tak już gmerałem dalej (mnóstwo ludzi skontaktowało się ze mną z chęci dostarczenia mi dalszych informacji) zgodziłem się na to. Piotr Midziak przyszedł na umówione spotkanie perfekcyjnie przygotowany, z wypchaną teczką papierów które mógłbym mieć ochotę zobaczyć. Był bardzo uprzejmy, nawet nie gniewał się na mnie, że się spóźniłem prawie pół godziny, bo popsuł się tramwaj. Widać było, że wie, które tematy będą mnie interesować i na wszystko miał przygotowaną odpowiedź, czesto podpartą dokumentami którymi machał mi przed nosem, ale nie chciał pozwolić na to, żebym się z nimi bliżej zapoznał. Sprawił na mnie wrażenie bardzo inteligentnego faceta i nawet go polubiłem. Nasza rozmowa sprawiała wrażenie, że gramy w pewną grę: ja udaję, że czegoś nie wiem, i go o to pytam, a on udaje że mi wierzy, że ja nie wiem i inteligentnie wykręca się sianem. Na koniec obsypał mnie komplementami, robiąc ze mnie wręcz wschodzącą gwiazdę polskiego żurnalizmu i zaproponował dobrze płatną fuchę prowadzącego warsztaty dziennikarskie na jakimś obozie organizowanym przez Planetę. Nawet pomimo tego, że zarzekał się, że nie będę musiał prowadzić żadnych poważnych zajęć musiałem odmówić, ponieważ w owym czasie świadom byłem, że znacznie bliższa prawdy jest opinia, którą wypisywali na prawo i lewo na wszystkich internetowych forach jego koledzy, oskarżający mnie o bycie początkującym amatorem.

Wywiad przesłałem do autoryzacji którą tym razem otrzymałem we wzorowym tempie. Wielkim jednak zaskoczeniem był dla mnie wygląd otrzymanego tekstu. Prosiłem Midziaka, aby ew. poprawki naniósł na czerwono i 1/3 dokumentu wręcz spływała tym kolorem. Dodatkowo przybyły dwa zdania które w rozmowie nie padły oraz zmienione zostały także pytania, które ja mu zadawałem. Nie wiedzieliśmy w redakcji Relazu co z tym fantem zrobić, ponieważ z jednej strony nie chcieliśmy publikować pięknie wyszlifowanego tekstu w którym Midziak całkowicie wybiela Platformę, z drugiej strony nie chcieliśmy się narażać na oskarżenia o stronniczość. Ponieważ jednak wywiad z Midziakiem nie był jedynym wywiadem, który przeprowadziłem w tym temacie, naczelny zaproponował mi połączenie ich wszystkich w jeden tekst. Postanowiłem to zrobić w formie dramatu.

Tekst powisiał na stronie internetowej jedynie kilka godzin, ponieważ ktoś w redakcji pomylił się i puścił wersję z nieautoryzowanymi wypowiedziami Tomasza Sysły. Poniższa wersja jest już poprawną wersją, w której wszystkie wypowiedzi są autoryzowane:

IMG_4649

Wokół Planety – dramat w trzech aktach.

Osoby:
Maciej Włodarski – zastępca przewodniczącego SS UWr
Jacek Rawecki – przewodniczący SS UWr
Piotr Midziak – były działacz SS UWr, obecnie Planeta Młodych. Usunięty z SS UWr
Krzysztof Maj – działacz Planety Młodych, także przewodniczący SS PWr
Piotr Mirek – działacz Planety Młodych
Tomasz Jakub Sysło – były wice-przewodniczący SS ASP
Marcin Sabat – przewodniczący SUN

Ciała grupowe:
PM – Planeta Młodych – organizacja studencka, także stowarzyszenie działające na zasadach komercyjnych. Istnieje od dwóch lat, założona przez “3M” – Maja, Midziaka i Mirka.
SS UWr – samorząd studencki Uniwersytetu Wrocławskiego
SS PWr – samorząd studencki Politechniki Wrocławskiej
PUWr – Porozumienie Uczelni Wrocławskiej – nieformalne forum samorządów
SUN – Stowarzyszenie Uczelni Niepaństwowych

Akt I

Dawno, dawno temu, w roku 2003 kiedy Piotr Midziak był jeszcze zastępcą przewodniczącego SS UWr… Zaraz, zaraz, jak to? Przecież studia na geografi skończył w 2000 roku. Jak to jest? Czy nie jest za stary na studenta?

Midziak: Mam 29 lat i wcale się tego nie wstydzę. Ukończyłem geografię w 2000 roku i studiowałem również na Ochronie Środowiska.

Rawecki: Sprawdzałem status studenta Midziaka: przez 3 lata był studentem pierwszego roku studiów uzupełniających bez żadnego wpisu.

Włodarski: Przyszedł czas Juwenaliów 2003 i Piotr Midziak podjął jednoosobowo decyzję dotyczącą wydawania pieniędzy. I za to właśnie został odwołany – za niestosowanie się do uchwały o dwóch podpisach, za jednoosobowe podjęcie decyzji o znacznym zwiększeniu kwoty przeznaczonej na Juwenalia oraz za dbanie nie o interesy naszego samorządu, ale Planety Młodych.

Midziak: Sam byłem zwolennikiem uchwały o dwóch podpisach. Zgodnie z ustaleniami w Zarządzie napisałem pismo o przyznanie środków na Juwenalia. Zadzwoniłem do Jacka Raweckiego, że składam to pismo w dziale młodzieżowym ale jak mi powiedział w tym dniu nie ma czasu podjechać, gdyż zajmuje się remontem w swoim klubie Enigma na Akademii Ekonomicznej. Ustaliliśmy, że pójdzie podpisać wniosek następnego dnia z rana, ale tego nigdy nie zrobił. Rektor oczywiście przyjął to pismo, bo nie miał prawa znać uchwały o dwóch podpisach, gdyż dziwnym zbiegiem okoliczności protokół z 25 III został dostarczony do Działu Młodzieżowego dopiero w maju po Juvenaliach. Czyżby własnie o to chodziło Jackowi ?

Rawecki: Po pierwsze: To nieprawda! Po drugie: Enigma nie jest moim klubem. Firma mojego ojca wygrała przetarg na jego prowadzenie, zajmuje się tym mój brat, doktorant z AE. Czasem tylko pomagam jak brat bratu, ale ani złotówki z tego nie mam.

Midziak(uważa, że jego odwołanie było nie fair): Zazwyczaj informuje się uczestników zebrania o jego programie, by móc się przygotować do poruszanych zagadnień. Nie miałem żadnej informacji o planie ZO ani o tym, że mam tam być odwołany. Nie dostałem żadnego pisemnego zawiadomienia.To był telefon 26 VI o 11:39, w którym zostałem poinformowany, że będzie Zgromadzenie Ogólne jeszcze tego samego dnia ( zaznaczam, że były to już wakacje ) Ale i tak chciał zrezygnować: Zgodnie z ustaleniami mieliśmy razem z Jackem Rawecki i Krzysztofem Antczakiem pomóc młodszym kolegom i koleżankom wdrożyć się w arkana działalności studenckiej i w czerwcu 2003 roku wszyscy mieliśmy odejść i zostawić możliwość działania młodszym studentom.

Rawecki: Gdy zostałem przewodniczącym zobaczyłem, że samorząd to tak naprawdę Planeta Młodych. Wszelkie decyzje dotyczące organizacji imprez na Uniwersytecie były podejmowane przez kolegów Piotra Midziaka czyli Piotra Mirka I Krzysztofa Maja. Gdzie nie poszedłem zawsze oni. Nawet w PSRP: Krzysztof Maj – Przewodniczący Komisji Kultury, Piotr Midziak – Komisja rewizyjna, Piotr Mirek – Fundacja PSRP.

Akt II

Odbywają się Juwenalia 2003. Po raz pierwszy są biletowane. Pieniądze z biletów mają iść na dom dziecka. Tymczasem konflikt na linii Uniwersytet – Planeta ( a de facto i Politechnika, ponieważ Maj jest tam przewodniczącym samorządu) narasta. Kością niezgody są rozliczenia finansowe. Planeta oskarżana jest przez SS UWr.

Sysło: Widząc co się dzieje, tak na PUWr jak i podczas obrad PS RP, zdecydowaliśmy, że spotkania PUWr nie będą w kwietniu , tuż przed Juwenaliami, tylko już w lutym i nie na Politechnice tylko w miejscu neutralnym – w auli ASP. Ponieważ był problem z tym, że istnieje jakaś “Grupa Trzymająca Władzę”, która o wszystkim decyduje w sposób nie dość przejrzysty, podjęto decyzję o zrobieniu czegoś w opozycji do Planety Młodych. Przyszedł Jacek Rawecki i zaproponował umowę “antyplanetarną” – większość z wrocławskich uczelni podpisało pismo, mówiące o tym, że przy organizacji Juwenaliów nie będą współpracować z organizacją Planeta Młodych.

Sabat: Stowarzyszenie Uczelni Niepaństwowych “SUN” nie organizowało nic ze Stowarzyszeniem “Planeta Młodych”oprócz święta studentów – Juwenalia 2003 , z których to rozliczenia nigdy nie było. Pamiętam doskonale pierwsze zebranie PUW-ru(2004), gdzie rozmawialiśmy o wspólnej inicjatywie odnośnie Juwenaliów 2004. Była tam Politechnika, Uniwerystet, AWF, Akademia Sztuk Pięknych, Akademia Ekonomiczna, Akademia Medyczna, Akademia Rolnicza. Apelowałem do kolegów z “Planety Młodych” o to aby się rozliczyli z organizacji minionych Juwenaliów- niestety jak do dzisiaj bez skutku. Nie chcę się wypowiadać na temat “Planety Młodych”, ponieważ wspólnie realizowaliśmy tylko jedno przedsięwzięcie, ale brak rozliczenia z tak dużego święta jak Juwenalia jest faktem skandalicznym !!!!

Sysło: Planeta została także zaproszona na PUWr, aby wyjaśnić wszelkie niejasnośći finansowe Juwenaliów 2003. I chociaż Krzysztof Maj, przedstawiciel Planety, był na każdym spotkaniu, przekładano to kilkakrotnie. W końcu przyszli, rzucili plik papierów i na wszystko mieli wyjaśnienie. Przynzam , że zrobiło to na mnie naprawdę wrażenie, z drugiej jednak strony mieli czas, żeby się przygotować… Zwrócił moją uwagę fakt, że pieniądze z biletów zostały, owszem, przekazane dla dzieci z domów dziecka, ale dopiero w lutym a nie zaraz po Juwenaliach.

Rawecki: To prawda! Oni te pieniądze przekazali na dzień przed naszym spotkaniem! I na dodatek były to jakieś małe sumy, a od czasu juwenaliów organizowali wiele imprez dla studentów. Nie wiadomo za jaką imprezę tak naprawdę te pieniądze zostały przekazane!!!

Włodarski: Dokumentów, które Planeta Młodych przedstawiła na PUWr jako rozliczenia, było mało i były wyrwane z kontekstu. Do tego kilka z nich powinno znajdować się u nas w biurze, nie wiem więc, skąd oni je mają.

Midziak: Dokumenty te czyli sprawozdanie i plan pracy poszczególnych organizacji dostępne są w Dziale Młodzieżowym Uniwersytetu Wrocławskiego.

Sysło: Była szansa dogadać się, i zorganizować wspólną imprezę, jednak górę wzięły niesnaski osobiste. Niby udało się ustalić i królów, i kolejność pochodu, ale w końcu Juwenalia zrobiły się osobno.

Akt III

Juwenalia 2004 odbywają się w atmosferze skandalu. Dwa osobne pochody, dwie osobne wielkie imprezy na Polach Marsowych. Dodatkowo w tym samym czasie Planeta organizuje Street Art Festival. Nieznany sprawca obkleja Wrocław plakatami o odwoałaniu imprezy konkurencyjnej dla Juwenaliów UWr. Planeta obrzuca członków SS UWr oskarżeniami o przektręty – wszystko jednak jest niby zgodne z prawem, choć wydźwięk moralny jest nieco dwuznaczny – podobnie jak w działaniach Planety.

Midziak: Street Art Festival nie był częścią juvenaliów!. Od przyszłego roku SAF odbywać się będzie na stałe w czerwcu: między innymi ze względu na ten właśnie konflikt – to, że ktoś próbuje zamydlić innym oczy wmawiając żę SAF to Juvenalia. SAF miał tylko tyle wspólnego z juwenaliami politechniki, że wynajęto wspólnie scenę, toi-toiki i plakaciarzy, dzięki czemu każdy (czyli Politechnika i Planeta Młodych) mógł obniżyć koszty stałe swoich imprez (za swoje dni płaciła Politechnika za swoje Planeta).

Czemu te chłopaki, pomimo że nie są już młodzi chcą wciąż działać w samorządach, lub organizacjach studenckich? Czy nie chodzi tu o pieniądze?

Rawecki: Moim celem jest aby Planeta przestała działać na Uniwersytecie i aby nie był utożsamiana z życiem studenckim.

Sysło: (porusza się na wózku) Ja się dostałem do SS, ponieważ ASP nie była dostępna dla osób niepełnosprawnych. Szeregowego studenta nikt nie chciał słuchać.

Midziak: Po prostu: lubię to. Mogę dzięki temu realizować się i uczyć ciągle nowych rzeczy

Sabat: Uważam, że jeśli stowarzyszenie itp. ma pozwolenie na prowadzenie działalności gospodarczej – to łączenie stanowisk w nim i w samorządach studenckich jest nieprawidłowe.

Midziak: Dlaczego? Orgaznizacje studenckie to też studenci i też chcą mieć swoich przedstawicieli. Zresztą nawet jak by trzeba się było zrzec swojej przynależności w Organizacji zostając wybranym do Samorządu, to ci ludzie i tak dziąłali by tak samo. Ważne jest, żeby wybierać takie osoby, które będą działały dla dobra studentów w wielu nawet organizacjach.

Rawecki: Mnie różni to od nich, że dla nich Planeta jest źródłem utrzymania.

Midziak: Na szczęście w Polsce jest demokracja i każdy może robić wszystko co mu się podoba i co jest zgodne z prawem. Każdemu wolno założyć stowarzyszenie czy działać w organizacjach. A jeżeli komuś wydaje się to takie proste i „dochodowe” to niech sam to sprawdzi.

Sysło: Jak ja bym chciał trzepać kasę, to założyłbym sobie prywatną firmę., a nie działał w samorządzie, za co głownie obrywałem po uszach. To niewdzięczna społeczna praca. Jedyna satysfakcja i to najważniejsza to zadowolenie, ze można działać i realizowac swoje projekty. Trzeba byc niezlomnym idealista, to podobno gatunek na wymarciu…


Tekst powstał na zamówienie magazynu Relaz.pl

Myślałem, że na tym zakończy się moja kariera dziennikarza śledczego i przygoda z wrocławskim światem organizacji studenckiej. Okazało się jednak, że to jeszcze nie koniec…

Comments

comments