Niedawno opublikowane taśmy raczej nie poprawiły notowań polskich polityków. Na jaw wyszło, że choć prywatnie mają poglądy podobne do swoich wyborców, nie robią nic, aby wyjść naprzeciw ich oczekiwaniom. Nie mają jednak żadnych oporów, gdy przychodzi do zapłacenia rachunku w restauracji w wysokości miesięcznej pensji kasjerki w supermarkecie z kieszeni podatnika. Jednak fakt ujawnienia tych nagrań może jedynie przyśpieszyć zjawisko, które obserwujemy od dłuższego czasu. Coraz częściej widać, że Polacy przestają oczekiwać, że rządzący rozwiążą ich problemy. Co więcej, nie poprzestają oni na biernym oczekiwaniu na zmiany i tradycyjnym narzekaniu, ale coraz częściej decydują się brać sprawy w swoje ręce, nierzadko stawiając mocną kontrę działaniom tych, których uprzednio wybrali.
„Z powodu bardzo dużego zagrożenia zamieszkami, których skala i forma mogą być niebezpieczne dla naszych widzów, aktorów, postronnych osób, a także mogą prowadzić do dewastacji obiektów użyteczności publicznej miasta Poznania, zmuszeni jesteśmy do odwołania przedstawienia „Golgota Picnic” w dniach 27 i 28 czerwca” – napisali organizatorzy festiwalu Malta. Choć zarzekają się, że decyzję taką podjęli jedynie w trosce o bezpieczeństwo publiczne, obawiając się że policja nie będzie w stanie uchronić uczestników wydarzenia przed modlitewną mocą krótko ostrzyżonych patriotów, dużo mówi się o stanowisku prezydenta Poznania w tej sprawie. Tomasz Terlikowski, prawicowy publicysta i samozwańczy nadpapież, nazwał organizatorów festiwalu cieniasami, z czego można wywnioskować, że trochę żałuje, że nie dojdzie do konfrontacji. Na szczęście dla niego – ale także dla wolności w Polsce – tam gdzie na wysokości zadania nie stanęli politycy i działacze organizacji kulturalnych – bo nawet poparty przez tysiące ludzi list otwarty organizacji Obywatele Kultury do prezydenta Komorowskiego nie przyniósł jak na razie żadnych rezultatów – do akcji wkroczyli zwykli obywatele.
W piątek w całej Polsce odbędą się liczne wydarzenia związane z rzekomo obrazoburczym spektaklem teatralnym. W licznych ośrodkach kultury będzie można obejrzeć zapis wideo jednego z wcześniejszych przedstawień. Odbywać się także będą zbiorowe czytania scenariusza spektaklu czy spotkania dyskusyjne, w których analizowane będą jego fragmenty. I wbrew pozorom nie chodzi tu o zrobienie na złość Terlikowskiemu i spółce. Stawka jest znacznie wyższa, stawką jest tu wolność słowa, wolność wyboru i konstytucyjne zobowiązania państwa do tego, aby umożliwić swoim obywatelom dostęp do kultury. Zwyczajnie, Polacy nie życzą sobie, aby katoliccy ekstremiści dyktowali im co mogą, a czego nie mogą oglądać. Jak mówi Wojtek Ziemilski, reżyser teatralny:
„Angażuję się w akcję „Golgota Picnic – Zrób To Sam”, żeby móc narzekać na teatr. Żeby spektakl mógł mi się nie podobać. Żeby móc uznać, że jest głupi, niemoralny, infantylny, źle zrobiony, chamski, ordynarny, nudny, defetystyczny, wtórny, szukający taniej sensacji, epatujący burżujów, że powiela wady próbując je krytykować, że jest bełkotliwy i narcystyczny, przemądrzały, zbyt długi, że jest zły zły zły, że nie pójdę więcej na spektakl tego reżysera. Robię to, żeby mieć możliwość powiedzieć, że wolę coś innego.”
Po raz kolejny działalność tych, którzy uważając się za posiadających monopol na prawdę próbują siłą narzucać innym swój światopogląd, zaowocowała strzałem w stopę. Dzięki „reklamie”, którą zrobili spektaklowi, zamiast kilku setek zaangażowanych fanów współczesnego teatru ze spektaklem zapoznają się tysiące ludzi w całym kraju, a dzięki rozgłosowi jaki niesie ze sobą ta sprawa, o „Golgota Picnic” usłyszy pół Polski. Ale nie to jest tutaj najważniejsze. Istotną sprawą jest fakt, że po raz kolejny Polacy wzięli sprawy w swoje ręce. Dopiero co mieszkańcy Krakowa zebrali się razem aby przeforsować referendum, w którym utemperowali ambicję lokalnych polityków starających się o organizację Zimowych Igrzysk Olimpijskich, za nic mając wolę i rzeczywiste potrzeby swoich wyborców. Podobnie jest we Wrocławiu, gdzie mieszkańcy organizują się w walce przeciwko masakrze zieleni miejskiej, dokonywanej przez służby miejskie. Pospolite ruszenia mieszkańców mają miejsca w wielu innych miastach a nierzadko i mniejszych miejscowościach. Obywatelskie próby naprawiania systemu widoczne są także na skalę krajową – można do nich zaliczyć na przykład Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, która od lat pod batutą Jurka Owsiaka próbuje łatać dziury powstałe w wyniku nieudolności zarządzających służbą zdrowia. Z kolei liczne szkoły przejmowane przez stowarzyszenia rodziców udowadniają, że cięcia budżetowe i konsolidacja uczniów w szkołach-molochach to nie jest jedyny sposób na zapewnienie młodym Polakom dobrego wykształcenia za niewielkie pieniądze…
Wreszcie, po latach stagnacji, budzi się w Polsce na nowo społeczeństwo obywatelskie. Tylko niestety szkoda, że w dwudziestopięciolecie odzyskania wolności Polacy muszą organizować się w obliczu nieudolności, albo wręcz przeciwko pysze rządzących ich miastem, gminą, krajem…
***
Z imprezami organizowanymi w ramach akcji „Golgota Picnic – Zrób To Sam” można zapoznać się śledząc Facebookowy profil akcji
List do prezydenta Komorowskiego w tej sprawie można znaleźć (i podpisać się pod nim) tutaj
Tekst ukazał się w portalu gazetae.com i po czesku w portalu Britské listy
[…] religijne które opisywałem dla portalu Britske Listy cztery lata temu (wersja polska tutaj) to wydają się one błahymi dziecięcymi zabiegami. Dziś trwa bogoojczyźniana ofensywa na […]