Chcesz, żeby Kościół miał mniej władzy? Wypisz się!

Jeśli nie obchodzą Cię moje wypociny a chcesz tylko dowiedzieć się jak w prosty sposób wypisać się z Kościoła Katolickiego, kliknij tutaj.


Jak chyba wszyscy wiemy, marionetkowy Trybunał Konstytucyjny wydał właśnie decyzję de facto zakazującą w Polsce aborcji. Decyzja, wbrew woli znakomitej większości Polaków (badania pokazują, że nawet ponad 80% respondentów opowiada się za pozostawieniem obecnego prawa a nawet ułatwienia kobietom dostępu do aborcji) była wydana, oczywiście, pod dyktando Kościoła Katolickiego. Czyli państwo i Kościół podejmują decyzje, którym sprzeciwia się większość narodu. Kto odpowiada za taką sytuację?

Na powyższym wykresie (źródło: Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego) przedstawiona jest zmiana Dominicantes i Comunicantes – czyli tych, którzy chodzą na mszę i tych, którzy przyjmują komunię świętą. Widać wyraźny trend spadkowy uczestnictwa (z ostrym załamaniem po przejęciu władzy przez PiS: przypadek? Nie sądzę). Liczba przyjmujących komunię świętą od 20 lat pozostaje mniej więcej stała. Warto pamiętać, że Dominicantes to nie jest procent Polaków. To jest procent tych, którzy według samego Kościoła powinni we mszy uczestniczyć, czyli ok. 82% wiernych. A przecież nie każdy Polak jest wiernym Kościoła Katolickiego, więc nawet zakładając, że prawdziwe są twierdzenia jakoby 95% Polaków było Katolikami oznacza to, że na niedzielne msze święte uczęszcza ok. 28% Polaków – nieco więcej niż co czwarty. Mniej niż połowa z nich przyjmuje komunię świętą – a więc można założyć, że duży procent z uczestników mszy świętych nie żyje zgodnie z nakazami swojego Kościoła. Bądźmy tu szczodrzy i załóżmy, że tych, którzy żyją zgodnie z naukami Kościoła jest 20%.

Jak to jest więc, że Kościół i politycy wciąż uważają, że Polak i katolik to niemalże synonimy i dają Kościołowi prawo pomiatania prawami tych, którzy się z jego naukami nie zgadzają? Kto za to odpowiada? PiS? Oczywiście. Opozycja – od SLD po PO, która przez lata podlizywała się biskupom? Też. Radykalna prawica i ultrakatolickie organizacje wywierające naciski na polityków? Jak najbardziej. Biskupi, którzy zamiast zajmować się sprawami wiary nieprzerwanie wtrącają się do polityki? Owszem. Tadeusz Rydzyk i jego katolicka machina propagandy? Nie ma wątpliwości. Ale najbardziej tej sytuacji winni jesteście Wy.

Wy, którzy swoją przynależnością – choćby i tylko formalną – do tej instytucji legitymizujecie Kościół jako “głos większości Polaków”.

Wy, którzy bierzecie śluby kościelne “bo w Kościele ładniej niż w urzędzie”.

Wy, którzy zapraszacie księdza po kolędzie “bo to taka ładna tradycja” a potem wręczacie mu kopertę.

Wy, którzy chrzcicie dzieci “bo może nie jesteście wierzący, ale nigdy nie wiadomo, może Wasze dzieci będą”.

Wy, którzy posyłacie dzieci do komunii “bo co stryjenka Bożenka powie!” albo “bo co to przeszkadza, jest okazja, żeby się rodzina spotkała, a dzieciaki dostaną prezenty”.

Wy, którzy chodzicie do kościoła “bo inaczej we wsi będą mówić”, “bo to taka tradycja”, “bo babci będzie smutno”, “bo zawsze chodziliśmy”.

Wy, którzy wysyłacie dzieci na religię “żeby się nie czuły wyalienowane, bo inne dzieci chodzą”.

Wy, którzy zgadzacie się na to, żeby ksiądz ustawiał pod siebie szkolne uroczystości “bo zawsze tak było”.

Wy, którzy zgadzacie się na wieszanie krzyży wszędzie gdzie popadnie “bo przecież ateistom nie powinny przeszkadzać” i nie protestujecie, że przecież wierzącym wszechobecne krzyże też do niczego nie są potrzebne.

Wy, którzy pozwalacie na to, żeby organizację pogrzebu wujka-ateisty przejęły ciotki-dewotki “bo inaczej rodzina się pokłóci”.

Wy, którzy zmuszacie swoje nastoletnie dzieci, już otwarcie buntujące się przeciwko tej hucpie, do przystąpienia do bierzmowania “bo co będzie, jak kiedyś zmienisz zdanie i będziesz chciał wziąć ślub kościelny!” albo “bo dopiero bierzmowanie to moment, w którym stajesz się dorosły duchowo, dopóki nie jesteś dorosły duchowo nie możesz sam decydować o sprawach swojej wiary”.

Na szczęście coraz więcej ludzi zaczyna rozumieć tą oczywistość. Po ostatnich wydarzeniach politycznych coraz więcej osób, które nie są wierzącymi katolikami i nie czują się w Kościele dobrze, interesuje się apostazją. Z informacji i poradników dostępnych w internecie dowiadują się jednak, że jest to bardzo skomplikowany proces. Że to niby trzeba najpierw z Kościoła wyciągnąć jakieś argumenty, że potrzebni są dwaj ochrzczeni świadkowie, którzy muszą się z nimi udać osobiście do parafii, gdzie ksiądz przeprowadzi z wami jakieś rozmowy uświadamiające, w których będzie was przekonywać do zmiany decyzji… BZDURA!

To znaczy, jeśli chcecie z Kościoła wychodzić w stylu takim, jak bohater rysunku Marka Raczkowskiego to jak najbardziej.


Trochę się jeszcze na do widzenia popłaszczycie przed Kościołem i pewnie Was wypuszczą. Można i tak. ALE NIE TRZEBA.

Bo czy chcąc wypisać się z harcerstwa trzeba zdobywać sprawność “odchodzącego”? Czy jak ktoś chce odejść z Partii Razem to musi uzyskać pisemną zgodę dwóch członków tej partii a na do widzenia wysłuchać dwugodzinnego wykładu Adriana Zandberga o wyższości nordyckiego systemu państwa opiekuńczego nad drapieżnym kapitalizmem neoliberałów? Nie, prawda? I z Kościołem jest tak samo.

Bo póki co, niezależnie od tego, co roją sobie niektórzy księża, biskupi czy politycy prawicy, Kościół jest jeszcze w Polsce instytucją jak każda inna i wciąż prawo państwowe jest nadrzędne wobec wewnętrznego prawa tej instytucji. Dlatego z Kościoła można wyjść w znacznie prostszy sposób. Przetestowałem to osobiście i polecam Wam skorzystanie z przetartego przeze mnie – i z pewnością wiele innych osób – szlaku.

Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego nie prowadzi statystyk dotyczących ilości apostazji twierdząc, że skala zjawiska jest zbyt mała. Dołóżmy im trochę roboty!


 

JAK WYSTĄPIĆ Z KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO ZA POMOCĄ OŚWIADCZENIA WOLI

Poradnik aktualizowany wraz z napływem uwag od czytelników

 

Krok pierwszy: Piszemy oświadczenie woli w formie listu. Moje brzmiało tak, możecie potraktować je jako wzorzec:

[Adres parafii, w której byliście ochrzczeni]
[Miejscowość, data]

Oświadczenie o wystąpieniu z Kościoła Katolickiego

Oświadczam, że z dniem dzisiejszym w oparciu o artykuł 2 punkt 2a Ustawy o Gwarancjach Wolności Sumienia i Wyznania świadomie i dobrowolnie występuję z Kościoła Rzymskokatolickiego. Powodami, dla których opuszczam Kościół Katolicki, są:

1. fakt, że nie wierzę w Boga w trójcy jedynego, a Jezusa Chrystusa uważam wyłącznie za postać historyczną;

2. niezgoda na działania Kościoła w Polsce, który zamiast zajmować się głoszeniem Ewangelii, skupia się na kwestiach finansowych, kulturowych i politycznych, próbując wywierać niedopuszczalny wpływ oraz narzucać swoją wolę i wizję nie tylko swoim wiernym ale wszystkim obywatelom tego kraju.

Na podstawie Art 16. p. 2 Dyrektywy Parlamentu Europejskiego 2016/680 oraz Art. 17, pkt 1. rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679, do którego odwołuje się bezpośrednio Ustawa o Ochronie Danych Osobowych, zwracam się także do Księdza, jako administrującego moimi danymi osobowymi, o ich niezwłoczną aktualizację. Proszę o usunięcie z kościelnych zbiorów danych wszelkich informacji o mnie nie związanych z moim historycznym udziałem w życiu Kościoła, to jest wszelkich danych o miejscu zamieszkania, stanie cywilnym, wykształceniu, zatrudnieniu, relacjach rodzinnych i wszelkich tego typu informacji, jeśli są one w posiadaniu Kościoła. Proszę także o aktualizację danych zawartych w Księdze Chrztu poprzez naniesienie adnotacji o dokonanym przeze mnie w dniu dzisiejszym formalnym wystąpieniu z Kościoła Katolickiego.

Jako potwierdzenie aktualizacji moich danych osobowych proszę o przesłanie mi w ciągu 30 dni od daty wpłynięcia niniejszego pisma odpisu świadectwa chrztu z naniesionymi stosownymi zmianami.

Oświadczam, że jestem w pełni świadomy zarówno prawnych jak i kościelnych konsekwencji mojej decyzji o wystąpieniu z Kościoła.

Z poważaniem,

[wasz podpis]
[informacje pozwalające na potwierdzenie tożsamości – data chrztu, jeśli znacie, imiona rodziców, rok urodzenia itp.]
[adres do korespondencji]

Oczywiście nie jest to uniwersalny wzór, ale udostępniam to na zasadzie Creative Commons, więc budujcie na tym swoje wersje. Możecie oczywiście podać swoje własne powody – nie musicie też podawać żadnych. Ważne jest to, abyście jasno i ponad wszelką wątpliwość zaznaczyli, że niniejszym występujecie z tej instytucji. To ważne: nie prosicie o to, żeby Wam pozwolono odejść. Jesteście dorosłymi ludźmi, decyzję już podjęliście, nikogo się o nic nie musicie prosić. Po prostu INFORMUJECIE instytucję o tym fakcie po to, żeby mogła przeprowadzić zgodne z prawem obowiązującym w tym kraju czynności z tego wynikające.

Krok drugi: Powyższe oświadczenie dostarczacie – osobiście lub pocztą, ale w każdym przypadku za potwierdzeniem odbioru – do parafii w której zostaliście ochrzczeni – bo tam jesteście zapisani w księgach. Znając krewkość niektórych duchownych warto, jeśli idzie się osobiście, wziąć ze sobą jakiegoś świadka, choć nie jest to oczywiście formalnie konieczne ze względów proceduralnych.

Krok trzeci: Po jakimś czasie (w moim przypadku było to bodajże 10 dni czy może dwa tygodnie) powinniście otrzymać list z parafii, w którym znajdzie się odpis Waszego aktu chrztu z taką oto adnotacją:
I to wszystko, brawo. Jesteście apostatami, pójdziecie do piekła.


Wciąż pojawia się tu kwestia danych osobowych. Niektórym sama adnotacja o tym, że z Kościoła się wypisali nie wystarczy i chcieliby, aby Kościół całkowicie usunął jakiekolwiek wzmianki o nich ze swoich ksiąg. Jeśli chodzi o mnie, to nie mam problemu z historycznym śladem mojej obecności w Kościele: byłem ochrzczony, byłem u komunii, byłem nawet (zmuszony szantażem przez moją mamę) u bierzmowania. Takie są fakty. Próbowanie ich wymazywania pachnie mi troszkę zmienianiem historii aby pasowała do obecnej narracji politycznej jakie znamy z “1984” Orwella.

Może też się zdarzyć, że ksiądz proboszcz będzie Wam robił problemy, albo będzie Was próbował zmusić do tego, żebyście procedurę przeprowadzili zgodnie z wewnętrznymi procedurami Kościoła. Nie ma do tego prawa. Zignorujcie go, i odwołajcie się wyżej: do Kurii czy biskupa lub złóżcie skargę do Urzędu Ochrony Danych Osobowych albo zagroźcie, że pójdziecie ze sprawą do mediów. Nie pozwólcie na to, żeby po raz kolejny zmuszali Was do tego, żebyście Wasze decyzje życiowe musieli dostosowywać do ich zasad i widzimisię.


Na koniec taka prośba: postarajcie się dotrzeć z tą informacją do jak największej liczby osób. Jeśli nie chcecie promować mojego bloga – nie ma sprawy. Skopiujcie ten poradnik i wklejcie do siebie na swojego bloga, do mediów społecznościowych, wyślijcie znajomemu e-mailem. To jest po prostu zbyt ważna sprawa więc niniejszym oświadczam, że treść poradnika udostępniam do domeny publicznej.

Uwaga: Ponieważ zwrócono mi uwagę, że przepisy, na które powoływałem się w 2014 roku są już nieaktualne, zmieniłem treść mojego listu aby odzwierciedlał sytuację prawną na rok 2020.

 

Comments

comments

Dodaj komentarz