“Hotelik spóźnionych miłości”

Długo oczekiwana, trzecia już w dorobku Małżeństwa z Rozsądku, płyta potwierdza, że zespół podąża swoją własną drogą. Obrany kierunek coraz bardziej oddala grupę od klimatów Starego Dobrego Małżeństwa, co – przy całym szacunku dla twórczości Krzysia Myszkowskiego i załogi – jest dla Małżeństwa bardzo korzystne. Po raz kolejny możemy przekonać się, że przyjęcie w skład zespołu perkusisty było bardzo dobrym posunięciem.

Znających twórczość MzR płyta raczej nie zaskoczy – jest to po prostu zbiór miękkich melodyjnych piosenek na zimowe wieczory. Konsekwencja w utrzymywaniu własnego stylu zaowocowała wyrwaniem się z zaczarowanego kręgu Krainy Łagodności rozumianego przez wielu jako “nudziarstwo z gitarami”. Z tych klimatów nowy krążek można przyrównać chyba tylko do twórczości Roberta Kasprzyckiego. Choć jednak płyta MzR daleka jest od “muzycznego harcerzenia”, czyli śpiewania wzniosłych tekstów do trzech podstawowych chwytów, poszukiwacze wirtuozerii instrumentalnej nie mają tu czego szukać – nie o to tu chodzi.

Płyta zachwyca pieczołowitością aranżacyjną – nie ma ani jednej nutki, która nie byłaby częścią większego pomysłu, a całość tworzy niezwykłą jedność; to nie jest “wymiatanie z towarzyszeniem zespołu akompaniującego”, a prawdziwe wspólne muzykowanie. Dla znających już twórczość MzR pewną niespodzianką będą nowe elementy brzmieniowe: gitara elektryczna z efektami w utworze Żar pod popiołem, lekko folkujące Powiedź nas na pokuszenie, pulsujący wyraźnym rytmem Taniec czy delikatne instrumenty dęte. Jednak wszystkie te zabiegi dodają jedynie smaku całości. Płyta – podobnie jak poprzednia – zakończona jest nieśmiałym wypadem na poletko jazzowe i tak samo jak wUkrzyżowanych przez marzenia z poprzedniej płyty wypad ten jest naprawdę udany.

Śmiało mogę powiedzieć, że produkcja jest jeszcze lepsza niż poprzednia – a kto znaWszystkie inne strony, wie, że to porównanie do wysokiego poziomu. Tak więc dla lubiących twórczość chłopaków z Małżeństwa jest to lektura obowiązkowa, a kto ich nie zna, a poznać chciałby – na pewno nie będzie żałować.


Recenzja ukazała sie w zimowym mumerze miesięcznika studenckiego “Semestr” – styczeń/luty 2006

Comments

comments