Wprowadzenie
W rok po tym, jak moje teksty o roli organizacji Planeta Młodych (tutaj oraz tutaj) odbiły się szerokim echem we wrocławskim studenckim światku, zgłosił się do mnie dziennikarz wrocławskiej redakcji Gazety Wyborczej proponując współpracę w dalszym rozpracowywaniu tematu. Spędziliśmy kilka miesięcy, w wolnych chwilach dłubiąc w temacie i odgrzebując dokumenty, które według wielu nie powinne ujrzeć światła dziennego. Włożyliśmy w to dużo pracy, a sytuacje takie jak telefony Krzysztofa Maja do redakcji Gazety Wyborczej mające na celu wpłynięcie na zwierzchników mojego współpracownika aby nakazali mu zaprzestanie pracy nad tematem tym bardziej zachęcały nas do pracy. W końcu powstał materiał-igła. Mój współpracownik liczył nawet na to, że tekst wyląduje na głównej stronie ogólnopolskiego wydania Gazety Wyborczej. Jakież więc wielkie było moje rozczarowanie kiedy okazało się, że tekst jednak nie ukaże się, a cała sprawa zostanie zamieciona pod dywan. Najwyraźniej więc bohaterowie naszego artykułu mieli wtyki znacznie wyżej, niż byliśmy świadomi… Z całego owego tekstu zostały mi się dziś jedynie krótkie, wstępnie autoryzowane fragmenty które miały być wplecione w większą całość opracowaną przez dziennikarza Wyborczej. Jako takie więc nie stanowią pełnego obrazu sprawy, myslę jednak, że oddają w pewnym stopniu klimat który panował podówczas w świecie organizacji młodzieżowych na Dolnym Śląsku…
Skąd się biorą politycy
Pomysł utworzenia Dolnośląskiej Rady Młodzieży pojawił się po raz pierwszy w 2003 roku na obradach Okrągłego Stołu Organizacji Akademickich. Było to nieformalne ciało skupiające 6 najważniejszych wrocławskich organizacji akademickich: AEGEE, AIESEC, AZS, ELSA, NZS i ZSP. Organizacje te zajmowały się wspólnie promowaniem idei europejskich wśród studentów – m.in. Organizowaniem prareferendum europejskiego oraz EuroJuwenaliów – Imprezy, mającej na celu zachęcić tą niezdyscyplinowaną grupę wyborców, jaką są studenci, do wzięcia udziału w Referendum Unijnym. Jednym z głównych koordynatorów tych działań był Tomasz Czeszejko-Sochacki z AEGEE, który został wybrany na przewodniczącego OSOA.
Praferendum zakończyło się sukcesem – wzięło w nim udział ok. 3000 studentow.
– Jedynym zgrzytem było prareferendum na politechnice – mówi Czeszejko – NZS Politechnika odpowiedzialna za przeprowadzenie imprezy na Politechnice niestety nie dopilnowała tego i ku mojemu zdziwieniu okazało się rankiem w dzień referendum że politechnika nie zadziałała. Dopiero kiedy poszliśmy z człowiekiem z AIESECu do kierownika administracyjnego i pokazaliśmy mu plakat imprezy zgodził się na przeprowadzenie tej akcji.
Tymczasem okazało się, że w tym samym czasie odbywały się konkurencyjne eurojuwenalia.
– Były to chyba działania mające na celu położenie naszej imprezy. Wykupiono np. Wszystkie domeny internetowe ze słowem eurojuwenalia. – mowi Czeszejko – Chodziło tak naprawdę o pieniądze – samorząd politechniki również chciał pozyskać sponsora (Żywiec) i dotacje z MENiS-u. Żywiec wybrał nas, ponieważ nasza impreza bardziej odpowiadała mu pod względem programowym i marketingowym. Jednak Krzysztof Maj [działacz Samorządu Studenckiego Pwr związany z “Planetą Młodych] widziany był podczas naszych koncertów jak robił zdjęcia.
Po juwenaliach organizacaje zrzeszone w OSOA zostały zaproszone na spotkanie z władzami politechniki, gdzie miano podsumować minione juwenalia.
– Co ciekawe, spotkanie to, organizowane m.in. przez Krzysztofa Maja, zostało zatytułowane OSSA – Okrągły Stół Studentów Aktywnych. Dla mnie to jest przykład na to, że już nei poraz pierwszy (po eurojuwenaliach) jakiś projekt czy nazwa jest “splagiatowana”. Prawnie wszystko jest w porządku, ale moim zdaniem jest to działanie nieetyczne”.
OSSA zrzeszała organizacje te same, co OSOA, tylko zamiast ELSY,która jako stowarzyszenie prawnicze nie działa na Pwr była Planeta Młodych. Podjęto decyzję, że OSSA będzie ciałem konsultacyjnym dla Samorządu.
– Dla mnie to była po prostu kopia OSOA, tylko w wersji z Planetą Młodych – podsumowuje Czeszejko.
Tymczasem na wzór struktur parasolowych istniejących od dawna w innnych krajach Unii powstała Polska Rada Młodzieży, która miała być ciałem opiniodawczym, doradczym i mającym na celu obrobnę praw tej grupy społecznej. AEGEE, ZSP i ZHP wraz z innymi organizacjami rozpoczęły działania mające doprowadzić do powołania Dolnośląskiej Rady Młodzieży.
– Powiem szczerze, że odbywało to się na zasadzie pospolitego rusznia – mówi Czeszejko – chcieliśmy zaprosić wszystkich, którzy mogli by coś do tego wnieść.
– To było na zasadzie: ja znam ciebie i mogę powiedzieć ‘Słuchaj, ty działasz w takiej organizacji to wpadnij, bo coś się dzieje’ i w ten sposób, tak zwaną pocztą pantoflową pojawiło się wiele organizacji, które w ogóle nie są zalegalizowane stricte jakąś klauzulą prawną – jakies organizacje rejestrowane przy urzędzie miasta, duszpasterstwa akademickie, które nie mają żadnego statusu prawnego czy jakieś inne o których ciężko cokolwiek powiedzieć – dodaje Tomasz Antosiak z Dolnośląskiej Chorągwi ZHP.
Tymczasem pojawił się pierwszy problem:
– Zakładaliśmy że DRM młodzieży miała być lokalnym odpowiednikiem PRM, która nie była uznana przez niektorych za docelową reprezentację młodziezy. Nie było jeszcze ustawy regulującej te kwestie i PRM dopiero chciała się przekształcić w takie ciało ustawowe po wyjściu odpowiednich regulacji prawnych. – mówi Czeszejko.
Z założenia DRM miała współpracować z organami państwowymi na poziomie regionalnym.
– Tymczasem na sali znalazły się również malutkie stowarzyszenia lokalne. – mowi Czeszejko – Pojawiły się również liczne organizacje nie mające wpisu do Krajoweg Rejestru Sądowego, które nie mogą być partnerem do współpracy dla Urzędu Marszałkowskiego.
Po burzliwej pracy nad statutem zwołano zebranie załozycielsko wyborcze. Planowano na nim przegłosować ostatnie poprawki w statucie oraz wybrać zarząd, który miał kontynuować prace związane z rejestracją stowarzyszenia. Tomasz Czeszejko-Sochacki, koordynujący dotychczas prace nad powstaniem DRMu przegrał wybory i przewodniczącym DRM wybrany został Krzysztof Maj, który w pracach nad DRM-em pojawił się dość późno, i pomimo, że powszechnie kojarzony jest ze stowarzyszeniem Planeta Młodych występował jako przedstawiciel organizacji “Młody Lubin”. W internecie nie można doszukać się żadnych informacji na temat tej organizacji, co dziwne jest w przypadku orgaznizacji młodzieżowej. Również uczestnikom prac nad DRM-em nie była ona znana:
– Podczas mojej pracy w ZHP na terenie Dolnego Śląska nie spotkałem się z żadnymi przejawami działalności tej organizacji. Pierwszy raz usłyszałem o niej przy okazji pracy nad DRM-em – mówi Tomasz Antosiak z ZHP – Krzysztof Maj Przyniosł wszystkie dokumenty, z których wynikało, że istnieje, ale jak wielkie to jest stowarzyszenie nie wiadomo.
Sporną kwestią było dopuszczenie do wszystkich czynności na prawach czlonków organizacji, które nie mają wpisów do KRS-u.
– Samo policzenie tych organizacji, które mają uproszczoną procedurę rejestracyjną u prezydenta miasta i porównanie tej liczby z dużymi organizacjami zarejestrowanymi w KRS często działającymi z powodzeniem od wielu lat daje stosunek jak 10:1. Byłem temu przeciwny z przyczyn czysto organizacyjnych – mówi Czeszejko.
– Sport jest jakby traktowany priorytetowo, bo im bardziej chodzi żeby się nie zajmować biurokracją, tylko wziąć się do pracy. To jest ta różnica. Jest to ułatwienie, jest trochę inaczej, ale powiem Ci , że papiery są te same. Tylko składasz w inne miejsce – nie jesteś obsługiwany przez jakichś ludzi z KRS-u tylko idziesz do biura sportu przy prezydencie miasta i podchodzą do tego bardziej profesjonalnie. Bo co kobieta z KRSu wie jak o tym zrobić zawody sportowe a tu są ludzie którzy wiele lat sportem się zajmowali, znają się na tym i teraz mogą Ci pomóc. Dzięki temu ludzie nie zajmują się biurokracją tylko sportem. Bo przecierż jakiegoś biegającego dzieciaka nie interesuje gdzie jest się zarejestrowanym tylko żeby się coś działo – oponuje Łukasz Osiński ze stowarzyszenia FootBag.
Kolejną przegłosowaną decyzją było zmniejszenie liczby członków zarządu do 5. Innym spornym problemem było wybranie na członka zarządu powstającej DRM dyrektora kancelarii zarządu w Urzędzie Marszałkowskim.
– Zajmowanie wyskokiego stanowiska w radzie, mającej być przedstawicielem młodziezy przez pracownika instytucji z którą ta rada ma wspólpracować rodziło podjerzenia o sprzeczność interesów – dla mnie to wyglądało korupcjogennie w świetle tego, że Urząd Marszałkowski może przekazywać Radzie jakieś środki finansowe – mówi Czeszejko.
– Wojtek Sury już oświadczył, ze zrezygnuje z bycia członkiem rady przy najbliższej okazji – ripostuje Piotr Klukiewicz, członek zarządu DRM Krzysztofa Maja.
– Oni zorganizowali wybory, było wszystko ustalone, jasne zasady jak to się ma odbywać, nie odbyło się tak, to znaczy nie po ich myśli i niestety nastąpił swego rodzaju rozłam. Oczywiście my chcemy się dogadać, ale druga strona zupełnie nie chce rozmawiać. – widzi tą sytuację Piotr Klukiewicz – Jeżeli chodzi o same wybory: po prostu była demokracja, a wiemy dobrze, że po tamtej stronie nie miało być demokracji – chodzi mi o brak jawności przy powoływaniu DRM-u tak jak zostało to zrobione w wypadku wyłonienia władz i rejestracji DRM-Czeszejkowego – nie poinformowali wszystkich stowarzyszeń.
Moze jednak były to po prostu zagrywki czysto polityczne, “głosujcie na nas a dostaniecie stołki w zarządzie”? – zapytałem Tomasza Antosiaka.
– Nie wiem czy do końca tak to wyglądało. – odpowiedział – Polityka była taka, ze nagle na zebraniu wyborczym pojawiło się nagle mnóstwo organizacji, zupełnie nowych i nie znanych nam, nie spełniających pewnych wymogów – były to np. stowarzyszenia, które działają przy urzędzie miasta, stowarzyszenia które w ogóle nie brały udziału w pracach a nagle się pojawiły na spotkaniu wyborczym. Ja nie wiem jaki to był układ, mysmy jednak chcieli wystąpić tu jak najbardziej w prawie, a nie politycznie, no a wyszło jak wyszło.
Po przegranych wyborach Tomasz Czeszejko-Sochacki wycofał się, pomimo zachęt ze strony Krzysztofa Maja z dalszych prac nad DRM-em i przyjął postawę oczekującą.
– Chciałem stać z boku i obserwować, czy to, co robi maj jest uczciwe i pożyteczne, a w momencie kiedy nie wszystko było by w porządku – interweniować – mówi.
Po wyborach jest obowiązek rejestracji stowarzyszenia w ciągu 7 dni. Jeżeli wymagane dokumenty nie zostaną przedstawione w tym terminie w świetle prawa każda z organizacji członkowskich może podważyć w świetle prawa kompetencje zarządu. Wiele organizacji było niezadowolonych z takiego obrotu sprawy:
– Nikt nas nawet nie poprosił o wypełnienie dokumentów, które są konieczne do rejestracji takiego stowarzyszenia, więc po trzech miesiącach zebrało się trochę organizacji i zaczęlismy organizaować to sami. – mówi Tomasz Antosiak – Tymczasem druga opcja używała posługiwała się naszymi nazwami i logami, co jest przecież niezgodne z prawem bez naszego pozwolenia. Dogadaliśmy się i zarejestrowaliśmy, tylko że troszkę na innych zasadach – jest to stowarzyszenie osób fizycznych rekomendowanych przez poszczególne organizacje.”
Tymczasem jak twierdzi Piotr Klukiewicz cały czas trwa postępowanie sądowe dotyczące rejestracji DRM.
– W sądzie nam powiedzieli, że średni okres rejestracji dla tego rodzaju stowarzyszzenia to rok do półtora” – dodaje Łukasz Osiński ze stowarzyszenia Footbag, również członek zarządu DRM związanej z Krzysztofem Majem.
– Postanowiliśmy sprawdzić jak to jest z tą rejestracją i z dniem 1 czerwca wystąpiliśmy z wnioskiem do KRS o rejestrację Dolnośląskiej Rady Młodzieży. W naszym mniemaniu powinno być tak, że skoro jest już rejestrowane stowarzyszenie o tej nazwie sąd odrzuci nas wniosek i poprosi o przyjęcie innej nazwy. Nic takiego się nie zdarzyło i po 19 dniach zostaliśmy zarejestrowani jako Dolnośląska Rada Młodzieży – mówi Czeszejko.
Według Piotra Klukiewicza sprawa rejestracji nie jest jednak taka prosta:
– Jest oczywistym faktem, że taki związek stowarzyszeń musi być związkiem podmiotow prawnych a nie osób fizycznych. My tam nie reprezentujemy siebie ale nasze stowarzyszenia czy ogranizacjie. W przeciwnym DRMie jest tak, że członkami są osoby fizyczne, które reprezentują wyłącznie siebie.
– Rejestracja stowarzyszenia stowarzyszeń wiąże się z tym, że wszystkie stowarzyszenia muszą podjąc uchwałą walnego zgromadzenia decyzję o przystąpieniu do DRM – kontruje Czeszejko.
– Przystąpienie do nich jest dla ZHP niemożliwe z tego powodu, że jezeli mamy przystąpić do stowarzyszenia stowarzyszeń to taką decyzję może podjąć tylko zjazd ZHP, który odbywa się raz na 4 lata – dodaje Tomasz Antosiak
– Tymczasem chcieliśmy rozpocząć działania jak najszybciej – mówi Czeszejko – nie było tyle czasu. Ustawa miała wyjść “na dniach” i nasza struktura miałaby zostać uznana za istniejącą. Przyjęliśmy takie zabezpieczenie, że osoba chcąca należeć do DRM musi posiadać rekomendację zarządu orgazniacji macierzystej. Z chwilą cofnięcia takiej rekomendacji taka osoba traci członkowstwo w Radzie. Na tą chwilę nie było jeszcze regulacji prawnych więc postanowiliśmy przyjąc takie rozwiązanie jako formę przejściową i zostało to zaakceptowane przez Urząd Marszałkowski. Wiem, że poszło pismo z drugiej DRM do Urzędu z zapytaniem, dlaczego demokratycznie wybrany zarząd nie został uznany przez Marszałka za oficjalną reprezentację młodzieży.
– Dostaliśmy odpowiedź z urzędu że dostaniemy taki sam mandat jak DRM-Czeszejkowy, ponieważ marszałek nie został poinformowany o stanie rzeczy i niestety podpisał im zaświadczenie – mówi Klukiewicz. – Natomiast jeżeli chodzi o rejestrację, to ja nie jestem prawnikiem, ale prawnik powiedzial nam, że istnieje mozliwość zebrania uchwał walnych zgromadzeń o przystąpieniu do stowarzyszenia stowarzyszeń w późniejszym okresie, w ciągu najbliższych lat. Forma rejestracji jako związek stowarzyszeń została zaproponowana przez Tomka Czeszejkę – dodaje.
Na chwilę obecną część organizacji młodzieżowych jest skupiona wokół Dolnośląskiej Rady Młodzieży Krzysztofa Maja a część wokół DRM Tomasza Czeszejki. W rezultacie żadna z nich nie reprezentuje całego środowiska organizacji młodziezowych, a więc cel powołania takiej rady, jako ciała skupiającego wszystkie organizacje nie został osiągnięty. DRM Krzysztofa Maja zrzesza więcej organizacji liczbowo, natomiast bardziej uznane organizacje należą do drugiego DRM. Jak członkowie obu DRMów wyobrażają sobie dalszą współpracę?
– My bardzo chcemy się dogadać – mowią Piotr Klukiewicz i Łukasz Osiński. – Dzwonimy do Tomka, mozemy pokazać biling, ale oni nie chcą. My próbowaliśmy na zarząd ich zaprosić ale nie przyszli. Świadkiem tego, że chcemy się dogadać może być p. Aldnoa Święcka-Wiktorska, u której były przeprowadzane spotkania w gabinecie żeby porozmawiać. Tylko raz Tomek przyszedł i więcej nie miał niestety ochoty. Mieliśmy taka dziwną sprawę, chodziło o kartę współpracy. Miał nam przesłać pokazać i wogóle. Powiedział przy Pani Aldonie, że oczywiscie zobaczymy ją, żebymśmy razem pracowali , przecież tez jestesmy tą DRM, tylko w trakcie rejestracji. No i teraz powiedział że nie dostaniemy tego na pewno.
– Drzwi do nas są otwarte, cały czas trwa przyjmowanie do nas nowych członków ( oczywiście są odpoweidnie regulaminy, które mówią szczegółowo jakie warunki nalezy spełnić). Więc nie jest to tak że jesteśmy zamknięci – jeżeli ktoś chce, to zawsze może do nas dołąćzyć, zapraszamy – mówi Tomasz Antosiak – Jeżeli to będzie dobra współpraca na jasnych warunkach, to myślę że zarząd podejmie decyzję. – dodaje, zapytany o współpracę między dwoma DRMami.
Uczestnicy dyskusji prowadzonych na ten temat przez użytkowników forum Gazety Wyborczej działania Planety Młodych postrzegają jako nie zawsze w pełni “fair”. Jak widać, nie bezpodstawnie:
– Jeżeli Krzysiek Maj występuje jako Młody Lubin i mówi: “jestem z małej organizacji ale jestem za tym, aby większe organizacje miały większą ilość głosów”, a na sali siedzi Planeta Młodych, której on jest działaczem, to wiadomo o co chodzi – mówi Czeszejko.
Reputacja przewodniczącego Maja nie przeszkadza jednak jego współracownikom:
– To nie jest chyba jakiś bandyta, bo by siedział, nie? – pyta Piotr Klukiewicz.
– Reputacja to reputacja, a czyny to czyny. Nie jest ważne jake o kim krążą opowieści, jezeli coś się robi. – dodaje Łukasz Osiński.
– Mam jednak powody sądzić, że Krzysztof Maj nie do końca chce realizować cele statutowe stowarzyszenia – mówi Tomasz Czeszejko. – Dolnośląska Rada Młodziezy będzie brała udział w rozdzielaniu publicznych pieniędzy i myślę, ze dlatego jest taką kością niezgody, a z drugiej strony łakomym kąskiem dla tych, którzy widzą swoje cele głównie w tym elemencie jej działalności. Muszę jednak zaznaczyć, i myślę ze dotyczy to nie tylko mojej rady, ze nei chcemy biernie siedzieć i czekać co nam “skapnie” z Urzędu Marszałkowskiego ale i pozyskiwać środki z innych źródeł,przede wszystkim z UE”
Komentarz
Na tym skończyło się podówczas moje tropienie nieprawidłowości w światku wrocławskich organizacji studenckich. Tytuł “Skąd się biorą politycy”, który miał nosić ten tekst, okazuje się jak najbardziej proroczy. Od czasu do czasu dochodzą mnie słuchy o tym, że bohaterowie tego i poprzednich moich tekstów (tu i tu) na ten temat pełnią jakieś wysoko postawione funkcje – czy to asystenta senatora PiS, czy to szefa lokalnego oddziału Agencji Mienia Wojskowego, była też jakaś ciepła posadka w KGHM… Krzysztof Maj ma już za sobą swój epizod w większej polityce – był wicestarostą powiatu Lubińskiego. Obecnie odpowiedzialny jest za projekt Wrocław 2016 Europejska Stolica Kultury. Jego działalność wciąż otaczają kontrowersje (czytaj tutaj i tutaj). No ale “to nie jest chyba jakiś bandyta, bo by siedział, nie?”.
Może warto by było wrócić do tematu po latach i zobaczyć czym zajmują się dziś inni bohaterowie tych tekstów? Co sądzicie?