W dzisiejszych czasach życie prawicowca czy katolika w Polsce musi być bardzo trudne. Każdy robi co może, aby tylko urazić ich uczucia religijne. Choćby te tęczowe flagi. Jakby nie dość bylo tego, że jedna z nich pojawiła sięna figurze Jezusa w Warszawie to teraz przyozdabiane sa nimi coraz nowe pomniki. Na szczęście policja traktuje ten problem bardzo poważnie, choć nie wszyscy potrafili to docienić. Podśmiewano się na przykład z tego, ze pomnik Aleksandra Głowackiego (znany był jako Bolesław Prus, ale podobno powinniśmy mówić o ludziach tak, jak mają wpisane w oficjalnych dokumentach) udekorowany tęczową flagą był poddawany dokładnym oględzinom przez silną ekipę siedmiu policjantów. A przecież, jak tłumaczyła policja, znieważanie pomników to poważne przestępstwo ścigane z urzędu.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
A znieważane są wszystkie pomniki jak leci. Od Mikołaja Kopernika po Smoka Wawelskiego. Nawet prezydent (na razie mięsny, bo Andrzej Duda spiżowej podobizny się chyba jeszcze nie doczekał) narażony byłna kontakt z tą straszliwą tęczą – posłanki lewicy podczas zaprzysiężenia włożyły tęczowe maseczki i ubrały się w sukienki w kolorach układających sie w symbol LGBT. Zdjęcie prezydenta Dudy przemawiającego na tle tęczowych posłanek błyskawicznie usunięto z oficjalnego rządowego banku zdjęć, ale na szczęście użytkownikom m.in. Reddita udało je się zachować dla potomnych i jest TUTAJ.
Choć trudno w to uwierzyć, niektórzy z posłów opozycji zachowali się jeszcze gorzej: trzymali w dłoniach kopie Konstytucji RP. Jeden z prorządowych komentatorów powiedział, że “to tak jakby wyciągali w stronę prezydenta środkowy palec!”. Ciekawe, z czym w ich umysłach równoważna jest konstytucja naszego państwa…
Tymczasem transseksualna aktywistka LGBT która wraz z innymi aktywistami udekorowała figurę Jezusa tęczową flagą została aresztowana na dwa miesiące. Ale nie za ten wyczyn. Nie to, oczywiście, że policja, znana ostatnio także jako zbrojne ramię PiS, o to nie wystąpiła – wystąpiła, ale sąd odmówił. Dlatego podkręcono starą sprawę zniszczenia opon w homofobusie – jeżdżacej po Warszawie furgonetce głoszącej bzdury o tym jakoby LGBT rozprzestrzeniało pedofilię i inne obraźliwe kalumnie. Ponieważ do pocięcia opon potrzebny był nóż a w trakcie akcji doszło do przepychanek z kierowcą homofobusa, z aktywistki zrobiono groźnego nożownika. I nagle okazało się, że pomimo tego, że policja ma to wszystko świetnie udokumentowane a oskarżona nie zaprzecza, wzorcowo spełniając warunki policyjnego dozoru, nagle zaszło ryzyko mataczenia i konieczny stał się areszt na dwa miesiące. Dokładnego uzasadnienia tej decyzji nie znamy, bo prokuratura przepycha się z sądem co do tego, kto miałby go udostępnić prawnikom aktywistki – a dopóki to się nie stanie, nie mają oni możliwości wniesienia zażalenia na dectyzję o areszcie która w opinii ich i innych ekspertów prawnych jest bezpodstawna i ma na celu jedynie zastraszanie społeczności LGBT.
Prawica z perwersyjną rozkoszą raduje się niedolą aktywistki, bo ponieważ proces zmiany płci jest u niej na wczesnym etapie prawnie wciąż jest mężczyzną i została umieszczona w areszcie dla mężczyzn. Szarmanccy prawicowcy, z ekspertem TVP na czele, z lubością używając męskiego nazwiska (bo “tak trzeba ludzi nazywać jak mają w dowodzie!”) życzą jej, aby padła ofiarą więziennego gwałtu. Oczywiście jak bumerang powraca argument o tym, że ten, kto łamie prawo, powinien ponieść tego konsewencje. Dziwnym jednak trafem próżno szukać przypominaczy o tej oczywistości, kiedy za czyn karalny nie odpowiedziała działaczka PiS, która spoliczkowała protestującą, agresywni narodowcy którzy bili uczestniczki Strajku Kobiet czy liczni młodzi mężczyźni brutalnie atakujący osoby broniące praw społeczności LGBT. Być może chodzi tu o obawę, ze za robienie tego ostatniego jedna połowa policji musiałaby aresztować drugą… Bo kiedy w proteście przeciwko aresztowaniu transpłciowej aktywistki na ulice wyszły tłumy, policja z zapałem wzięła się do bicia i upokarzania – aresztowano blisko 50 osób – nie tylko uczestników protestu ale i przypadkowych przechodniów, w tym przyglądającemu się z niedowierzaniem tej sytuacji Włocha.
Dobrze się składa, że znalazły się dodatkowe fundusze na tego rodzaju działania – choć nie zdziwcie sie, jeśli przepadna w przepastnych kieszeniach PiSowskich kolesi. Ministerstwo Sprawiedliwości przyznało 14 000 000 fundacjom i organizacjom związanym z pro-PiSowskimi dziennikarzami i zarządcami ferm trolli internetowych. Pieniądze mają być przeznaczone na walkę z przestępstwami “inspirowanymi ideologią LGBT” oraz “Christianofobią”.
Dobrze, że uwzględniono także tą drugą opcję, bo w końcu w dzisiejszych czasach pomysły na obrażanie uczuć religiinych wywodzą się nie tylko z ideologii LGBT. W Wadowicach ktoś wpadł na pomysł organizacji konkursu jedzenia rozsławionych przez pochodzącego stamtąd papieża kremówek. Jak już pewnie z niedowierzaniem podejrzewacie – to także zostało uznane za potencjalnie obraźliwe dla uczuć religijnych…
Jeśli zaś chodzi o obrażanie uczuć osób LGBT (albo nawet inteligencji tych, którym zdarzy się usłyszeć rozgłaszane przez homofobusa bzdury) to jest to nie tylko tolerowane. Policja już nawet nie udaje bezstronnej i aktywnie włącza się w ochronę praw ludzi mających ochotę poobrażać sobie gejów, oskarżając ich o skłonności pedofilskie:
Jak widać za próby obywatelskiego zatrzymania rozgłaszającej klamstwa furgonetki można zostać pobitym przez policjanta. Znany youtuber postanowił zatem podejść do sprawy w inny sposób. Wynajął własnego busa, którym jeździ za homofobusem i naamawia mijanych ludzi do tego, aby nie wierzyli w bzdury rozgłaszane przez mijające ich na ulicach busy:
Już nie raz o tym mówiłem: ci, którym w Polsce jest dziś naprawdę trudno (jeśli nie liczyć osób LGBT) to kabareciarze. Choćbny na głowie stanęli nie wymyślą nic, co byłoby śmieszniejsze niż rzeczywistość. Zapewne wielu z nich już dawno się poddało.
Na szczęście wciąż mamy amatorów, którzy ratuja sytuacje. Ryszard Czarnecki, pierwszy w historii wicemarszałek parlamentu Europejskiego który zleciał ze stołka za nazywanie swoich przeciwników politycznych szmalcownikami bardzo się starał i wymyślił świetny dowcip: swoje sprawozdania finansowe dotyczące podróży służbowych. Niestety unijna agencja zajmująca się defraudacją pieniędzy OLAF nie podziela jego poczuycia humoru i uważa, że to, że rzekomo spędzał w Brukseli jedynie 15 minut dziennie, bo resztę doby poświęcał na podróże (w tym zimową podróż przez pół kontynentu zezłomowanym 11 lat wcześniej kabrioletem) nie usprawiedliwia pobranych przez niego na ten cel 100 000 euro…
Mateusz Morawiecki to kolejny dowcipniś. W związku z wydarzeniami po sfałszowanych przez Łukaszenkę wyborach przedstawił swoją strategię pomocy Białorusinom. Jej istotnym elementem jest wspieranie niezależnych mediów, aby dać przeciwwagę rządowej propagandzie. Dowcip polega na tym, że na własnym podwórku Morawiecki robi coś zupełnie przeciwnego. A usłużna TVP robi wszystko, aby odwdzięczyć się za ładowane w nią przez PiS miliardy. I w promowaniu oczekiwanego przekazu nie bedą jej przeszkadzać jakieś fakty. Kiedy na przykład trzeba było oskarżyć władze miasta Lublin o to, że pozwalając na zaśmiecanie skweru Lecha Kaczyńskiego znieważają jego cześć a okazało się, że na skwerze jest czysto, niestrudzony “reporter” sam osobiście porozrzucał po skwerze śmieci, które wyciągnął z pobliskiego kosza. Na jego nieszczęście nagrały to kamery monitoringu miejskiego:
Propagandysta z TV*** Lublin wyrzuca śmieci z kosza, by pokazać, że władze samorządowe nie dbają o czystość na placu im. Lecha Kaczyńskiego.
W TV*** na rozmowach o pracę przepytują kandydatów z bycia mendą? pic.twitter.com/BPMTpUWzI4
— Ruch Ośmiu Gwiazd (@RuchOsmiuGwiazd) August 13, 2020
“Reportera” zwolniono, ale jakoś wątpię, zeby musiał długo czekać na kolejną intrantną posadkę. Na razie jednak ma czas, zeby pojechać na wakacje. W Gdańsku można skorzystać z wybornej oferty wynajęcia luksusowej przyczepy kempingowej jedyne 500 metrów od plaży. Tak przynajmniej twierdzą sąsiedzi mężczyzny, który ową przyczepę zaparkował pod ich oknami i rzekomo kasuje swoich gości po 10 złotych za noc od głowy…
Za taką cenę na wakacje mogliby sobie pozwolić nawet posłowie przed podwyżką. Na szczęście sami sobie przegłosowali, że ich uposażenia wzrosną o blisko 60%. A to i tak grosze, bo premier, prezydent czy niektózy z ministrów będą zarabiać dwa razy tyle co teraz – albo i więcej. Głosowała za tym zgodnie zarówno strona rządowa jak i opozycja (z wyjątkiem lewicowego Razem, prawicowej Konfederacji oraz kilku niepokornych posłów z KO i Kukiza). Dawno nie bylo w parlamencie takiej zgodności.
Obłowi się także pierwsza dama – ma ona otrzymywać wypłatę w wysokości ponad 18 000 złotych miesięcznie. Komentatorzy zwracają uwagę, że nie bardzo wiadomo za co, bo jak na razie robi ona wszystko, aby unikać jakiejkolwiek oficjalnej aktywności. Dla mnie problem leży jednak gdzie indziej: czy dawanie ciepłej posadki komuś tylko dlatego, że jest najbliższą rodziną prezydenta to nie jest nepotyzm? Nie było konkursu, przetargu, nikt na nią nie głosował… Nie wiadomo jakie będą jej obowiązki i kto ma je kontrolować…. A poza tym gdyby przeprowadzić rekrutację w standardowym trybie może znalazłaby sie lepsza kandydatka? Kto wie, może Jolanta Rosiek, która, jak twierdzi, jest kochanką i prawdziwą miłością Andrzeja Dudy pełniłaby obowiązki Pierwszej Damy lepiej? Albo chociaż taniej?
Mój starszy tekst o pomyśle upaństwowienia Agaty przeczytacie tutaj.
Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Zdjęcie: Wistula via Wikipedia CC 4.0