Polska wreszcie w czołówce! PiS obiecał, że wstaniemy z kolan i cały świat nam będzie zazdrościć, bo będziemy najlepsi i tak się stało. Przynajmniej częściowo. Bo jesteśmy najlepsi. W COVID-19. Mamy w Polsce mniej więcej tyle samo wykrytych zachorowań co w Wielkiej Brytanii (25571 vs 26860) i nieco więcej śmierci (548 vs 462). Tyle, że u nas się testuje znacznie mniej: w Wielkiej Brytanii jest o połowę więcej ludności niż w Polsce a wykonują tam ponad 400 000 testów i rząd jest ciągle krytykowany, że to za mało. W Polsce testów wykonuje się 56 000… A mimo tego mamy tyle samo wykrytych zachorowań co Brytyjczycy. Jak do tego doszło? Nie wiem.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
To znaczy wiem. Rząd przewalił całe lato na wojowanie z LGBT zamiast przygotować się na drugą falę pandemii. Teraz wykonuje jakieś chaotyczne ruchy, ale być może tylko po to, żeby wyglądało że coś robi. Weźmy na przykład nowy Szpital Narodowy na stadionie: przyjmowani są do niego jedynie ci pacjenci, którzy nie są za bardzo chorzy, zdolni do spacerów (toalety są naprawdę daleko), nie mają chorób współistniejących ani gorączki oraz na dzień dobry mogą wylegitymować się plikiem zrobionych gdzie indziej badań. A jeśli im się pogorszy, są przenoszeni do “normalnych” szpitali – tych, które są w tak tragicznej sytuacji, że błagają w mediach społecznosciowych o pomoc, bo brakuje im wszystkiego – nie tylko środków ochrony osobistej ale nawet worków na śmieci, chusteczek czy mydła. Innymi słowy, rząd zbudował nam wioskę potiomkinowską i zadowolony z siebie przeszedł do zajmowania się tym, co dla niego najważniejsze – kultywowaniem dumy narodowej. Najpierw odmówili pomocy oferowanej nam przez Niemców, teraz zabierają się za budowę masztów flagowych – każda z 2477 gmin w kraju będzie mogła zwrócić się o fundusze na budowę masztu aby z dumą powiewała na niej biało-czerwona flaga. Projekt ma być uczczeniem stulecia zwycięstwa nad Bolszewikami w Bitwie Warszawskiej, ale, jak to zwykle bywa, i z szumnie zapowiadanych obchodów mieliśmy co najwyżej jakiś rachityczny koncert w TVP. No, i teraz flagi, trzy miesiące po rocznicy. Które finansowane będą z pieniędzy przeznaczonych na walkę z COVID-19. Tak, dobrze czytacie. 6 milionów (prawie decysasin!) z pieniędzy na walkę z pandemią pójdzie na patyczki, na których patrioci będą mogli wywieszać sobie flagi. Wioska potiomkinowska i flagi – to nam ma rząd do zaoferowani w dobie pandemii.
Była też nowa ustawa o przeciwdziałaniu pandemii ale na razie nie będzie. Co prawda przeszła już przez sejm i senat a nawet podpisał ją prezydent, ale rząd jej nie opublikuje. Bo nie. Bo się skapnął, że posłowie PiS przez pomyłkę zagłosowali za podwyżkami dla pracowników służby zdrowia zaangażowanych w walkę z koronawirusem. A przecież są ważniejsze wydatki, takie jak maszty flagowe. Dlatego publikację ustawy trzeba wstrzymać dopóki nie zrobi się jej nowelizacji. A kto jest temu winien? Oczywiście opozycja. Ta sama opozycja, która wcześniej była winna temu, że śmiała domagać się czasu na zapoznanie się z projektem poddawanym pod głosowanie i przez to trzeba było to głosowanie opóźnić o jeden dzień. Wtedy była wina opozycji, a teraz rząd sobie nielegalnie po prostu postanowił, że przyjętej demokratycznie ustawy nie będzie publikować, bo nie, i to też jest wina opozycji. Typowy PiS.
Na szczęście Niemcy jak bardzo chcą pomagać to posłanka Joanna “fuck you” Lichocka ma pomysł. Niech Niemcy odeślą nam wszystkich lekarzy, którzy posłuchali jej partyjnej koleżanki krzyczącej “niech jadą” i pracują za Odrą. Moja znajoma – Polka i lekarka pracująca w Niemczech – na razie nie planuje się jednak pakować…
Oczywiście to nie jest tak, że rząd nie ma pieniędzy dla tych, którzy na nie zasługują i których najbardziej nam potrzeba. Na przykład na przebrzmiałych artystów. Ministerstwo Kultury przyznało granty dla artystów, którym postanowiono wynagrodzić straty spowodowane COVIDem. I tak na przykład Golec uOrkiestra (pamietacie? Był szał na tą muzyczną cepelię jakieś 20 lat temu, oni cały czas grają!) dostali prawie 2 000 000. Taki Bayer Full z kolei dostał ponad pół miliona – można za to kupić parę kontenerów majteczek w kropeczki. Są to sumy w najlepszym razie porównywalne, ale często wielokrotnie wyższe niż to, co otrzymały zatrudniające dziesiątki ludzi instytucje mające duże koszty stałe – takie jak opery czy teatry muzyczne…
Podobno pieniądze rozdzielał algorytm, ale wśród tych, którzy dostali największe sumy jakoś dziwnie dużo artystów bliskich rządowi. Dopiero jednak, kiedy okazało się ze na liscie znalazło się wiele firm i instytucji, dla których wystąpienie o te dotacje było pierwszym występem w historii… Minister zdecydował się wstrzymać wypłaty i przyjrzeć się sprawie bliżej. Ale może po prostu są to firmy, które postanowiły wsłuchać się w płynące ze strony rządu rady i zmienić branżę? Jeśli tak, to znaczy, że wszystko jest OK i wszystkim jest dobrze. Artyści, nawet tacy jak ten raper, który w tym filmiku mówi dziennikarzowi, że jakby już teraz przestał pracować to starczyłoby mu na komfortowe życie aż do śmierci dostaną setki tysięcy złotych z kieszeni podatnika. Inne firmy otrzymają “pomoc rządową w zmienianiu branży”. Zwykłym Polakom też wiedzie się lepiej, bo pieniądze, które wydawali na chodzenie na basen, do teatru czy do restauracji zostają teraz w ich kieszeniach. A takie na przykład załogi karetek COVIDowych to nawet dostają extra dwa złote za każdą godzinę spędzoną na służbie!
Jak donosi onet.pl, parę groszy w ostatnich latach skapnęło nawet radykalnie prawicowym organizacjom, które nie tylko dostawały dotację – a nawet brały udział w szkoleniach wojskowych – ale i wciąż obłaskawiane są przez rząd, który 11 listopada pozwala im na warszawskich ulicach prawie na wszystko. Bo w tym roku oczywiście – jak zwykle – marsz nacjonalistów przeszedł ulicami Warszawy. Co prawda liczebnie nie dorównywał tym w ostatnich latach, za to nadrabiał ilością zadym. Spalono stację rowerów miejskich, podpalono także jedno z mieszkań:
Participants of the far-right #independencedayMarch in #Warsaw set a house on fire because of a #LGBTQI flag and a #StrajKobiet banner on a balcony. #MarszNiepodegłości #MarszNiepodegłości2020 pic.twitter.com/NF8Z1XRoBC
— democ. (@democ_de) November 11, 2020
Jak się możecie domyśleć, uczestnicy marszu próbowali dorzucić racami w balkon z tęczową flagą i banerem strajku kobiet, ale im się to nie udało, więc w ogniu stanęło mieszkanie dwa piętra niżej. Organizator marszu Robert Bąkiewicz mówi jednak, że nie ma sprawy, bo po pierwsze to był pustostan, a po drugie policja później i zupełnie gdzie indziej prowokowała uczestników marszu. A w ogóle to na pewno jacyś prowokatorzy byli. W zasadzie prawda, tylko że po pierwsze mieszkanie nie było pustostanem a pracownią artysty, a po drugie odpowiedzialny za jego podpalenie ku zaskoczeniu wszystkich poza narodowcami i TVP nie okazał się przebierańcem z Antify tylko kibolem z kryminalną przeszłością.
Na wielu dostępnych w internecie nagraniach widać również jak policja bezczelnie prowokuje kiboli z marszu narodowców. Tu na przykład stali tak wyzywająco, że spotkali się z odpowiedzią godną Szwadronu Samobójczego z “Żywota Briana”:
https://twitter.com/wkrawcz1/status/1326897336132497408?s=20
Policja jednak również ma wiele za uszami. Z tym prowokowaniem narodowców to raczej tyle prawdy, co w tym, że za zamieszki odpowiada Antifa, ale prawdą jest, że atakowali dziennikarzy, na których spadły pałki pomimo tego, że policja dobrze wiedziała z kim ma do czynienia. Strzelano także do nich z broni gładkolufowej – fotoreporter Tygodnika Solidarnosć został postrzelony w twarz…
Podobną gracją jak tegoroczne obchody Święta Niepodległości wykazał się polski rząd na arenie międzynarodowej. W odpowiedzi na unijne plany powiązania funduszy wspólnotowych z przestrzeganiem przez kraje członkowskie praworządności (znanym także jako kolejna niemiecka próba skolonizowania Polski i odebrania jej suwerenności), polski rząd wspólnie z Orbanem postanowił zawetować fundusze na pomoc w kryzysie popandemicznym. Skutek jest taki, że wkurzyliśmy wszystkich, Polska dostanie znacznie mniej pieniędzy, a uzależnienie wypłat pieniędzy unijnych od przestrzegania prawa i tak nastąpi. Kolejny sukces na miarę słynnego zwycięstwa 1 do 27 za czasów Beaty Szydło! No, ale przynajmniej będzie paliwo na wzbudzanie nastrojów antyeuropejskich: rząd będzie teraz pompował narrację o tym, jaka ta Unia Niedobra, jak to przemocą nas chce zmusić do przyjęcia swojej zbrodniczej IDEOLOGII PRAWORZĄDNOŚCI!
TVP zaprosiła do dyskusji w tym temacie niezwykłą – nawet jak na siebie – grupę “ekspertów”. Poza prawicowym propagandzistą na ten temat wypowiadali się tam narodowiec-kulturysta z wykształceniem podstawowym oraz zawodnik MMA:
O mechanizmie veto w Unii Europejskiej. pic.twitter.com/QX8oZL6lIa
— Marcin Najman (@MarcinNajman) November 16, 2020
Raczej się nie zanosi na zmianę polityki PiS, szczególnie, że wraz z praworządnością Unia wymaga także zaprzestania dyskryminacji. Tymczasem minister edukacji Przemysław Czarnek właśnie ogłosił, że konserwatywni i chrześcijańscy akademicy zostaną wyjęci spod procedur dyscyplinarnych w sytuacji, kiedy głosić będą obraźliwe treści – na przykład nienaukowe kłamstwa w temacie osób LGBT. A pamiętajmy, że to członek tego samego rządu, który właśnie tworzy specjalne procedury do walki z “atakami na chrześcijaństwo”.
Co do tych ataków na chrześcijaństwo to zanosi się na to, że ekipa Ziobry będzie miała w tym temacie dużo roboty. Ostatnio TVN opublikowało reportaż pod tytułem Don Stanislao w którym wyciagnęła parę brudów dotyczących kardynała Dziwisza, w szczególności zarzuty o korupcje oraz o krycie pedofilów. To akurat nikogo nie zaskoczyło, natomiast najważniejszą chyba sceną w tym filmie była ta w której reporter po tygodniach upokarzających próśb i błagań był w końcu w stanie porozmawiać z Dziwiszem, który wydaje się szczerze zaszokowany tym, że ktoś śmie w ogóle interesować się jego osobą – bo przecież jako kapciowy papieża służył on Kościołowi i Ojczyźnie!
Parę dni później w Watykanie opublikowano raport dotyczący kardynała Theodore McCarricka, który w złym świetle stawia papieża Jana Pawła II i jego pomocnika Dziwisza, po raz kolejny potwierdzając podejrzenia, że papież nie tylko wiedział o pedofilii w kościele ale aktywnie angażował się w zamiatanie jej pod dywan. To trochę psuje narrację polskiego Kościoła, według którego Jan Paweł II to taki trochę papież Schroedingera – jeśli chodzi o politykę, to był to prawdziwy mąż stanu, rozstawiający największych tego świata po kątach, który niemalże samodzielnie doprowadził do upadku komunizmu. Jeśli zaś chodzi o pedofilię, to był to taki poczciwy dziadunio, który nie do końca ogarniał co się wokół niego dzieje, bo niedobrzy kardynałowie mu nie mówili.
Jak na razie reakcja kościoła jest dość niemrawa – wydaje się, że ma poważniejsze sprawy na głowie – takie jak atak na dziennikarza, który ośmielił się napisać że zakonnice robią za kucharki i pokojówki biskupów. Podobno jest to straszną dyskryminacją i uwłacza kobietom – nie sama praca w tym charakterze, a pisanie o tym w gazetach. Na skandal pedofilski zareagował tylko Tadeusz Rydzyk, który oczywiście mówił, że to jest kolejny atak na Kościół a za pedofilię księży obwinił seksualizację dzieci.
Społeczeństwo za to reaguje znacznie bardziej zdecydowanie. W Warszawie ktoś “stuningował” tabliczki na ulicach i instytucjach imienia Papieża Polaka, dzięki czemu poświęcone są one teraz OFIAROM JANA PAWŁA DRUGIEGO. We Wrocławiu lokalna Lewica wystąpiła do miasta o przywrócenie placowi Jana Pawła II jego dawnej nazwy Plac Pierwszego Maja. Tej sprawie poświęcona jest także petycja podpisana już przez ponad 1000 mieszkańców – osobiście dziwi mnie, że tylko tylu, bo pamiętam z jak wielkimi oporami spotykała się przeprowadzana wkrótce po śmierci papieża zmiana nazwy głównego placu w mieście. Do dziś większość z moich znajomych wciąż używa oryginalnej nazwy. Podobne inicjatywy pojawiają się w całym kraju.
Co ciekawe w Warszawie sprzed galerii narodowej zniknął także absurdalny pomnik papieża z kamieniem (zobacz więcej tutaj) – złośliwi mówią, że jak to w Kościele bywa po tym, jak Jan Paweł II stał się bohaterem skandalu pedofilskiego zdecydowano się przenieść go do innej kałuży. Bo tak właśnie zachowuje się Kościół. Na przykład proboszcz z Czernikowa, który ruszył na uczestników strajku kobiet ze strzelbą (czytaj więcej tutaj) po krótkim okresie bycia zawieszonym w obowiązkach dostał nową parafię w Korczewie. Lokalnym wiernym nie spodobało się to i zorientowawszy się, że zamiast lubianego we wsi wikarego miejsce zmarłego proboszcza ma zająć wariat z giwerą po prostu opuścili świątynię:
Bunt w Korczewie koło Zduńskiej Woli. Nowym proboszczem ksiądz z Czernikowa. Parafianie w proteście wyszli z kościoła pic.twitter.com/xY3uo2t7In
— Anna (@Annamanchester8) November 15, 2020
PiS obiecał, że Polska wstanie z kolan. Oczywiście poległ na całej linii, ale okazuje się, że na jednym poletku akurat mu się udało, choć jest to akurat pewnie to, na którym politycy partii rządzącej woleliby, żeby wszystko zostało po staremu. Obawiam się jednak, że na to już jest za późno: Annuszka już rozlała olej. Polacy nie chcą już dłużej klęczeć pod butem watykańskiego okupanta!
Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Zdjęcie: Sławek via Wikipedia CC 2.0