Pamiętacie kiedy zeszłego lata karetki czekały w długich kolejkach pod szpitalami aż zwolni się w nich miejsce na które będzie można “wyładować” znajdującego się w karetce pacjenta? Wielu mówiło wtedy, że gorzej być nie może. Och, ludzie małej wiary, nie doceniliście rządów Prawa i Sprawiedliwości. Dziś karetki nie stoją w korkach – są zaparkowane gdzieś po jakichś bazach transportowych pogotowia, bo brakuje załóg, które mogłyby nimi jeździć. Po tym jak rząd przez lata ignorował ostrzeżenia ratowników medycznych i innych pracowników służby zdrowia (pamiętne “niech jadą” czy inne sugestie, że jak się komuś nie podoba to może zmienić pracę) ratownicy medyczni, którym się nie podobało, zmieniają pracę. Nie bardzo mają jak strajkować – bo wielu z nich już dawno zostało wypchniętych na samozatrudnienie co wiąże się z tym, że nie mają de facto żadnych praw pracowniczych – po prostu wymówili konktrakty stacjom pogotowia. I tak na przykład trzeciego września w takiej Warszawie na 72 karetki, którymi dysponuje miasto, 42 nie wyjechało z parkingu z powodu braku załóg. W rezultacie nawet do stosunkowo niegroźnego wypadku drogowego na Marszałkowskiej – w samym centrum miasta – musiał przylecieć helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego (i to pomimo tego, że tuż za rogiem – na Hożej – jest stacja pogotowia).
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Niektórzy nie mieli tyle szczęścia. Uczeń szkoły w podwrocławskich Kostomłotach zmarł, bo helikopter leciał do niego aż z Opola (wrocławski zaangażowany był gdzie indziej). Na czas nie dojechała też jadąca z Wrocławia karetka (nawet bez korków potrzeba na to jakieś 45 minut). Pomocy udzielały mu trzy brygady lokalnej Straży Pożarnej, ale niestety nie udało się uratować mu życia. Strażacy udzielający pierwszej pomocy to coraz częstszy widok w Polsce. W niektórych województwach do ratowania sytuacji w służbie zdrowia wydelegowano także żołnierzy WOT. Bogna Janke, sekretarz stanu w kancelarii prezydenta, odpowiedzialna za dialog społeczny, powiedziała, że “Takich sytuacji być nie może, że nie ma karetki, że nie można dojechać do pacjenta”. Według niej, prezydent jest otwarty na rozmowę, ale protestujący muszą zrozumieć, że rząd nie ma fabryki pieniędzy i nie może rozdawać ich każdemu, komu się to zamarzy. Mocne słowa jak na kogoś, kto pierdząc w stołek w kancelarii Dudy zarabia wielokrotność pensji ratownika medycznego od którego decyzji zależy życie i zdrowie ludzi a ostatnio załapała się na podwyżkę zgodnie z nową ustawą, w której urzędnicy państwowi i członkowie rządu zaczęli zarabiać nawet do 75% więcej…
Tak czy tak ja akurat wiem, gdzie można by znaleźć pieniądze dla ratowników medycznych. Po pierwsze, cytując klasyka, “wystarczy nie kraść”. Ale to by było chyba zbyt optymistyczne oczekiwanie od tego rządu. Ja proponuję przyjrzeć się wydatkom na styku spraw ziemskich i niebiańskich. I nie, nie chodzi mi nawet o to, że godzina lotu helikoptera LPR kosztuje 10 000 zł – czyli czteromiesięczne zarobki ratownika medycznego. Chodzi mi o religię w szkołach. Konkordat nakłada na państwo polskie obowiązek organizowania w szkołach lekcji religii, nie wspomina jednak słowem o tym, że ma za nie płacić podatnik. Polskie państwo jednak z jakiegoś powodu ładuje grube miliony w pensje katechetów i nie bardzo lubi, kiedy się o tym wspomina. Aktywiści związani z organizacją Świecka Szkoła wystąpili jednak na podstawie prawa o dostępie do informacji publicznej do gmin i powiatów. Kwoty podane przez 81% gmin które odpowiedziały zsumowały się do miliarda złotych, co pozwoliło ekstrapolować koszta i ocenić, że nauczanie religii kosztuje podatnika prawie półtora miliarda rocznie… A to przecież tylko rozgrzewka, bo rząd staje na głowie, żeby jeszcze więcej pieniędzy pompować w Kościół – niedawno na przykład gazety doniosły o tym, że ksiądz znany z egzorcyzmowania demona wegaństwa za pomocą salcesonu otrzymał 43 miliony grantu na budowę swoich studiów nagraniowych (pod pretekstem pomocy ofiarom przestępstw) pomimo tego, że na działce, którą w tym celu pozyskał nie można wybudować takiego budynku (ale akurat nie spodziewam się, żeby to był dla niego jakiś problem).
Tymczasem ratownicy medyczni chyba po prostu się poddali. Bez problemu znajdą łatwiejszą i lepiej płatną pracę – na przykład na kasie w Biedronce – a i tak, szczerze mówiąc, widząc jak traktowani byli w czasie pandemii, kiedy zmuszani byli do kupowania sobie środków ochrony osobistej za własne pieniądze, jestem pełen podziwu dla ich poświęcenia i poczucia obowiązku widząc, że wytrzymali pracując w takich warunkach aż do teraz. I jeśli rząd z tym nic nie zrobi, to jesteśmy w dupie – ratownicy najwyraźniej stracili nadzieję, że cokolwiek kiedykolwiek się tam poprawi, nawet młodzi ludzie nie są już zainteresowani wchodzeniem do zawodu. Uniwersytet medyczny w Szczecinie planuje zamknięcie wydziału ratownictwa medycznego z braku chętnych.
W odróżnieniu jednak od zawodu ratownika medycznego, zawód modelki niezmiennie przyciąga nowych adeptów. Nawet żona jednego z ministrów, Marianna Schreiber, zapisała się do nowej edycji reality show Top Model, gdzie otwarcie przyznała, że ta decyzja raczej nie jest zgodna z poglądami jej męza na rolę kobiety w rodzinie. Wszyscy w internecie jej dokuczają, a ja tam uważam, że to bardzo dzielna kobieta. Żona Freda Waterforda w “Opowieści Podręcznej” straciła palec za znacznie mniejszy występek przeciwko cnotom niewieścim! A pani Schreiberowa z pewnością jeszcze nie raz nas zaskoczy – na przykład choć znana jest głównie ze swojego tweeta atakującego osobę LGBT teraz sama przedstawia się jako osoba biseksualna.
To ciekawa sprawa, ale w żadnym razie zaskakująca. Prawicowcy za zamkniętymi drzwiami często okazują się oblechami. W momencie, w którym pisałem te słowa na Twitterze trwa wielka drama po tym, jak pewna sexworkerka udostępniła – jak twierdzi autentyczne – screeny z wiadomosći, które wypisywać miał do niej znany prawicowy dziennikarz, w których ze szczegółami opisane zostało co chciałby z nią zrobić za swoje 500 złotych (dla odważnych link). Wysłałem do niego wiadomość z prośbą o komentarz, ale nie otrzymałem odpowiedzi. Czy będzie to kolejny przykład sytuacji w której jacyś hakerzy tworzą fejki, próbując oczernić bogobojnego i szlachetnego człowieka? (Aktualizacja: najwyraźniej tak: według domniemanego autora tych obleśnych wiadomośći cała sytuacja jest fejkiem, a ci, którzy “naruszają jego dobra osobiste” (czy chodzi o te szczupłe 20 centymetrów :P) muszą się liczyć z pozwami. Jak to dobrze, że od początku nie zakładałem, że screeny są autentyczne i zgłosiłem sie do ich domniemanego źródła z prośbą o weryfikację, prawda? 🙂 )
No, ale żarty na bok. Sprawa jest poważna. Zagrożona jest moralność Polaków i cnoty niewieście. Może już pora na ustanowienie jakiejś specjalnej policji, która zajmowałaby się sprawami moralności i obyczajów? Ale zaraz, wygląda na to, że już taką mamy: pewna Francuzka która przejeżdzała koło siedziby PiS samochodem, z którego słychać było hit antyrządowych protestów z zeszłego roku, przeróbkę dyskotekowego hitu “Call on me” w której słowa refrenu zastąpiono frazą “jebać PiS” została zatrzymana przez policję. Mundurowym nie podobało się także to, że samochód udekorowany był magnetyczną nalepką z logiem Strajku Kobiet i hasłem #wypierdalać. W rezultacie Francuzka i jej pasażer byli przez ponad godzinę szykanowani przez załogi trzech radiowozów, którzy usilnie próbowali znaleźć coś nie tak z ich samochodem – w końcu stanęło na braku gaśnicy, a pomimo tego, że gaśnicę uzupełniono jeszcze w trakcie kontroli, policjanci powiedzieli zatrzymanym, że auto mają dostarczyć na lawecie do stacji diagnostycznej. Pasażer oskarżony został o to, że nie wykonuje poleceń policji po tym, jak wykonując wzajemnie sprzeczne polecenia policjantów próbował wysiąść z samochodu w trakcie kontroli.
Przykro jest patrzeć co stało sie z tą służbą przez 6 lat rządów Zjednoczonej Prawicy. Policja ma poważne braki kadrowe po tym, jak odeszło z niej wielu doświadczonych funkcjonariuszy, którzy nie mogli pogodzić się z tym, że ich formacja zamieniana jest w zbrojne ramię partii rządzącej. Inni z kolei zostali zmuszeni do odejścia, w rezultacie więc brakuje starszych kadr bedących w stanie przekazać swoją wiedzę i doświadczenie kolejnym pokoleniom funkcjonariuszy. A tych też jest niewielu, bo pomimo podwyżek i obniżania wymogów młodzi ludzie do pracy w policji specjalnie się nie garną. Co rusz słychać o skandalach, które wskazują na to, że do policji biorą już chyba wszystkich jak leci. Czasem są to stosunkowo drobne sprawy jak ta, kiedy to policjanci próbowali wrobić przypadkowego kierowcę ciężarówki aby z jego ubezpieczenia pokryć koszta naprawy radiowozu. Niestety mamy też do czynienia z poważnymi sprawami. Giną ludzie! Poza niedawnym przypadkiem w Lubinie (więcej tutaj) tylko w ostatnich miesiącach z rąk wrocławskiej policji zginęło dwóch młodych mężczyzn: obywatel Ukrainy a kilka dni po nim Polak. A wszystko w mieście które jeszcze nie otrząsneło się po tym, jak na policyjnym komisariacie po torturach zginął zatrzymany z błahego powodu Igor Stachowiak (więcej tutaj).
W świetle tego jak zachowują się u nas służby mundurowe wprowadzony przez rząd Stan Wyjątkowy na terenach graniczących z Białorusią jest jeszcze bardziej martwiący. Rząd argumentuje, że jest to niezbędne, aby poradzić sobie z napływem migrantów i uchodźców wpychanych do naszego kraju przez reżim Łukaszenki i argumentuje, że Litwa i Łotwa również wprowadziły podobne rozwiązania. Problem w tym, że w odróżnieniu od Litwy i Łotwy, nasz Stan Wyjątkowy jest wyjątkowo restrykcyjny i w odróżnieniu od krajów Bałtyckich uniemożliwia prasie kontrolę działań rządu na tych terenach. To ostatnie wydaje się głównym powodem wprowadzenia tego nowego pawa – rządowi bardzo nie na ręke był fakt, że prasa, organizacje pozarządowe i politycy opozycji ujawniali skalę łamania prawa przez Straż Graniczną i inne służby mundurowe na tych terenach (poświęciłem temu cały poprzedni odcinek serii). Teraz rząd bedzie w stanie zamiatać swoje przestępstwa pod dywan. Pierwsi dziennikarze nadający z zakazanej strefy już mają problemy prawne – ekipa Onetu (której nikt nie zatrzymywał) oskarżona jest o to, że filmowała instalacje graniczne (co jest nieprawdą). Ta sprawa została zauważona przez Komisję Europejską która monitoruje zagrożenia dla wolności prasy.
Tymczasem grupa afgańskich uchodźców już blisko miesiąc uwięziona na granicy w Usnarzu Górnym wciąż znajduje się w próżni. Na szczęscie reżim Łukaszenki okazał się bardziej ludzki niż rząd PiS i dopuścił do znajdujących się na granicy ludzi pomoc humanitarną. Tymczasem polska prawica grzmi o zagrożeniu inwazją religijnych fanatyków… Mam dla was złe wieści, naziolki: religijni fanatycy już tutaj są. Stara synagoga w Sejnach stała się obiektem nietypowej aktywności katolickich ratykałów którzy pod sztandarami Jezusa Chrustusa Króla Polski rozlewali wodę święconą na schodach prowadzących do budynku wznosząc modły ” “Boże otwórz wyznawcom Talmudu oczy na prawdziwego Boga”.
Złośliwi mówią, że polscy katolicy to średniowiecze. Nie wiem, czy to uprawnione twierdzenie, ale na pewno są przynajmniej parę dekad do tyłu: sejnieńska synagoga nie jest od lat żadną świątynią: w PRLu budynek używany był jako magazyn a od 30 lat mieści się w nim galeria sztuki i ośrodek kultury…
This piece was written for Britské Listy
Picture of the air ambulance: Lowdown via Wikipedia (cc. 3.0)