Tymczasem w Absurdystanie 74

“Do czego służy mama?” Na to pytanie próbuje odpowiedzieć szkolne przedstawienie w jednej z podkrakowskich podstawówek. I odpowiada, zgodnie z nowymi trendami w edukacji: “Do prania, gotowania i garnków zmywania. Do wiecznego upominania i narzekania. Do wieszania i prania białych firanek. Do tłuczenia zdenerwowanych szklanek. Do smażenia kotletów i gotowania kapusty. Do wprowadzania diety, gdy tata jest zbyt tłusty. Do wydawania kasy na kosmetyki, nowe fryzury i kolczyki. Do wiecznego biegania nawet, gdy jest zmęczona”. OK, w takim razie do czego służy tata? “Tata służy do leżenia na tapczanie, kiedy mama robi pranie i do czytania gazety, gdy mama smaży mu kotlety”. Podsumowując: Mama służy do prania, gotowania i usługiwania tacie. Zupełnie jak u tych strasznych islamistów, prawda? Ale jednak nie, bo Polacy kobiety szanują. W dalszej części przedstawienia dzieci zwracają uwagę ojca, że mamie w życiu należy się coś więcej niż brudne gary i ten postanawia jej pomóc: kupuje jej kwiaty i bierze ją na spacer. Jestem przekonany, że na pewno ulży jej to w obowiązkach – przynajmniej nie będzie bolała ją głowa. Bo według autorów sztuki, znalezienie sobie dobrego męża to lepszy środek na migreny niż te piguły Goździkowej.


Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii

Kliknij tutaj aby zobaczyć wszystkie odcinki


Tylko że tak naprawdę to nie jest jasne, kto kogo tak naprawdę bardziej potrzebuje. W pewnym momencie w domu nastaje panika, bo mama wyszła z domu. I to, rzecz niesłychana, sama! Bez mamy okazuje się, że nie ma kto biednym dzieciom i mężowi zrobić obiadu! Na szczęście mama szybko wraca – poszła tylko do fryzjera, żeby ładniej dla nich wyglądać.

Niektórzy mówią, że to satyra. Ale jeśli nawet, to czy odpowiednia dla siedmiolatków? I jeśli faktycznie w tym przedstawieniu nie było nic złego, to dlaczego zniknęło ono ze szkolnej  strony internetowej? Polska PiS próbuje wciskać “tradycyjne katolickie wartości” na każdym kroku już od najmłodszych lat. Wójt gminy Tuszawa Narodowa zarządził, że przy wejściu do szkół znajdą się tablice z dziesięcioma przykazaniami. Ludzie trochę się wkurzyli, bo w końcu jednak teoretycznie Polska wciąż jest państwem świeckim i istnieje rozdział Kościoła od państwa. Wójt odpowiedział oficjalnym komunikatem: “10 przykazań Bożych są dane dla dobra człowieka, co jest tak oczywiste, że nikt uczciwy i będący przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie temu zaprzeczyć, aby się nie wystawić na pośmiewisko i nie skompromitować.” Brzmi jakby coś rodem z pijackich kazań feldkurata Otto Katza…

Ale oczywiście kościół może liczyć na instytucje państwa wspierające jego propagandę nie tylko na poziomie lokalnym. Jak napisało “Nie”, rząd postanowił uporać się z toczącym polskę problemem niewystarczającej ilości muzeów poświęconych Janowi Pawłowi II. Według ujawnionego przez “Nie” dokumentu ojciec Tadeusz Rydzyk otrzyma ponad 300 milionów złotych na muzeum będące wspólnym projektem Rydzyka i Ministerstwa Kultury. Ze swej strony toruński oligarcha wyłoży grunt (który niedawno zakupił z 85% zniżką zapłaciwszy za niego jedynie 100 000 złotych), prawo do korzystania z niektórych ze swoich budynków oraz pamiątki i bibeloty po papieżu, które nie znalazły się jeszcze w żadnym z pozostałych już istniejących muzeów Jana Pawła II. Dyrektora nowej instytucji będzie powoływać minister kultury. Po konsultacji z Rydzykiem, oczywiście.

Suwerena oczywiście o zdanie nie pytano. Co i tak nie robi różnicy, bo nawet jak się go pyta, to to i tak jest fikcja. Nawet posłowie opozycji w parlamencie mają coraz mniej do powiedzenia, więc nikogo ni dziwi to, że rząd ma w dupie zdanie zwyczajnych ludzi. Niedawno przeprowadzono na przykład lokalne referendum w gminie Baranów, gdzie ma powstać nowy port lotniczy. 84% uczestników było przeciwnych tej inwestycji, a 19 na 20 uważa, że będzie ona szkodliwa dla okolicznych mieszkańców. Ale co z tego, skoro decyzja została już podjęta, przegłosowana i przyklepana? A niech sobie i głodują, tak jak ci w Dobrzeniu Wielkim kiedy wbrew woli przyłączono część ich gminy do Opola w celu położenia łapy na podatkach wpłacanych przez znajdującą się w podmiejskiej gminie elektrownię…

Ostatnio krąży po kraju taki dowcip: Siedzi facet w domu, nagle słyszy pukanie do drzwi. Otwiera i widzi dwóch polityków PiS, którzy pytają go “Dzień dobry, czy możemy Panu nasrać na wycieraczkę?” “Oczywiście, że nie!” odpowiada facet i oburzony zamyka im drzwi przed nosem. Następnego dnia wychodzi z domu i wdeptuje w pozostawione na jego wycieraczce gówno. Idzie do tych PiSowców z pretensjami i słyszy “ale o co panu chodzi? Konsultacje społeczne były? Były. A potem było głosowanie, nas jest dwóch, pan jest jeden, więc nawet nie było po co pana kłopotać, został pan przegłosowany. Tak działa demokracja!”

I najgorsze to to, że nawet to gówno nie jest zbyt chamskim porównaniem – taki jest bowiem poziom polityki. Zobaczmy tylko na Patryka Jakiego, który ma gdzieś prawo wyborcze i już na całego prowadzi kampanię wyborczą jako kandydat na prezydenta Warszawy. Obiecuje uwolnić stolicę od platformerskiego nepotyzmu, tyle tylko, że można się spodziewać, jak na to zwracają uwagę aktywiści partii Razem, że chce go po prostu zastąpić swoimi kolesiami, tak jak to zrobił w Opolu. W jego rodzinnym mieście udało mu się nawet zrobić swojego 26-letniego kolegę wiceprezydentem, i to pomimo tego, że ów nie miał żadnego wymaganego doświadczenia ani kwalifikacji. Ale kto by się tam przejmował szczegółami, w końcu Jaki nawet dobrze nie wie, którego miasta chce być prezydentem: w swoim klipie wyborczym umieścił zdjęcie Barrandovskeho mostu w Pradze. W Pradze, a nie na Pradze – Jakiemu pomyliły się Czechy z Warszawą. Zresztą, geografia nie wydaje się być jego mocną stroną, ostatnio oznajmił, że “Warszawa ma mniej mostów niż Budapeszt na Dunajcu”. To oczywiście kłamstwo – w Warszawie kilka mostów jest, a w Budapeszcie nie ma ani jednego mostu przez Dunajec – bo Dunajec, w odróżnieniu od Dunaju, przez Budapeszt nie przepływa…

Ale jeśli ktoś chciał sobie już wyrobić o Jakim niepochlebną opinię, to to jeszcze niestety ni wszystko. Jak wiadomo, PiS od dłuższego czasu próbuje sprzedawać narrację jakoby Donald Tusk działał w interesie Niemiec. I tak z okazji Mundialu na oficjalnym profilu Jakiego pokazało się zdjęcie płaczących Tuska i Schetyny sugerujące, że płaczą po przegranej Niemców z Meksykiem. To wyjątkowe dno, nawet jak na PiS, bo zdjęcie zrobiono podczas pogrzebu Sebastiana Karpiniuka, który zginął w katastrofie prezydenckiego Tupolewa w Smoleńsku. Jaki na początku przeprosił “na odwal się”, a kiedy zobaczył, że to nie wystarczy, przystąpił do ataku. Jego armia internetowych trolli pastwi się nad jego kontrkandydatem z PO, a Wiadomości TVP opublikowało materiał sugerujący, że to PO używa podłych memów do atakowania PiS

Donald Tusk podał już Jakiego do sądu, co samo w sobie jest już dużym wydarzeniem, bo jak na kogoś, kto jest obiektem tak zmasowanej kampanii nienawiści Tusk reaguje wyjątkowo rzadko. Ale czy uda mu się coś ugrać w sądach, które coraz bardziej kontrolowane są przez PiS? Nowa, nielegalnie wybrana KRS już pokazała, że obowiązujące w Polsce prawo ma za nic. Według nich  “RP to nie jest demokratyczne państwo prawne liberalne. To jest państwo osadzone w kulturze chrześcijańskiej”. “Prawa stanowione muszą odpowiadać naszej chrześcijańskiej kulturze”. Ich zdaniem wynika to z preambuły do konstytucji. Najrywaźniej jej nie czytali, bo w preambule wyraźnie stoi: “my, Naród Polski – wszyscy obywatele Rzeczypospolitej, zarówno wierzący w Boga będącego źródłem prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, jak i nie podzielający tej wiary, a te uniwersalne wartości wywodzący z innych źródeł, równi w prawach i w powinnościach wobec dobra wspólnego – Polski”.

Może konstytucja jest dla PiS po prostu zbyt trudna i dlatego chcą ja zmienić? Może po prostu nie potrafią jej przestrzegać? Bo to, że ją łamią, jest pewne, nawet prezydencki doradca Zofia Romaszewska to przyznaje, choć wg niej prezydent konstytucję łamie mniej niż inni. Duda najwyraźniej stwierdził, że zamiast przestrzegać obowiazującej łatwiej będzie napisać nową pod siebie. Zaproponował referendum w którym chce, aby Polacy odpowiedzieli na 15 pytań na temat tego, co chcieliby zobaczyć w nowej konstytucji. Większość z tych pytań jest zwyczajnie głupia, a niektóre można by streścić w ten sam sposób: czy chcesz, żeby w konstytucji zapisano niekonstytucyjne zapisy? Bo jak inaczej nazwać pomysł zapisania w konstytucji wieku emerytalnego który dyskryminuje obywateli ze względu na płeć? No chyba, że Duda chce iść na całego na wojnę z europejskim lewactwem i walczyć z narzucanej nam siłą przez Brukselę (i obecną konstytucję) narrację o tym, że wszyscy ludzie są równi?

Tymczasem śledztwo w sprawie wypadku Beaty Szydło posuwa się do przodu. I bez zaskoczeń: prokuratura ustaliła, że zeznania młodego kierowcy Seicento, którego próbuje się wrobić w sprawstwo tego wypadku, są wiarygodne, podczas gdy zeznania kierowców BOR nie pokrywają się z innymi dowodami. PiS najwyraźniej już się poddał, bo wygląda na to, że znaleźli sobie innego kozła ofiarnego. Okazuje się że działania amerykańskiej armii opisane w poprzednim odcinku  to dopiero przedsmak tego co nas czeka – zapowiada się prawdziwa hakatumba (jak mawia Jaki) przydrożnych drzew. Może to jest jakis plan? Drzewa się wytnie, cenę benzyny podniesie się tak, że mało kogo będzie stać, żeby wyjechać na drogi, i rządowe kolumny będą miały polskie szosy tylko dla siebie…

Choć same drogi także potrafią sprawiać problemy. W momencie kiedy piszę te słowa, w Warszawie służby miejskie po 13 godzinach od zamknięcia jednej z głównych arterii w Warszawie znalazły wreszcie brakującą pokrywę studzienki, która pasowała do otworu. Nic dziwnego, że Polacy nie mogąc liczyć na państwo nawet sprawy drogowe biorą w swoje ręce: w Warszawskim “Mordorze” jedna z film developerskich udostępniła wybrańcom posiadającym karty drogę, którą poruszały się jadące na budowę ciężarówki. Nic nowego: w Polsce wszyscy są równi, ale są równiejsi, którzy nie muszą stać w korkach… 

I tylko nasi Amerykańscy przyjaciele zaskoczyli nas w ostatnim tygodniu czymś nowym. Podczas niskiego rajdu helikopterowego jeden ze śmigłowców musiał awaryjnie lądować na polu. Dwa pozostałe wylądowały na sąsiednich. Piloci nie bardzo wiedzieli gdzie są, ale nawet nie umieli powiedzieć dokąd lecieli. Na szczęście (dla nich) usterkę udało się naprawić, i wystartowali. Zatoczywszy honorową rundę wokół wsi odlecieli ku zachodzącemu słońcu niczym na hollywoodzkim filmie. A rolnikom została szara rzeczywistość taka jak to, kto ma zapłacić za straty powstałe w wyniku spłoszenia zwierząt gospodarskich i położenia pokotem upraw. I nie bardzo wiadomo co z tym zrobić, bo nie udało się ustalić z jakiej jednostki byli owi Amerykanie. A zresztą, czy to na pewno byli Amerykanie? W końcu takie helikoptery można sobie kupić w każdym sklepie z helikopterami. No chyba, że jest się Macierewiczem, wtedy kupno jakichkolwiek helikopterów jest niemożliwe.


Tekst został opublikowany w portalu Britske Listy
Zdjęcie: Adrian Grycuk, CC 3.0 via Wikipedia

Comments

comments

Dodaj komentarz