Na Netfliksie dostępna jest już pierwsza polska produkcja. Serial “1983” opowiada historię dziejącą się w alternatywnej rzeczywistości, w której w 2003 Polska wciąż pozostaje pod kontrolą partii po tym, jak naród zjednoczył się w obliczu ataków terrorystycznych 20 lat wcześniej. Obejrzałem i zgadzam się z krytykami – historia nie do końca jest przekonująca, scenarzyście nie udało się uchwycić atmosfery PRL-u (może dlatego, że jest Amerykaninem dopiero od kilku lat mieszkajacym w Polsce) i, choć nie zaszkodzi obejrzeć, moim zdaniem na Netfliksie można znaleźć lepsze produkcje. Tymi słowami zapewne dołączyłem do grona tych, których stojąca za serialem Agnieszka Holland określiła mianem “brandzlujących się tym hejtem”. Tak reżyserka określa tych, którzy pomimo tego, że za oceanem “serial ma zajebiste krytyki” nie uważają go za arcydzieło. I takie to dziś mamy elity intelektualne w naszym kraju…
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
To tak naprawdę nieistotne, gdyby nie to, że jest to przejaw zjawiska, które stało się ostatnio codziennością w Polsce – już nikt z nikim o niczym nie potrafi kulturalnie dyskutować. Mój długoletni przyjaciel z przytupem wypisał się ostatnio z naszej wspólnej grupy na Facebooku po tym, jak okazało się, że nie wszyscy podzielają jego zdanie, że 100 000 000, którymi Orlen obdzieli borykającego się z problemami Williamsa, żeby Robert Kubica mógł pojeździć znowu w F1 niekoniecznie jest dobrą decyzją marketingową dla paliwowego giganta z Płocka (o tym, dlaczego rząd nagle zapałał taką miłością do Kubicy pisałem parę tygodni temu). Okazuje się, że było to jednak wyjątkowo udane zagranie ze strony PiS – i bynajmniej nie dlatego, że znowu udało im się skłócić Polaków. Bo owszem, fani Kubicy cieszą się, że “nasz Robek” dostanie pieniądze i wyzywają nie podzielających ich entuzjazmu na wywalanie 100 000 000 zł na jednego sportowca od ignorantów i zawistników. Jednak jedynym argumentem dlaczego miałaby to być dobra decyzja wydaje się być argument “skoro rząd i tak marnuje nasze pieniądze, to lepiej niech marnuje na Kubicę niż na Rydzyka”. I to własnie pokazuje geniusz PiSowskiego knucia: dzięki temu zagraniu zamiast o tym, że PiS nie powinien marnować pieniądzy, Polacy rozmawiają o tym, jaki sposób marnowania pieniędzy jest lepszy…
A przecież jesli ktoś myśli, że miliony dla Kubicy oznaczają przykręcenie kurka Rydzykowi to jest chyba naprawdę naiwny. Pół rządu udało się do Torunia z wiernopoddańczą wizytą gdzie hucznie obchodzono 27. urodziny Radia Maryja. Premier Morawiecki modlił się do Matki Bożej słowami “Miej w opiece naród cały. Także tych, którzy nie kochają jeszcze Polski tak jak my tutaj, jak rodzina Radia Maryja”. Jaśniej nie można pokazać, kto według PiSu prezentuje standard, to którego powinien dążyć gorszy sort.
Tymczasem ku zaskoczeniu wielu okazuje się, że prezydent Duda nie kocha Polski aż tak. Miast obchodów w Toruniu zajął się strzelaniem sobie selfików z konikiem na targach rolniczych w Poznaniu:
Polský prezident Andrzej Duda (vlevo) na rolnické výstavě v Poznani. pic.twitter.com/ObR4Pj2Gsy
— Jan Škvrňák (@jan_skvrnak) 30 listopada 2018
Na memy nie trzeba było długo czekać:
— Sandra Olechnowicz-Gazda (@SOlechnowicz) 2 grudnia 2018
Choć jednak Andrzej Duda może jest beznadziejnym prezydentem, to być może nadawałby się na komika. Podczas swojego przemówienia na szczycie klimatycznym ONZ w Katowicach oznajmił, że Katowice są jednym z najbardziej zielonych miast w Polsce (szkoda, że nie widać tej zieleni zza smogu), że energetyka oparta na węglu nie stoi w sprzeczności z ochroną klimatu i ze Polska musi spalać węgiel aby zapewnić sobie bezpieczeństwo energetyczne. Niestety zapomniał wyjaśnić w jaki sposób spalanie importowanego (import w ostatnich latach wzrósł znaczaco) węgla, który przywozimy głównie z Rosji (a także z kontrolowanego przez nią Donbasu) ma zapewnić nam niezależność. .
Na szczęście niewielu musiało słuchać tego bełkotu idioty. Na szczyt przyjechało mniej niż 1/3 zaproszonych gości. Niektórzy dotarli tu z przygodami – jak prezydent Austrii który wpadł na pomysł, żeby do Katowic przyjechać pociągiem, ale okazało się, że PKP nie podstawiło wagonu, w którym miał rezerwację. Nie przyjechali jednak ci najbardziej oczekiwani. Leonardo DiCaprio, specjalny wysłannik ONZ d/s Klimatu nawet nie został zaproszony. Nie pojawili się także co ważniejsi politycy – Macron, Merkel, Trump, Putin czy Poroszenko (a przecież PiS zapewniał, że światowi liderzy podczas szczytu będą obchodzić stulecie polskiej niepodleglości). Brak najważniejszych twarzy podsumował wiceminister spraw zagranicznych, komentując, że to tylko świadczy o tym, jak bardzo lekceważą sobie oni sprawy klimatu. To nawet zabawne jeśli mówi to wiceminister państwa, które właśnie utrąciło pomysł podniesienia kar za wycinanie filtrów DPF i poruszanie się pojazdami zatruwającymi środowisko, choć polskie kary należą do najniższych w Europie. Żeby było śmieszniej, przybywających na szczyt naukowców i polityków przywitano wystawą węgla oraz akompaniamentem górniczej orkiestry dętej:
Gości #COP24 w #Katowice wita orkiestra górnicza 🎷🎺🥁 @COP24 @UNFCCC pic.twitter.com/4VxOnFQZ1Z
— Katowice PressOffice (@BiuroPrasoweKce) 3 grudnia 2018
Ale oczywiście jaja dzieją się nie tylko w Katowicach. W takiej na przykład Legnicy kłopoty ma jeden z prokuratorów, ponieważ wziął udział w proteście przeciwko łamaniu konstytucji przez PiS. Zaangażowanie w politykę przez prokuratura jest nieakceptowalne – mówi domagający się ukarania swojego podwładnego prokurator Bogdan Święczkowski znany głównie z tego, że został wybrany na posła z list PiS ale nie można go było zaprzysiąc, bo nie chciał zrezygnować z bycia prokuratorem…
Tymczasem po przeciwnej stronie kraju, w Olsztynie, policja aresztowała dwa obrazy. Jeden przedstawiał orła z dużym penisem – a zatem oskarżony jest o obrazę godła państwowego. Drugi – zdejmowaną z krzyża kobietę z dużym penisem – ten z kolei podobno obraża uczucia religijne (obrazy można zobaczyć tutaj). Cóż, nie od dziś twierdzę, że sztukę nowoczesną coraz trudniej odróżnić od bazgrołów dziesięciolatka a niezdrowa potrzeba malowania na wszystkim męskich członków jest kolejnym argumentem potwierdzającym tą tezę, jednak mimo wszystko wolałbym, żeby rozkminianiem tego, co artysta chciał powiedzieć, zajmowali się krytycy sztuki a nie policjanci…
Pozostając w temacie sztuki nowoczesnej, którą trudno odróżnić od działania idioty, tzw. bombing czyli malowanie pociągów przez grafficiarzy wspiął się na nowy poziom. Poruszający się pociąg Kolei Dolnośląskich został pomalowany na czerwono przez zamaskowanego człowieka stojącego przy torach z hydronetką. Jestem przekonany, że krytycy sztuki nowoczesnej byliby w stanie doszukać się w tym performance niesamowitej głębi, jednak w tym akurat przypadku nie mam nic przeciwko, żeby sprawą zajęła się policja.
Już udało się złapać artystę, który pokrył boisko w lubuskiem malunkami przypominającymi legendarne linie z Nazca w Peru. Okazał się być nim młody kierowca BMW, który chciał poćwiczyć kręcenie bączków. Prócz mandatu będzie prawdopodobnie musiał przywrócić nawierzchnię boiska do stanu poprzedniego, co może kosztować nawet 50 000 zł.
I raczej wątpię, żeby wstawiła się za nim cała parafia, tak jak za księdzem, który upiększył swój kościół wieszając na nim gigantyczny różaniec. Problem jednak w tym, że Kościół jest zabytkiem a nie dość, że różaniec wisi na nim nielegalnie, to jeszcze montując go uszkodzono elewację. Konserwator zabytków zarządził demontaż dekoracji a ksiądz zapłacić musi 10 000 złotych kary. To dość rzadka decyzja, zwykle państwowe instytucje nie pozwalają, żeby Kościołowi stała się krzywda.
Jakiś czas temu zakończyła się głośna sprawa kaplicy w Złożeńcu. Sprawa ciągnąca się od kilkudziesięciu lat, kiedy to kapliczka stojąca na posesji jednego z rolników stała się miejscem kultu. Aby zapewnić wiernym komfort, w latach siedemdziesiątych w miejscu kapliczki zbudowano niewielką kaplicę, która dziś jest całkiem pokaźnym budynkiem mieszczącym 60 osób. Miało to być rozwiązanie tymczasowe dopóki nie zostanie wybudowany nowy kościół, jednak dekadę temu we wsi nastał nowy proboszcz, który stwierdził, że zamiast stawiać nowy budynek, prościej będzie rozbudować istniejącą kaplicę. Właściciele posesji jednak nie zgodzili się na to, czym narazili się lokalnej społeczności. Parafia starała się o zasiedzenie, ale przegrała w sądzie, bo właściciele gruntu nie porzucili kaplicy, a jedynie świadomie pozwalali społeczności wiernej z niej korzystać i po prostu nie mają na to dłużej ochoty. Nastała regularna wojna, właścicielka posesji została nawet cięzko pobita na własnym podwórku i czuje się zaszczuwana przez swoich sąsiadów. W końcu miała dość i poszła do sądu, domagając się 200 000 zł za bezprawne użytkowanie. Sąd zgodził się, że kaplica użytkowana jest bezprawnie, ale przyznał jej jedynie 240 zł. Ciekawe, że kiedy to ona była oskarżona o uszkodzenie zbudowanego przez wiernych murków, musiała zapłacić, wraz z kosztami sądowymi, około 6000 złotych…
No, ale przynajmniej wciąż można o tym pisać. W kwestii afery z Komisją Nadzoru Finansowego (czytaj tutaj) sprawa nie jest już tak prosta. Narodowy Bank Polski wystąpił do sądu przeciwko sześciorgu dziennikarzom, żądając usunięcia ich dotychczas opublikowanych artykułów w których pojawia się nazwisko Adama Glapińskiego. NBP chce także, aby nie wolno było mediom wspominać nazwiska jego prezesa w kontekście afery, co de facto może całkowicie zamknąć usta dziennikarzom, bo główny oskarżony jest protegowanym Glapińskiego a całkiem prawdopodobne że i sam Glapiński może mieć w tej sprawie coś za uszami…
Krytykowanie Glapińskiego to jednak mały pikuś. Żadne sądy nie są potrzebne do tego, aby zamknąć usta tym, który krytykują Kaczyńskiego. Wojciech Cejrowski, ostatnio występujący w roli jednego z czołowych komentatorów TVP, nie będzie już zapraszany co tydzień w porze najwyższej oglądalności po tym, jak powiedział (w innych mediach), że Kaczyńskiemu należy się plaskacz za to, jak traktuje kobiety. Ciekawe, że nikomu nie przeszkadzało kiedy ten obrońca kobiecej czci w czasie największej oglądalności w TVP pochwalał plaskacza, którego wymierzyła jednej z opozycjonistek państwowa urzędniczka (czytaj więcej tutaj). Przekaz jest prosty – możesz być chamem, rasistą, możesz pochwalać przestępstwa i głosić mowę nienawiści i wszystko ci ujdzie na sucho. Tylko Kaczyńskiego nie wolno ruszyć.
Tysiace Polaków nie mogą zdzierżyć Cejrowskiego, pojawiały się nawet petycje domagające się jego usunięcia z mediów głownego nurtu – wszystko na nic. Wyleciał dopiero, jak ośmielił się skrytykować Naszego Ukochanego Przywódcę.
Jeśli jedyną szansą na pozbycie się tych, których nie lubią Polacy jest to, że zaczną krytykować Kaczyńskiego, to obawiam się, że nie mamy szans na to, żeby rząd PiS w najbliższym czasie poszedł się bujać. No chyba, że chodzi o bujanie się w rytm tego, jak im gra Tadeusz Rydzyk…
#urocze prawda? pic.twitter.com/TpffrQxZKf
— Lehoo (@leszek_kulinski) 1 grudnia 2018
Tekst ukazał się w portalu Britske Listy
Fotografia: Domena Publiczna