Tymczasem w Absurdystanie 96

Wielu z nas może ze szkoły podstawowej pamiętać typową sytuację, kiedy jeden z uczniów za wszelką cenę próbuje dołączyć do grupy ‘samców alfa’, którzy otwarcie nim pogardzają. I choćby nie wiadomo jak się im próbował podlizywać, choćby wydał całe kieszonkowe na to, żeby obdarować ich cukierkami, to tylko pogarsza jego sytuację: oni go z chęcią wykorzystają, ale ich szacunek dla niego, jeśli w ogóle jakiś mieli, jeszcze bardziej dozna na uszczerbku. Z drugiej strony reszta klasy widząc, jakim jest usłużnym lizusem, również przestaje go szanować i nie stanie w jego obronie, kiedy ci silniejsi zaczną sie nad nim znęcać. 

Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij 
TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.

Ostatnie osiągnięcia polskiego rządu w zakresie polityki zagranicznej to właśnie tego rodzaju sytuacja. Próbując, że zacytuję klasyka, zrobić Amerykanom laskę, zrujnowaliśmy dobre stosunki z Iranem. Po co nam była konferencja dotycząca pokoju na Bliskim Wschodzie (lub też, jak określił ją premier Netanjahu “spotkanie krajów mających za cel wojnę z Iranem”)? Czy chociaż mamy z tego jakieś korzyści?

– Większość krajów Unii Europejskiej konferencję de facto olała. Najwyraźniej w przeciwieństwie do USA, Izraela, Arabii Saudyjskiej i Polski PiS wojną z Iranem nie są zainteresowani.

– Izrael dyplomatycznie napluł nam w twarz. Netanjahu, który miał zaplanowane spotkanie z premierem naszego kraju, kazał czekać Morawieckiemu na siebie ponad godzinę. Tymczasem Izarelskie media kipią od tekstów o tym, jak to Polska odpowiada za Holocaust i jak to powinniśmy się im za te grzechy opłacać.

– Ambasador USA obiecała nam zwiększenie liczny żołnierzy stacjonujących w Polsce, od czego zaraz odcięli się jej zwierzchnicy. Tymczasem Amerykanie od czołowej dziennikarki w tym kraju dowiedzieli się, że powstanie w getcie warszawskim wymierzone było przeciwko reżimom polskiemu i nazistowskiemu… Amerykanie także domagają się od Polski jakichś zwrotów mienia żydowskiego, choć nie do końca wiadomo w czyim imieniu, bo ewentualne żądania swoich obywateli przejęli na siebie 50 lat temu, a mienie obywateli polskich, którzy umierają bezpotomnie (którymi była większość polsko-żydowskich ofiar Holokaustu) przechodzi na rzecz skarbu państwa, którego zmarli byli obywatelami (a już na pewno nie na rzecz Izraela, który powstał dopiero kilka lat po wojnie).

– Arabia Saudyjska z kolei podziękowała nam wprowadzeniem embarga na polską wołowinę, po tym, jak ujawniono nieprawidłowości w rzeźniach, które produkują mięso z chorych zwierząt.

Z pewnością, irańska konferencja to sukces na miarę Dobrej Zmiany…

Jeśli chodzi zaś o te nieprawidłowości w przemyśle mięsnym, zostały one ujawnione przez reporterów TVN24. Choć minister rolnictwa twierdzi, że są to jedynie incydenty, niezwłocznie podjął ostre działania i… zaatakował dziennikarzy. Według niego ujawnianie takich rzeczy szkodzi polskiej branży mięsnej i dlatego powinniśmy się zastanowić w czyim interesie działali autorzy reportażu.  “Nawet nie próbuję dociekać, czy im rzeczywiście o dobro Polski chodziło” – powiedział minister.

Afera z taśmami Kaczyńskiego także wciąż sprawia PiSowi problemy. Gazeta Wyborcza regularnie publikuje nowe materiały, zmuszając przedstawicieli PiS do kluczenia i zaprzeczania samym sobie w desperackich próbach bronienia dobrego imienia Prezesa Chrzestnego. Ujawniane informacje są coraz bardziej kompromitujące dla PiS, zaprzeczając głoszonej przez tą partię ideologii. Okazuje się, że najbliżsi współpracownicy Kaczyńskiego to byli agenci służb specjalnych PRL, którym dziwnym trafem udało się dostać posady na pozycjach nie podlegających lustracji, i których także wydają się nie dotyczyć konsekwencje tzw. “ustawy dezubekizacyjnej”. Wyszło też na jaw, że ci sami współpracownicy dziś bardzo aktywnie działają na rzecz pompowania publicznej kasy w imperium Księdza Rydzyka. Poza samymi nagraniami Wyborcza opublikowała stos dokumentów dowodzących osobistego zaangażowania Kaczyńskiego w sprawy związane ze spółką Srebrna. W ostatnich dniach dowiedzieliśmy się także, że austriacki biznesmen za uzyskanie podpisu pod dokumentem musiał zapłacić pewnemu ksiedzu 50 000 zł w gotówce (a głupi Adrian podpisuje wszystko jak leci za darmo…). Choć PiS robi dobrą minę do złej gry, to widać, że pali im się pod nogami – Kaczyński nawet pofatygował się osobiście na spotkanie z ministro-prokuratoro-koalicjantem Ziobrą.

Tymczasem CBA nie jest zainteresowane sprawdzeniem Kaczyńskiego. Co oczywiście nikogo nie dziwi, bo po pierwsze Kaczyński jest ponad prawem (ostatnio media pisały o tym, że jego samochód jest jedynym, który nie podlega kontroli bezpieczeństwa przy wjeździe na teren kompleksu sejmowego) a po drugie szef CBA sam kiedyś pracował w spółce Srebrna, wokół której kręci się ta cała afera. Ryszard Czarnecki, znany także jako Człowiek-Wazelina, jak zwykle stawał na głowie, żeby podlizać się szefostwu swojej aktualnej partii i na pytanie, czy nie widzi, że jest to pewien konflikt interesów odpowiedział, że nie, a nawet wręcz przeciwnie, bo to, że szef CBA pracował w spółce, która jest zamieszana w tą aferę i jest kontrolowana przez osobę, której dotyczyłoby ew. śledztwo oznacza, że dzięki znajomości spółki od środka będzie mógł wydawać zdroworozsądkowe oceny… 

Jednak PiS do sprawy podchodzi poważnie. Doszło nawet do tego, że Kaczyński udzielił wywiadu, co zdarza mu się nieczęsto. Oczywiście nie miał jaj, żeby pójść do jakichś bezstronnych dziennikarzy, więc szkoda czasu na dłuższą analizę tego wywiadu. Można go podsumować w dwóch zdaniach:
“- Czy zgadza się Pan, że cała afera to mokry kapiszon i nieudolna próba szkalowania Pana przez opozycję?” – pytali Karnowscy
– Oczywiście, bo przecież wszyscy wiedzą, że jestem krystalicznie uczciwą osobą – odpowiadał Kaczyński”

Prezes PiS nie jest jednak jedynym, który ma coś do ukrycia. Lasy Państwowe własnie poprosiły firmy, które kupują od nich drewno o współpracę w ukrywaniu przed opinią publiczną skali wycinki. Opublikowano także nagrania ze spotkania ministra środowiska z myśliwymi, które potwierdzają, że chce wyrżnąć wszystkie dziki tylko po to, żeby zrobić dobrze rolnikom (więcej o tym tutaj), nawet pomimo tego, że już bardzo mało ich zostało, na co zwracają uwagę myśliwi. Wisienką na torcie jest jego zastępczyni, która została nagrana jak prosiła, żeby nie nagrywać, bo będzie mówić o rzeczach, które nie powinny “wypłynąć do strefy publicznej”.

TVP też mogłoby mieć niełatwo, gdyby nie to, że oni wstydu nie mają i nie przejmują się niczym. Rada Etyki Mediów wyraziła opinię, że w TVP miała miejsce kampania nienawiści przeciwko prezydentowi Adamowiczowi. Według rady, TVP złamała 5 z siedmiu podstaowych zasad etyki dziennikarskiej i uprawia propagandę mającą na celu zniszczenie przeciwników politycznych partii rządzącej. Zwrócono też uwagę na to, że używane są najgorsze techniki, nie dające atakowanym szans na obronę.

Od zabójstwa Adamowicza pod siedzibą TVP odbywają się regularne protesty, szczególnie w czasie głównego wydania “Wiadomości”. Telewizja Kurskiego postanowiła przeciwdziałać im poprzez prowokację – jeden z “dziennikarzy” stacji, wcześniej znany jako youtuber z pyta.pl, który to kanał znany jest z tego, że jego autorzy wkurzają przypadkowych ludzi agresywnie zadając im idiotyczne pytania a potem wrzucają to do internetu, wyszedł przed budynek z przyprawioną sztuczną brodą i prowokował protestujących:

Kiedy już wystarczająco wszedł na nerwy zebranym, z budynku wyszła Magdalena Ogórek. Tłum na jej widok zaczął skandować “WSTYD” i “ZATRUDNIJCIE DZIENNIKARZY”, Ogórek jednak nie przejęła się tym zbytnio i z czarującym uśmiechem wsiadła do swojego samochodu, po czym odjechała bawiąc się komórką. Nagranie z tego epizodu można znaleźć tutaj.

To nie pierwszy raz, kiedy Jacek Kurski robi takie ustawki: już w 2009 zaaranżował “atak opozycji” na aktorkę, która grała w spocie PiSu, o czym dowiedzieliśmy się od niej samej, kiedy po tym, jak nie dostała za swoją pracę zapłaty upubliczniła całą sprawę.

Również teraz prorządowe media przedstawiają całą sprawę jako atak na Magdalenę Ogórek, tym razem jednak posuwając się jeszcze dalej: TVP ujawniła nazwiska i fotografie uczestników protestu, którzy według niej atakowali propagandzistkę TVP. W rezultacie wiele z tych osób stało się obiektem wulgarnych ataków słownych, a niektórzy nawet borykali się z atakami “reporterów” TVP odwiedzających ich w miejscach zamieszkania czy pracy. Jeden z nich wdarł się nawet do gabinetu psychoterapeutki – na szczęście nie było w nim akurat pacjenta. Wielu z protestujących odwiedziła także policja, oskarżając ich o wykroczenia drogowe, bo stali na drodze samochodu Magdaleny Ogórek. Ciekawe, czy z równym zapałem będą starali się ukarać ją samą za używanie telefonu komórkowego w czasie jazdy?

Jeśli chodzi o takie sprawy to oczywiście nie można liczyć na sprawiedliwość. Sześćdziesięciodwuletni członek KOD zaatakowany przez pięciu narodowców którzy mogliby być jego wnukami (pisaliśmy o tym tutaj) został właśnie wraz z nimi postawiony w stan oskarżenia. Wszyscy odpowiadają za udział w bójce. Jak w tym starym kawale: nieważne, czy on ukradł, czy jemu ukradli, ważne, że był zamieszany w kradzież…

Tymczasem inna działaczka KOD kopnięta przez fanatyka PiS usłyszała, że sprawa została umorzona z powodu niewykrycia sprawcy. Policja bardzo starała się owego sprawcy nie wykryć od pierwszego momentu, kiedy to wylegitymowała ofiarę ataku, ale nie atakującego. Nawet będące w posiadaniu KOD zdjęcie i nagranie, na którym widać sam moment kopnięcia jak i wyraźnie twarz atakującego nie wystarczyło. Zresztą, według prokuratury “przypadkowe kopnięcia w tłumie to rzecz normalna”.

Ale są też dobre wiadomości. Mamy nowego wiceministra cyfryzacji. Co prawda Adam Andruszkiewicz znany jest raczej z bycia radykalnym narodowcem niż specjalistą od IT, a jego najbardziej znanym osiągnięciem jako posła jest wyciągnięcie 68 000 złotych na kilometrówki pomimo tego, że nie posiada nie tylko samochodu, ale nawet prawa jazdy, jednak chęci do pracy odmówić mu nie można. Już na początku ogłosił, że państwo wspierać będzie tych, którzy zostali “niesprawiedliwie zbanowani” na Facebooku. Jeśli tak Ci się zdarzyło, napisz do ministerstwa, a państwo upomni się o Twoje prawa w Twoim imieniu i wszystko będzie dobrze… no chyba, że Facebook państwo ma gdzieś, to wtedy, jeśli nie odpowie przez 30 dni, ministerstwo sprawę po prostu umorzy.

Zaprawdę, Polska wstała z kolan aż trzeszczy…

Na razie jednak Mark Zuckenberg nie ma się czego obawiać, Andruszkiewicz ma własne problemy. Chcąc uczynić go wiceministrem doprowadzono do zamiecenia pod dywan ciągnącej się za nim sprawy podrabiania podpisów na listach wyborczych w 2014 roku. Ale oczywiście ci paskudni dzienniarze musieli wywlec to na światło dzienne. Czy im na prawdę nie leży na sercu dobro Polski?

Andruszkiewicz, oskarżany przez byłych współpracowników o to, że nie ma zielonego pojęcia o komputerach, to zresztą nie jedyny ekspert, któremu polska prawica zapewnia ciepłą posadkę. Jeden z posłów partii Kukiza zatrudnił Justynę Sochę, liderkę polskich antyszczepionkowców (czy raczej: proepidemistów) jako swoją asystentkę. Dr hab. Jarosław Szymanek, znany głównie ze swoich ekspertyz prawnych, z których wynika, że PiS miał prawo przejąć Trybunał Konstytucyjny, właśnie utracił prawo wykonywania zawodu za to, że jest plagiatorem – opublikował pod swoim nazwiskiem 18 stron z pracy magisterskiej swojej studentki. Nic dziwnego, że rzeczy w Polsce mają się tak, jak się mają: na przykład mieliśmy kolejną kraksę, w której brały udział rządowe limuzyny – tym razem za kierownicą siedział 23-latek, młodszy ochroniarz, nie mający żadnego profesjonalnego doświadczenia za kółkiem. W tej sytuacji to może nawet dobrze, że kupiony w listopadzie 2017 roku do wożenia VIPów Boeing 737 jeszcze nie lata z braku wyszkolonych załóg – jak się zaczną samoloty rozwalać w takim tempie jak limuzyny, to komisji Macierewicza starczy amunicji do wymyślania idiotycznych teorii spiskowych na najbliższe 500 lat. Niech już ich lepiej wożą ci specjaliści wyczarterowani z LOT.

Jednak polskiego grafenu, który miał być nadzieją dla polskiego innowacyjnego przemysłu to trochę szkoda… Po tym, jak wynalazca metody masowej produkcji tego materiału, dr Włodzimierz Strupiński, został odsunięty na boczny tor,  prawa do produkcji grafenu przejęła specjalnie powołana w tym celu spółka, która jednak nie podołała zadaniu i właśnie wyprzedaje swój park maszynowy. Ale i tak już jest po jabłkach, bo swoją metodę produkcji grafenu zdążyli opracować już Chińczycy…

Wygląda na to, że jedyną nadzieją dla Polaków jest branie spraw swoje ręce. Pierwszy sukces już odniesiono: po tym, jak Europejskiemu Centrum Solidarności obcięto finansowanie po tym, jak jego zarząd nie poddał się szantażowi PiS i dalej głosi swoje “lewackie ideologie” (okazuje się, że dla PiS fakt, że Solidarność była w pierwszej kolejności związkiem zawodowym walczącym o dobro robotników to temat nie do przełknięcia) brakujące 3 000 000 złotych uzbierano w spontanicznej zbiórce internetowej. Ale na dłuższą metę tak nie da rady, przecież nie da się ratować kraju wbrew rządowi urządzając zrzutki w internecie, prawda?


Tekst powstał dla portalu Britské listy 
Zdjęcie: screenshot z Youtube. 

Comments

comments

Dodaj komentarz