Protesty w Polsce trwają. Od małych wiosek po wielkie metropolie, ludzie mający dość wychodzą na ulicę. W Warszawie liczebność protestów ocenia się na ponad 100 000. Skala, widoczna na tym nagraniu z drona, jest powalająca:
Poprzednią relację znajdziecie tutaj
Nie wiesz o co w tym wszystkim w ogóle chodzi? Kliknij tutaj
Grupy Kaczyńskich Tituszek kilkukrotnie próbowały atakować protestujących. Policja nie bardzo miała jak odpowiedzieć, ponieważ (wraz z Żadnarmerią Wojskową) zajęta była pilnowaniem kościołów oraz domu Kaczyńskiego, więc niewielu policjantów pozostało do tego, aby bronić tych obywateli, którzy się Kaczyński nie nazywają. Na szczęscie protestujący byli świadomi swojej przewagi liczebnej, więc sami pogonili faszystowskie bandy:
Policja nie była jednak całkowicie nieaktywna. Zatrzymano 37 osób, z czego 35 należało do środowisk kibolskich, które odpowiedziały na wezwanie Kaczyńskiego. Znaleziono przy nich pałki, noże, gazy pieprzowe oraz materiały pirotechniczne – petardy i flary – którymi rzucali w uczestników marszu. Jest w tym pewna ironia, że prawicowi rycerze ortalionu którzy w czasie, kiedy modne było szczucie na uchodźców, przekonywali wszyscy dookoła, że jakby co, to pierwsi rzucą się bronić Polek przed religijnymi fundamentalistami dziś atakują je na ulicach, podczas gdy strajk kobiet wspierają polscy muzułmanie? Zresztą, nie tylko muzułmanie. Wsparcie strajkującym okazało wiele religii – od członków polskiego koscioła luterańskiego po Światowy Zakon Szatana (więc minister Czarnek mówiący, że za strajkiem stoją sataniści, miał przynajmniej częściowo rację!).
Oczywiście rząd robi wszystko, aby przenieść winę za nawet tak marginalne walki na protestujących. PiSowskie media budują już całą narrację wokół jednego ujęcia na którym jeden z obrońców protestujących ma przy sobie (ale nie używa) coś, co wygląda jak młotek. Prawicowe stronki publikują jakieś kręcone kartoflem filmiki z fragmentem jakiejś bijatyki twierdząc, że przedstawiają one bojówkarzy antify atakujących staruszka. Najwyraźniej taki przyszedł przykaz z Nowogrodzkiej, bo w tą nutę uderza też pewna telewizja. Obejrzycie poniższy fragment i zgadnijcie, która:
Jak widać mediawhorekerzy TVP zrobią wszystko, żeby wyciągnąć z ust rzecznika policji słowo Antifa w jakiejkolwiek formie, bo to słowo padające z ust policjanta potrzebne im jest do przekazu dnia (nieważne, co on tam mówi dookoła, jak to w TVP wytnie się tylko to, co potrzebne).
Tymczasem bojówkarze Kaczyńskiego wydają się być szczerze zaskoczeni tym, że policja nie pozwala im bić protestujących. Jednego nagrano kiedy, wynoszony przez policjantów, skamlał płaczliwym głosem “Panowie! Ja jestem z wami! Z kim Wy trzymacie!”. Wydaje się, że po przemówieniu Kaczyńskiego spodziewali się większej akceptacji dla swoich działań. Ale oczywiście państwo nie zostawi ich samych: kiedy kibola, który zaatakował we Wrocławiu dziennikarkę Gazety Wyborczej, zatrzymała policja (przy okazji znajdując u niego nielegalne środki i samochód z przebitymi numerami) z Warszawskiej prokuratory przyszło polecenie aby go wypuścić. Mężczyzna, który wjechał samochodem w tłum protestujących także cieszy się podobną ochroną. Ale co się dziwić, skoro znana PiSowska prokuratorka została sfilmowana ramię w ramię z bojówkami Bąkiewicza…
Ale oczywiście niektórych państwo traktuje z pełną surowością. Grupa członków związku zawodowego podczas przejazdu z Poznania do Warszawy na protest była ofiarą złośliwych działań ze strony policji. Na początku byli jedynie zatrzymywani na bardzo drobiazgowe kontrole stanu technicznego ich pojazdów. W końcu zostali zatrzymani przy użyciu pięciu radiowozów i helikoptera i przewiezieni na komisariat gdzie, po kilku godzinach, kiedy masze w warszawie dobiegały końca, wypuszczono ich bez postawienia żadnych zarzutów.
Zarzuty postawiono za to 5 kobietom z Polic oraz 14-latce z Olsztyna. Jako oskarżonym o organizowanie protestów grozi im do ośmiu, a może nawet 12 lat więzienia. To wciąż jednak nic w porównaniu do tego, co (niby żartem, ale jednak) zaporponowała TVP: powrót do średniowiecznych metod karania kłótliwych kobiet. Bo co by nie mówić: to nie są żarty. Antoni Macierewicz poznał już prawdę, której nie znają nawet wszyscy uczestnicy strajku: jego celem jest “obalenie naszej cywilizacji”. Niektórzy jednak nie potrafią zachować się jak dorośli i zasypują prokuraturę złośliwymi autodonosami.
Oczywiście jednak grożenie prokuraturą to nie jedyne metody, które rząd ma w rękawie, aby próbować zniechęcić ludzi do protestów. Można na przykład utrudniać im życie na każdym kroku (a że przy okazji jakieś tam ważne instytucje dostaną po dupie – kto by się tam tym przejmował). Na przykład nowy minister edukacji zapowiedział, że uniwersytetom, które ułatwiły studentom udział w strajku ogłaszając godziny rektorskie obetnie fundusze na badania. Również nauczyciele w szkołach mogą spotkać się z różnymi formami działań dyscyplinarnych. Polski ambasador w Izraelu wyrzucił z pracy dwie pracowniczki, za to, że wzięły udział w proteście. Z kolei jeden z posłów PiS wyśmiewał jedną z organizatorek protestu za to, że pracuje jako sprzątaczka.
Jednak już nawet w PiS pojawiają się buntownicy wrocławski radny czy ta radna spod Rzeszowa otwarcie wspierają protesty.
Tak jak rząd ma wiele metod na uprzykrzanie życia strajkującym, tak i marsze nie są jedyną formą protestu. Wandale niszczący pociągi swoim szpetnym graffiti tym razem pomalowali całą ścianę na czarno, a na niej zamieścili czerwony piorun będący symbolem protestu:
Bardzo pięknie wygląda ten wagon #KolejeMazowieckie. #StrajkKobiet #protestkobiet pic.twitter.com/14ds2QhX6I
— Róża Thun (@rozathun) October 29, 2020
Ktoś “zhakował” niesławne “ławeczki niepodległości” (więcej o nich tutaj) w taki sposób, że zamiast odtwarzacz pieśni legionowe i przemówienia historycznych mężów stanu odtwarzają fragment popularnej podczas protestów popularnej piosenki wraz z tłumem skandującym “JEBAĆ PIS”:
Pewna starsza pani stała się gwiazdą internetów kiedy znalazłszy się w kadrze przeprowadzanego właśnie z politykiem PiS wywiadu powiedziała do niego “Panie Wróblewski! Ale żeście narozrabiali!”
Ale oczywiście największą siłę protestu widać w tym, że ludzie wciąż wychodzą na ulice miast i wsi, tak w kraju, jak za granicą. To na przykład zdjęcie z pikiety w Maastricht:
Tu maszerujący przez Kraków:
Na ulicach Bydgoszczy też się działo:
A w Glasgow nawet sztormowa pogoda nie odstraszyła protestujących, wspieranych przez lokalną ludność:
Działo się także w mniejszych miejscowościach. W Końskich, gdzie przed wyborami sztab Andrzeja Dudy zorganizował dla niego autodebatę ludzie skandowali “Duda, tchórzu, teraz przyjedź na debatę!”. W Bogatyni zdemolowano lokalne biura PiS.
Jak informuje mnie jedna z uczestniczek protestu w Giżycku tłumy zachowywały się bardziej pokojowo – planowano jedynie poustawiać świeczki pod drzwiami siedziby PiS. W środku akurat ktoś był, ale zgasił światło i schowawszy się za meblami udawał, że nikogo nie ma w domu. Na drzwiach umieszczono kłamliwą informację, że zapalane przez protestujących świeczki są tam stawiane ku pamięci mordowanych dzieci nienarodzonych.
We wsi Czernikowo (około 3000 mieszkańców) w marszu udział brało ok. 250 protestujących. Bohatersko stawił im czoła proboszcz ze strzelbą. Groził również policjantom, ale w końcu dał się rozbroić i zatrzymać. Znaleziono u niego sześć sztuk broni. Według krążących po Twitterze plotek jego także Warszawa kazała wypuścić. Normalnie bym je zignorował, ale jakoś tym razem wcale bym się nie zdziwił, jeśli okazałoby się to prawdą.
Polacy mieli także okazję zademonstrować swoją solidarność, po tym, jak premier Morawiecki zdecydował, że cmentarze będą zamknięte na wszystkich świętych aby w ten sprytny sposób za wzrost zachorowań, który niewątpliwie nastąpi, móc oskarżyć wyłącznie protestujących. Decyzja zaskoczyła bardzo prymasa, który wyraził swoje oburzenie, że premier świeckiego kraju nie konsultuje z nim swoich decyzji – jestem przekonany, że wśród niesionych przez protestujących kartonów znajdzie stosowny komunikat dotyczący tego, co powinien robić. Co gorsza jednak Morawiecki nie konsultował swojej decyzji z nikim (bo ew. rozkaz prezesa to przecież nie konsultacje), zostawił więc wszystkich na lodzie. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że niniejszym zmarnowany został milion złotych wydany na zaduszkową organizację ruchu i komunikacji zbiorowej. To, że decyzję premier ogłosił o 15:00 w piątek rozpoczynający świąteczny weekend – kiedy wielu podróżujących na groby bliskich było już w drodze, a handlarze stali na rozstawionymi pod cmentarzami stoiskach przy pękających od kwiatów i zniczy straganach – jest kolejnym pokazem skrajnej niekompetencji rządu, którego członkowie dopiero co zapewniali, że cmentarze na pewno pozostaną otwarte. Dla handlarzy jest to prawdziwa tragedia, bo o ile zapasy zniczy może im się jeszcze kiedyś uda sprzedać to na przykład cięte kwiaty przez weekend się zmarnują.
Dla wielu z nich może oznaczać to bankructwo, więc rząd wzbogacił się o kolejną grupę “oddanych fanów” – tylko posłuchajcie tej kobiety… Organizacje opozycyjne jak jeden mąż wyszły z apelem, aby pomimo zamknięcia cmentarzy wspierać przedsiębiorców i w rezultacie Polacy nagle zaczęli cierpieć na nadmiar zniczy i chryzantem, z którymi nie bardzo wiadomo co robić. Niektórzy rozsadzają je w ogródkach lub na miejskich klombach, inni zanoszą pod biura PiS lub sejmu, gdzie tworzą z nich takie artystyczne kompozycje:
Premier Morawiecki kiedy połapał się wreszcie jak wielkiego babola walnął pośpieszył z zapewnieniem, że rząd zorganizuje interwencyjny skup chryzantem od wszystkich, którzy w wyniku nieprzemyślanej decyzji poniosą straty. Nie bardzo wiadomo co z owymi kwiatami rząd miałby robić – może udekorują nimi te 308 limuzyn, które własnie planują zakupić z unijnych środków Funduszu Azylu, Migracji i Integracji Europejskiej. Skąd w ogóle taki pomysł? Czyżby rząd w dobie pandemii uznał, że to, że w Polsce mamy niecałe dwa razy tyle limuzyn co karetek jest w dobie pandemii niedopuszczalna? A może wiedzą co ich czeka i uznali, że jeśli mają wypierdalać, to przynajmniej wygodnie?
Tymczasem w Brukseli firma zarządzająca budnkiem biurowym wypowiedziała umowę tamtejszemu oddziałowi Ordo Iuris. Chodzą plotki, że Ordo Iuris – jako radykalnej organizacji – przygląda się rząd belgijski, co może zaowocować zakazem jej działania. Innymi słowy, kryzys rozlał się już za granicę. Nawet Aleksandr Łukaszenko mówił o tym, że rząd polski dostaje za swoje za to, że sfałszował wybory. A wszystko w czasie, kiedy prawni eksperci podważają fakt, że owa decyzja Trybunału jest nawet ważna, zwracając uwagę, że z faktu, że w sprawie orzekała Krystyna Pawłowicz, która wcześniej jako posłanka PiSu pilotowała analogiczny projekt ustawy oznacza, że sędziowie nie byli bezstronni.
A co na ten temat myśli służba zdrowia? Pragnącą zachować anonimowość lekarkę zapytałem, co o tym wszystkim sądzi w kontekście szalejącej pandemii:
“Straszne to jest” – odpowiedziała – “Ale sama byłam na protestach. Generalnie czas nie sprzyja,ale nie wierze ze to przypadek. Ja dziś dyżuruję wiec nie mogę [iść na protest], ale jestem wściekła: nie dość ze nas, lekarzy, traktuje się jak ścierki w tym kraju to jeszcze do tego kobiety… A ze jestem jednym i drugim to mój nastrój tym bardziej jest buntowniczy. Pisz, niech wiedzą w Europie czym staje się Polska!”
No to piszę.
Tekst ukazał się w portalu Britské Listy