Marzę o Polskich świętach wolnych od reklam Coca Coli…


Pod koniec listopada głos George’a Michaela daje sygnał, że nadszedł ten czas, w którym brytyjskiego radia nie będzie się dało słuchać przez kolejne dwa miesiące. Już sam fakt, że piosenka o zawodzie miłosnym stała się hymnem świątecznej komercji mówi nam wiele o tym, jak płytkie są święta w amerykańskiej kulturze. Podejście do świąt Brytyjczyków zaś wyraża się słowami Freddiego Mercurego: „I want it all, and I want it NOW!”

Ale jeśli już w listopadzie wystrzelamy się ze świątecznego arsenału kolęd to co nam zostanie aby poczuć wyjątkowość Bożego Narodzenia? W Polsce wciąż jednak, pomimo zmasowanej ofensywy marketingu skrojonego pod anglo-amerykańską kulturę, udaje nam się uratować tą magię Świąt, w których wszystko ma swoje miejsce i znaczenie.

Na początku są cztery tygodnie oczekiwania. Adwent to czas oczekiwania i tak podczas gdy Brytyjczycy biegają z jednego Christmas Party na drugie, polskie dzieci czekają każdego wieczora na to, aby otworzyć kolejne okienko w kalendarzu adwentowym. Wielu ludzi wciąż wstaje przed świtem aby pójść do kościoła na roraty. Tradycyjnie ubieranie choinki odbywa się w wigilijny poranek wśród chaosu i histerycznego przygotowywania wszystkiego na wieczór.

Pierwsza gwiazdka jest znakiem, że czas aby rodzina zasiadła do stołu. Różne rejony kraju mają różne tradycje, lecz wspólną dla wszystkich jest ta, że na wieczerzy wigilijnej musi być 12 potraw i każdej trzeba spróbować. Jako że wigilia w tradycji katolickiej była dniem postnym, na stole królują ryby, kapusta pod rożnymi postaciami, pierogi, barszcz z uszkami. Na szczęście kompot z suszu pomaga w trawieniu tych specjałów.

Wigilia to także dzień, w którym Polacy otrzymują prezenty. Choć wielu z nich poddało się już ciśnieniu marketingowców z Zachodu i podarki przynosi im brodaty grubas w czerwonym wdzianku, wjeżdżający do miasta iluminowaną amerykańską ciężarówką pełną gazowanego napoju, w większości polskich domów prezenty pod choinką układa dzieciątko Jezus, Gwiazdor, Aniołek albo Dziadek Mróz.

Po prezentach – czas na deser i szykowanie się do wyjścia. Wierzący udają się do kościoła na pasterkę. Wielu innych wybierze się po prostu na spacer po okolicy aby podziwiać (po raz pierwszy – bo przecież w wielu domach ubrane one zostały właśnie dziś!) choinki i dekoracje sąsiadów.

Pierwszy dzień świąt to kolejne obżarstwo. Tym razem tradycja pozwala już na jedzenie mięsa, więc większości domów jest go w bród. Nie brakuje także pysznych ciast i innych słodkości. Dla Brytyjczyków to jest także ostatni dzień świąt i w wielu miejscach choinki lądują na śmietniku już kolejnego poranka, podczas gdy ludzie pędzą do sklepów polować na wyprzedaże, jakby zapomnieli, że dopiero co mieli po uszy wizyt w zatłoczonych galeriach handlowych.

Tymczasem w Polsce to dopiero początek świąt. Większość sklepów zamknięta będzie także w drugi dzień świąt, ale na ulicach będzie duży ruch – to dzień, w którym odwiedza się dalszą rodzinę i przyjaciół. Choinki zaś pozostaną z nami jeszcze przez długie tygodnie, dodając swojego blasku sylwestrowym dekoracjom.

Tradycyjnie po świętach jest okres kolędy. To nie tylko kolorowe korowody kolędników (tradycja ta, wciąż żywa na wsiach, wydaje się odżywać także w większych miastach) ale i pielgrzymujący po domach swoich parafiach księża. A w styczniu kolejne święta – tym razem celebrowane przez prawosławnych.
A do tego dochodzą kolejne ważne wydarzenia we wczesnym życiu Jezusa celebrowane przez polskich katolików – od wizyty Trzech Króli po Ofiarowanie Pańskie, znane bardziej jako dzień Matki Boskiej Gromnicznej (drugi lutego). I podczas gdy w Wielkiej Brytanii pozostawienie choinki dłużej niż do Trzech Króli ma przynosić pecha, w Polsce tradycyjnie nie rozbiera się jej przed tą datą, a można zatrzymać ją aż do tej drugiej daty.

Podsumujmy więc: w Wielkiej Brytanii obchodzenie Świąt zaczyna się w listopadzie, kiedy ulice przystrojone są świątecznymi lampkami, muzykę w radio zastępuje nam świąteczna papka a wszechobecne grube Mikołaje próbują zachęcić nas do kupienia jakiegoś badziewia na każdym kroku. Pod koniec grudnia większość ludzi ma już tej świątecznej atmosfery po uszy, na szczęście po zjedzeniu indyka z rodziną można wywalić choinkę do kosza i wrócić do normalnego życia. Tyle, że uderza nas wtedy z podwójną mocą szarość i monotonia zimowych dni.

Tymczasem w Polsce święta przychodzą po okresie adwentowego oczekiwania, dlatego najciemniejsze dni grudnia wypełnione są ekscytacją i oczekiwaniem (i nie zapominajmy o wizycie Mikołaja szóstego grudnia, dzięki czemu Polacy otrzymują prezenty dwukrotnie!). Prawdziwe celebrowanie świąt zaczyna się dopiero w wigilię, ale ta radosna atmosfera Bożego Narodzenia przechodzi z nami w Nowy Rok. Kiedy znikają ostatnie choinki, dnie są już znacznie dłuższe a gdzieniegdzie czuć już wiosnę. Dlatego w Polsce nikt nie słyszał o Blue Monday, czyli najbardziej depresyjnym dniu w roku przypadającym rzekomo w połowie stycznia.

Marketingowcy – ukradliście prawdziwe święta Brytyjczykom, proszę, zostawcie Polskę w spokoju!


This piece was published on STV website.
Picture: By TobiasH, CC BY-SA 3.0, via Wikipedia 

Comments

comments

Dodaj komentarz