Nareszcie, długo oczekiwana rewolucja w polskiej onkologii! Po tym jak Senat odrzucił plan dofinansowania TVP kwotą blisko dwóch miliardów złotych, ustawa wróciła do sejmu, gdzie zajęła się nią komisja kultury. Komisja wybrała Joannę Sheuring-Wielgus z Lewicy na posłankę sprawozdawcę. Planowała ona, zgodnie z postulatami opozycji, zaproponować aby tę sumę przeznaczyć na onkologię zamiast opłacać PiSowską machinę propagandy. W swoim przemówieniu posłanka lewicy planowała powołać się na przykłady zakupów dla polskich szpitali, których przez 28 lat swojego działania dokonała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – takich jak na przykład 2000 nowoczesnych karetek, 300 000 pomp insulinowych czy 36 000 zestawów do reanimacji noworodków. To jedynie kilka przykładów tego, co przez lata Orkiestrze udało się kupić za sumę prawie o połowę mniejszą od tego, co PiS chce wydać na telewizję Jacka Kurskiego.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Jej wybór był możliwy dzięki temu, że część członków komisji z PiS nie było obecnych na jej obradach. Ale to zostało szybko naprawione już następnego dnia, kiedy stawili się oni w komplecie. Doprowadzono do ponownego głosowania, argumentując, że poseł sprawozdawca musi być merytoryczny, a Scheuring-Wielgus planuje uczynić z tego sprawę polityczną. Tym razem opozycja nie miała nic do powiedzenia i na posłankę sprawozdawcę wybrano Joannę Lichocką, która jako była dziennikarka TVP znana ze swojej stronniczości z pewnością była w stanie zapewnić merytoryczną dyskusję.
Lichocka przedstawiła sprawę z typową dla PiSu klasą. “12 lutego o poranku zebrała się komisja kultury i w tej komisji przez trochę przypadek większość uzyskała opozycja” mówiła rozbawiona. Jak to było do przewidzenia zarekomendowała sejmowi dofinansowanie TVP argumentując, że pomysł zakręcenia kurka PiSowskiej maszynie propagandowej jest “skandaliczny”. Jak było do przewidzenia sejm, większością PiS, przyjął ustawę o dofinansowaniu telewizji Jacka Kurskiego. Lichocka swoje zwycięstwo postanowiła uczcić, pokazując opozycji gest, który można chyba uznać za PiSowski symbol zwycięstwa:
Kaczyński nie był zachwycony i Lichocka musiała się mu tłumaczyć:
Widzieliście w @SzkKontaktowe, jak Lichocka potulnie tłumaczyła się Kaczyńskiemu co zrobiła, a na końcu boss zbladł 😀 pic.twitter.com/IYdUTAwzp3
— Kondominium (@LewitujacyUmysl) February 13, 2020
Według niej wcale nie pokazywała nikomu fucka, a jedynie wycierała sobie środkowym palcem oko. Wydaje się jednak, że musiało to być oko stojącego obok niej wyimaginowanego przyjaciela, zresztą, oceńcie sami:
Posłanka Lichocka wymyśla lek na raka.
Ta bezczelność może być dla PiS nogą, którą Wałęsa chciał podać Kwaśniewskiemu. Tylko, że do wyborów jeszcze trzy miesiące, a nie trzy dni. pic.twitter.com/1qL9WBQB8w— Leszek Jażdżewski (@LesJazd) February 13, 2020
Adrian Zandberg próbował interweniować u Kaczyńskiego, ale niewiele wskórał. W typowym dla PiSu stylu “a u was biją murzynów” usłyszał jedynie, że ludzie wygwizdali prezydenta Dudę podczas jego wizyty w Pucku. Moment został uchwycony na fantastycznym zdjęciu reportera Gazety Wyborczej (źródło):
Argument Kaczyńskiego stał się jednym z przekazów dnia w świeżo dofinansowanej TVP. Według “Wiadomości” bowiem:
– gest Lichockiej był niewinny, wycierała sobie tylko oko;
– opozycja wyrwała go z kontekstu;
– Lichocka przeprosiła (choć jedynie tych, którzy “mogli poczuć się urażeni – przyp. TO) więc wszystko jest OK. Nie to, co ta wredna opozycja, co nie chce przeprosić za to, że w Pucku wygwizdano prezydenta Dudę;
– następnie przekopano archiwa w poszukiwaniu niefortunnych lub kontrowersyjnych wypowiedzi polityków opozycji. Przekopano ostatnie 15 lat archiwów;
– kolejną informajcą było to, że niedofinansowane szpitale to wina Tuska;
– a na koniec TVP przystąpiło do wychwalania samej siebie, jaką to nie jest świetną telewizją, patriotyczną, nie to co Donald Tusk, który nawet Ruskim pozwoli zatrzymać należne nam pieniądze żeby tylko nie dofinansować polskiej onkologii.
Donald Tusk tymczasem sprawę skomentował w typowy dla siebie minimalistyczny sposób:
To bardzo subtelna różnica: opozycja chce przeznaczyć dwa miliardy na onkologię, a PiS na nowotwór.
— Donald Tusk (@donaldtusk) February 13, 2020
Tymczasem zapewne zaczynacie się już zastanawiać nad tym, skąd w pierwszym zdaniu tego odcinka obietnica wielkiej rewolucji w polskiej onkologii – przecież wszystko, co dotychczas przeczytaliście raczej nie świadczy o tym, że coś takiego będzie miało miejsce. Otóż, mylicie się. Wystarczy przeczytać ten nagłówek: “Pacjenci na to CZEKALI! Relikwie Świętej Faustyny od dziś na Kieleckiej Onkologii!”
I tak właśnie to wygląda. Polityka PiS w pigułce: na szpitale pieniędzy nie ma, więc pozostaje się tylko modlić – a na Kościół pieniądze zawsze się znajdą. A jeśli jesteś niewierzący, to TVP zrobi wszystko aby do wiary Cię przekonać: ostatnio w jednym z programie mówiono o tym, że upuszczona przez legnickiego księdza w 2014 roku hostia zamieniła się w umierający mięsień sercowy. Według TVP potwierdzili to naukowcy. Jednak w rozmowie z portalem Oko.press żaden z nich tego nie potwierdził. Najwyraźniej więc TVP kłamie nie tylko kiedy mówi o bieżących wydarzeniach politycznych. Dość tych kłamstw ma nawet 17-letni siostrzeniec premiera Morawieckiego, który ostatnio dokonał coming-outu jako gej i wezwał do protestów przeciwko kłamstwom TVP na wrocławskim rynku. Nikogo jednak nie zaskoczyło to, że wkrótce z pomysłu się wycofał, argumentując, że TVP nie jest jedyną telewizją która kłamie. Ja to w sumie rozumiem, w wieku 17 lat wciąż trzeba słuchać się rodziców. Z drugiej jednak strony, gdzie są te odważne geny klanu Morawieckich? Jeśli wierzyć premierowi, on już w wieku 13 lat rzucał koktajlami Mołotowa w milicyjne Nyski…
Ale, mówiliśmy o religii. A temat jest istotny. Wygląda bowiem na to, że Polska będąca kondominium PiSowsko-kościelnym, cofa się do średniowiecza. Na Kaszubach, wierni lokalnej parafii oprotestowali powrót poddanych renowacji rzeźb ludowych przedstawiających mityczne postacie z Kaszubskich legend i słowiańskie bóstwa. A wszystkimi siłami Kościoła bronią nie tylko ludzie z jakichś zapyziałych wiosek. Sam minister Ziobro wyciągnął właśnie najgrubszą armatę ze swojego arsenału – skargę nadzwyczajną – aby po raz kolejny podważyć prawo szykanowanej nauczycielki do odszkodowania. Chodzi o kobietę, która poddana została szykanom po tym, jak zdjęła ze ściany pokoju nauczycielskiego powieszony tam bez konsultacji z kadrą pedagogiczną krzyż. I to nie jest tak, że Ziobro wyciągnął swoje armaty dopiero teraz. O nie, pomimo jego usilnych starań decyzję o wypłacie odszkodowania podtrzymały sądy wszystkich instancji aż po Sąd Najwyższy.
Niech posłuży to za przykład, jakie możliwości nękania ludzi niewygodnych dla władzy daje politykom PiSowska reforma wymiaru sprawiedliwości. (Tak przy okazji – śledztwa w sprawie szemranych interesów Kaczyńskiego-dewelopera, którego podwykonawca oskarża o nie wypłacenie mu należnych pieniędzy nie będzie. Czy ktoś jest zaskoczony?)
To może spotkać każdego z nas. A nie każdy ma jaja takie jak Giertych, który, wezwany przez nielegalną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego odmówił powstania na wejście “sądu” a następnie wygłosił płomienne przemówienie w którym wypomniał im, że ich “tak zwana Izba Dyscyplinarna” jest organem PiSu a nie wymiaru sprawiedliwości. “Sędziowie” udzielili mu reprymendy, na co ów odpowiedział, że nie mogą udzielić mu reprymendy, ponieważ nie są sędziami. “Sędziowie” wówczas postanowili ogłosić przerwę i uciekli z sali gonieni okrzykami “Hańba, Hańba”. Po przerwie ani publiczność, ani sam Giertych nie zostali już wpuszczeni na salę. Pod nieobecność oskarżonego skazano go na grzywnę w wysokości 3000 złotych.
Giertych ogłosił w mediach społecznościowych, że grzywny nie zapłaci, bo tym samym uznałby legalność pisowskich sędziów-uzurpatorów, więc PiS będzie go musiał wsadzić na 7 dni do aresztu. Odpowiedział mu wiceminister Kaleta mówiąc, że będzie musiał zapłacić po tym, jak sąd naśle na niego Komornika, na co Giertych odpowedział mu następującymi słowami:
Gdybyś chłopcze zamiast łazić na miesięcznicę postudiował trochę prawo na poważnie to wiedziałbyś, że powództwo przeciwegzekucyjne opisane jest w kpc i dotyczy wyłącznie spraw cywilnych. A na mnie wasz nibysąd nałożył grzywnę, której wykonanie określa kkw i prawo o ust. s. pow. https://t.co/Y947vQD4do
— Roman Giertych (@GiertychRoman) February 12, 2020
Z pewnością wiceminister Kaleta ma wyjątkowy talent do robienia z siebie idioty na Twitterze – o czym świadczą również jego potyczki z profesorem Laurentem Piechem opisywane w poprzednich dwóch odcinkach tego cyklu. Ale najwyraźniej PiSowi idioci w szeregach nie przeszkadzają. Świadczy o tym reakcja IPNu po tym, jak jeden z historyków instytutu skomentował wywiad z Maciejem Koniecznym z partii Razem słowami:
“W Chile w 1973 roku członkowie partii Razem zostaliby helikopterami przewiezieni nad ocean i tam puszczeni wolno (30 km od brzegu)”.
Gdy zwrócono mu uwagę, że do oceanów opozycję wrzucała akurat dyktatura w Argentynie, Muszyński odpowiedział:
„Tak to był skrót myślowy. W Chile używano jakiegoś wulkanu. Ale kim jestem, żeby oceniać? To było dobre, choć zdecydowanie za mało”.
Maciej Konieczny zaprotestował w liscie napisanym do jego zwierzchników, ale poinformowano go, że wszystko jest w porządku bo Muszyński postulował mordowanie posłów opozycji w czasie wolnym od pracy. To typowe, że tacy ludzie za PiS robią kariery – w końcu siłą tej partii jest to, że pozwoliła być chamom dumnym ze swojego chamstwa. Co ciekawe dr Muszyński ma bardzo niewielki dorobek akademicki – jeśli nie liczyć książeczek historycznych dla dzieci, w którym pompuje im do głów skrajnie prawicową wersję historii. Wygląda na to, że PiS wciąż ma bardzo ciepłe relacje ze skrajną prawicą. W jakim innym kraju prezydent ubiegający się o reelekcję rozpoczynałby swoją kampanię w towarzystwie działacza skrajnej prawicy znanego z tego, że spalił kukłę Ryszarda Petru (prokuratura nie doszukała się znamion przestępstwa – czy kogoś to dziwi?)) i ze wsparcia udzielonego Marianowi Kotlebie, przywódcy słowackich neonazistów.
Ale zakończmy jakimiś pozytywnymi wiadomościami. Bo i dobre rzeczy wciąż dzieją się w naszym kraju. Ostatnio na przykład sąd nakazał aby dwie kurie, wspólnie ukrywające księdza pedofila, wypłaciły jego ofierze 300 000 zł. To kolejny przykład na to, że sądy nie pobłażają już klerowi (przynajmniej dopóki nie zostaną ostatecznie przejęte przez PiS).
Drugą dobrą wiadomością jest to, że ostatecznie zaniechano budowy kolejnego bloku węglowej elektrowni w Ostrołece. Byłaby to ostatnia elektrownia węglowa w Europie, ale pomysł zarzucono już w 2012 jako nie mający ekonomicznego sensu. Po dojściu do władzy PiS starał się go wkrzesić, ale nawet pomimo rządowego wsparcia nie udało się znaleźć inwestorów chętnych wyłożyć pieniądze na tą chorą inwestycję. I bardzo dobrze.
Ostatnią, ale nie najmniej ważną, dobrą wiadomością dziś będzie to, że wreszcie mamy coś, czego mogą nam zazdrościć Francuzi i Niemcy. Jeśli wierzyć Ministrowi Infrastruktury jest to siedmiokilometrowa obwodnica Sanoka.
Postanowiłem zbadać prawdziwość tego twierdzenia metodą naukową. Zebrałem wszystkie dostępne dane i ująłem je w poniższej tabeli:
Kraj | Liczba obwodnic Sanoka |
Francja | 0 |
Niemcy | 0 |
Polska | 1 |
Wygląda na to, że minister ma rację! Ani Niemcy, ani Francuzi obwodnicy Sanoka nie mają. A my tak!
Tekst powstał dla portalu Bristke Listy
Kolaż utworzony na podstawie grafik z domeny publicznej