Drodzy czytelnicy, trzymajcie się, bo takiego odcinka chyba jeszcze nie było. Choć bardzo się staram być bezstronny i czasem nawet aktywnie udaję się na poszukiwanie pozytywnych wiadomości dotyczących PiS, zwykle jest to zadanie skazane na porażkę. Ale nie tym razem! Okazuje się, że jest poseł PiS, który zasługuje na szacunek. To mało znany Marcin Porzucek z Piły, który po tym, jak dowiedział się, że na apel lokalnego szpitala o wolontariuszy do pomocy zgłosiła się tylko jedna osoba, sam wziął na siebie to zadanie i od dwóch tygodni po kilka godzin dziennie zdejmuje trochę ciężaru z przepracowanej załogi, wykonując proste czynności takie jak dezynfekcja, zbieranie talerzy po posiłkach czy czyszczenie toalet. Nie spodziewałem się, że przyjdzie mi jeszcze kiedyś napisać takie słowa wobec kogoś z PiS ale: panie Porzucek, szacun!
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Pan Porzucek nie jest jednak jedynym PiSowcem, któremu udało się spostrzec, co jest w obecnej chwili w kraju najważniejsze. Inni jednak robią to w typowy dla swojej formacji sposób. Pamiętacie może z z zeszłego tygodnia, że rząd nagle zmienił zdanie i zadecydował, że stoki narciarskie, pomimo krytycznej pandemii, pozostaną otwarte? Okazuje się, że w sprawie maczał palce sam prezydent Duda. Jak wiadomo jest on zapalonym narciarzem, który pół zimy spędza na stoku (bo i co ma lepszego do roboty, nikt poważny z nim rozmawiać nie chce, a podpisanie wszystkiego co mu podsunie Kaczyński też tak dużo czasu znowu nie zajmuje). I co on by biedny robił jakby pozbawiono go okazji do szusowania w polskich kurortach? Przecież nie pojechałby za granicę, bo by to jakoś głupio wyglądało… Dlatego inni posłowie PiS mu się nie dziwią. “Prezydent jest miłośnikiem narciarstwa, więc jest zainteresowany, żeby wyciągi działały” – tłumaczy tę oczywistość marszałek Terlecki. Jaka szkoda, że nie trafił nam się prezydent, który byłby miłośnikiem konstytucji!
Bo nie ma co liczyć na to, że o to, żeby działała, zadbał Trybunał Konstytucyjny. Pod jego dawnym adresem funkcjonuje dziś twór, który nazywany jest dziś – tak przez media jak i przez ekspertów – niemal wyłącznie Trybunałem Przyłębskiej. A jego szefowa ostatnio przyznała wreszcie, że w Polsce łamany jest trójpodział władzy. Kto go łamie? Parlament Europejski, podejmując uchwałę krytykującą wprowadzenie tylnymi drzwiami zakazu aborcji. Jakoś nie przeszkadza jej to, że nielegalna Izba Dyscyplinarna – której zawieszenie działalności nakazał Europejski Trybunał – pozbawiła sędziego Igora Tuleyę jego immunitetu (w zemście za jego krytykę PiSowskich “reform” sądownictwa prokuratura stara mu się postawić jakieś idiotyczne zarzuty). Nie przeszkadza jej także to, że dziś dostęp do wymiaru sprawiedliwości jest tylko dla wybranych – kiedy działacz opozycji pozwał pomawiające go dziennikarki TVP, jego sprawie “losowo przydzielono” pro-PiSowskiego sędziego, który na dzień dobry umorzył ją, nie dając nawet dojść żadnej ze stron do głosu.
Tymczasem na ulicach wciąż trwają tłumne protesty. Albo i mniej tłumne – w takiej Mszanie Dolnej protestowały trzy osoby. Co je jednak wszystkie łączy to wciąż rosnące pokazy siły policji – trójki z Mszany pilnowały załogi sześciu radiowozów (jakże to dobrze, że w tych trudnych czasach przynajmniej nie ma w naszym kraju przestępczości, dzięki czemu policja ma czas na takie zabawy). Obyło się bez awantur – czego nie można powiedzieć o Warszawie. Tam policja bijąca protestujących staje się już praktycznie normą, podobnie jak jej ataki na wykonujących swoje obowiązki posłów opozycji. Tym razem gazem po oczach dostała Barbara Nowacka:
autor zdjęć – Czarek Sokołowski. pic.twitter.com/3IPOE3Q4Iy
— Katarzyna (@KatarzynaKlass) November 28, 2020
Policja mówi, że funkcjonariusz musiał użyć gazu, bo Nowacka próbowała przerwać kordon a on się jej bał, nie wiedząc kim ona jest. Przypominamy, że psiknął ją zaraz po tym, jak pokazała mu swoją legitymację poselską. Zresztą, twierdzenie (niedo)rzecznika Policji obśmiał już autor poniższego mema:
Dziś opublikowano kolejne nagranie, po którym już nie mamy wątpliwości, że policjanci kłamią. Jak widać to siły policyjne otoczyły Nowacką oddzielając ją od reszty protestujących a kiedy próbowała się wylegitymować dostała gazem w twarz:
Propagandzistom z PiS, TVP i policji uwadze polecam przed kolejną serią kłamstw w mediach.
Film z sobotniego ataku policjanta na mnie.Autor: Szymon Nowak pic.twitter.com/VMYD03ppac
— Barbara Nowacka (@barbaraanowacka) December 1, 2020
Co ciekawe częstym argumentem PiSowców jest to, że brutalność polskiej policji jest niczym w porównaniu z tym, jak na przykład protestujące żółte kamizelki potraktowali policjanci francuscy. Co jest prawdą, tylko jak się na francuski przykład powołujemy to pamiętajmy, że tam na nadużywających swoich uprawnień funkcjonariuszy posypały się wyroki – głównie w zawieszeniu, ale niektórzy spędzą trochę czasu w więzieniu. Tymczasem w Polsce problemy mają ci, którzy łamaniu praw protestujących się przeciwstawiają – jak na przykład prokurator z Warszawy który został zdegradowany po tym, jak odmówił wystąpienia o areszt dziewczyny oskarżonej o czynną napaść na policjanta (rzuciła petardę z grubsza w jego kierunku – ciekawe, że znacznie większe problemy z pirotechniką mają marsze narodowców ale trzeba było dopiero podpalenia czyjegoś mieszkania aby policja kogoś wreszcie za to aresztowała)…
Sytuacja wydaje się patowa, bo zapał protestujących wciąż jest znaczny a PiS wydaje się mieć tylko dwie złe opcje wyjścia z tej sytuacji: albo przyzna, że Trybunał Przyłębskiej to teatrzyk, którego orzeczeniami się nie trzeba przejmować, albo będzie dalej podążał śladami Łukaszenki i dokręcać będzie śrubę policyjnej brutalności w nadziei, że protestujący wreszcie odpuszczą. Jak narazie wydają się siedzieć okrakiem pomiędzy tymi dwoma opcjami – z jednej strony trochę pałują protestujące dziewczyny, z drugiej (nielegalnie, oczywiście) odmawiają publikacji kontroweryjnego wyroku.
A przecież jest jeszcze trzecie możliwe wyjście z tej sytuacji. Może pamiętacie niesławny zamek w Stobnicy (pisałem o tym tutaj), który tajemniczy inwestor nielegalnie buduje na sztucznej wyspie usypanej na jeziorze w środku lasu będącego rezerwatem Natura 2000? Od kiedy dwa lata temu sprawa wyszła na jaw, robiono wszystko aby przeciągać ostateczną decyzję (prace tymczasem oczywiście trwały). W końcu już dłużej się nie dało, więc wojewoda zdecydował, że co prawda zamek jest nielegalny, ale budowę można dokończyć. Skaże się najwyżej jakiegoś urzędnika i sprawa załatwiona. Dlaczego nie można tak samo zrobić z aborcją? Uznajmy po prostu, że co prawda jest nielegalna, ale można ją przeprowadzać i problem z głowy. Na jakości polskiego prawa to się cieniem nie położy, bo pod rządami PiS i tak zeszła totalnie na psy.
A burdel przy uchwalaniu nowych ustaw też w tym nie pomaga. Okazało się, że kolejna osłona Tarczy Antykryzysowej (pamiętacie, to taki wiecznie nowelizowany gargantuiczny akt prawny dotyczący teoretycznie walki z COVID-19, ale do którego w praktyce wrzuca się wszystko jak leci) ma teraz dwa artykuły o numerze 48a. Prawnicy nie mogą się zdecydować, czy ten nowy – dotyczący pobierania przez ratowników medycznych wymazów do testów – zastępuje ten stary – karzący za nieprzestrzeganie ograniczeń wynikających z pandemii – czy może oba powinny obowiązywać równolegle.
A’propos walki z COVID-19: jak wygląda sytuacja? Cóż, tak naprawdę to nie wiadomo. Od kiedy rząd odciął obywateli od dostępu do danych po tym, jak znaleźli nieścisłości w oficjalnie podawanych statystykach (było o tym w poprzednim odcinku), oficjalne liczby wydają się wskazywać na spadek ilości zachorowań, ale tak naprawdę to już rządowi nikt nie wierzy. Tymczasem w dużych miastach na pogrzeb czekać juz trzeba dwa tygodnie, albo i więcej, jak donosi moja mama, której znajomy zmarł 28 listopada a datę pogrzebu wyznaczono na 15 grudnia. I to pomimo tego, że uroczystości w szpitalnej kaplicy skrócono w takim stopniu, że równie dobrze można by w nich zastosować drzwi obrotowe…
Tymczasem wciąż lata w panice niczym bezgłowy kurczak a jedynym tego rezultatem jest to, że każdego niemal dnia udaje mu się wkurwić nową grupę społeczną. Ostatnio padło na służbę zdrowia po tym, jak się okazało, że 100% podwyżki dostaną jedynie ci lekarze i pielęgniarki, których do pracy przy COVID przydzielił wojewoda. Ci, którzy przy pandemii pracują od początku albo, frajerzy, zgłosili się na ochotnika, dostaną figę z makiem. Chyba, że pracują w wiosce potiomkinowskiej, czyli atrapie szpitala na Stadionie Narodowym, ale do tego poronionego projektu nie przyznaje się już nawet Ministerstwo Zdrowia.
Na szczęście stare, sprawdzone metody walki z pandemią wciąż się nie zdezaktualizowały, więc zawsze można dorzucić kolejne dwa miliardy na TVP. A wszystko to w czasie, kiedy rząd desperacko potrzebuje pieniędzy (co oczywiście nie przeszkadza mu dopieszczać firm obsługujących stacjonujących w Polsce żołnierzy amerykańskich zwolnieniami z podatków). Wygląda na to, że pojawiający się od lat pomysł Zbigniewa Ziobry, któremu marzy się “konfiskata prewencyjna” wreszcie dostanie zielone światło. Według tego pomysłu podejrzenie o popełnienie przestępstwa wystarczy, aby zająć domniemany majątek podejrzanego – nawet zapisany na osoby trzecie. W teorii nie jest to głupi pomysł, bo ukróciłby wreszcie praktykę przepisywania przez mafiozów (i premierów rządu RP, o ile to jeszcze jakaś różnica) swojego pochodzącego z wątpliwych źródeł majątku na przykład na żony. Ale jeśli nie wyglądaliście ostatnio przez okno, to przypominam, że (o ile nie jesteście za granicą) za owym oknem wciąż jest Polska. Najprawdopodobniej więc skończy się to lawiną zajęć na przykład samochodów przypadkowym ludziom, którzy mieli pecha odkupić je pięć lat temu od kogoś, kto krytykuje PiS więc prokuratura próbuje go teraz wrobić w jakieś przestępstwo. A wszystko to okraszone, niczym wisienką na torcie, przyznaniem wszelakim instytucjom prawa wglądu w finanse obywateli. Innymi słowy, na żadanie Straży Granicznej albo Żandarmerii Wojskowej bank będzie miał obowiązek złamać tajemnicę bankową i dać im wgląd w finanse każdego obywatela. Ciekawe, czy ktoś wciąż dziś w Polsce wierzy, że uczciwi nie mają się czego bać…
Tymczasem jednak problemem jest wciąż dostęp do służby zdrowia, z którym są coraz większe problemy. Wielu ludzi traci już ostatnią nadzieję. Na szczęście w kraju pojawiła się Relikwia Drugiego Stopnia Świętego Polaka Papieża Jana Pawła II. Można ją obejrzeć w podwarszawskim miasteczku a jest nią stary Opel Vectra. Był to przez 11 lat samochód, którym papież jeździł sobie prywatnie do Castel Gandolfo. Niestety, jeśli ktoś ma nadzieję na to, że wyleczy się z koronawirusa za wstawiennictwem Papieża Polaka poprzez dotknięcie Świętego Kołpaka, pocałowanie Świętego Chlapacza czy wdech Świętego Powietrza ze Świętych Opon Papieskich, to mam dla niego złą wiadomość: Opel zamknięty został w przeszklonym garażu. Można się do niego co najwyżej pomodlić.
Problem też jest z uprawianiem sportu w hali w Gryficach. Okazuje się, że 7 lat temu została poświęcona przez nie tego księdza co trzeba – zamiast lokalnego proboszcza halę poświęcił przyjezdny klecha ze Szczecina. Być może skutkuje to nieważnością poświęcenia i trzeba będzie (za stosowną opłatą, zapewne) zorganizować pokropek jeszcze raz. Mój kolega zawsze mówił, że Kościół Katolicki w Polsce to mafia. Najwyraźniej ma rację, a to, co obserwujemy to walka don Kazimierza z Gryfic z donem Wiesławem ze Szczecina o rewiry. Czy na ulicach miast pojawią się teraz gangi ministrantów ostrzeliwujące się wodą święconą z pistoletów na wodę i podkładających sobie pod samochody płonące kadzidła?
Gdyby chociaż drzewa rosły szybciej… Bo Lasy Państwowe zasadziły właśnie krzyż z drzew wyrosłych z nasion poświęconych przez papieża. Nie udało mi się ustalić dlaczego to akurat taka forma celebrowania siedemdziesięciopięciolecia białostockiej dyrekcji Lasów Państwowych została uznana za właściwą, ale zgaduję, że to dlatego, że uważa się, że wraz z wzrostem tego krzyża Polska w jakiś sposób stanie się lepszym krajem czy coś…
Bo jeśli wierzyć rządowi i jego zwolennikom, wszelkie zło można z naszego kraju wykorzenić jeśli powróci się do starego, chrześcijańskiego sposobu życia. Jakby to miało wyglądać tłumaczyła ostatnio w telewizji Tadeusza Rydzyka Urszula Dudziak, profesorka z KUL (alma mater naszego ministra edukacji). Niektórzy z wiernych czytelników mogą pamiętać ją jako proponentkę teorii o tym, że skutkiem antykoncepcji są zdrady i rozwody. Jej najnowszy wykład przyszedł w samą porę, bo podczas gdy zagubione kobiety zatracają się w wulgarnych protestach na ulicach miast i wsi, profesor Dudziak przychodzi im na ratunek tłumacząc, jaka jest rola kobiety we współczesnym świecie. A zatem słuchajcie dziewczyny: zasadniczo macie dwie opcje: albo będziecie matkami, albo pozostaniecie dziewicami. Jeśli wybierzecie to drugie, to albo możecie się poświęcić działalności w jakiejś organizacji charytatywnej, albo idziecie do zakonu. I tyle. I teraz mi nie gadać, że kobiety w XXI wieku muszą dokonywać jakichś skomplikowanych wyborów!
Oczywiście polski katolicyzm to rzecz zbyt ważna abyśmy zatrzymywali ją jedynie dla siebie. I tak na przykład nasz eksportowy polski biskup diecezji Doumé-Abong’ Mbang w Kamerunie zakazał swoim owieczkom szczepienia dziewcząt przeciwko wirusowemu rakowi szyjki macicy. I słusznie. Bo ten wirus to się roznosi jedynie drogą płciową, a szczepi się młode dziewczynki. I po co to komu potrzebne, skoro takie małe dziewczynki i tak nie powinny uprawiać z nikim [sprawdzić czy nie ksiądz] seksu. A może w ogóle im to będzie niepotrzebne, jeśli zdecydują się na opcję numer 2 i do końca życia pozostaną dziewicami! [w określonych przypadkach decyzja może zostać podjęta za nie przez stosownego księdza-pedofila]
I tak to sobie płynie ten 2020 rok – tak w kraju, jak i w dalekiej Afryce. Wielu Polaków nie może się już doczekać końca tego nieszczęsnego 2020, mając nadzieję, że 2021 będzie znacznie lepszy. Tym, którzy nie mogą się już doczekać Spółdzielnia Mleczarska w Kamiennej Górze oferuje kalendarz, w którym nie zapomniano o godnym upamiętnieniu ważnych dla narodu rocznic. Na przykład w sierpniu wspominamy Powstanie Warszawskie. Ok, ja wiem, to ciężki temat, zginęły tysiące ludzi a potem naziści zrównali naszą stolicę z ziemią, nie każdy chce sobie takie rzeczy przez cały miesiąc oglądać na ścianie. Dlatego, żeby Wam nie było za smutno, butelce mleka odzianej w hełm Małego Powstańca i symbolowi Polski Walczącej towarzyszy słodziutki kiciuś!
Tekst powstał dla portalu Britské Listy
Autor mema nieznany (ale mem wydaje się bazować na fotografii Czarka Sokołowskiego)
Kalendarz: Spółdzielnia Mleczarska KaMos