Wygląda na to, że plan PiS aby z Daniela Obajtka stworzyć jakiegoś nowego superbohatera – a docelowo pewnie i premiera – troszkę się wykoleił. Po tym jak prezes Orlenu otrzymał nagrodę PiSowskiego pisma, ktorej towarzyszyły żenująco oślizgłe peany na jego cześć w wykonaniu partyjnej wierchuszki (więcej o tym w poprzednim odcinku serii) udało się faktycznie przybliżyć go opinii publicznej i zainteresować jego osobą media i internautów. Wydaje się jednak, że nastąpiło to w nie do końca w taki sposób, jak by PiS sobie tego życzył. Pojawiły się pytania w rodzaju “skoro to taki świetny menadżer, to czemu nie widać tego po wynikach kierowanej przez niego firmy” albo spostrzeżenia, że “Obajtek jest takim świetnym menadżerem, że jeśli wierzyć jego zeznaniom finansowym udało mu się oszczędzić więcej pieniędzy niż zarobił”.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Niespodziewanie do akcji przybliżania Polakom postaci prezesa Obajtka przyłączyła się nawet Gazeta Wyborcza. Opublikowała ona nagrania, których dokonali biznesowi współpracownicy Prezesa Milionlecia w czasie, w którym nie miał prawa być zaangażowany w prowadzenie biznesu, bo był wójtem Pcimia. Z nagrań wynika jednak, że angażował się jako cichy wspólnik (a czasem nawet podając się za jednego z oficjalnych wspólników) w działania firmy konkurencyjnej dla przedsiębiorstwa swoich wujków, w którym sam rozpoczynał karierę. Jak podaje Wyborcza pracując w firmie swoich krewnych Obajtek kręcił swoje własne interesy na boku, zarabiajac kilkaset tysięcy złotych ich kosztem. Miał za to odpowiadać przed sądem, ale po przejęciu władzy przez PiS jego kolega Zbigniew Ziobro nakazał podległej sobie prokuraturze wycofanie aktu oskarżenia a następnie sprawę umorzono. W 2009 roku jednak, jak wynika z nagrań, Obajtek wciąż bardzo jest cięty na firmę, która umożliwiła mu zawodowy start i robi wiele, aby ją zniszczyć – posuwając się nawet do szpiegowstwa przemysłowego.
Jakby tego było mało pięć lat później, kiedy firma jego wujków została oskarożona o wyłudzanie pieniędzy z funduszy unijnych, nasz bohater został wezwany do sądu jako świadek, gdzie pod przysięgą zaprzeczał, że podczas gdy był wójtem Pcimia był zaangażowany w działania konkurencyjnej firmy, czemu w oczywisty sposób zaprzeczają opublikowane przez Wyborczą nagrania. Nagrania, które od pięciu lat są w posiadaniu prokuratury, ale oczywiście nic się z nimi nie dzieje. Za to firmy, w których udziały posiada Obajtek czy jego rodzina, cieszą się wyjątkową szczodrością urzędników odpowiadających za przyznawanie grantów.
Obiektywnie rzecz biorąc te nagrania i historia, która z nich wynika, są znacznie bardziej obciążające niż niesławne nagrania z “Sowy”, które pomogły PiSowi przejąć władzę w 2015 roku. Jeśli pamiętacie ówczesne reakcje PiS na te, w sumie nieszkodliwe, nagrania z pewnoscią moglibyście się spodziewać, że tym razem oburzenie i wzywanie do działania będą jeszcze silniejsze. Ale pamiętajmy, że chodzi o PiS, więc zamiast tego słyszymy o bezprecendensowym ataku na jednego z najlepszych menadżerów w historii Polski, sprowokowanych tym, że opozycja nie może pogodzić się z tym, że pod jego rządami polska firma odnosi sukcesy. A podczas gdy wulgarne słowa używane przez nagranych w “Sowie” polityków PO świadczyły o ich braku kultury i wulgarności, znacznie prymitywniejszy i o wiele bardziej wulgarny język Obajtka jest usprawiedliwiony, albowiem cierpi on rzekomo na syndrom Tourette’a. Oczywiście tej bajki nikt nie kupił, bo to by musiał być bardzo dziwny syndrom Tourette’a, który manifestuje się jedynie, kiedy chory rozmawia prywatnie a w wystąpieniach oficjalnych nie ma po nim śladu… Głos zabrało Stowarzyszenie Syndrom Tourette’a, które napisało, że “Przekleństwa wypowiadane przez osoby nie dotknięte koprolalią są objawem braku kultury osobistej, a nie zespołu Tourette’a“. Zgaduję że po tym, jak de facto napisali, że Obajtek nie ma żadnego Tourette’a tylko jest zwykłym chamem mogą pożegnać się z dotacjami z budżetu.
Skandal spowodował ostre reakcje po obu stronach politycznej sceny. PiS jak zwykle rozpoczął od kampanii w mediach społecznosciowych. Zawiadowca armii pisowskich trolli Dariusz Matecki z miejsca przystąpił do pompowania narracji, że “atak na Obajtka” to zemsta za to, że wykorzystał Orlen aby podporządkować lokalne media Partii Karmicielce (tudzież, słowami Mateckiego, skończyć z wszechwładzą Niemców w regionalnych mediach), identyczne wpisy pojawiły się na jego oficjalnym profilu oraz na licznych profilach dezinformacyjnych. Jeden z użytkowników reddita przygotował poniżsżą kompilację:
Tymczasem dla wszystkich poza PiS sprawa wygląda diametralnie odmiennie. Bohater PiSu i menadżer milionlecia okazał się zwyczajnym przekręciarzem, mściwym cwaniakiem i prostackim chamem tylko życzliwości Kaczyńskiego zawdzięczającym swoją oszałamiającą karierę menadżerską. Opozycyjny poseł Adam Szłapka wezwał do bojkotu stacji Orlen, co oczywiście w charakterystyczny dla siebie prymitywny sposób wykorzystały PiSowskie propagandowe media: po tym, jak szalona kobieta zdemolowała stację benzynową koncernu, wjeżdżając samochodem w jej budynek:
37-letnia kobieta zdemolowała stację paliw w Rymaniu w ZachPom. Policjanci użyli broni, udało się ją zatrzymać. Trwa wyjaśnianie motywów jej zachowania, wiadomo, że nie była pod wpływem alkoholu. Film bez cenzury. @RMF24pl Źródło: https://t.co/W2C9goWYDe @RMF24pl pic.twitter.com/6xum1qgszc
— Aneta Łuczkowska (@aneta_l) February 28, 2021
w TVP mogliśmy usłyszeć, że jej czyny inspirowane były wezwaniem Szłapki:
DŁUGO NIE TRZEBA BYŁO CZEKAĆ XD XD XD XD XD
redaktor Król połączył motyw kobiety demolującej stację Orlenu z wypowiedzią posła @adamSzlapka o bojkocie Orlenu.
XD XD XD XD pic.twitter.com/v7HHrTKm5a
— Oglądam”Wiadomości”, bo nie stać mnie na dopalacze (@OgladamD) February 28, 2021
Ale zatrzymajmy się przez chwilę na nagraniu ze stacji benzynowej. Jak widzicie Policja była obecna na miejscu, ale funkcjonariusze kompletnie nie wiedzieli, jak zareagować. Można usłyszeć przypadkowych obserwatorów wykrzykujących w ich stronę instrukcje. Pomimo tego, że byli uzbrojeni i mieli ze sobą radiowóz nie udało im się zatrzymać szalonej kobiety, która po tym, jak zdemolowała cała stację benzynową spokojnie odjechała. Oczywiście TVP podało potem z dumą, że “została ona potem zatrzymana” – ale już oczywiście nie poinformowali, że zatrzymano ją po tym jak sama zgłosiła się na komisariat w pobliskim mieście. Czy to jest poziom profesjonalizmu, który teraz ma do zaoferowania policja? Nie zdziwiłbym się. Od kilku lat słyszymy o tym, że ze służby odchodzą doświadczeni funkcjonariusze nie mogący pogodzić się z tym, że ich formacja zamieniana jest powoli w zbrojne ramię PiSu. Z tego samego powodu ciężko jest o dobrej jakości rekrutów – choć na policję spadł w ostatnim czasie deszcz podwyżej i przywilejów. Być może faktycznie więc nadaje się ona już tylko do pałowania strajkujących nastolatek?
A policja nie jest jedyną instytucją, która, choć w założeniu powinna chronić obywateli, zajmuje się głównie chronieniem PiSu i ich sojuszników przed obywatelami. Weźmy taką Komisję ds Pedofilli, która w założeniu miała badać przypadki pedofilii w kościele. Jej członkowie – sami nazywający się ministrami ale i opłacani na ministerialnym poziomie oraz, jak to w PiSie bywa, mający do dyspozycji luksusowe służbowe auta (choć tym razem jest to “tylko” topowa wersja Toyoty Camry) jak na razie zajmują się głównie sobą. Dzięki temu udało im się zrobić tak, że dojazdy do pracy są częścią obowiązków służbowych – dzięki czemu prezes komisji na koszt państwa buja się po 70 km w jedną strone ze swojego domu pod Warszawą (co znaczy, że auto pokonuje co najmniej 280 km dziennie, bo kierowca musi tam po niego pojechać, a po odwiezieniu go do domu wrócić). Jego zastępczyni wywalczyła sobie prawo do tego, żeby sama siadać za kółkiem i używać samochodu w celach prywatnych (pod warunkiem, że sama zapłaci za paliwo), a że ona z kolei posiada dom pod Wrocławiem, jest w stanie wykręcić nawet 2000 miesięcznie.
To w ogóle bardzo interesująca osoba, bo poza wiarą w gejowski spisek którego celem jest wepchnięcie kościoła w objęcia pedofilii nie posiada żadnych stosownych kwalifikacji do zasiadania w tej komisji. Na szczęście tak się złożyło, że akurat zmieniono prawo, dzięki czemu osoby odznaczone wysokimi odznaczeniami państwowymi mogą zasiadać w tej komisji, a prezydent Duda akurat jej takie odznaczenie przyznał, więc ta dobrze opłacana fucha jak najbardziej jej się należy i wszystko jest legitne. A że członkowie komisji zajmują się głównie rozbijaniem się luksusowymi Toyotami po Polsce to nic dziwnego, że nie pozostaje im zbyt wiele czasu na robienie tego, do czego komisja została powołana. Owszem, coś tam działają, na przykład zwracają się z uprzejmą prośbą do Kościoła, czy byłby tak łaskaw i ujawnił ukrywane dotąd informacje o pefofilach, ale konkretnych rezultatów jakoś nie widać.
Komisja znalazła się w polu zainteresowania mediów w związku z niedawnym skandalem po tym, jak TVN ujawnił kolejny skandal pedofilski – tym razem materiał dotyczył księdza Andrzeja Drymera, który przez dekady był nie do ruszenia pomimo tego, że pierwszy raz oskarżano go o molestowanie już w 1991. Było to tajemnicą poliszynela i nawet wiceminister Gowin przyznał się publicznie do tego, że wiedział o skłonnościach Drymera a mimo tego nie powiadomił o tym stosownych służb (bo przecież zwracanie uwagi Biskupom się nie liczy). Wielu naiwnych miało nadzieję, że mając do dyspozycji taką ilość materiału komisja wreszcie weźmie się do roboty. Szczęsliwie jednak (dla Kościoła) tak się złożyło, że ksiądz Drymer wziął i umarł, więc śledztwo trzeba było umorzyć. Bo dla PiSu jak widać dekady zamiatania spraw pod dywan tak przez Biskupów jak i przez Gowina oraz cierpienie licznych ofiar pedofila jak widać nie są warte zainteresowania. Wygląda więc na to, że Komisja ds Pedofilii będzie kolejną – po komisji Smoleńskiej Macierewicza – która polegać będzie tylko na tym, że paru niepodlegających żadnej kontroli znajomków PiS będzie rozbijać się limuzynami na koszt podatnika i pobierać grube pensyjki.
Kościołowi w tym kraju włos z głowy nie spadnie. A wręcz przeciwnie: 400 metrowy lokal na wrocławskim dworcu głównym został udostępniony organizacji związanej z Kościołem całkowicie za darmo (a trzeba pamiętać, że na dworcu jest już kaplica). Kolej twierdzi, że nie było innych chętnych. Co jest prawdą: za tyle, ile kolej za lokal sobie życzyła chętnych na wynajem nie było. Jestem jednak przekonany, że już po stosownej obnizce czynszu ktoś by się znalazł. I dlaczego oferta darmowa była skierowana tylko do Koscioła? Za darmo to nawet ja bym wziął! Ale w Polsce tak to już jest, że takie okazje przydarzają się tylko katabasom.
Nic się tu więc nie zmienia. Ale wygląda na to, że zmiany w innej dziedzinie są nieukniknione. Po tym jak w petycji podpisanej przez 14 000 osób Warszawiacy wnieśli o to, aby Rondo Dmowskiego przemianować na Rondo Praw Kobiet, miejska komisja zajmująca się nazewnictwem ulic i placów wyraziła swoją negatywną opinię. Według niej nazwy ulic powinny mieć permanentny charakter. Czy to znaczy, że Prawa Kobiet w Polsce mają w najbliższym czasie faktycznie zniknąć?
PiSowi z prawem zresztą zawsze jest nie po drodze. Sędzia Igot Tuleya nie poddał się naciskom PiSu i wydawał werdykty niezgodne z jego oczekiwaniami, zadawał pytania prejudykalne Europejskiemu Trybunałowi Sprawiedliwości oraz pozwolił mediom na nagrywanie jego orzeczenia w sprawie nielegalnego głosowania w Sali Kolumnowej – kiedy to PiS przeniósł obrady do innej sali, do której nie wpuszczano posłów opozycji. W ramach zemsty za jego niezależność PiS robił wszystko aby albo zniechęcić go, albo przestraszyć, żeby sam odszedł z zawodu, a kiedo to nic nie dało, decyzją nielegalne Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zawiesił go i pozbawił immunitetu. Sąd Apelacyjny jednak wydał wyrok, według którego wszystko to było bezpodstawne a Tuleya pozostaje aktywnym sędzią mającym prawo sadzenia i posiadającym immunitet. PiS oczywiście wie lepiej i prokuratura krajowa (czytaj: Ziobro) która próbuje postawić Tulei jakieś wyciągnięte z tyłka zarzuty oświadczyła, że sąd nie miał kompetencji żeby wypowiadać się w tej sprawie, więc nie będą przestrzegać jego immunitetu sędziowskiego i śledztwo przeciwko Igorowi T. będzie kontynuowane. Czyli, uważacie, sądy nie mają prawa decydowac o takich kwestiach, bo Ziobro wie lepiej kto jest sędzią, a kto nie.
Zakończmy jednak czymś pozytywnym. Według wiceministra infrastruktury nowy Centralny Port Lotniczy (znany także jako błotniste-pole-pod-Łodzią-na-którym-nic-się-od-lat-nie-dzieje) jest budowanym w rekordowym tempie lotniskiem, z którego już w 2027 odlecą pierwsze samoloty. Myślę jednak, że bez problemu jestem w stanie pobić ten rekord. Niniejszym oświadczam, że podjąłem decyzję o budowie kosmodromu we wrocławskim ogródku moich rodziców, z którego pierwsze rakiety odlecą już w przyszły czwartek. To jest dopiero tempo, prawda panie ministrze?
Tekst powstał dla portalu Britske Listy.
Fotografia Daniela Obajtka: PetroNews (PKN Orlen) via Wikipedia, CC 3.0