Przyznam się Wam do czegoś: pisanie o polskiej polityce z tygodnia na tydzień staje się coraz nudniejsze. Ile razy można w kółko pisać o takich samych historiach, o jakich pisało się już wielokrotnie wcześniej? Temat ostatniego tygodnia na przykład: gówno w Wiśle, PiS obwinia Trzaskowskiego. Już to przerabialiśmy rok temu. Z tą tylko różnicą, że wtedy PiS nie zarejestrował domeny pod nazwą ruchu, którego utworzenie zapowiedział Trzaskowski żeby umieścić tam licznik litrów spływających Wisłą do morza ścieków.
Kliknij TUTAJ aby przeczytać poprzedni odcinek cyklu.
Kliknij TUTAJ aby zobaczyć listę wszystkich dotychczasowych felietonów.
Ile można też pisać o tym, że kolejny myśliwy naparzał z dubeltówki do czegoś, co pomyliło mu się z dzikiem? Tym razem była to warta kilkanaście tysięcy złotych klacz pasąca się na pastwisku swoich właścicieli. Takie rzeczy to już nawet żadne newsy – powoli zaczynają nam powszednieć przypadki, w których myśliwy za dzika wziął człowieka…
Fakt, z pewnością przydałoby się zrobić porządek z polskim łowiectwem, bo myśliwi znajdują się poza jakąkolwiek kontrolą a system jest jedną wielką patologią. Ale na rząd nie ma co liczyć w tej kwestii. Mają ważniejsze sprawy. Zbigniew Ziobro na przykład próbuje dyscyplinować sędziów, którzym nie podobaja się zmiany wprowadzane w kraju przez PiS. To też oczywiście nic nowego, już to przerabialiśmy. Tym razem chodzi o 16 sędziów z Piotrkowa którzy podpiwali list do OBWE w sprawie nielegalnych wyborów korespondencyjnych na które Jacek Sasin przewalił 70 000 000 złotych…
Czy kogokolwiek zaskoczyłoby jeśli napisałbym, ze kolejny biskup został przyłapany przez dziennikarzy na tym, że krył księdza pedofila? Czy ktokolwiek się zdziwi, jeśli napiszę, że wymiar sprawiedliwości oczywiście to oleje, natomiast z chęcią zajmie się cenzurowaniem pracy naukowej dotyczącej pedofilii w Kościele, nazywając ją Chrystianofobiczną? Albo że wiodący polityk PiS będzie plótł duby smalone, tym razem o tym, że LGBT “mają program zniszczenia człowieczeństwa, rodziny, narodu i państwa”? Albo że po tym jak PiS przejął od Gdańska Westerplatte, gdzie od lat miasto wspólnie z harcerzami organizowało obchody wybuchu II Wojny Światowej i organizuje tam teraz swoje własne obchody, na których ani harcerze, ani prezydent miasta nie mają prawa głosu?
Czy zdziwicie się czytając, że są równi i równiejsi, że Tadeusz Rydzyk w czasie pandemii organizuje imprezę masową której patronuje burmistrz Torunia i Minister Obrony Narodowej a na pytania o ryzyko związane z COVID-19 odpowiada “w co wierzymy bardziej: w wirusa czy w Chrystusa?”. Co ciekawe jeśli chodzi o wolność mediów, to nagle wirus staje się istotnym czynnikiem: na obchody w Wieluniu na przykład nie wpuszczono mediów innych niż TVP motywując to bezpieczeństwem epidemiologicznym.
Rządowe nastawienie do wirusa też już wszystkim spowszedniało. Nikt już się nie dziwi, że wraz z nastaniem nowego ministra spada liczba przeprowadzanych testów. W końcu, jak mówił Donald Trump – im mniej testów, tym mniej wykrytych chorych, prawda? Na konferencji w MEN jedna z dyrektorek szkół uspokajała rodziców zmartwionych tym, że ich pociechy wracają do szkół, słowami… A zresztą, sami zobaczcie:
Widzicie? Wystarczy pozytywne myślenie. Zapomnijcie o maseczkach, social distancing, dezynfekcjach. Wystarczy myśleć pozytywnie. Zapewne bardzo pozytywnie myślała Joanna Lichocka, bo prezydium sejmu uchyliło udzielonej jej wcześniej nagany za to, że pokazywała opozycji fucka. Dzięki temu może teraz pozywać Spontaniczny Sztab Obywatelski za to, że zamieszczali na bilboardach jej zdjęcie z wystawionym środkowym palcem. Czyli znowu to samo: PiS gnoi opozycję w każdy możliwy sposób i nie zawaha się do tego użyć najwyższych instytucji państwa.
Nawet rzeczy o których było ostatnio głośno to już dla mnie żadna niespodzianka. Na przykład niedawne śledztwo dziennikarskie opublikowane w Oko.press, z którego wynika, że różni prawicowi działacze i publicyści mają powiązania z prawicowymi organizacjami z USA i Zachodniej Europy. Autorka wykonała dobrą robotę opisując wszystko ze szczegółami, ale o tym, że Matthew Tyrmand – jeden z bohaterów artykułu – to wydmuszka za którą stoją prawicowi aktywiści z USA to ja pisałem już w piątym odcinku tej serii.
Jedynym newsem, który był dla mnie w tym tygodniu niespodzianką był wyrok sądu nakazujący kobiecie, która ujawniła nagrania swojego szefa, na których krzyczy, że nienawidzi Polaków, bo wszyscy są idiotami, na których mówi, że powinno się ich wszystkich postawić pod ścianą i pozabijać i dumnie przyznaje, że jest hitlerowcem, musi go teraz przepraszać. Tak, dobrze czytacie: niezależnie od tego, że koleś został za to skazany prawomocnym wyrokiem, w sprawie cywilnej uznano, że obie strony muszą się poprzepraszać nawzajem a dodatkowo ofiara szefa-nazisty musi mu jeszcze opłacić koszta sądowe. Kobieta ostrzega, że prędzej pójdzie do więzienia niż przeprosi czy zapłaci mu złamany grosz – i wcale się jej nie dziwię.
Poza tym jednak wszystko w Polsce bez zmian: kraj zsuwa się po równi pochyłej w kierunku autorytarialnego państwa kościelnego. Podobnego zdania jest Radek Sikorski, który napisał dzisiaj na Facebooku: “Mówiąc wprost, polska prawica chce nie tylko budować swoją władzę na bliskim sojuszu z radykalnym skrzydłem Kościoła. Chce państwo i to radykalne skrzydło stopić w jedno, aby dyskusję o faktach i argumentach zastąpić dyskusją o wierze. W jej atakach na rozmaite grupy społeczne i zawodowe nie chodzi więc tylko o władzę czy upokorzenie tego czy innego środowiska – to jest walka szersza, z oświeceniowym światopoglądem, z przekonaniem, że rozumowo można poznać i poprawić świat, że wiedza jest wartością, że autorytety naukowe mają rację bytu, a fakty mają znaczenie. Zamiast tego proponuje nam się powrót do wiary i objawienia, a prawo stanowione przez nas i dla nas ma zastąpić prawo kościelne. Wszystko to pod hasłem odtworzenia jakiegoś „złotego wieku”, kiedy ludzie byli lepsi, a Polska było bardziej polska, co jest oczywiście całkowitą iluzją.”. W punkt. I tylko szkoda, że niewiele możemy na to poradzić.
Ale jeśli myślicie, że nie będziecie w stanie żyć w takim kraju, to mam dla Was dobrą wiadomość: być może nie dożyjecie. I nawet nie chodzi i mi o to, że myśliwy pomyli Was z dzikiem. Możecie po prostu zginąć na drodze, bo rząd po raz kolejny robi dobrze piratom drogowym. Jeśli proponowane zmiany w prawie wejdą w życie, kierowcom będzie się odbierać prawo jazdy nie w przypadku, kiedy przekroczą dozwoloną prędkość o 50 km/h – jak to ma miejsce teraz – ale kiedy przekroczą ją dwukrotnie. Oznacza to, że jadąc 280 km/h po autostradzie będziemy narażać się najwyżej na mandat…
No, ale rząd obiecał przecież, że władza będzie bliżej ludzi. I słowa dotrzymuje. Teraz każdy będzie mógł zachowywać się na drodze jak rządowa kolumna!
Tekst powstał dla portalu Britské Listy
W kolażu wykorzystano fotografię ONR Poznań autorstwa Rysiek.kub (Wikipedia CC 4.0) oraz grafikę z domeny publicznej (Pixabay)