Tymczasem w Absurdystanie 58


Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii

Kliknij tutaj aby zobaczyć wszystkie odcinki


Wygląda na to, że Polski rząd zdecydował się na Ostateczne Rozwiązanie Kwestii Żydowskiej – postanowili zerwać jakiekolwiek dobre relacje między Polską a Izraelem czy diasporą żydowską na całym świecie. Trzeba jednak przyznać, że prawica w Izraelu bardzo stara się nadążyć za nami w konkursie o tytuł „kraju z najgłupszą prawcicą”. Na przykład w Tel Avivie zaatakowano polską ambasadę, nieudolnie probując namalować na bramce wejściowej swastykę (jak widać, ten symbol nie jest zwykle używany przez „prawicowych graficiarzy” w Izraelu, muszą więc troszkę jeszcze popracować). Jakby jednak ciężko nie próbowali pokazać światu, że ich prawica także upadła na głowę, Polska nie ma się czego obawiać: PiS wyprzedza Żydów z Izraela o kilka długości.

Oczywiście choć nie cofniemy się o krok, udowadniając, że nie tylko jesteśmy głupi jak osły, ale i równie uparci, to jednak trzeba radzić sobie ze szkodami spowodowanymi przez taką a nie inną politykę zagraniczną. Politycy PiS stają na głowie, żeby przekonać wszystkich, że premier Morawiecki wcale nie miał na myśli tego, co powiedział. Przy okazji odmieniają przez wszystkie przypadki słowo dialog, ale wydaje się, że wciąż nie bardzo rozumieją, że „dialog” to nie znaczy „mówimy co uważamy, bo tak jest, a jak się ktoś nie zgadza, to znaczy, że niedoinformowany, głupi albo nam źle życzy”. Generalnie polska polityka zagraniczna przywodzi teraz na myśl tą blondynkę z kawału, która wjechawszy na autostradę zaczęła krzyczeć, że wszyscy tam jeżdżą pod prąd…

Ale PiS nie jest aż tak głupi, żeby myśleć, że jakieś wywiady z ministrami wystarczą aby dotrzeć ze swoim przesłaniem do ludzi, szczególnie za granicą. Dlatego próbują ratować wizerunek Polski wpływając na media zagraniczne aby publikowały pozytywne materiały o Polsce. I tak na przykład na internetowych stronach czeskiego magazynu Reflex ukazały się ostatnio trzy artykuły o naszym kraju autorstwa Viliama Bucherta: Wibrująca Warszawa”, “10 rzeczy, które powinniście wiedzieć o PolakachorazPolska jest inna, niż większość Czechów myśli. Jest nowocześniejsza i bardziej rozwinięta – pokazuje specjalny materiał Reflexu”. Jak dotąd Britskym Listom nie udało się uzyskać oficjalnego potwierdzenia, że są to materiały sponsorowane, ale wygląda na to, że pan Buchert od co najmniej pół roku w ogóle nie zajmował się Polską, aż tu nagle 15. lutego publikuje trzy artykuły na nasz temat. Przypadek? Nie sądzę. Jeśli to jednak był przypadek, to co powiedzieć o tym, że dzisiaj (18-go lutego) na głównej stronie portalu można znaleźć tekst Terezy Stonišovej o tym, że w Polsce wydano książkę. Chodzi o pamiętnik Reni Spiegel, nazywanej czasami „polską Ann Frank”. Tekst napisano w taki sposób, aby nie pozostawały żadne wątpliwości, że Renia Spieglowa została zabita przez Nazistów, a sama pisała po polsku.

Często przeglądam komentarze pod artykułami o Polsce, bo jestem ciekaw, co myślą o nas zwyczajni czesi. Tu moją uwagę zwrócił komentarz czytelniczki Lenki Navratilovej (już skasowany), która napisała Ja bym tylko prosiła autora tego artykułu o używanie lepszego języka i nie robienia błedów gramatycznych. W niektórych miejscach w ogóle nie wiadomo o co chodzi! Dziękuję!” Jako że sam nie umiem zbyt dobrze po czesku nie mi wypowiadać sie na temat jakości użytego w artykule języka, ale tak mi przyszło do głowy: być może artykuł tak naprawdę napisany został przez kogoś, dla kogo również język czeski nie jest językiem ojczystym? Na przykład przez pracowników agencji PR zatrudnionej przez polski rząd w celu ratowania wizerunku naszego kraju za granicą? Bo owszem, można przyjąć, że pani Stonišova, absolwentka dziennikarstwa na Uniwersytecie Karola, nie bardzo przykłada się do swoich tekstów (w końcu wszyscy wiemy, jak wygląda jakość dziennikarstwa i w naszym kraju), ale wciąż nie można uniknąć jednego pytania: czy to normalne w Refleksie, że pisze o tym, że w innych krajach wydają książki w lokalnych językach? A jeśli tak, to czy zawsze czekają dwa lata z podaniem tej informacji i umieszczają ja na głównej stronie portalu? Bo w tym przypadku właśnie tak było: Dziennik Reni Spiegel wydano w styczniu 2016,

Wygląda na to, że jeśli chodzi o wojnę informacyjną, rząd polski próbuje uczyć się od najlepszych. Ostatnio na przykład opłacono popularnego youtbera aby przygotował film odstraszający Polaków od inwestowania w kryptowaluty. Ale to oczywiscie nie wystarczy, a że nie możemy raczej liczyć na to, że do dyspozycji rządu będą oddziały wzorowane na putinowskich farmach trolli, musimy zadowalać się tym, co mamy do dyspozycji. TVP.Info niedawno zatrudniło Radosława Poszwińskiego, znanego na Twitterze jako Bogdan 607. Po tym, jak otrzymał nową pracę, nowy specjalista zasiadł do gargantuicznego zadania wykasowania blisko 200 000 swoich tweetów. Jak widać wulgarne obelgi rzucane w stronę Tuska (jak również byłej żony Poszwińskiego) jeszcze nie przystoją profesjonalistom z TVP. Nie bardzo jednak rozumiem, dlaczego poleciał też tweet, w którym Bogdan 607 przekonuje, że za Holokaust odpowiedzialni są sami Żydzi, bo nie zrobili nic, żeby mu zapobiec? W końcu to z grubsza zgadza się z tym, co mówił niedawno premier Morawiecki?

Oczywiście jednak są tacy, którzy mogą mówić więcej i tacy, którym wolno mniej. Jaś Kapela, lewicowy poeta i publicysta wrzucił na youtube filmik, w którym wraz z kilkorgiem przyjaciół śpiewa (fałszując okrutnie) swoją wariację na temat hymnu narodowego:

Jeszcze Polska nie zginęła,
Kiedy my żyjemy,
Nasza bieda już minęła,
Migrantów przyjmiemy.

Marsz, marsz, uchodźcy,
Z ziemi włoskiej do Polski,
Za naszym przewodem,
Łączcie się z narodem.

i tak dalej. Prawomocnym wyrokiem został on za to skazany na karę grzywny. Jest w tym pewna ironia, że dochodzenie w sprawie zgłoszonej przez Kapelę – koszulki z napisem „Zabijaj lewaków dla Chrystusa” – zostało umorzone. Jak komentuje Kapela: Najwyraźniej wzywanie do zabijania lewaków jest OK, ale za zapraszanie do Polski ludzi uciekających przed wojną należy się kara”.

Jednak częscią problemu w Polsce jest to, że jest ona radykalnie skrzywiona na prawo nie tylko w kwestiach takich jak uchodźcy czy aborcja. Wygląda na to, że wielu z nas ma problemy z rozumieniem narodu jako wspólnoty. Owszem, będą przyklaskiwać skazaniu Kapeli za „obrazę narodu” poprzez zmianę słów hymnu – ale ten naród jest jakimś abstrakcyjnym tworem, bo jeśli przychodzi do gospodarki na przykład, to wielu z nas marzy się jakaś forma anarchokapitalizmu. W ostatnim tygodniu w polskie internety została wrzucona bomba w postaci anonimowego blogu opisującego kulisy działalności jednego z największych centrów handlowych w Polsce: Rzgowskiego C.H. Ptak. W gigantycznej hali swoje stoiska ma tam 2500 hurtowników i importerów. Według autora blogu, który w międzyczasie został usunięty (ale udało mi się w porę zachować jego kopię), na porządku dziennym jest tam unikanie płacenia podatków: wszystko odbywa się jedynie za pomocą gotówki, prawie nikt nie płaci VAT, księgi są fałszowane w taki sposób, aby wykazywać, że właściciele firm ledwo łączą koniec z końcem, administracja centrum handlowego ostrzega handlujących przed wizytami inspekcji skarbowej czy celników a szeregowi pracownicy zatrudniani są na czarno z całkowitym brakiem poszanowania ich praw pracowniczych. Do tego istnieje zjawisko rynku sprzedawców detalicznych, którzy handlując na Facebooku czy Instagramie również pozostają w szarej strefie, dzięki czemu mogą zaproponować te same produkty, którymi handlują zwykłe sklepy w cenach nierzadko i o połowę niższych.

Treść tego wpisu nie była dla mnie zaskoczeniem – plotki o patologii w handlu w podobnych do Ptaka miejscach krążą od lat, a ja sam wiem dobrze, jak wygląda od zaplecza polska branża transportowa (możecie o tym przeczytać na moim blogu), nie dziwi mnie więc, że inne branże wcale nie wyglądają inaczej. Co jednak było dla mnie najbardziej szokujące to lektura komentarzy. I nie chodzi nawet o to, że komentujący grozili autorowi pobiciem czy nawet śmiercią. Najsmutniejsze były te, w których mieli mu za złe, że wywlókł problem na światło dziennem takie jak poniższe:

„o chuj ci chodzi? wszyscy szczęśliwi, sprzedawca zarobi, dziewczyna zarobi, a klient ma taniej, po chuj drążysz tak temat?”

czy

„Weź to usuń menelu! Chuj cie obchodzi ile zarabiam i na czym. Ty spierdolino! Moja sprawa czy płacę podatki czy nie! Mój wybór! Tak mocno cie boli to sobie otwórz działalność i sam płać tym skurwysynom wszystko co zarobisz!”

Podobnych były dziesiątki. A ja je czytałem i myślałem „i dlatego właśnie w tym kraju nie może być fajnie. Jak mamy budować wspólną przyszłośc, jeśli w tym kraju „przedsiębiorcom” wydaje się, że płacenie podatków jest opcjonalne?

Owszem, niektórzy z nich argumentowali, że płacić podatków nie będą, bo nie chcą, żeby rozkradzione zostały one przez polityków. Choć nie uważam, żeby to był wystarczający powód, nie sposób przyznać im częściowo racji. Po raz kolejny okazało się, że rząd PiS wypłaca sobie soczyste bonusy. Ministrowie dostają od 50 do 75 tysięcy złotych. Kosztowało to podatnika już ponad 2 100 000 złotych. A nie zapominajmy, że to jest rząd który doszedł do władzy dzięki temu, że uzyskał dostęp do nielegalnych podsłuchów z prywatnych rozmów polityków PO. I nawet nie chodziło o to, co ministrowie mówili, bo jak słusznie przewidziałem, w podsłuchach nie znalazło się nic wystarczająco kompromitującego. Nie przyszło mi jednak do głowy, że z braku laku PiS zrobi aferę z ośmiorniczek Sikorskiego, które urosły niemal do miana symbolu zepsucia platformy. Cóż, dobra robota, wyborcy PiS. Co prawda właśnie obdzieliliśmy największymi bonusami w historii najbardziej niekompetentny rząd, ale przynajmniej Radek Sikorski wcina owoce morza za swoją kasę. O to Wam chodziło?

Ale wróćmy jeszcze do tej afery z C.H Ptak. Wielu ludzi pyta, jak to jest możliwe, że ta patologiczna sytuacja trwa od lat i nikt z tym nic nie robi. Niektórzy podejrzewają, że skarbówka po prostu jest skorumpowana i dlatego nie była zbyt chętna na zrobienie tam porządku. Ja jednak bardziej skłaniam się ku analizie byłego ministra Sienkiewicza, którą znamy dzieki nielegalnym podsłuchom. Twierdził on, że „Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje – dlatego, że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością.” To widać na każdym kroku a ja jako studium przypadku użyję sytuacji z mojego własnego podwórka.

Jak donoszą lokalne media, w podstawówce, której jestem absolwentem, była wywiadówka. Wielu rodziców przyjechało na nią samochodami, które poparkowali po całej okolicy jak popadnie, mając w głębokim poważaniu prawo o ruchu drogowym czy zwyczajnie innych użytkowników ruchu. W ten sposób udało im się zablokować znajdującą się przed szkołą pętle autobusową linii 119. Co zrobiło miasto? Może wysłało oddział lawet, których zadaniem byłoby wywiezienie blokujących przejazd pojazdów na policyjny parking? Może chociaż na miejscu pojawiła się armia strażników miejskich dzierżących w rękach grube bloczki mandatowe? Gdzie tam. Dyspozytor wysłał autobusy na zmienioną trasę w oczekiwaniu na to, że wywiadówka się zakończy i pętla znów stanie się przejezdna. MPK twierdzi, że to zdarza sie w tym miejscu regularnie, a że moi rodzice wciąż mieszkają w okolicy, mogę potwierdzić, że parkujący jak popadnie rodzice są plagą w okolicy obu znajdujących się na osiedlu szkół. Jeśli więc państwo nie potrafi sobie poradzić z paroma idiotami, którzy uważają się za święte krowy, którym spadnie z głowy korona jak będą musiały przejść 200 metrów i parkują w sposób utrudniający życie wszystkim w okolicy, czy ktoś rozsądny będzie oczekiwał, że będzie ono w stanie zareagować w znacznie poważniejszych sytuacjach?

PiS doszło do władzy obiecując w tej dziedzinie dobrą zmianę. Ale jeśli nieliczyć przejęcia w ekspresowym tempie służb specjalnych okazuje się, że i w budowie silnego państwa wykazują się skrajną niekompetencją. Wystarczy spojrzeć jak w praktyce wyglądać będzie wprowadzany właśnie zakaz handlu w niedzielę. Najwyraźniej podwładni Kaczyńskiego zapomnieli o tym, że przez długie dekady życia w państwach teoretycznych poprzetykanych od czasu do czasu źle napisanym prawem, Polacy wytworzyli w sobie niezwykłą umiejętność wyszukiwania sposobów na jego obejście. I tak handlowcy mają już gotowe rozwiązanie: handel w niedzielę jest zakazany w sklepach, ale nie w internecie. Handlować nie można, ale nigdzie nie jest powiedziane, że sklepy muszą być zamknięte. Dlatego w dzień swięty zmienią się one w sale wystawowe, w których będzie można pooglądać sobie z bliska wystawiane produkty. Następnie korzystając z ekranów dotykowych będzie można zamówić je przez internet – do natychmiastowego odbioru w zlokalizowanym w danej sali wystawowej punkcie. W ten sposób główne założenie prawa – poprawienie losu pracowników handlu detalicznego – spaliło na panewce, szczególnie, że supermarkety, które zdecydują się na przestrzeganie zakazu handlu w niedzielę od razu ogłosiły, że w celu zapewnienia klientom pełnego zakresu świeżych produktów już w poniedziałkowy ranek, ich pracownicy będą musieli się stawić do pracy zaraz po północy.

No ale przynajmniej będzie szansa na dorobienie sobie w nadgodzinach, prawda? Otóż nie do końca. Reforma prawa pracowniczego wprowadziła „konta powiernicze” na które pracodawca będzie wpłacał wynagrodzenie za przepracowane przez jego pracowników nadgodziny. Będzie mógł wypłacić je pracownikom w późniejszym terminie, ale będzie mógł również wykorzystać je, kiedy będzie miał zastój w biznesie „dopełniając” podstawową wypłatę pracownikom, których z braku zleceń będzie wysyłał wcześniej do domu. Innymi słowy, praca w nadgodzinach z możliwości dorobienia sobie paru dodatkowych groszy stanie się niniejszym zapewnianiem pracodawcy darmowej linii kredytowej. Jak widać polepszanie sytuacji na rynku pracy przez PiS to sukces na miarę przełomu w naszej polityce zagranicznej.

I tylko w jednej dziedzinie nic się nie zmienia – wciąż na porządku dziennym są ataki na obcokrajowców. W ostatnim tygodniu w Gnieźnie dwóch mężczyzn uzbrojonych w wiatrówkę zaatakowało turecką restaurację, wznosząc okrzyki „Polska dla Polaków” i grożąć jej marokańskim pracownikom. Na szczęście Marokańczykom udało się nie tylko uciec, ale i zamknąć napastników w lokalu, dzięki czemu zostali ujęci. Okazali się być trzydziestokilkulatkami mieszkającymi w okolicy.

Jaś Kapela marzy o Polsce, która byłaby krajem przyjaznym obcokrajowcom. W którym wszyscy ludzie, Polacy i uchodźcy, żyją w Pokoju. Może nie jesteś sam, Jasiu, ale jesteś marzycielem. Mam nadzieje, że pewnego dnia Twoje marzenia się spełnią – ale szybko to ten dzień nie nadejdzie.


Tekst ukazał się w portalu Britske Listy. 
Ilustracja: zrzut ekranu z portalu Reflex.cz

Comments

comments

One Reply to “Tymczasem w Absurdystanie 58”

  1. […] Kliknij tutaj aby przeczytać poprzedni odcinek serii […]

Komentarze są zamknięte.